Rozdział 19.
Wróciłem do domu na noc mając zamiar poważnie porozmawiać z mamą. Uświadomiłem sobie, że nie mogę dłużej odkładać tej rozmowy skoro za kilka dni miałem zmienić miejsce zamieszkania. Odkąd zostaliśmy rodziną miałem opory, aby zaufać swoim przybranym rodzicom tak od razu. Nie wspominając o rodzeństwie, które było znacznie młodsze ode mnie i często dochodziło między nami do starć. Jednak doceniałem to, że mam przy sobie te osoby, chociaż w tym momencie wybrałem już własną drogę. Chciałem spędzić resztę życia z mężczyzną, którego kochałem bardziej niż siebie i z którym miałem cudowne wspomnienia.
- Jungkook, to ty?
Moja mama zatrzymała się w korytarzu przyglądając mi się jakby zobaczyła ducha. Zdjąłem buty, zostawiając je w przejściu i wszedłem do środka.
- Tak, wróciłem - odpowiedziałem, a potem poprosiłem ją o chwilę rozmowy.- Możemy pójść do salonu? Muszę ci powiedzieć coś ważnego.
Kobieta zamrugała, lecz zgodziła się na to, kiwnąwszy szybko głową. Poszedłem za nią, spoglądając na czysty i wysprzątany pokój. Pewnie była zajęta pracami domowymi.
- Co się stało? - usiadła na kanapie, odwracając się ku mnie. - Co takiego chcesz mi powiedzieć? Mam się już bać?
- Mamo - westchnąłem, nasłuchując dźwięków z otoczenia. Było zbyt cicho. - Gdzie są wszyscy? Pojechali gdzieś?
- Wysłałam twoje rodzeństwo do babci - zakomunikowała, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. - Uważam, że powinniśmy o tym wreszcie porozmawiać. Tylko ty i ja.
Nie wiedziałem o czym mówi. Czyżby się domyśliła moich planów? To było niemożliwe, bo wcześniej nic nie powiedziałem.
- Jungkook, chodzi o...- zawahała się, ale w końcu przełamała tę dziwną atmosferę, mówiąc bezpośrednio: -...chodzi o twoje życie. O to, że spotykasz się z tym chłopakiem. Wiesz co myślę o takim zachowaniu.
Pozostałem spokojny niczym promień słońca. Jej zdanie co do mojego związku nie było dla mnie ważne. Oczywiście czułem się odrobinę zasmucony tym że tak to widziała, ale nie mogłem jej kazać tego akceptować. Nie mogłem jej zmuszać.
- Mamo - zacząłem poważnie, a gdy czekała na moją reakcję, spojrzałem jej prosto w oczy i tak pozostałem, bo czułem że nie mam innego wyjścia. - To nie jest choroba. Być może ty myślisz inaczej, ale to że spotykam się z innym mężczyzną nie jest chore ani złe. Ja go kocham bardzo, bardzo mocno. Rozumiesz to? Nigdy go nie zostawię i on mnie też.
- Teraz tak mówisz, ale co będzie za parę lat? - sprzeciwiła się, lecz nie podniosła głosu. - Może w tej chwili jesteś zakochany, ale po paru latach zrozumiesz, że czegoś ci brakuje. Na przykład prawdziwej rodziny, dzieci. Myślałeś o tym?
- Nie myślałem - odpowiedziałem szczerze, bo taka była prawda i nie chciałem jej ukrywać. - Ale też nigdy nie marzyłem żeby je mieć.
Moja mama tylko westchnęła, a potem ostrożnie przysunęła się i uścisnęła mnie za rękę.
- Jungkook, kocham cię bo jesteś moim synem - powiedziała troskliwie, nie puszczając mnie. - Jesteś młody i masz inne priorytety. Ale zrozumiesz, że ta droga nie jest właściwa. Zrozumiesz to, ale wtedy będzie za późno żeby zmienić cokolwiek. Zastanów się poważnie czy naprawdę tego właśnie chcesz. Nadal możesz wszystko odwrócić. Pomyśl o tym, proszę cię.
- Nie muszę o tym myśleć - oświadczyłem, ściskając jej dłoń jakbym to ja ją przekonywał do czegoś. - Mamo, Jimin jest moim wyborem. Nigdy nie zrezygnuję z niego. Daje mi prawdziwe szczęście, coś czego wcześniej nie czułem. Wiem, że jeśli go kiedyś zostawię to będę nieszczęśliwy i samotny. Na samą myśl boli mnie serce, rozumiesz? Albo on albo nikt. Chciałem ci powiedzieć, że za parę dni się wyprowadzam i będziemy razem mieszkać. Czy to akceptujesz czy nie, już zdecydowałem. Mamo, postaraj się zrozumieć moją decyzję.
Przez moment miałem wrażenie, że coś powie. Ostatecznie tylko na mnie patrzyła, ale nie wypowiedziała żadnego słowa jak gdyby nie miała już sił do namawiania mnie co do swoich racji. Zamiast tego, pochyliła się przytulając mnie mocno i zostając tak na pięć minut.
***
> Nie wiem co myśli, nic nie powiedziała...
Napisałem Jiminowi wiadomość gdy wróciłem do swojego pokoju. Nie odpisywał przez jakiś czas więc zdążyłem wziąć prysznic i wrócić do łóżka. Gdy się położyłem, poczułem lekki dyskomfort w dolnej okolicy. Zmarszczyłem brwi, odtwarzając w głowie na nowo nasze zbliżenia i pieszczoty. Uśmiech nie chciał zejść z moich ust, ale musiałem przerwać te marzenia, bo usłyszałem dźwięk z telefonu. Sięgnąłem po urządzenie, odczytując odpowiedź rudowłosego.
< Nie martw się na zapas, pewnie była zaskoczona tą informacją. W każdym razie nie mogę się doczekać momentu w którym przekroczymy próg naszego mieszkania <3
Parsknąłem pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę z tego co mi chciał przekazać. Usiadłem na poduszce, a potem wystukałem pospiesznie na klawiaturze.
> Jiminnie hyung, nie mogę zasnąć bez ciebie. Zimno mi...
Z doświadczenia wiedziałem, że to podziała na niego jak płachta na byka. Nic nie szkodziło temu żebyśmy popisali do siebie prowokujące wiadomości, w końcu to zawsze jakaś nowość.
< Kotku, zamknij oczy i wyobraź sobie, że jestem obok. Wyobraź sobie moją twarz blisko swojej i moje usta coraz bliżej twoich warg. Wyobraź sobie jak cię całuję, a ty odlatujesz...
Zaśmiałem się, czytając jego odpowiedź. Nie miałem ochoty tutaj kończyć tej rozmowy.
> To za mało, nadal mam niedosyt :( Postaraj się bardziej, hyung...
Rozsiadłem się wygodniej, ale po sekundzie położyłem z powrotem do łóżka. Chciałem czegoś więcej niż wyobrażania sobie pocałunków. W końcu zrobiliśmy wiele ponad to.
Czekałem cierpliwie na wiadomość, ale nie nadeszła. Być może mojemu chłopakowi skończyły się pomysły. Zanim o tym pomyślałem, mój telefon zaczął dzwonić. Zaskoczony, odebrałem.
- Halo?
- Kochanie, co to za prowokacja? - Jimin niemal wymruczał te słowa do telefonu. - Mam do ciebie przyjść? Wiesz, że pamiętam twój adres.
- Nie, nie trzeba - wydusiłem, drżąc lekko na ciele. Czułem jakby był obok mnie. W końcu rozmawianie znacznie różniło się od pisania. - Pomyślałem, że zagram z tobą w grę. Ale chyba nie jestem w tym zbyt dobry.
Rudowłosy roześmiał się dźwięcznie, a potem powiedział:
- W takim razie zagrajmy, kotku. Ale jeśli źle odpowiesz, czeka cię kara.
- Jaka? - mruknąłem, a następnie poczułem jak robi mi się ciepło. - Zaczekaj, chyba...coś przerywa. Słabo cię słyszę.
Jimin roześmiał się, a ja niemal mogłem to sobie wyobrazić. Jego szeroki uśmiech i błyszczące oczy.
- Jungkookie, ta zabawa to coś w rodzaju seks telefonu? - spytał cichym tonem głosu, a ja niemal zamarłem. - Wstydzisz się ze mną rozmawiać w ten sposób?
- Chcesz mi powiedzieć, że wiesz jak to zrobić? - wyrzuciłem szybko zanim zdążyłem się rozmyślić. - Ale...
- Wiem - dopowiedział, a następnie usłyszałem jak coś szeleści. - Gdzie teraz jesteś? W łóżku?
- Tak - tylko tyle byłem w stanie powiedzieć, bo wizja mojego chłopaka była zbyt namacalna. - Właśnie miałem zamiar iść spać.
- Chętnie ci w tym pomogę - zaproponował, obniżając ton głosu. - Jesteś przykryty?
- Umm - mruknąłem, ściskając telefon. - Co mam zrobić?
- Włóż jedną rękę pod kołdrę i powiedz mi jak ciepły jesteś - poprosił niemal szeptem, a ja posłusznie spełniłem to żądanie.
- Jestem bardzo ciepły, prawie gorący - ja też zacząłem niemal szeptać, czując napływającą senność. - Chcesz żebym sprawdził inne miejsca?
- Zrób tak - odpowiedział, wzdychając cicho. - A ja ci powiem jak się teraz czuję.
Ta rozmowa między nami była inna niż wszystkie, bardzo intymna. Czułem, że jestem rumiany jednak nie mogłem nad tym zapanować. Dotknąłem swojego brzucha i ud. Potem przesunąłem rękę niżej, wyczuwając pulsowanie pod palcami.
- Gdybyś tu był, hyung...- zacząłem cicho, wzdychając. - ...musiałbyś coś z tym zrobić, bo jestem podniecony. To twoja wina, weź odpowiedzialność.
Jimin roześmiał się, ale jego odpowiedź sprawiła, że prawie spadłem z łóżka.
- Kotku, gdybyś ty tu był nie miałbym wyboru. Zatańczyłbym dla ciebie, dlatego wyobraź sobie jak się czuję. Chcę ci to pokazać, następnym razem rozbiorę się przed tobą...
- Muszę kończyć, dobranoc - pożegnałem się szybko, rozłączając z nim. Z trudem mogłem oddychać, uświadamiając sobie co mi powiedział. Czy Jimin właśnie zgodził się zrobić dla mnie striptiz?
*********************************************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top