Rozdział 37.
Zbudziłem się słysząc jakiś hałas w kuchni. Gdy wszedłem do pomieszczenia, Jimin gotował coś przy piecu, a do mojego nosa doleciał zapach sosu. Uśmiechnąłem się, stąpając cicho i zbliżając się do rudowłosego. Wyciągnąłem dłonie obejmując swojego chłopaka w pasie i przytulając się do jego pleców. Spodziewałem się, że go wystraszę jednak tak się nie stało.
- Słyszałeś mnie - powiedziałem, przerywając ciszę w naszym mieszkaniu.
- Wyczułem - mruknął, odwracając się ku mnie i odkładając łyżkę na blat kuchenny. Jego rude włosy były w nieładzie, dlatego przeczesałem je powoli, a gdy Jimin posłał mi czuły uśmiech, pociągnąłem go ku sobie i cmoknąłem prosto w usta.
Wiedziałem, że nie powinniśmy ponosić się emocjom i ciągle dążyć do naszego zespolenia, mimo to nasze przyciąganie było zbyt silne, abyśmy byli w stanie zapanować nad własnymi pragnieniami. Jimin objął mnie w pasie, przesuwając swoimi palcami po moich biodrach. Jego usta niemal miażdżyły moje, lecz pozwoliłem mu na wszystko czego tylko zapragnął. W końcu odsunął się, patrząc na mnie błyszczącymi oczami. Przełknąłem ślinę, łapiąc go za rękę i splatając ze swoją.
- Co gotujesz, Jiminnie? - zapytałem, spoglądając na garnek pełen makaronu. - Znowu włoskie danie?
- Nie, tym razem nasz ulubiony jajangmyeon - mrugnął do mnie, a następnie przytulił do siebie mocno, niemal zabierając mi całe powietrze. - Bardzo chciałbym zostać tu z tobą, ale Yoon dzwonił i prosił nas o pomoc. Wieczorem jakiś klient świętuje swoje urodziny i musimy być wszyscy na miejscu.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałem, oddając jego uścisk i zaciągając się dobrze mi znanym zapachem. Zawsze bym go poznał, nawet z zamkniętymi oczami. - Po pracy chcesz zostać w klubie czy wrócić?
- A ty, kochanie? - rzucił, patrząc mi prosto w oczy.- Chciałbyś wrócić na noc?
***
Poszliśmy do salonu, siadając przy stoliku i zabierając się za obiad. Jimin gotował dość dobrze, musiałem mu to przyznać. Nasze ramiona stykały się, a gdy popatrzyłem na twarz rudowłosego, wydawał się myśleć o czymś intensywnie.
- Wiem, że to miejsce przypomina ci...ostatnie zdarzenia - szepnąłem, czym przykułem jego uwagę. Spojrzał na mnie uważnie, ale postanowiłem kontynuować. - Nie musimy tu spać, jeśli tak bardzo to przeżywasz, Jiminnie. Jestem w stanie dopasować się do ciebie.
Jimin uśmiechnął się delikatnie, lecz zanim dał mi odpowiedź, zjadł trochę makaronu. Potrzebował czasu i dobrze to wiedziałem. Nie chciałem go ponaglać, akceptując stan rzeczy taki jakim był.
- Masz rację, to ciągle boli - wyznał mi, patrząc prosto w oczy. - Jednak jestem w stanie temu podołać. To wspomnienie nigdy nie zniknie, dobrze to wiem. Wróćmy zatem do siebie, Jungkookie.
Skinąłem głową, a potem skupiłem się na jedzeniu. Między nami panowała miła cisza, przerywana delikatnymi dźwiękami pałeczek i misek. Sama obecność mojego chłopaka wystarczała mi do bezgranicznego szczęścia. Nie potrafiłbym nawet opisać własnych uczuć i emocji jakie mną targały za każdym razem gdy nasze oczy się spotykały. Doskonale pamiętałem tę wyboistą drogę akceptacji własnej orientacji oraz faktu, że darzę Jimina szczerą miłością.
- Myślisz, że twoi rodzice by mnie polubili?
Słysząc to bezpośrednie pytanie, początkowo nie wiedziałem co odpowiedzieć. Spojrzałem na rudowłosego, ale był spokojny i zaciekawiony. Zdecydowanie coś siedziało mu w myślach.
- To o tym ciągle rozmyślasz? - uśmiechnąłem się lekko, odkładając pałeczki na stolik. Skrzyżowałem kolana, siadając wygodniej i opierając się o kanapę. - Nie jestem pewny czy zrozumieliby mój wybór. Prawdę mówiąc...nie mogłem ich poznać wystarczająco...teraz jest za późno...
Jimin przysunął się do mnie, a gdy uniósł mój podbródek i zajrzał mi w oczy, westchnąłem.
- Zrobiłbym wszystko żeby cię polubili, Jiminnie - dodałem cicho, a gdy poczułem jego oddech na swoich policzkach, przymknąłem oczy. - Proszę...nie prowokuj mnie teraz...nie mogę tak dłużej...
Rudowłosy położył głowę na moim ramieniu, wzdychając cicho. Obejmowaliśmy się dość długo, ale nigdy nam się to nie nudziło. Czułem, że chciałby mnie dotykać, lecz nie zrobił tego.
- Masz rację, musimy panować nad sobą - odezwał się tuż przy moim uchu, a potem ponownie zajrzał mi w oczy. - Chciałbym spróbować czegoś nowego, Jungkookie. Pamiętasz o czym niedawno rozmawialiśmy? O twojej propozycji?
Spłonąłem rumieńcem, przypominając sobie tamtą noc. Noc, w której to ja sterowałem jego ciałem i podarowałem mu tak dużo przyjemności jakiej wcześniej nie zaznał. Obiecałem, że zrobimy coś szalonego i nadal chciałem tego doświadczyć.
- Pamiętam wszystko - przyznałem, zagryzając wargę, co nie umknęło jego uwadze. - Ale...nie wiem jak się za to zabrać..
- Ja wiem, zaufaj mi - odpowiedział, a gdy parsknąłem śmiechem, podarował mi czułego całusa w policzek.
***
Ostatnio Yoongi zaczął gdzieś znikać, co oczywiście od razu rzuciło się nam w oczy. Postanowiłem podpytać miętowego o to, mimo iż Jimin odradzał mi śledztwo.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, Yoon zawsze był tajemniczy - powiedział, przebierając się w łazience w strój pracowniczy. Dziś wszyscy mieliśmy stać za barem, ja też. Denerwowałem się, lecz rudowłosy mnie uspokoił i zapewnił, że pomoże mi i wszystko wytłumaczy.
- Nie będę wścibski, tak tylko go spytam - oznajmiłem, zawiązując fartuszek w talii. Jak na złość moje palce zaczęły drżeć, dlatego musiałem odczekać chwilę.
- Pomogę ci - Jimin zjawił się przy mnie niemal jak na zawołanie, wiążąc supełek i ściskając moją talię. Potem poprawił moją koszulę, odwracając mnie przodem do siebie. - Nie martw się, Jungkookie. Nie każemy ci robić nic ekstremalnego.
Wydąłem usta udając oburzonego, lecz moja sztuczka nie wyszła tak jak tego chciałem. Jimin wykorzystał moją bezbronność i pocałował mnie, czego się nie spodziewałem.
- Chodź tu - mruknął, obejmując mnie swoimi ramionami.
- Zaraz...
Jak zwykle miał nade mną przewagę. Jeśli mnie całował, poddawałem się. Nie umiałem uwolnić się z jego sideł, zapominając na moment o czekającej nas pracy. Mój chłopak dotarł do mojej szyi, sunąc dłońmi po moim torsie, a potem nagle się odsunął. Jego oczy z brązowych stały się niemal ciemne.
- Nie potrafię cię nie dotykać - szepnął, patrząc na mnie otwarcie. - Nie mogę tego nie robić, rozumiesz? Trudno mi jest teraz uspokoić swoje serce, kochanie.
Przełknąłem ślinę, trzymając dystans między nami. Tak bardzo żałowałem, że akurat dziś musieliśmy tu przyjść.
- Ja...- wahałem się, nie wiedząc co powiedzieć. Jednak zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch, Jimin opanował swoje emocje czego nie potrafiłem powiedzieć o sobie.
- Gdy ta noc się skończy obiecuję, że wymęczę cię tak bardzo jak jeszcze nigdy do tej pory - zakomunikował, idąc do drzwi. - Pamiętaj, kochanie. Masz moje słowo.
Zadrżałem, idąc za nim. Nie rzucał słów na wiatr, tego mogłem być pewny. Jednak czy naprawdę miał zamiar kochać się ze mną tak gwałtownie jak to sobie wyobrażałem? Na moim ciele pojawiły się dreszcze ekscytacji, lecz gdy znaleźliśmy się na sali, odrzuciłem swoje pragnienia na jakiś czas.
*********************************************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top