Rozdział 15 Gdy los zabiera ostatnią szansę
POV Dekashi
Znów zaczęło mnie mdlić... Gdy tylko Fugaku stanął w drzwiach od razu atmosfera zmieniła swoją aurę. Popatrzył na nas beznamiętnym groźnym wzrokiem i podał pokojówce płaszcz.
- Cieszy mnie to, że witacie mnie w komplecie – powiedział, dając tym przytyk do Sasuke, który ostatnio nie przyszedł przed wyjazdem ojca.
- Witaj ojcze, mam nadzieję że miałeś spokojną podróż- powiedział Itachi jako idealnie wychowany syn.
- Bardzo pracowitą... ale i owocną. Chodźcie za mną – odezwał się a my niczym mary ruszyliśmy bez słowa za nim.
Gdy usiedliśmy w salonie, a służba podała herbatę oczy mężczyzny wreszcie spoczęły na mnie. Cała się spięłam...
- Dekashi czy w pełni zaznajomiłaś się z naszymi zwyczajami, tradycjami i swoimi obowiązkami?
„ Kolejne przesłuchanie sprawdzające nas wszystkich...”- pomyślałam ironicznie przybierając obojętny wyraz twarzy.
- Tak... wydaje mi się, że opanowałam najważniejsze i najpilniejsze sprawy. Poznałam także wszystkich najistotniejszych członków klanu a także zasady panujące w tym domu.
- Świetnie...czyli widzę, że nie tylko Itachi wywiązał się ze swoich obowiązków- tu spojrzał na Sasuke, który miał niebezpiecznie spokojną aurę
- Tajima powiedział, że zrobiłaś duże postępy i że zachowujesz się godnie jak przystało na moją żonę. Mam w związku z tym kilka nowych informacji. Ustaliłem to już z członkami klanu.
Wszyscy czekaliśmy w napięciu wiedząc, że to raczej nie będzie nic miłego... i mieliśmy rację.
- Otóż podczas mojej podróży natrafiłem na Kizashiego Haruno... jest to mój przyjaciel biznesowy i honorowy człowiek. Od dawna o tym myślałem aż w końcu stwierdziliśmy, że nie ma na co czekać. Postanowiliśmy połączyć rodziny i fortuny poprzez małżeństwo naszych dzieci.
Nim zdążyłam w ogóle przetworzyć to co powiedział Sasuke poderwał się ze swojego miejsca wściekły.
- Jeśli to mnie przehandlowałeś za jego ziemię to radzę ci oświadczyć, że nie wywiążesz się z umowy!
- Sakura od dawna była ci pisana. Doskonale wiem, że niejednokrotnie z nią flirtowałeś więc nie rozumiem czemu się bulwersujesz.
- Bo od dawna robisz wszystko za naszymi plecami! Najpierw sam się zaręczasz, z kobietą, która mogłaby być twoją córką, a teraz mnie chcesz ożenić z tanią wywłoką! Co jeszcze? Itachiemu każesz się związać z jakąś bogatą wdową w wieku babci by ulokować nas wszystkich jak pionki na planszy???
- Itachi jest mi jeszcze potrzebny w kancelarii. Musi skupić się na biznesach dlatego jemu żeniaczki nie przewidziałem w najbliższym czasie. A jako głowa tego domu i najważniejszego klanu mam do tego prawo! I czy ci się to podoba czy nie dostosujesz się do wszystkiego co powiem! Inaczej wiesz jak skończysz!
Patrzyli na siebie nienawistnie, a ja przerażona przetwarzałam informacje... Sasuke...mój Sasuke ma się ożenić z tą landyrną..... zerknęłam na Itachiego, który analizował podobnie jak ja każde słowo wiedząc, że sprzeciw na nic się tu zda.
Doskonale wiedziałam, że Fugaku może pozbawić swojego syna wszystkiego, a zwłaszcza pozycji, pracy wstępu do klanu i innych rodzin...jednym słowem odebrać mu cale życie.
POV ITACHI
Miałem wrażenie, że biorę udział w jakimś marnym horrorze. Widząc jak Sasuke z rozpaczy wpada w gniew postanowiłem zainterweniować nim sytuacja całkiem się pogorszy.
- Ojcze, Sasuke jest poprostu w szoku. Nie spodziewał się tak gwałtownej zmiany życia-zacząłem patrząc ostrzegawczo na brata by się już zamknął. Na szczęście chwycił i znów usiadł. Ale nasz ojciec nie kończył obwieszczania innych atrakcji.
- Ponieważ Kizashi ma pilny wyjazd za trzy tygodnie i będzie przebywał za granicą jakiś czas, wasz ślub odbędzie się za dwa tygodnie. – Sasuke mimowolnie prychnął, a ja o mało co sam się powstrzymywałem by nie wygarnąć ojcu. Jednak gra toczyła się o nasze egzystencje.
- Dekashi jako moja żona zgodnie ze zwyczajem przygotuje Sakure w dniu ślubu i zadba by godnie się prezentowała.
Teraz to Dekashi nabrała powietrza, a jej oczy zapłonęły. Nic jednak nie powiedziała. Fakt, jeśli do głównego rodu wchodziła synowa zwyczaj nakazywał by to teściowa tego dnia ubrała ją w kimono, uczesała, a także przyprowadziła do sypialni pana młodego na noc poślubną. To że Dekashi miała to zrobić podczas gdy kochała Sasuke było istną groteską i okrucieństwem...
jednak jedno nie łączyło się z moją logiką, dlatego zapytałem:
- Jak to będzie już twoją żoną? Wasz ślub jest przecież za miesiąc.
- To kolejna zmiana planów. Pobierzemy się za tydzień. Wszystko musi byc gotowe na ślub Sasuke i Sakury. Twój ojciec Dekashi wyraził swoją aprobatę co do przyspieszenia procedur. A teraz zostawiam was, muszę odpocząć po podróży- ojciec wstał jak gdyby nigdy nic i wyszedł zostawiając nas w rozsypce.
On o nic nie pytał tylko wydawał rozporządzenia... spojrzałem na Sasuke i Deki...patrzyli niemrawo przed siebie jakby coś w nich umarło... w pewnym momencie Dekashi sie odezwała, oddając nastrój wszystkich obecnych mówiąc:
- Nie chce mi się żyć...
............
POv Sasuke
- Zrób coś do cholery! Znasz się na tych milionowych klanowych zasadach!- warknąłem na Itachiego. Do ślubu ojca i Dekashi zostały dwa dni, a ja dalej nie mogłem znaleźć niczego co by go anulowało.
- Sasuke...to koniec... mówię to z bólem. Klan ma dokładnie 6 tysięcy zasad i nie jestem w stanie wykorzystać żadnej z nich na naszą korzyść. Prędzej uniewinniłbym cię za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem niż wyciągnął z twj patowej sytuacji. Jedynym wyjściem byłby jej bunt, a jak zaznaczyła nam kilkakrotnie nie zrobi tego ze względu na siostrę... jej ojciec coraz mocniej pociąga za sznurki by ją zmusić do tego małżeństwa. A jako żona przywódcy bedzie mogła odebrać mu prawo do opieki nad siostrą i sama się nią zająć... powiedziała, że napewno bedzie do tego dążyć.
- Nie ma żadnej innej możliwości?- zapytałem zrozpaczony i zdesperowany – upozorowanie jej śmierci??
- To nie działa jak w filmach... jak słyszałem klan Makuda jest dość podejrzliwy... zleciliby poszukiwania, śledztwo. Poza tym takie coś planuje się miesiącami a ja mam ostatnie dwa dni... wybacz mi... – powiedział ze smutkiem mój brat, który zawsze wyciągał mnie z kłopotów.
Tym razem jednak był równie bezsilny jak ja.
- To nie twoja wina... poprostu los ze mnie zakpił – odparłem wychodząc z gabinetu... odkąd ojciec wrócił wyprowadziłem się.
Nie chciałem by widział jak patrzę tęsknię na jego przyszłą żonę, a tym samym domyślił się wszystkiego. Z resztą, moje stosunki Deki odkąd się dowiedzieliśmy o przyspieszonym ślubie znacznie się pogorszyły. Błagałem ją by się zbuntowała... by odmówiła... kategorycznie się nie zgodziła na to, chcąc ocalić siostrę. Na ten argument powiedziałem by dała Yumi odejść, że jej szczęście jest ważniejsze a jej siostra i tak jest pewnie warzywem.
Dopiero teraz rozumiałem jak mocno ją zraniłem... pokłóciliśmy się i od tamtej pory nie chciała mnie widzieć. Nie odbierała telefonów, nie odpisywała na smsy.
Jednak dłużej tak nie mogłem. Zostały nam ostatnie dwa dni. Musiałem ją przekonać, a mogłem to zrobić tylko na żywo.
Poczekałem, aż cała posiadłość zaśnie i o drugiej w nocy zakradłem się do sypialni ukochanej licząc, że jednak wybierze mnie zamiast siostry...
Jak ja kocham im niszczyć życie xD
Jak myślicie, Deki ulegnie?
Mam nadzieję że nie spodziewliscie sie takiego obrotu sprawy i byliście chociaż troche zaskoczeni xD. Dodatkowo proszę po raz kolejny o jakąś osobke do przeróbki artów. Nie jest och duzo a ja nie mam kiedy, ledwo nadganiam pisanie
:(
P.S. zapraszam do wysłuchania piosenki xD
Kocham!
Wasza/ Twoja
Juri/Deki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top