7. Rock pt.3

Dobry wieczór! Miałam ochotę na napisanie tego rozdziału już wczoraj, ale miałam blokadę po przeczytaniu Viriona. Musiałam ochłonąć, opierdolić Andrzeja Ziemiańskiego w głowie za napisanie takiego arcydzieła i pograć trochę w gry, żeby oczyścić umysł. Powiem wam tyle, że podoba mi się opisywanie sytuacji, bez opisywania całej fabuły. Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza, bo staram się dać wam do zrozumienia co się działo pomiędzy rozdziałami, a nie zostało opisane.

To tyle z mojego gadulstwa. Enjoy, Misie Patysie!

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

Łatwo powiedzieć: "To niech przestanie być lipny", a już trudniej odnieść to do prawdziwego życia. Ich związek do samego końca miał być udawany, a na celu było oczyszczenie opinii w związku z ich wytwórnią i jednocześnie zebraniem większej liczby fanów. Zresztą po co to wszystko przypominać, skoro każdy był tego świadom, a już na pewno dwaj główni aktorzy w tym spektaklu. 

Teraz wypadałoby zadać jedno z ważniejszych pytań, a mianowicie: czy Park Jimin wybaczy Jeonggukowi zachowanie sprzed paru lat?, oraz czy Jeongguk schowa swoją dumę do kieszeni? Drugie pytanie było idiotycznie proste, bo kieszenie młodszego nie mogły pomieścić czegoś tak dużego, jak jego duma. Do tego potrzebny był kontener przeznaczony do gruzu po remontach. Z kolei pierwsze pytanie miało dość... Duchowy charakter. Liczyło się przebaczenia wszystkich przewinień oraz duma starszego.

W teorii ich spór był prosty w swej zawiłości. W praktyce wyglądał trochę inaczej.

- Założę się, że na scenie sparaliżują cię światła i nawet mnie nie dotkniesz - szydził Jeongguk, przyglądając się lustrzanemu odbiciu blondyna. 

- A ja założę się, że zaplanowane przez prezesa sceny skreślisz zaraz po ich zobaczeniu. Kto pierwszy odpadnie? - Zmierzył go spojrzeniem tak, jak robił to ktoś niebywale bogaty w stosunku do biedaka.

Dobry jest - pomyślał Jeongguk. Gdyby mógł, wstałby ze swojego krzesła, by pokazać Jiminowi swoją przewagę. Tylko w jaki sposób, skoro jego twarz przechodziła atak makijażystki, a włosy oblężenie fryzjerki, która uparła się, że miał mieć czerwone pasemka. W tej rundzie był bezsilny.

- Zagramy dwa razy - podjął po chwili Jeongguk. 

- Z jakiej racji?

- Teledysk nagrywamy dziś, a na scenie pojawimy się w następnym miesiącu.

- Fakt. - Zgodził się z pewną dozą uznania w delikatnym uśmiechu. Dla podkreślenia wagi sytuacji, chciał przeczesać swoje włosy, ale fryzjerka zaraz zgasiła jego zapał zwykłym pacnięciem. - Czyli jeśli zrobisz dosłownie wszystko, co zostało zapisane w scenariuszu, będę na twoje usługi przez cały wieczór po nagraniach. Analogicznie jeśli nie wykonasz, będziesz na moje usługi.

- Umowa stoi. To jeżeli w dniu debiutu na scenie nie sparaliżuje cię strach... - Zatrzymał się na moment, nie wiedząc co mógłby wymyślić. Jakby nie było, Jimin sprawnie ukradł jego własny pomysł. - Zrobisz ze mną co chcesz i analogicznie - zaakcentował to słowo, chcąc skarykaturować wyższość blondyna - ja zrobię z tobą co zechce, jeśli jednak narobisz w majtki ze strachu.

- Czy to nie to samo? - zapytał zaciekawiony.

- Co to samo?

- No te całe kary.

- Bycie na czyjeś usługi, a zrobienie z kimś cokolwiek się wymarzy, to inna sytuacja, co nie noona? - Zwrócił się do makijażystki, która z całych sił unikała spojrzenia Jeongguka.

Nie odpowiedziała, przez co Jeon stwierdził, że konserwatyzm w tym kraju działał jak najbardziej. Nietolerancja, a jedynie akceptacja na rzecz zarobkową całego homoseksualizmu była powszechna. Ciekawe co by zrobiła ta zawstydzona kobieta, gdyby Jeongguk złożył jej ciekawą propozycję przed szopką z Jiminem. Wtedy z zapałem odpowiadałaby na nawet najmniej inteligentne pytania. Co do tego miał pewność.

- Niby tak, ale nie do końca. To już zależy od od intencji

Jimin jednak był innego zdania, a tym samym wyciągał inne wnioski z zachowania makijażystki. Ona po prostu nie chciała być zamieszana w kłótnię, która jej nie dotyczyła. Nie chciała stać się kartą przetargową, której Jeongguk użyłby bez cienia zawahania. 

Na tym ich przegadywanka się skończyła. Co dziwniejsze to był zwykły zakład nie poparty żadną grą. Teraz każdy z nich myślał o tym, co ich czekało na planie ich debiutanckiego teledysku. Same ich stroje mówiły raczej o tym, że to nic spokojnego nie będzie. Choreografię znali na wylot. W końcu choreograf wytrwale pilnował, aby ich ruchy były zgrane, a co najważniejsze pozbawione jakiegokolwiek zawahania. Udało mu się... A powracając do ubioru... Garnitury w barwach beżu i odcieniach purpury oraz głęboko wycięte dekolty nie sugerowały niczego spokojnego... Co ten Yoongi dla nich wymyślił?

- Dobra, jesteście gotowi - podsumowała makijażystka, porozumiewająca się jak dotąd ze swoją koleżanką poprzez spojrzenia. - Reżyser Im czeka na was na hali. Sceneria została przygotowana.

- Muzyka gra, światło świeci. - Wymieniał dalej Jeongguk, co spotkało się z błagalnym wzrokiem. - Przepraszam noona. Przygotowuję się psychicznie do tego, by wygrać dzisiejszy zakład. 

- Obaj jesteście okrutni wobec siebie. - Westchnęła z dezaprobatą, ale niczego więcej nie mogła powiedzieć, ponieważ zbliżył się chłopak odpowiedzialny za nagrywanie backstage'u ich pierwszego, wspólnego teledysku.

Mimika młodszego zaraz się zmieniła włącznie z zamiarami. Nim Jeongguk podszedł do Jimina, żeby pozaczepiać go trochę, poprawił jeszcze sztywną grzywkę z czerwonymi pasemkami.

- Jiminie! - zawołał do blondyna z uśmiechem. - Bolą cie plecy?

- Nie - burknął, skupiony na swoim odbiciu, kiedy fryzjerka doprowadzała jego włosy do porządku.

- Noona, skończyłaś? - Tym razem zwrócił się do fryzjerki.

- Jeszcze sekunda. - Ukłoniła się bojaźliwie, co z kolei było dziwne, ale nie komentował tego zachowania. - Już.

Dopiero kiedy Jimin mógł się w końcu ruszyć, dostrzegł chłopaka z kamerką w ręce, toteż zaraz się uśmiechnął. Jeongguk nie czekał na żadne przyzwolenie. Po prostu stanął za plecami starszego i zaczął masować jego ramiona.

- Dawno nie byłeś taki spięty.

- To wina naszego debiutu. Boję się, że coś pójdzie nie tak.

- Nie martw się. Zrobię wszystko, żeby poszło po naszej i prezesa myśli. - Uśmiechnął się do lustra, co Jimin od razu zauważył.

Żeby było ciekawie, Park uległ głębokiemu zaskoczeniu, gdy nie dojrzał żadnego fałszu w oczach młodszego. Czyżby tamte dwie sytuacje miały jakiś wpływ na zachowanie ich obu? Teraz chciał więcej bliskości, przed czym starannie się bronił. Nie chciał odbierać Jeongguka tak, jak kiedyś, kiedy to wodził za nim maślanymi oczami. A jednak czasem jego chęciom udało się przejść przez barierę pod tytułem NIE. Tym razem uśmiechnął się naprawdę szczerze do Jeongguka. Coś ukłuło go w sercu, a w żołądku pojawiło się uczucie, które znał, niestety, za dobrze.

- Mam taką nadzieję.

•••

Yoongi powoli odczuwał ulubioną presję, która towarzyszyła mu przy wypuszczeniu każdych kolejnych albumów. Czuł wtedy moc równą bogom. W końcu to on miał władzę nad tym, co będą słuchać tysiące fanów. Z drugiej strony był zależny od talentu danego idola... Ale nie wchodźmy w zawiłości, tworzące ten świat. Po prostu cieszmy się chwilą - mówił do siebie za każdym razem, gdy jego myśli schodziły właśnie na ten tor.

Jego mały świat jednak wciąż był mącony przez asystenta, który w ogóle nie poczuwał się do odpowiedzialności za wypowiedziane niedawno słowa. Taehyung skutecznie uciszył swojego szefa, który w tej chwili bał się powiedzieć do niego cokolwiek, co nie dotyczyło stricte ich pracy nad czymś konkretnym. 

Kim jednak widział to inaczej. Był teraz wolny od swoich własnych uczuć względem szefa, z którym nie chciał współpracować, a raczej mu służyć. Jak kochająca żona swojemu zapracowanemu mężowi. Czy posunął się za daleko? Może odrobinę, bo odczuł dystans pomiędzy nimi, jaki stworzył Min Yoongi. 

- Tak, jak szef kazał - sam podjął, nie chcąc trwać w ciszy, przerywanej przez pstryknięcia zapalniczki i siorbanie herbaty oraz ludzi z zarządu przemykających się tam i z powrotem - byłem na planie naszych Niepowstrzymanych. Opracowany przez szefa i reżysera scenariusz, poza choreografią, został dopełniony w stu procentach bez żadnych sprzeczek.

- Czyli oboje doszli do jakiegoś ładu. - Ni to stwierdzenie, ni pytanie trochę zbiło z tropu asystenta, ale postanowił jakoś z tego wybrnąć. Zawsze mu się udawało.

- Powiedzmy. Od staffu słyszałem o ich kolejnych zakładach. Śmiem twierdzić, że ich ład działa na bazie erotycznego chaosu. - Troszkę się speszył. Nie powinien był o tym mówić, ale chciał złapać trochę zainteresowania ze strony swojego szefa. Dlatego zaczął błądzić. - Oczywiście nic poza staff nie wyjdzie. To moi starannie dobrani ludzi.

- I wiąże ich umowa - dodał. - Wszystko jest twoją zasługą, Taehyung. - Posłał uśmiech podwładnemu znad kubka herbaty. - W zarządzie dziś mówili, że nasi Niepowstrzymani powinni dodawać zdjęcia osobno, żeby nie przejeść się widowni.

- Jimin dodaje! - oburzył się niepotrzebnie. - To Jeongguk nie rozumie do czego służą media społecznościowe.

Yoongiemu oczywiście nie umknęło zachowanie asystenta. Teraz to miał wrażenie, że obaj cholernie się męczyli, ale tu trzeba było użyć pewnej dyplomacji.

- A co na to jego menadżer?

- Jego menadżer rozkłada ręce. Nie zawsze uda mu się go zmusić do choćby jednego zdjęcia na miesiąc. Już łatwiej idzie z Vlive. - Westchnął, opierając się w swoim fotelu. - Mamy niesubordynowanego podopiecznego, szefie. 

- Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś mi powiedzieć? 

Taehyung zmrużył brwi w geście niezrozumienia, a nawet podrapał się po policzku, chcąc zrozumieć o co dokładnie jego szefowi chodziło. Skąd miał wiedzieć, że na tym polegała ta cała "dyplomacja" jego szefa. Jego otwarta i prosta dusza kazała mu mówić najprościej, jak tylko się dało... Tylko czy właśnie to Yoongi miał na myśli?

- (G)I-DLE weszły do topowej setki w USA - powiedział po chwili wytężania umysłu w celu poszukania jakiejś ważnej informacji.

- A poza pracą?

Zawiła dusza Yoongiego kazała mu, aby krętymi ścieżkami dotrzeć do celu. Można by powiedzieć, że byli swoimi przeciwieństwami, choć obaj dążyli do pozornie różnego celu. A gdzie dystans Mina? Przecież nałożył go tylko po to, żeby ukryć swoje, jak dotąd, martwe emocje, a teraz chciał tak po prostu się otworzył? 

- Prześpij się ze mną - wypalił Taehyung w końcu, pomijając przy tym swoje natarczywe "szefie". Po wypowiedzeniu tych słów poczuł, że wszystkie głęboko skrywane emocje w końcu ujrzały światło dzienne. - Najlepiej teraz na tamtej kanapie.

Nie odwracając spojrzenia od blondyna, Kim wskazał mebel w rogu pomieszczenia. Czuł drżenie całego ciała, ale nic na to nie mógł poradzić. Yoongi sam zdetonował tę bombę, a teraz siedział z uśmiechem na twarzy, bynajmniej zadowolonym. Był cholernie spanikowany, jednak nie potrafił inaczej okazać tej emocji. Po prostu patrzył na to, jak Taehyung gwałtownie wstał ze swojego fotela i z opuszczoną głową przemierzał dzielącą ich odległość. 

Czy bronił się jakoś przed tym, jak młodszy chwycił go za rękę i postawił na równe nogi tuż przed sobą? A po co? Po co, skoro poczuł, że właśnie tego potrzebował? Dotyku tych ust na swoich ustach i tych dłoni na swoich policzkach nie zastąpiłaby żadna presja, którą tak kochał. 

Jedynym problemem okazało się zamknięcie drzwi na klucz, ale to, jak się okazało, nie było dla Taehyunga najmniejszym problemie. Przekręcił klucz w drodze na kanapę. Jedyne czego Yoongi żałował, to tego, że nie wpadł na pomysł sprowokowania młodszego wcześniej.

Szkoda, że Jimin i Jeongguk nie potrafili dojść do tak szybkiej zgody.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top