Rozdział 26.
Jego dłonie były takie same jak zawsze. Czułe, ale jednocześnie silne. Pociągał mnie jak nikt do tej pory, a jego brązowe oczy starały się zajrzeć prosto do mojej duszy. Myślę, że jedynie Jimin miał tę zdolność czytania mi w myślach. Z pewnością nie zdawał sobie sprawy, że spotkaliśmy się jako dzieci i to był ten moment gdy coś nas ze sobą połączyło. Przeznaczenie.
- Jiminnie - szepnąłem, patrząc na jego twarz oraz powolne ruchy dłoni, które przesuwały się co chwilę po moim biodrze. Gdy podniósł na mnie wzrok, spytałem spokojnie: - Wierzysz w przeznaczenie?
Uśmiechnął się. Tym razem to był szczery uśmiech, jaki zwykle widywałem na jego ustach. Patrzył na mnie z czułością, a potem ostrożnie zsunął swoją dłoń i położył ją na moim brzuchu.
- Tak - odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy. - Wierzę, że było nam pisane się spotkać.
- Nasze pierwsze spotkanie...- zacząłem, a następnie przysunąłem się ku niemu, tak że mogłem go pocałować. - Wcale nie było w klubie.
Rudowłosy uniósł brwi, zastanawiając się przez chwilę. Wydawał się trochę zaskoczony moim nagłym oświadczeniem, dlatego postanowiłem mu powiedzieć o wszystkim. Nie chciałem żadnych sekretów między nami.
- Kiedyś...spotkaliśmy się na placu zabaw - oznajmiłem, patrząc na niego cały czas. - Jako dzieci, pamiętasz?
Jimin roześmiał się cicho, kręcąc głową. Pogłaskał mnie po włosach, a następnie ucałował w czoło. Przymknąłem oczy na moment, a gdy ponownie je uchyliłem, mój chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Jungkookie, jesteś tego pewny? Nie przypominam sobie żebym...
- Piaskownica - przerwałem mu, starając się wybadać czy pamięta to wydarzenie. - Byliśmy w piaskownicy, Jiminnie. Wtedy...byłem jeszcze dzieckiem. Uciekłem z domu po tym gdy zostałem adoptowany. Wtedy...zjawiłeś się ty. Powiedziałeś mi, że jestem brudny, a ja odpowiedziałem, że ostatnio padało. I potem uśmiechnąłeś się do mnie, co wydało mi się trochę dziwne. Naprawdę tego nie pamiętasz?
Jimin przyglądał mi się uważnie, a potem spytał:
- Czy...to naprawdę byłeś ty? To ty byłeś tym ubłoconym chłopcem, który zajął moją ulubioną piaskownicę?
Zamiast potaknąć, parsknąłem pod nosem. Nie wiem dlaczego to pytanie mnie rozbawiło, ale tak było. - Masz rację, to byłem ja - zgodziłem się, wzdychając. - Jednak nadal to pamiętasz, niesamowite.
Rudowłosy objął mnie w pasie, a ja przysunąłem się tak blisko, iż zetknęliśmy się nosami.
- Nie poznałem cię, bo miałeś inny kolor włosów - szepnąłem mu prosto w usta, niemal czując na twarzy cichy oddech rudowłosego. - Czemu się przefarbowałeś? Nie lubiłeś czarnego?
Jimin wykrzywił usta w półuśmiechu, dotykając mojej twarzy.
- Kochanie, moje życie jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje - powiedział spokojnie, patrząc na mnie. - Dlaczego uciekłeś z domu? Co było powodem?
Zamarłem, a moje serce nagle zaczęło uderzać niespokojnie. Powróciły moje wspomnienia, które wolałbym pogrzebać. Niestety, nie mogłem zmienić przeszłości i tego kim byłem.
- Powiem ci, jeśli odpowiesz na moje pytanie - mruknąłem, bojąc się że znowu coś się wydarzy i oboje będziemy płakać. Chciałem zapanować nad emocjami, lecz to było ponad moje siły.
Jimin potaknął, przysuwając swoje usta do moich. Wystarczyło, iż wykonam jeden ruch i nasze wargi się spotkają.
- Gdy zacząłem dorastać czułem, że dzieje się ze mną coś złego. Będąc nastolatkiem uświadomiłem sobie swoją orientację, a to bardzo mnie przeraziło. Wstydziłem się patrzeć na siebie w lustrze, dlatego zmieniłem kolor włosów. Chciałem zostawić tamtego chłopaka i stać się kimś innym. Jednak nie bardzo mi się to udało - rudowłosy uśmiechnął się niepewnie, jakby nagle przeniósł się w czasie i wrócił do siebie sprzed kilku lat. - Gdy spotkałem Yoongiego w końcu poczułem się sobą. Wiedziałem, że to jest ta droga, którą muszę podążyć. Co prawda sypianie z innymi mężczyznami było jedynie pracą, chociaż był moment gdy się zakochałem. Wiesz jak to się skończyło.
Skinąłem głową, nie spuszczając z niego oczu. Jimin nie przerywał, wyrzucając z siebie słowa jakby tego potrzebował. A ja chciałem słuchać.
- Prawda była taka, że odnalazłem prawdziwego siebie, chociaż możesz w to nie uwierzyć. Mój charakter był zupełnie inny niż mi się wydawało.
- Co to znaczy? - spytałem, dotykając swoimi ustami jego ust.
Jimin panował nad sobą, trzymając dystans, o ile było to możliwe.
- Jako dziecko tłumiłem swoje emocje - wyszeptał cicho, ostrożnie całując moje wargi. Potem odsunął się, patrząc mi w oczy. - Dlatego teraz uważam, że kolor włosów oddaje moje prawdziwe ja. To ukryte, bo naprawdę jestem właśnie taki. Taki jestem, Jungkookie.
- Charyzmatyczny - dodałem, a widząc jego uśmiech, poczułem coś w rodzaju ulgi. - Gdy cię spotkałem, to właśnie poczułem. Byłeś pełen charyzmy, hyung.
Jimin roześmiał się cicho, a potem ponownie zaczął sunąć swoją dłonią po moim brzuchu. Gdy zatrzymał się na moim udzie, z trudem przełknąłem ślinę. Jednak musiałem mu coś powiedzieć.
- Gdy się spotkaliśmy jako dzieci ja...- zawahałem się, ale widząc jego wzrok na sobie, postanowiłem nie ukrywać prawdy. - ...byłem w żałobie. Moi prawdziwi rodzice odeszli, a ja dostałem nowy dom. Mimo to, nie czułem się tam swobodnie więc chciałem uciec. Rozumiesz, dlaczego wtedy tak wyglądałem?
Mój chłopak skinął głową, nagle obejmując mnie w pasie i przyciskając do siebie. Odetchnąłem, ale wiedziałem że chce mnie o coś spytać. Wyczułem jego drżący oddech.
- Spytaj mnie, Jiminnie - poprosiłem go, głaszcząc jego rude włosy. - Wiem, że chcesz mnie spytać. To już nie boli, dlatego nie wahaj się.
Jimin odsunął się, patrząc mi w oczy.
- Jak sobie z tym poradziłeś? Powiedz mi, Jungkookie. Co powinienem zrobić?
- Nie jestem pewny czy mam prawo żeby cokolwiek ci kazać - powiedziałem spokojnie.- Chodzi o to, że byłem dzieckiem i czułem inaczej. Nie wiem co bym zrobił jako dorosły, Jiminnie. Dzieci szybciej zapominają.
Rudowłosy patrzył na mnie, ale pewnie wiedział, że mam rację.
- Przepraszam, że nie mogę ci pomóc. Przepraszam, że jestem taki bezużyteczny...- wyszeptałem, czując łzy cisnące się do oczu. Podniosłem rękę, osłaniając swoją twarz. Nie chciałem go ranić bardziej. - Chciałem żebyś na mnie polegał, a zamiast tego to ty zawsze mnie ratujesz...
Jimin odsunął moje ramię, patrząc mi w oczy. Pokręcił głową, kładąc się przy mnie.
- Jungookie, nie mam do ciebie żalu - powiedział, patrząc w sufit. - Nie płacz, proszę cię. Nienawidzę widzieć twoich łez. Czuję wtedy jakbym to ja cię skrzywdził. Nie chcę żebyś płakał z mojego powodu.
Obróciłem się w jego stronę, a gdy na mnie spojrzał, powiedziałem trochę zachrypniętym głosem:
- Co mam zrobić żeby ci pomóc? Powiedz mi, co...
Jimin przerwał mój monolog, zakrywając moje usta dłonią. Zastygłem, ale najwyraźniej niczego nie oczekiwał. Patrząc na niego i czując lekki dotyk jego palców na swoich ustach, uświadomiłem sobie, że wcale nie chce żebym go pocieszał. Potrzebował tylko mojej obecności.
Ucałowałem jego palce, a następnie złapałem jego dłoń i zacząłem ją obdarzać pocałunkami. Jimin patrzył na mnie czule, lecz nie przerwał moich pieszczot. Obdarzyłem go leciutkimi pocałunkami, a potem obróciłem się na brzuch i przysunąłem ku niemu. Przyglądał mi się spokojnie, jakby wszystko wróciło na swoje miejsce. Pochyliłem się i ucałowałem jego policzek, a potem czoło. Jimin przymknął oczy, dlatego wykorzystałem to i wczołgałem się na niego, kładąc na jego brzuchu. Oboje byliśmy nadzy, dlatego doskonale czułem jego ciało przy swoim.
- Kocham cię - szepnąłem, a gdy otworzył oczy, usłyszałem jego odpowiedź.
- Ja ciebie też.
Objął mnie ostrożnie, sunąc po moich plecach i raz na jakiś czas zahaczając o moje pośladki. Zamknąłem oczy, odczuwając błogi spokój. Podświadomie wiedziałem, że niedługo przyjdzie nam zmierzyć się z ogromnym bólem i stratą, lecz w tej chwili jedyne o czym mogłem myśleć to dotyk Jimina na moim ciele.
************************************************************************************
Witam was moi drodzy!
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Piszcie swoje komentarze, chętnie poczytam wasze opinie ;) Dziękuję za cierpliwość, wiem że czekanie całe dwa tygodnie to sporo czasu, ale jednak potrzebowałam tego do namysłu. Jak już wcześniej pisałam, bardzo lubię to opowiadanie i chciałabym napisać odpowiednie zakończenie, dlatego tak bardzo staram się żeby akcja była poprowadzona w miarę logicznie. Do następnego, mam nadzieję że za tydzień ( jeśli nie dam rady, napiszę wcześniej komentarz ) :)
~ leonia18~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top