Rozdział 12 Uczucia
OSTŻEŻENIE : ROZDZIAŁ ZAWIERA OPIS ODPOWIEDNIE DLA OSÓB PONIŻEJ 18 ROKU ŻYCIA
Siedząc na ławie oskarżonych, bawiłam się nieporadnie swoimi palcami. Stresująco na mnie działały te wszystkie twarze prawników, sędziów, prokuratora, ale najbardziej bałam się Kakuzu. W swojej torbie miał nie tylko dokumentacje, ale z trzy spluwy różnego kalibru. W duchu modliłam się by nie były jego, a jedynie służyły za dowody w następnych sprawach. Gdyby jednak było inaczej całkiem bym już straciła resztki respektu dla prawa i sądów. Jakby tego było mało widziałam, że mój obrońca stwarza podobne uczucia w innych uczestnikach rozprawy. Minuty mijały, a sędzia dalej się nie zjawiał... Siedzący w loży dla obserwatorów Takumi zaczął już głośno chrząkać sygnalizując swoje zniecierpliwienie. Itachi, a także lekarze których na codzienne widziałam w szpitalu siedzieli gotowi do przesłuchania, ale nigdzie nie widziałam mojego głównego oskarżyciela
Po piętnastu minutach Kakuzu podszedł do prokuratora i zaczął z nim coś szeptać na ucho. Po chwili obaj pokiwali głowami i wyszli do jakiegoś pokoju. Myślałam, że oszaleje czekając kolejne kilkanaście minut, aż łaskawie wyszli. Mój adwokat podszedł do mnie i powiedział:
- Zmykaj stąd.
- Że co proszę? – opadła mi szczęka
- Twoja rozprawa się nie odbędzie. Przekierowano pozew na kogoś innego. Może za tydzień będziesz przesłuchana w charakterze świadka.
- Możesz jaśniej?? – zirytowałam się, widząc że inni moi „znajomi" dalej siedzą w ławach.
- Sasuke Uchiha wycofał oskarżenia wobec ciebie, wyjaśniając lepsze zrozumienie sytuacji i pozwał matkę gówniarza, który wbiegł wam pod koła. Sędzia przystał na to widząc więcej winy po stronie kobiety, która wolała pić piwo pod monopolowym niż pilnować własnego dziecka. W związku z tym jesteś wolna. Oddam ci połowę kasy z racji, że i tak musiałem poświęcić czas twojej sprawie, a koniec końców i tak jesteś niewinna. Reszta świadków zostanie dziś przesłuchana w sprawie zdrowia twojej przyjaciółki, a pełna rozprawa zostanie wyznaczona za parę tygodni– mówiąc to wstał i poszedł do wyjścia. Takumi stanął obok uradowany słysząc te wspaniałe wieści.
- Deki! Musimy to uczcić! – przytulił mnie, a ja jak w amoku stałam sztywno – tylko po dwudziestej drugiej, bo za półtorej godziny mam występ. Ale teraz zabieram cię coś zjeść!
- Nie jestem głodna – powiedziałam dalej w szoku, który powodował dopiero schodzący ze mnie stres. Przez ostatnie tygodnie nieprzerwanie czułam skurcz w żołądku na myśl o nadciągającej rozprawie i mojemu pobycie w więzieniu, a tymczasem paradoksalnie nie dostałam nawet żadnych zarzutów i to w ostatniej chwili. Poczułam jak szok zamienia się w złość.
- Ty zawsze jesteś głodna – zaśmiał się Takumi, ale widząc moją minę spoważniał
- Muszę jeszcze coś załatwić, zobaczymy się w barze po twoim występie – powiedziałam łapiąc torebkę i wybiegając z Sali rozpraw. Nie zastanawiałam się, czy biegnę w dobrym kierunku, nogi same mnie niosły. Jednie ołówkowa spódnica do kolan i szpilki utrudniały mi ruchy, a moja żabotowa turkusowa bluzeczka powiewała na wietrze.
Gdy dotarłam pod drzwi kamienicy, uparcie naciskałam dzwonek, aż łaskawa pokojówka raczyła otworzyć mi drzwi.
- Pan nie życzy sobie żadnych odwiedzin w dniu dzisiejszym, pilnie pracuje nad ważnymi dokumentami – poinformowała mnie kobieta, ale ja nie zamierzałam sobie odpuścić
- Więc na chwilę zrobi sobie przerwę – odparłam popychając zdziwioną kobietę do środka i wchodząc do ogromnego korytarza. Wiedziałam już po częstych wizytach, gdzie może przebywać Sasuke. Jego Gabinet przy pokoju Sory. Czym prędzej wbiegłam na górę i nawet nie pukając otworzyłam drzwi do pomieszczenia.
Czarnowłosy faktycznie siedział nad masą jakiś papierów, a widząc mnie przez chwilę przez jego twarz przeszedł cień zaskoczenia.
- Jak śmiesz! Kto dał ci prawo bawić się mną jak ci się podoba! – krzyknęłam na niego, a emocje sięgały zenitu – Jesteś pieprzonym dupkiem! Nienawidzę takich ludzi jak ty!
- To znaczy jakich? Przyznających się do błędu? – zapytał lekko zirytowany wstając
- Przyznających się!? Ty chyba kpisz! Ty jednie grasz! Raz jesteś skurwielem po to by następnym razem okazać łaskę, chcesz by ludzie nie przewidywali twych kroków, bawisz się tym i karmisz, a ludzkie życie nie jest ruletką, która ma dostarczać ci rozrywki! – potok słów wylał się ze mnie razem z resztką stresu jaka we mnie żyła od czasu wypadku – na pewno miałeś jakiś cel w tym wszystkim!
- Uwierz mi, ale nie – odparł spokojnie patrząc i zauważając jak jestem roztrzęsiona
- Wiec dlaczego wycofałeś oskarżenie!? Tacy jak ty nigdy nie robią nic bez powodu! – nie mogłam się uspokoić
- To nie ma znaczenia – odpowiedział jakby lekko zmieszany moim pytaniem i dodał coś zupełnie nie w swoim stylu – wybacz, że stresowałaś się tak długo, ale odkręcenie tego trochę mi to zajęło.
- Nie dam się nabrać na miłe słówka Sasuke, tacy jak ty nie przepraszają, nie żałują, nie zmieniają decyzji i opinii o innych.
- Widać mnie nie znasz, a patrzysz jedynie przez pryzmat jedynie uprzedzeń. Wycofałem oskarżenia bo analizując głębiej sytuację doszedłem do wniosku, że nie ty tu zawiniłaś.
- Oskara za aktorstwo na pewno nie dostaniesz – zironizowałam – powiedz wreszcie czemu mnie tak dręczysz i czego ode mnie chcesz? – miałam już dość tej całej „Zabawy". Chciałam wiedzieć na czym stoję i kiedy znów dostanę ogłuchem w głowę. Milczeliśmy przez chwilę, zwalczając się wzrokiem, aż w końcu przerwał tę piekielną ciszę i przeczesał swoje gęste włosy.
- Chcę Ciebie... - powiedział, a ja aż zamrugałam z tak otwartego wyznania – od momentu gdy lepiej cię poznałem z każdą chwilą stawałaś się dla mnie intrygująca. Sprawiłaś, że myślałem tylko o tobie męcząc się każdego dnia, chcąc zbliżyć się na co uparcie nie pozwalałaś. Jesteś zaprzeczeniem wszystkiego co wyznawałem do tej pory. Nienawidzę obnażających się kobiet z tatuażami, jednak ty wywróciłaś mi świat do góry nogami. Wiem, że wiele ukrywasz i domyślam się, że ten wygląd to tylko przykrywka. Chce móc cię poznać, być z tobą – powiedział to prawie na jednym wdechu analizując na koniec moją reakcję. Ja natomiast czułam jak serce trzepocze mi w piersiach, a nogi robią się jak z waty. Nie mogłam jednak pokazać jak bardzo jego słowa wpłynęły na mnie mimo że czułam się podobnie jak on.
- I myślisz, że na to polecę? – zapytałam unosząc brew
- Już lecisz.. .ciągnie cię do mnie jak mnie do ciebie – powiedział zbliżając się i ujmując moją twarz w swoje dłonie - Gra tu nie ma sensu bo oboje już przegraliśmy – powiedziawszy to delikatnie mnie pocałował, a ja nie chciałam już walczyć. Stres, nerwówka ostatniego miesiąca, żal, smutek, samotność i przytłaczające wspomnienia ograbiły mnie z sił.
Oddałam pocałunek, a nawet sama go pogłębiłam dając mu tym samym znak, że poddałam się i jestem gotowa popłynąć w tym jakże elektryzującym uczuciu. Nie odrywając się od siebie poczułam jak Sasuke obejmuje mnie w pasie i podnosi niczym nic nie znaczący ciężar. Dopiero gdy znaleźliśmy się w sypialni znajdującej się obok jego gabinetu pozwolił dotknąć moim nogom podłogi. Patrzyliśmy na siebie, analizując nawet najdrobniejszy wyraz twarzy. Po chwili Sasuke pogładził mój policzek, a następnie szepnął mi do ucha:
- Pokaż mi wszystkie swoje tatuaże – zarumieniłam się, przygryzając wargę, uświadamiając sobie, że ten podtekst wpłynął na moje ciało podniecająco, a co dopiero inne rzeczy. Gdy sięgnął do zapięcia mojej bluzki, aż wstrzymałam oddech. Nie sądziłam, że zagra tak cwanie i rozepnie ją razem ze stanikiem, gładząc dla mojego uspokojenia powoli moje gładkie plecy. Nim się zorientowałam pomiędzy naszymi pocałunkami, które nabierały na sile i pasji leżałam pod nim w samych majtkach na niezwykle wygodnym i miękkim łóżku. Widząc jego idealny tors i zarys wszystkich mięśni, które na przemian spinały się i rozluźniały poczułam jak wilgotnieje jeszcze bardziej, co wywołało dodatkowo u mnie zawstydzenie. Sasuke jednak nie zamierzał się spieszyć i oglądał, a także pieścił każdy milimetr mojego ciała.
Moje piersi w jego dłoniach zrobiły się niezwykle twarde i nabrzmiałe, a gdy dotykał ich brodawek mimowolnie przymykałam oczy z przyjemności jakiej nigdy nie zaznałam. Gdy jednak nadszedł moment w którym zaczął zdejmować moją dolną bieliznę, spięłam się i zaprotestowałam.
- Sasuke... ja... Nie wiem jak to powiedzieć, ale nie do końca jestem pewna co powinnam teraz zrobić – momentalnie załapał o co mi chodzi, ale upewnił się pytając:
- Jeszcze nigdy tego nie robiłaś?
Kiwnęłam głową potwierdzając swój totalny brak doświadczenia w tych sprawach. Sasuke natomiast uśmiechnął się, ale nie był to szyderczy uśmiech, a uśmiech radości.
- W takim razie odpręż się, a ja cię wszystkiego nauczę – po tych słowach już bez żadnego mojego sprzeciwu zdjął moje majtki i rozchylił moje drżące nogi, zginając je w kolanach. Byłam lekko zażenowana, ale i ciekawa tego co się zaraz stanie. Gdy poczułam jak jego język przejeżdża wzdłuż mojej kobiecości od początku do końca, głośno westchnęłam
- To dopiero początek – powiedział najwidoczniej zadowolony z siebie i powtórzył ruch kilkakrotnie, a ja coraz bardziej nie panowałam nad ciałem i dźwiękami, które mimowolnie wydostawały się poza moje gardło. Po chwili jednak, poczułam jak delikatnie mnie rozszerza palcem i okrężnymi ruchami rozgrzewa do tego stopnia, że mógł włożyć kolejny palec. Pieszcząc mnie w ten sposób uważnie patrzył na moje rumieńce, spłycony oddech i zaszklony wzrok. Cała jego postura, spojrzenia i ruchy świadczyły o samozadowoleniu co współgrało z jego pewnym siebie charakterem. Gdy zaczęło mi się robić niesamowicie gorąco i czułam jakby na dole mojego ciała rozpalono ognisko, Sasuke zaprzestał pieszczot.
Teraz to on zdjął swoje bokserki, a jego przyjaciel stał w znaczącej pozycji pionowej. Mimo, że dużo o tym czytałam, to rzeczywistość była zupełnie inna, realna, podniecająca i budząca strach jednocześnie. Przez myśl mi przeszło, że to jest niemożliwe by się zmieścił, ale nie dane mi było dłużej tego analizować. Sasuke naprowadził swoje przyrodzenie na moje wejście i delikatnie wszedł samym czubkiem.
- Może cię za chwilę zaboleć, ale obiecuję, że ból szybko minie – powiedział, a ja nim zdążyłam spiąć się na nowo ze stresu poczułam piekielny ból, którego następstwem był jeden ruch Uchihy wchodzącego w całości do końca. Świat zamigotał mi przed oczami, a krzyk bólu rozniósł się po sypialni.
- Dekashi spójrz na mnie – powiedział, a ja dopiero uświadomiłam sobie, że zamknęłam oczy, z których płynęły łzy. Posłusznie je otworzyłam.
- Oddychaj spokojnie, a ból się będzie zmniejszał – po czym delikatnie poruszał biodrami. To zadziwiające jak przyjemność może w jednej chwili przemienić się w okropny ból i na odwrót. Faktycznie, gdy tylko trochę się uspokoiłam i rozluźniłam wewnętrzne mięśnie, a Sasuke poruszał się coraz intensywniej, ból odchodził w zapomnienie. Pozwoliłam mu dominować, zdając sobie sprawę, że i tak jako niedoświadczona mogłabym zadziałać nieporadnie. Zdałam się więc na instynkt pozwalając by jego pocałunki i dotyk ogarnęły i pochłonęły mnie doszczętnie.
Mimo że w oddali dalej czułam lekki dyskomfort ciepło w podbrzuszu powróciło, inne ale równie przyjemne. Przy następnym pchnięciu poczułam jak obejmuje ono nie tylko podbrzusze, ale całe ciało, które momentalnie się rozluźnia. Widząc to najwyraźniej Sasuke przyspieszył swoje ruchy bioder, a jego wyraz twarzy i westchnięcie uświadomiły mi, że doszedł w pełnej okazałości po czym położył się obok mnie, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko i rytmicznie. Kątem oka zerknęłam, że jego przyjaciel nie tylko znacznie się zmniejszył, ale i miał na sobie prezerwatywę, którą szczerze mówiąc nawet nie zarejestrowałam kiedy założył. Po chwili poczułam jak Sasuke obejmuje mnie ramieniem, a jego usta ponownie przywarły do moich. Mogłam w takiej pozycji trwać bez końca, odrzucając wszelki zdrowy rozsądek, który i tak chyba zostawiłam dawno za sobą, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy.
......................................................................
Leżąc w jego ramionach dalej nie mogłam opisać emocji, które mną targały Czy żałowałam tego co się stało? Nie... dziwiłam się sama swojemu zachowaniu i reakcji, ale jakby to powiedziała Sora „trafił mnie cholerny amor".
Nie chciałam się przyznać sama przed sobą, ale dla mnie to nie był zwykły seks czy pociąg fizyczny... dla mnie to wszytsko łączyło się z uczuciami. Bałam się jednak, że ktoś taki jak Sasuke nie umie kochać, a działał jedynie pod wpływem fascynacji. Mimo to postanowiłam chociaż na chwilę odrzucić tę myśl i cieszyć się tym momentem, co niestety nie trwało zbyt długo. Usłyszeliśmy jak drzwi domu otwierają się i ktoś wchodzi po schodach. Sasuke wziął do ręki telefon spoglądając na zegarek.
-Cholera, to Sakura – powiedział, a ja zbladłam. Na śmierć zapomniałam o jego narzeczonej! Przeraziłam się nie na żarty widząc jak ten facet na mnie działa!
- O matko! – szepnęłam wstając jak oparzona z łóżka i ubierając się pospiesznie
- Co robisz? – zapytał, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę
- Kryję się jak na kochankę przystało – zironizowałam
- Nie musisz się ukrywać, już dawno miałem zamiar zerwać z Sakurą.
- Jakiś ty subtelny – powiedziałam słysząc, że kroki zbliżają się z każdą sekundą
- Jest tu inne wyjście? – zapytałam pospiesznie zapinając spódnice
- Nie ma – powiedział Sasuke najwidoczniej rozbawiony moimi pląsami po pokoju. Nie zostało mi nic innego jak... schowanie się za ciężką zasłoną. I to w ostatnim momencie! Usłyszałam jak drzwi sypialni się otwierają. Wiedziałam, że wyda się co przed chwilą tu miało miejsce, ale nie chciałam by wiedziała z kim.
- Sasuke skarbie już jest- tu się zacięła –em...
- Widzę, że wróciłaś wcześniej – powiedział beznamiętnym tonem, zapewne wstając po dźwiękach jakie rejestrowałam. Bałam się wyściubić nosa zza kotary.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę, ale... widzę, że miałeś gościa... - powiedziała powoli, ale głos jej drżał. Po chwili jednak mój żal i poczucie winy zamieniły się w szok po jej dalszych słowach.
- Znam ją? Z resztą to nie ma znaczenia, zaniedbywałam cię ostatnio, to moja wina. Masz swoje potrzeby. Przecież to tylko seks.
„ Która dziewczyna przyjęłaby to tak normalnie!?" myślałam zaskoczona
- Otóż to nie był tylko seks Sakura – Odezwał się Sasuke – dobrze wiemy, że nasza relacja jest czysto ekonomiczna i wynika z nacisku naszych rodzin. Nawet pierścionek sobie sama kupiłaś bo ja teoretycznie nie miałem na to czasu, a tak naprawdę nie miałem na to ochoty.
- Ale skarbie... nie jestem za to zła... jestem pewna, że gdy pojawią się dzieci wszytsko się zmieni – mówiła jakby była ograniczona i zupełnie się nie szanowała
- Nie chcę mieć z tobą dzieci. Ani nic wspólnego... to koniec.
- Sasuke błagam nie! – teraz w jej głosie dominowała panika – zniosę wszystko, panienki na bok, twoje wyjścia i sposób życia tylko mnie nie zostawiaj!
- Sakura puść mnie i posłuchaj co mówisz – powiedział spokojnie – nawet wrogowi nie życzyłbym takiego życia. Jesteś młoda i ładna, znajdziesz kogoś kto cię pokocha, ja natomiast nie chcę z tobą być.
- Błagam... błagam... - powtarzała
- Nie rób scen Sakura i się nie poniżaj, powinnaś już iść – powiedział zimniej, a ja domyśliłam się, że to miało ułatwić dziewczynie rozstanie. I faktycznie ułatwiło, bo po sekundzie jej nastawienie znacznie się zmieniło.
- A niech cię i te twoje kurwy! – wrzasnęła – jadę do domu, gdy mój ojciec usłyszy co mi zrobiłeś zniszczy twoją rodzinę! – jej nerw wynikał najprawdopodobniej z żalu, ale szybka zmiana osobowości była niezwykle... osobliwa. Gdy usłyszałam trzask drzwi, dalej nie odważyłam się wyjść. Po chwili kotara odsunęła się, a po drugiej stronie stanął Sasuke.
- Obyło się bez nadmiernego dramatu – skwitował – teraz nie powinnaś już niczym się przejmować
- Czasami mam ochotę cię nagrywać i puszczać twój okrutny sposób myślenia. Ona przecież się załamała! Zerwałeś z nią będąc w łóżku z inną. Pomijając jej brak godności mówiąc, że jej to pasuje na koniec ci zagroziła, a ty przyjmujesz to tak zwyczajnie?
- Gdybyś znała Sakurę tak jak ja zrozumiałabyś co mam na myśli – powiedział i zamyślił się na chwilę , widząc jednak, że dalej zbieram swoje rzeczy zapytał
- Wybierasz się gdzieś?
- Do domu. Chcę wziąć prysznic, uspokoić się i zapomnieć o tym wszystkim – odparłam
- Jak to zapomnieć? O czym ty mówisz Dekashi? Zależy mi na tobie – zmarszczył brwi widząc, że nie zaprzestaje swoich czynności.
-Sasuke ja nie Sakura. Dałam się ponieść emocjom, ale dobrze wiemy jak to się skończy. Nie pasujemy do siebie i nie zamierzam być twoją Panienką na telefon.
- Więc Wyjdź za mnie – wyparował, a ja zamarłam
- Odbiło ci – powiedziałam widząc, że mówi całkiem poważnie.
- Owszem i to na twoim punkcie – zbliżył się – ciężko mi było się do tego przyznać, ale skoro pewne etapy mamy za nami – tu znacząco spojrzał na poplamione łóżko – powiem to otwarcie i całkowicie szczerze. Dekashi, kocham cię. Nigdy nie czułem czegoś takiego do kobiety, nie mylę tego ze zwykłą fascynacją czy pożądaniem co zapewne będziesz chciała powiedzieć. Kocham cię i udowodnię to, pokazując tym samym, że nie jestem dupkiem, którego grałem chcąc oszukać sam siebie. Wiem, że ty czujesz to samo...
- Skąd ta pewność? – zapytałam drżąc
- Nie oddałabyś mi się w taki sposób bez uczuć – powiedział, a ja cała się zarumieniłam
- Ale Nawet mnie nie znasz – spojrzałam mu głęboko w oczy widząc w nich to co do tej pory czytałam tylko w powieściach
- To poznam. Będę miał na to całe życie. – ukląkł przede mną i wziął moją dłoń – zapytam raz jeszcze: Dekashi Umieko Makuda – tu lekko ironiczny uśmiech wszedł na jego idealną twarz docinając mi nawet w takim momencie – czy uczynisz mi ten zaszczyt i pozwolisz poznawać się i odkrywać całe życie, a ja w zamian przysięgam być ci wierny i chronić ponad wszystko, a także darzyć bezgraniczną miłością?
Wiedziałam, że te jakże teatralne wyznanie uczuć było jego zadziornym pstryczkiem w nos, ale właśnie to powodowało, że nie byłam w stanie odejść od niego obojętnie. Bałam się samej siebie, ale po raz pierwszy w życiu posłuchałam swojego serca, a nie rozumu. Uśmiechnęłam się lekko i odparłam cicho:
- Tak...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top