Rozdział 6 Upartość

Tu chcoiaż wiem, że po 5 rozdziale było tysiąc wyświetlen :P Jeszcze raz wam dziękuję za pomoc gwiazdeczki! 


Siedziałam już czwartą godzinę przy jej łóżku, szepcząc opowiadałam o tym co się dzieje, a nawet jakie cechy charakterystyczne ma pielęgniarka, która regularnie ją dogląda. Sora zawsze zwracała uwagę na szczegóły, to dzięki nim dostrzegała w ludziach to co chcieli ukryć. Mimo że była w śpiączce wierzyłam, że mnie słyszy. Chciałam by miała poczucie, że czekam na nią i nie odpuszczę, a także by wiedziała jak cholernie mi przykro. Trzymając ją za rękę poczułam jak do szpitalnego pokoju ktoś wchodzi. Odwróciłam się zerkając na przybysza. Tym razem wyglądał o niebo lepiej niż widziałam go ostatnim razem i miałam wrażenie, że maczała w tym palce Mai.

Znów przystojny, trzeźwy i czysty... jedynie czerwone białka oczu świadczyły o nieprzespanej nocy ze zmęczenia.

- Dalej nie mogę się przyzwyczaić, do twojego nowego koloru włosów. Kochałem ten twój śnieżnobiały odcień... - powiedział mój przyjaciel siadając po drugiej stronie łóżka

- Ja też – przyznałam

- Więc dlaczego je przefarbowałaś? – zapytał zdziwiony

- Właśnie dlatego – odparłam przyjmując wyzbycie się tego co kochasz za pokutę krzywd jakie się wyrządziło. Widząc, że Takumi chce mi sprzedać gadkę egzystencjonalną, szybko zmieniłam temat.

- Mniemam, że mydło i szampon były w szoku, że cię ujrzały – lekko się uśmiechnął na te słowa i odparł

- Z Mai nie ma dyskusji. Gdybym o siebie nie zadbał sama by mnie wykąpała...

Zaśmiałam się w duchu wiedząc doskonale, że ta czerwonowłosa wariatka jest do tego zdolna. Widząc jak jednak po chwili mój przyjaciel posmutniał i spojrzał w stronę Sory odpowiedziałam na jego nieme pytania, które zapewne siedziały w jego głowie.

- Jej stan jest ciągle stabilny, ale się nie poprawia. Mózg dalej pracuje, ale nasz uparciuch nie chce się obudzić...

- Zawsze byłą uparta więc nic dziwnego, że nawet w tym – skwitował Takumi pełen tonem pełnym bólu i miłości jednocześnie – uparta do tego stopnia, że nic nie zdradziła ze swojej przeszłości... łącznie z tym, że miała narzeczonego....

Chwile zastanawiałam się czy mu powiedzieć czy lepiej siedzieć cicho, ale wiedziałam, że prędzej czy później i tak się dowie i lepszym posłańcem będę ja.

- Teoretycznie Taki, ona dalej ma narzeczonego... - jego zaskoczone spojrzenie przypominało to moje własne, gdy usłyszałam te wieści. Korzystając z jego szoku kontynuowałam.

- Nasza Sora półtora roku temu straciła dziecko... poroniła... To było dziecko Kakashiego, jej narzeczonego. Mimo że z zewnątrz wyglądało jakby się z tym pogodziła wewnątrz rozpadała się każdego dnia. Pewnego dnia napisała krótki list, że odchodzi nie zrywając zaręczyn. Zapewniła Kakashiego, że dalej go kocha, ale nie jest w stanie na niego patrzeć i nie myśleć o tym co stracili... Chciała odpocząć... wyjechała chowając się przed światem w naszej norze...

- Skąd to wszytsko wiesz? – zapytała zaciskając szczękę

- Kakashi mi to powiedział... Codziennie ją odwiedza – odparłam smutno

- A więc zdążyłaś się już zaprzyjaźnić z tym frajerem? – zdenerwował się – W takim razie kim ja dla niej byłem skoro z nim nawet nie zerwała zaręczyn!?

- Nie krzycz bo nas wywalą... Chciałam się dowiedzieć jak najwięcej, a jej bracia niestety nie byli chętni do podzielenia się ze mną jej przeszłością... Itachi stwierdził, że Sora powinna mi sama powiedzieć, a Sasuke dociął, że skoro mi nie powiedziała to nie byłam jej prawdziwą przyjaciółką...

- Czyli ty byłaś tylko współlokatorką, a ja gościem od seksu? – Ironia Takumiego znów zaczęła wychodzić na wierzch. Ja w odróżnieniu od niego doskonale rozumiałam Sorę. Wiedziałam co to znaczy uciec od dawnego życia... I jak ciężko o nim komukolwiek opowiedzieć... Podeszłam do nerwusa i objęłam jego plecy czując jak cały drży ze zdenerwowania.

- Niestety nie przewidziała, że natknie się na ciebie szałapucie... Pokochała cię z całego serca oddając ci się całkowicie... Ona zapomniała o przeszłości Taki... ty byłeś dla niej najważniejszy... i dalej jesteś.

- To się jeszcze okaże – w drzwiach stanął wysoki białowłosy trzydziestoletni mężczyzna z rękami w kieszeni

- Kakashi... - wyszeptałam zaskoczona patrząc na zegarek. Zazwyczaj przychodził popołudniami

- Witaj Deki... cieszę się, że twój przyjaciel zna całą prawdę, ale jedno jest pewne i nie powinnaś go oszukiwać... - wszedł głębiej do pomieszczenia – Sora dalej kocha mnie...

- Skoro cię porzuciła to na pewno miała gdzieś miłość do ciebie – odparł Takumi „broniąc" swojego terytorium.

- Ją i mnie łączyło coś czego ty nigdy nie pojmiesz... Nie dziwie się, że zawróciła ci w głowię... To wyjątkowa kobieta. Pełna pasji, namiętności i temperamentu. Ale zrozum... wasza relacja budowana była na kłamstwie i braku szczerości. Prędzej czy później wróciła by do mnie.

- Chyba za dużo anime się koleś naoglądałeś – prychnął Takumi – Sora skoro nawet nie chciała o tobie rozmawiać to chciała totalnie o tobie zapomnieć – Takumi podniósł głos podchodząc do białowłosego. Dopiero teraz zauważyłam, że byli w zasadzie równego wzrostu, a iskry nienawiści skrzyły się w ich oczach.

- Błagam nie róbcie tu rozróby – poprosiłam widząc co się szykuje.

- Spokojnie Deki, przyszedłem tylko na chwilę – odezwał się Kakashi – chciałem ci tylko przekazać byś przekazała klucze Itachiemu od waszego mieszkania.

- Klucze? – powtórzyłam zdziwiona – po co mu klucze?

- Ponieważ nie można jej przewieść do rodzinnego miasta ze względu na szereg dłuższych formalności, przenosimy ją do domu, gdzie będzie miała spokój i wygody. Sasuke wynajął już wille przy Aliant Street w drugiej części miasta. Chce zabrać tylko jej rzeczy by nie zalegały u ciebie – aż się we mnie zagotowało... doskonale wiedziałam czyja to „sprężyna". Itachi przeniósłby Sorę, ale nie zamierzałby zabierać jej rzeczy. Wiedząc już do czego jest zdolny Sasuke czym prędzej rzuciłam do Takumiego

- Nie daj jej im tknąć, póki nie wrócę! – czym szybciej wybiegłam ze szpitala pędząc do mieszkania w którym jak się okazało już panował niezły bałagan, a jego twórca stanął mi przed oczyma z drwiącym uśmiechem...

Kochani! xD

Wbijam z nowym rozdzialikiem, mam nadzieję, że dalej ciekawym xDDD Krótki bo krótki, ale jest xD I chciałam od razu podziękować za tysiąc wyświetleń! Dodajecie mi normalnie sił do pisania!

Kocham!

Twoja/Wasza

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top