1. Scissors pt.2

Witajcie! Kiedy to piszę, od minuty mamy wigilię Bożego Narodzenia! Mam nadzieję, że te święta będą dla was ciepłe i radosne! Przedwcześnie macie na święta rozdział, bo czemu nie, a ja świetnie się bawiłam, mogąc go napisać.

Enjoy moje wy wolno opiekane na masełku Karpie!

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~

Czymże były wspominane porachunki z przeszłością? Otóż to głupia sytuacja, ponieważ Jeongguk po prostu nie odwzajemniał wcześniej żywionych do niego przez Jimina uczuć. Nie żeby Park jakoś szczególnie to okazywał. Wyszło to w wyniku głupiej sytuacji pod prysznicem, jak Jeon zaczął się wygłupiać. Jimin zareagował jak każdy mężczyzna... Jak każdy gej w obliczu swojego nagiego obiektu westchnień. Jeongguk nie potrafił odpuścić, co rusz zakładając się z innymi trainee, że z łatwością pobudzi Jimina. Och jak Park go za to znienawidził, to się w głowie nie mieściło. Ilhoon z Pear Entertainment spadł mu jak z nieba, gdy zaoferował mu możliwość debiutu w jego wytwórni jako solista.

A teraz... Teraz to musiał ze swoimi rzeczami u boku menadżera Kim Seokjina przetransportować swoje cztery litery do królestwa Jeongguka, które takim królestwem nie było. Zwykłe mieszkanie z salonem, sypialnią, kuchnią i łazienką. Właściwie sam Jimin żył bardzo podobnie. Nie potrzebował wybitnie dużego lokum, skoro przebywał w nim tylko przelotnie, zaś sam często rzucał półżartem, że idzie pomieszkać troszkę po treningu. Życie gwiazdy kpopu nie było łatwe, więc czas wolny był cenniejszy od najdroższego klejnotu koronnego. Tak się niestety złożyło, że ten cenny czas będzie musiał spędzać z Jeonggukiem, czy to na salo treningowej, czy w studiu nagraniowym, a nawet w domu.

- Urokliwie, nieprawdaż? - rzucił ironicznie Seokjin, zamykając drzwi za swoim podopiecznym. - Jeongguka jeszcze nie ma w domu. Klucze dostałem od mojego brata.

- Twój brat ma jakiś związek z tym parszywcem? - Spojrzał na niego z niesmakiem, jakby chodziło o coś nieprzyzwoitego.

- To jego menadżer.

- A to współczuję.

W zasięgu jego wzroku były drzwi do kuchni. Wzdłuż niewielkiego korytarzyka mógł zauważyć sypialnię, w której łóżku zajmowało jakieś dziewięćdziesiąt procent powierzchni. Niczego więcej nie zobaczył, poza białymi, przeszklonymi drzwiami, najprawdopodobniej do łazienki. Korytarzyk posiadał zakręt, więc domyślił się, że właśnie tam był salon. Zasadniczo całe mieszkanie zostało utrzymane w porządku, a przekonał się o tym po zdjęciu butów i obejściu lokum wzdłuż i wszerz.

- Nawet ładnie - podsumował. - Gdzie łóżko dla mnie? - Spojrzał pytająco na swojego menadżera, który nie zdążył ukryć zakłopotanej miny na czas.

- Sypialnia Jeongguka albo salon. Podejrzewam, że on zastrzega sobie prawa do tego dwuosobowego łoża.

- I dobrze - prychnął, unosząc się dumą. Jeszcze brakowało tego, żeby zarzucił grzywką. - Nie chcę się przykleić do prześcieradła. Możesz już iść. Pradzę sobie jakoś.

- W salonie masz przygotowaną szafę na swoje rzeczy.

- Oby nie była za duża, bo nie wziąłem zbyt wielu ubrań.

Po krótkim pożegnaniu, Jimin opadł na kanapę, dość twardą swoją drogą, próbując się odprężyć i opanować. Prezes Min powiedział, że dziś powinni ogłosić swój związek, żeby uratować własną karierę, co oczywiście zamierzał zrealizować nazajutrz, ale dlaczego tym razem nie mógł zastosować się do polecenia? Mógł się postarać, aby Jeongguk zrezygnował ze związku zaraz po debiucie duetu i w końcu odczuć jakąś satysfakcje po czterech latach rozłąki, przerywanej jedynie na galach i to tylko wtedy gdy mijali się w drodze do toalety lub na scenę.

Wtem usłyszał dzwonek domofonu, który sugerował, że ktoś wszedł do środka kamienicy i zaraz wdrapie się na to drugie piętro, by otworzyć drzwi. Postanowił zaskoczyć Jeongguka najlepiej, jak potrafił. Szybko wyciągnął komórkę i włączył aparat, a własciwie kamerkę. Poprawił jedynie włosy, po czym wcisnął kółeczko odpowiedzialne za rozpoczęcie nagrywania.

- Witajcie, kochani! Dziś mam dla was niesłychaną nowinę! - Ciągle uśmiechał się do swojego telefonu, jak został nauczony. - W końcu po czterech latach udało mi się dobrać do Jeongguka! Raju, tak długo na to czekałem, żeby móc znów dotknąć go tak, jak kiedyś. Normalnie nie macie pojęcia. - Kiedy usłyszał przekręcenie klucza w zamku, wstał z kanapy i pognał do drzwi frontowych. - Ale zrobiłem mu niespodziankę. Zdobyłem klucz do jego mieszkania. Słuchajcie, nie było łatwo, ale jestem w jego mieszkaniu. Cześć Jeonggukie! - Zawołał, gdy chłopak wszedł niczego nieświadomy do środka. Jimin właśnie na to liczył. Na zaskoczenie i złość, żeby móc zaszantażować prezesa, ale... Nie pomyślał, że Jeongguk po prostu mógł go usłyszeć przez drzwi i przygotować się na grę życia.

- Już jesteś? - zapytał zaskoczony Jeon. - Kochanie, tak się cieszę, że pozwolili nam ze sobą mieszkać! - Przytulił blondyna z rozanielonym uśmiechem, przez co Park poczuł pewien dyskomfort, ale postarał nie przestać się uśmiechać. - Szkoda, że Pear musiało się rozpaść, żebyśmy mogli być razem i ogłosić to światu. - Westchnął ciężko.

- Takie jest życie, Jeonggukie - dodałem tylko. - To tyle, kochani! Obiecuję wam vlogi, aby pokazywać wam, jak dobrze sobie radzimy we dwójkę. Pa! - Pomachał do kamery. Już miał zatrzymać nagranie, kiedy Jeongguk pocałował go w policzek.

- Opłacało ci się mnie zaskakiwać? - Złośliwy ton Jeona tylko sprawił, że w Jiminie się zagotowało. Dobrze, że zakończył nagranie, bo w końcu mógł się wyrwać.

- I po co to zrobiłeś?

- To mój teren, więc mogę robić co tylko zechcę.

- Irytujący.

Po tych słowach Jimin odwrócił się na pięcie i skierował swoje kroki do salonu, aby w końcu rozpakować swoje rzeczy. Miał szczerą nadzieję, że chociaż to zrobi w spokoju. Jeongguk widocznie nie zamierzał mu przeszkadzać. I bardzo dobrze! Blondyn absolutnie nie potrzebował tego imbecyla. Teraz jednak miał inny problem. Na pewno chciał udostęnić ten film na Twiterze? Nie był za mocny? Jasny szlag, przecież mizdżył się ze swoim wrogiem, jak z kochankiem, a co gorsza młodszy brunet pozostawił na nim zapach swoich perfum!

- Mam sposób na rozwiązanie każdego problemu - powiedział Jeongguk, który niespodziewanie pojawił się w drzwiach salonu. - Nie chce mi się kłócić po treningach, więc każdy spór będzie rozstrzygany przy pomocy prostej gry.

- Jakiej znowu gry? - burknął, spoglądając na niego przez ramię znad swojej torby.

- Kamień, papier, nożyce.

- Chcesz oddać losowi dosłownie wszystko?

- Ależ owszem - zgodził się z założonymi rękami. Jimin z wrażenia aż usiadł na podłodze. - Będzie uczciwie, a i może, wedle zakładu, sam ze mną zerwiesz, kochanie.

- Wiesz, że ty też możesz przegrać, prawda?

- Ja nie przegrywam.

Był zbyt pewny siebie, o czym zresztą sam Jeongguk doskonale wiedział, ale przecież mógł nastraszyć Jimina, żeby ten mu nie podskakiwał za bardzo. Lubił spokój i harmonię, a nie ciągłe kłótnie i awantury, a tym samym mógł poddenerwować Parka na wybrany przez siebie sposób. Mógł przecież inicjować rzeczy, które robiły normalne pary, a przy tym jeszcze wygrywać. Przecież Jeon Jeongguk nigdy nie przegrywał, więc dlaczego miałby przegrać i teraz?

- Czyżby? - zapytał Jimin, choć wyraźnie nie czuł się komfortowo w tej sytuacji.

- No to od czego chcesz zacząć? Tak na pierwszy ogień.

- Hm. - Park udał zamyślenie, choć jego świadomość już wybrała pierwszy rodzaj zakładu. Skoro Jeongguk zawsze wygrywał, mógł po prostu się podłożyć. Tak też zrobił. - Nie przepadasz za mną, prawda?

- Nie da się tego nie zauważyć.

- A więc jeśli wygram, pocałujesz mnie, jak to piszą w różnych opowiadaniach o mnie, namiętnie - powiedział z triumfalnym uśmiechem na ustach. Aż wstał z podłogi, żeby pokazać, że nie kłamał. - Może być?

- Zaczynasz z dużego kalibru, widzę, ale okej. Może być.

Niby to od niechcenia, ale jednak z pewną werwą, zbliżył się do Jimina, który dopiero teraz zdał sobie sprawę, że miał przed sobą Jeongguka bez koszulki w luźnych spodniach z dresu. Matko Boska Przenajświętsza, znów porwał się na coś, na co kompletnie nie był gotów. A co jeśli wygra? Jeśli Jeongguk się do niego zbliży, a ten znów poczuje to, co kiedyś? W końcu każdy kiedyś wracał do wspomnień, a uczucia lubiły wracać jak cholerny bumerang.

- Nim zaczniemy grę, nie jesteś gejem, prawda? - zapytał Jimin dla pewności.

- Czy to ważne z kim sypiam? - Wzruszył obojętnie ramionami. - Ważne, że ktoś dostarcza mi przyjemność.

"Świetnie" chciał powiedzieć, ale go zatkało. Tej odpowiedzi się nie spodziewał. Jak wiele niespodzianek skrywał przed nim ten cholerny brunet? żywił szczerą nadzieję, że jednak niezbyt wiele. Bez słowa wyciągnęli przed siebie prawe dłonie i jednocześnie skierowali na nie wzrok.

- Raz, dwa, trzy - wypowiedzieli w tym samym momencie.

Jimin pokazał nożyce, jednak bał się spojrzeć na dłoń przeciwnika. Coś go powstrzymywało. Jeongguk z kolei nie miał z tym żadnego problemu. W końcu co mogło go przed tym powstrzymać? Park? Wyglądał na zbyt kruchego, żeby był w stanie zatrzymać cokolwiek lub kogokolwiek.

- Przegrałem - powiedział Jeongguk bez cienia zaskoczenia. - Czy to oznacza, że mam naprawdę przypieczętować nasz wymuszony związek? - Jimin nie odpowiedział, ciągle wpatrując się w swoją dłoń, która została nakryta przez tę bruneta. - Słuchaj, wiem co kiedyś do mnie czułeś. Nie dało się nie zauważyć, ale to nie oznacza, że teraz tam w środeczku - palcem dotknął jego klatki piersiowej dla zobrazowania swoich słów - jest już pusto.

- Do czego zmierzasz? - zapytał, gdy się ocknął i w końcu na niego spojrzał.

- Do tego, że znów będziesz miał mnie dość i uciekniesz, a wtedy ja wygram zakład.

- Niedoczekanie twoje - burknął. - Wygrałem. Rób, co należy i daj mi się do końca rozpakować.

Naburmuszona mina Jimina nie wyglądała tak groźnie, jakby tego chciał, przez co Jeongguk miał ochotę się roześmiać. Wciąż pamiętał te czasy, jak blondyn nie opuszczał go na krok, kiedy byli jeszcze trainee. Wtedy był dokładnie tak samo niewinny, jak teraz, aczkolwiek po widzianych występach zdążył zauważyć, że to kotek z pazurkiem, a więc denerwowanie go powinno sprawić jemu samemu więcej satysfakcji. Czy żywił jakieś emocje względem kogoś? Nie, bo i po co? Emocje były zbędne na drodze do sławy, a więc taki Park Jimin nie stanie się przeszkodą, więc dlaczego nie miałby skorzystać...

- Łaskawy pan i władca - Jeongguk ukłonił się niczym król - tego oto królestwa daruje ci dzisiaj, aczkolwiek pamiętaj, że będziemy spędzać ze sobą każdą możliwą chwilę, kochanie. Następnym razem to ja będę narzucał warunki.

- Na łeb upadłeś?

- Jakoś muszę sobie poradzić z panem marudą i niszczycielem dobrej zabawy. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top