2. Scissors pt.3

Witajcie, witajcie! W końcu napisałam rozdział. Świetnie się przy tym bawiłam, nie mając planu, ale wczoraj go rozpisałam, dzięki czemu wiem jak ma przebiegać to opowiadanie.

Jak Wam święta mijają, hm? Bo ja ślęczę nad ciastami i delektuje się każdym z nich, nie dopuszczając nikogo innego xd Będę gruba, ale trudno xd

Miłej zabawy wam życzę, Misie Patysie!

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

- I co tam wyśledziłeś po tym nagraniu? - zapytał podekscytowany Yoongi. 

Sam jakoś nie potrafił grzebać w internecie w poszukiwaniu informacji o swoich podopiecznych. Nikt nie wiedział, czy to kwestia skromności, czy strach przed ewentualną złą opinią. Nawet on sam. Do takich rzeczy to on miał ludzi. Całe szczęście Taehyung lubił grzebać w sieci. Brunet jak na zawołanie pojawił się przy biurku swojego szefa z tabletem w ręku. Nim cokolwiek powiedział, przesunął palcem po ekranie w celu ukazania nagłówków, a później komentarzy, jednak zrobił to na tyle wolno, aby Min zdążył przeczytać całość.

- Generalnie mamy sukces. Mamy szczęście, że Jimin zgodził się na całą tę szopkę. 

- Jeongguk też pokazał swoje pazurki, choć zarzekał się, że nie zbliży się do niego na metr, nawet jeśli mu zapłacę - zacytował, karykaturując delikatnie nosowy głos chłopaka. Wyglądało to komicznie, jak na tak poważną osobę. - Tylko nie ogłosili duetu.

- Myślę, że to dobrze. Ich duet będzie zwieńczeniem całości. - Taehyung zablokował urządzenie i odłożył je na biurko. - Kawy?

- Podwójną espresso, proszę. - Machnął teatralnie ręką niczym pan i władca, co zresztą nie mijało się za bardzo z prawdą. - O której obaj mają się tu pojawić?

- Po treningu, szefie.

- Przygotowałeś kontrakt?

- Tak, szefie - mówił odwrócony plecami do blondyna, majstrując przy ekspresie do kawy. - Wydruk położyłem w prawym rogu biurka.

- To dlaczego o tym nie wspomniałeś, co? - Yoongi odwrócił się na obrotowym krześle w stronę młodego asystenta. - Dawno bym przeczytał wszystkie kruczki.

- Nie ma żadnych kruczków, szefie. - Spojrzał na mężczyznę przez ramię. - Uważam, że powinni wiedzieć na jakich zasadach mają współpracować, aniżeli dopatrywać się podstępu.

- Bardzo dobrze. - Pochylił głowę z uznaniem w stronę Taehyunga, po czym wrócił do swojego biurka i sięgnął po niewielki stos dokumentów. 

Dojrzał trzy kopie tego samego kontraktu. Bez zastanowienia podpisał każdą z nich, by dopiero po chwili przeczytać całość. Gdyby miał innego asystenta, nie mógłby sobie na to pozwolić, a Taehyung... Taehyung był darem niebios, który pojawił się w komplecie razem z Jeonggukiem. To właśnie Kim był osobą, która sprowadziła największą gwiazdę wytwórni na casting, pokazując mu jego talent jak na dłoni. To były właściwie początki SmallHit Entertainment, kiedy Min Yoongi, znany pokątnie kompozytor, postanowił tworzyć muzykę dla kogoś, kogo będzie mógł promować, w końcu skończył kurs marketingu i studia kompozytorskie. Skromnie nazwał swoją wytwórnię tak, a nie inaczej i zbierał osoby, które równie pokątnie dorabiały na śpiewaniu, marząc w duchu o zostaniu gwiazdą. 

Jeon Jeongguk jako prawie pełnoletni nastolatek śpiewał na weselach radosne przyśpiewki, a Taehyung, osoba, którą Yoongi poznał na kursie, wywęszył go jak najlepszy pies myśliwski. Z tym człowiekiem nigdy nie było problemu. Kim współpracował na miarę wspólnika, a jednak wolał zostać asystentem, żeby nie ponosić żadnej odpowiedzialności. Teraz już wiedział dlaczego.

Kontrakt wyglądał jak zwykła umowa, gdzie zostały zapisane prawa oraz obowiązki podpisującego dokument. Dla prezesa wytwórni było niewiele, choć dosadnych, punktów. Między innymi nie mógł zmuszać ani Jeongguka ani Jimina do czegoś, co było wbrew ich woli. Co z tego, że na początku obaj nie chcieli się w to mieszać. Teraz mieszkali razem i nikt nie musiał nikogo do czegoś zmuszać.

Stworzonej przez wytwórnię parze zabroniono mówić o interesach wewnętrznych SmallHit. Mieli też prawo do okazywania sobie "uczuć" w jaki sposób zechcą, najpewniej po to, aby nie czuli się zaszczuci. Co najważniejsze umowa mogła wygasnąć po promocji ich pierwszego albumu, ale istniała możliwość do odnowienia ich na wspólnie wyznaczonych zasadach. Reszta to zwykłe sranie w banie, które nie za bardzo interesowały Yoongiego, dlatego odłożył kontrakty na biurku.

- O, kawa już gotowa - stwierdził zaskoczony, gdy zobaczył przed sobą filiżankę postawioną na talerzyku oraz cukierniczkę.

- I są już nasi goście - dodał Taehyung. 

Blondyn spojrzał na obie gwiazdy ze zdziwieniem. Aż tak pochłonęła go lektura kontraktu, że odciął się od tego świata? Dziwne.

- Jesteśmy po treningu - powiedział Jeongguk, ocierając sugestywnie czoło z niewidzialnego potu. Taehyung musiał wysłać go do stylisty, ponieważ jego grzywka już nie była taka długa. - Gdzie ten papier do podpisania.

- Na samym początku chciałem pochwalić was za ten film. - Taktyczna zmiana tematu była Yoongiemu na rękę. Chciał trochę przeciągnąć rozmowę. - Usiądźcie. - Wskazał ręką na dwa krzesła przed swoim biurkiem.  - Wywołał furorę. Nie pobiliście się?

- Nie - odpowiedział Jimin. - Było dość spokojnie.

- Ciekawe.

- Po prostu znalazłem sposób na zażegnanie kłótni - dodał Jeongguk dumnym tonem, co od razu dało do zrozumienia zarówno Yoongiemu, jak i Taehyungowi, że to brunet wymyślił ten sposób.

- Jaki to sposób? - zapytał zniecierpliwiony Taehyung.

- Zwykła gra. Nożyce, kamień, papier. Obiecałem szczerość i nie unikanie wykonywania rzeczy, o które się założyłem.

- I jak? - podpytał Yoongi, patrząc na cichego Jimina.

- No zrobił nam kolację, rozścielił mi łóżko, a nawet pomógł układać ubrania do szafy.

- A co musiałeś zrobić, jak przegrałeś? - podburzył go Jeongguk.

- Musiałem zrobić mu masaż pleców - odpowiedział cicho. 

- Bardzo dobry z niego masażysta! Naprawdę polecam jego dłonie. - Kiwał głową z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.

- Interesujące - skwitował Yoongi. - Dobra, podpiszcie co trzeba. Oczywiście macie czas na zapoznanie się z regułami tej gry.

Yoongi podał chłopakom dwa arkusze, na co Jimin zareagował dość sceptycznie. Męczyła go bliskość Jeongguka, który co rusz chciał się o coś zakładać. Chwilowa satysfakcja, jaką mu dawał Jeon była fajna, ale później przychodziła i jego przegrana, przez co musiał robić rzeczy, których nie chciał. I nie chodziło tutaj o coś perwersyjnego. Bynajmniej. Po prostu nie chciał znajdować się aż tak blisko tego chłopaka. Ciągle się bał, że na nowo obudzą się w nim emocje sprzed lat. Nienawidził ich, nienawidził Jeongguka, a jednak właśnie podpisywał bez zastanowienia dokument, który miał ich uwiązać na dłuższy czas. Jeżeli właśnie to miało jakoś rozbudować jego karierę, będzie nagrywał filmiki, publikował swój wymuszony związek i zbierał wielu fanów, którzy wynagrodzą mu czas spędzany z Jeonem.

•••

Jimin tego dnia postanowił jakoś dopiec Jeonggukowi. Głowił się nad kolejnym miniaturowym zakładem, który mógłby mu sprawić jakiś kłopot, przez cały trening, spędzony w tej samej sali z chłopakiem. Chcąc nie chcąc musiał cały czas na niego patrzeć ze względu na trenowanie pewnej synchronizacji oraz żeby dopasować do siebie ich style. Choreograf musiał bardzo się wysilić, aby zmusić ich obu do bliskości. 

Oczywiście nic nie miało miejsca bez gry w nożyce, kamień, papier. Każdy ruch był w ten sposób uzgadniany między nimi, czego Jeong Hoseok nie potrafił zrozumieć, ale nie komentował tego postępowania. Jeongguk oczywiście parskał z niezadowolenia na samą myśl o zbyt długim kontakcie fizycznym w choreografii, oczywiście robił to pokazowo. Lubił patrzeć na zirytowanego Jimina. Wtedy odnosił ogromne dla siebie sukcesy. Żeby tego było mało, nie używał zwrotu "hyung", uznając go za niepotrzebny, skoro byli parą. Może i przymusową, ale jednak nadal parą. 

Krótko po powrocie do domu, brunet rzucił swoją torbę pod wieszak na kurtki i pozbył się swojej letniej wiatrówki, która może i chroniła go od ciepłego deszczu, ale na pewno nie sprzyjała jego, bolącej przez niskie ciśnienie, głowie, powodując okropny hałas. Jimin poszedł w jego ślady. Nie trudził się upominaniem młodszego. Przecież w tym mieszkaniu to Jeon był panem, a nie on sam. 

- Kawy? - dopytał Jeongguk, będąc już w kuchni.

- Poproszę parzoną z mlekiem bez cukru. - Po zdjęciu butów wszedł za młodszym w poszukiwaniu szklanki, by nalać sobie jakiś chłodniejszy napój. - Bez gry?

- Robię dla siebie, to dla ciebie też mogę przy okazji - odpowiedział oburzony. Zdecydowanie nie był w humorze, czego nie dało się ukryć. Wtedy Parkowi przeszło przez myśl, że może jednak odpuści swój diabelski plan? W końcu on sam musiałby wziąć w tym udział, a bliskość Jeongguka jakoś mu się nie uśmiechała. - Jakiś problem? - zapytał, gdy Jimin się na niego zapatrzył.

- Właściwie tak - orzekł z delikatnym uśmiechem. Wątpliwość uciekła w chwili, kiedy Jeongguk wykrzywił twarz, chcąc okazać rozdrażnienie. - Mały zakład?

- Może on poprawi mi humor. Dawaj. - Machnął ręką, jakby chciał rozproszyć swoje zapewne ciekawe propozycje.

- Na początku mi odpuściłeś, więc pomyślałem, że nigdy się nie całowałeś.

- Podważasz moje zdolności? - Uniósł brwi drwiąco. 

- Może trochę? - Rozłożył ręce, marszcząc przy tym nos w uśmiechu. - Ale chciałem dodać, że formalnie jesteśmy parą, więc róbmy to, co pary robią. Może odpadniesz z rundy i wygram zakład?

- Chyba mnie z kimś pomyliłeś - parsknął. - Jeon Jeongguk nie przegrywa.

- Jeon Jeongguk jest tak nadętym dupkiem, że mówi o sobie w trzeciej osobie - przedrzeźniał go  z krzywą miną. Naprawdę dobrze się bawił, drażniąc młodszego. 

- Jak brzmi treść tegoż zakładu? - uciął krótko.

- Jeśli wygram, to ja będę dominował w pocałunku. 

- Jak ja, to ja. Łapię. - Wyciągnął przed siebie zamkniętą dłoń. - Wiesz, że sam powodujesz naszą bliskość?

- Wiem. - Również wyciągnął przed siebie zamkniętą dłoń. - Ale w pewnym momencie któryś z nas odpuści.

- Nie wierzę w cuda, ale okej. Więc dajesz mi wolną rękę, jeśli chodzi o przyszłe zakłady. Dobra. - Odkaszlnął. - Raz. Dwa. Trzy. - Wyciągnął przed siebie papier, natomiast Jimin nożyce. - Że też akurat teraz musiałem przegrać. - Westchnął niezadowolony.

- Sam chciałeś oddać wszystko losowi.

Blondyn schował drżące z emocji ręce do kieszeni spodenek i wyszedł z kuchni. Miał szczerą nadzieję, że Jeongguk zrozumie jego intencje. W końcu wolał całować się w bezpiecznym miejscu. Bóg wiedział, co temu durniowi mogło strzelić do głowy. Zastanawiał się tylko czy nie popłynął za daleko, skoro tak bardzo się bał obudzenia dawnych uczuć. No nic, później to przemyśli. Teraz musiał się zastanowić jak powinien rozegrać sytuację.

Jeongguk w tym czasie przeklinał siebie samego w duchu za przegraną. Przygotowywał kawę z bólem głowy, a żeby było ciekawiej, musiał całować się z Jiminem. Przez rozkojarzenie i zmęczenie nie ustalił żadnych reguł, ani tym bardziej czasu trwania tej czynności. Dodatkowo nie mógł próbować dominować, a więc musiał się poddać... Po przygotowaniu kawy, chwycił gorące kubki za ich ucha i powędrował do salonu, który zajmował Jimin, aby położyć na stole oba naczynia. Rzucił krótkie spojrzenie zadowolonemu Jiminowi i zorientował się, że został więźniem własnego pomysłu. Świetnie - pomyślał.

- No to co mam zrobić, dyktatorze? - zapytał, kłaniając się niestarannie.

- W zasadzie to będę wolał, jak usiądziesz. - Wskazał zajmowane obok siebie miejsce. Jeongguk uśmiechnął się, gdy usłyszał lekki załamanie się głosu starszego chłopaka, co świadczyło o tym, że się stresował. - Nie jesteś aż tak wysoki, jak ci się zdaje, ale wolę nie odczuwać różnicy wzrostu.

Usiadł więc tak, jak mu nakazano, choć nogi rozstawił dość szeroko. W tak ciepłe dni wolał nie pocić się bardziej, szczególnie że prysznic pomagał tylko na chwilę. W tym czasie Jimin wstał z kamienną miną, po czym oparł się kolanem między nogami młodszego, a ręce umieścił tak, aby głowa bruneta znajdowała się pomiędzy nimi. To był ten moment. Jeongguk przyglądał się starszemu z półuśmiechem, szukając w jego oczach strachu, ale ten skubaniec wszystko dokładnie zamaskował.

Nie obyło się to tak, jak Jeon myślał. Uważał, że Jimin naprze na niego mocno, zmuszając do nie wiadomo czego, a tymczasem zbliżył się do niego powoli i delikatnie musnął pusta bruneta, na co ten nawet nie zdążył zareagować, a następnie spojrzał prosto w zaskoczone oczy chłopaka. Dopiero po chwili naparł na niego praktycznie całym ciałem, co Jeonggukowi raczej nie przeszkadzało. Nie tym razem, ponieważ Jimin, jak się okazało, świetnie całował. Plasował się na podium, wśród osób, z którymi przyszło mu się całować. Podobała mu się ta technika. Długa, mozolna, niezbyt wymagająca, a jednocześnie stanowcza i ze strony starszego odrobinę natarczywa i nawet język nie.przeszkadzal Jeonggukowi. Młodszy jednak nie byłby sobą, gdyby jakoś nie utarł nosa Parkowi. Ich zabawa w kotka i myszkę była doprawdy interesująca, chociaż w tej chwili wolałby, żeby na jego miejscu była jego poprzednia dziewczyna. Wtedy mógłby po prostu go przelecieć, a z Jiminem nie mógł sobie na to pozwolić. Nawet nie chciał. Aż dreszcze go przeszły na samą myśl. Mimo wszystko położył dłoń na pośladku Jimina, przez co ten odskoczył jak poparzony.

- Nie było żadnych zasad - powiedział triumfalnie Jeongguk. 

- Kretyn - prychnął Jimin. Nie minęła chwila, a siedział obok bruneta na bezpieczną odległość z kubkiem kawy w ręce. 

- Nie narzekaj. Lepiej przygotuj się do filmu na Twittera. Dziś ja nagrywam. - Puścił oczko w jego stronę, sięgając w tym czasie po czarny kubek z czarną kawą.

Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że obaj poczuli jakąś iskrę, ale żaden z nich się do tego nie przyznawał, będąc przekonanym o własnej, indywidualnej wygranej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top