Rozdział 2
Kilka godzin w samolocie. I wreszcie! Los Angeles wita! Kilka minut i byliśmy w hotelu.
Okazało się, że ja jestem sama w pokoju, a oni mają pokój na przeciwko. Poszłam pogadać z Panią z recepcji
– Dzień dobry, w czymś pomóc? – akcent wskazywał na ukrainkę lub kogoś z tamtych okolic
– Dzień dobry. Nie, chciałam tylko porozmawiać – przed nosem śmignęła mi gromada dzieci, za nimi rodzice. Dziennikarzy niewpóścili ochrona hotelu – skąd ich tyle? Slash przyjechał?
– Nie,proszę pani... – właśnie miałam się dowiedź kto przyjechał do hotelu – pani się nazywa Angelika Smith?
– Tak. A czy to coś zmienia?
//Michael//
Carol i Sylvia to moi przyjaciele. Znam ich parę lat. Mówili mi o Angelice i jej 'świrze' na moim punkcie. I czemu się dziwić? » Sława, fortuna, tytuł króla popu... I ten pieprzony sekret... Ale nieważne. « Ile razy, ktoś z moich znajomych mnie prosił o podobną akcję... Powiedzieli mi w którym pokoju mieszka i zapewnili, że o ich planie na 28.06.1980 nic niewie. Ja miałem zapukać do jej pokoju, a razie pytań 'kto tam?' odpowiadać 'Roomservece z okazji urodzin'. Jeszcze dzień wcześnie widziałem piękną dziewczynę wychodzącą z pokoju 526. Szła do kuchni dla gości » ale czy kuchnią można nazwać pomieszczenie z mikrofalówką i czajnikiem? « poszedłem za nią. Stanąłem w drzwiach i powiedziaem
– Panienka ślicznie dziś wygląda – na szczęście kiedy tylko skończyłem mówić i pobiegłem do swojego pokoju nr527. Zamknąłem za sobą drzwi i oparty o nie plecami zjechałem na podłogę "Mój Boże, jeśli to ona, to jutrzejszy dzień się nieźle zapowiada. Chyba się zakochałem. Pytanie, czy ona mnie kocha" pomyślałem i cały czas oniej myśląc położyłem się spać. Co mnie obudziło? Telefon. Od kogo? "Saul, zabiję cię" pomyślałem i odebrałem
– Czego, chcesz Slash?
– A czego ja mogę chcieć – Tak. Był pijany. Jak zwykle.
– Uwiodłeś kolejną kobietę i ci piwnicy zabrakło?
– Niezły w to jesteś. Kolejna panienka moja. Ale jaka! Człowieku, modelka istna! Mado, się nazywa – 'Mado' to imię dobrze znam...
– Stary, sory muszę kończyć – oznajmiłem przyjacielowi i nieczekając na jego odpowiedź rozłączyłem. Zaraz zacząłem się szykować na spotkanie z Angeliką. Ja, jak to ja, czarny garnitur, czarny kapelusz w stylu Fedora, okulary przeciw słoneczne. Wychodzę z pokoju. Do drzwi 526 trzy metry, dwa, metr, pół, kilka centymetrów. Zapukałem:
– To ty Sylvią, czy mi cud idola zsyła? – zapytała i zahihotała "Jak zaraz nie zejdę to będzie dobrze" pomyślałem i jak najciszej umiem otworzyłem drzwi. Dziewczyna siedziała tyłem. Podszedłem do niej i zakryłem jej oczy:
– Zgadnij kto to – powiedziałem
– Wiem to doskonale. Ale zanim odkryjesz mi oczy coś ci powiem
– Słucham
– Poznaję twój głos i wiem że genetycznie nie należysz do mojej rodziny, ale...
– Ale? – zapytałem
– I tak cię kocham – tesłowa mi wystarczyły – Michael, to ty prawda?
– Nie, twój urodzinowy prezent, panienko – powiedziałem i odkryłem jej oczy
– Boże, to naprawdę ty? – dziewczyna miała szklane oczy, ale jakie piękne
– Nie Bóg, tylko stary, dobry Michael Jackson – spróbowałem rozluźnić atmosferę – Jak ci smakowała wczorajszą kawka?
– To byłeś ty?
– Nie. Piotruś Pan – powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać jak opętani
– Zgadnij jakie miałam życzenie urodzinowe od wielu lat
– Lubię tajemnicze dziewczyny
– A ja ciebie. I to do szaleństwa – czy ona podziela moje uczucia? Nadal miała szklane oczy, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy
– Tylko mi niepłacz. Masz jeszcze cały dzień na zwiedzanie nawet najgłębszych zakątków Neverland
– Żartujesz? – niewie działem co jej powiedzieć. Dałem się ponieść emocjom... Pocałowałem ją w jej aksamitne usta. Kiedy zrozumiałem, co ja właściwie robię, odkleiłem się oniej i powiedziałem:
– Przep... – nieskończyłem. Dlaczego? Angel przysłała się do moich ust jak pijawka, wiem co wtedy chciała przez to powiedzieć "Nie przepraszaj mnie, mi się to podoba" ale jak ta myśl dotarła do mojej głowy... A no tak, ten sekret... Chyba znalazłem kobietę mojego życia.
//Angelika//
O Jezusie! Tu i teraz jest Michael Jackson! Całowaliśmy się! Boże jak on całuje!!
//Michael//
"No to jutro biorę Janet i idę kupić 'Mojemu Aniołkowi' pierścionek zaręczynowy" Zaraz po pocałunku zabrałem dziewczynę do mojego auta. Powiedziałem kierowcy gdzie jedziemy i po jakiejś pół godzinie byliśmy na miejscu. Ale mi i Angelice ten czas minął jak 5 minut. Bez końca zatapialiśmy się sobie w oczach. Wysiedliśmy i zacząłem odprowadzać Angelikę po Nibylandii. Była zachwycona. Na koniec pokazałem jej moją ulubioną wierzbę
[i ten napis 'Polskie Ogrody' XD] schowaliśmy się pod namiotem wierzby.
– Mogę Ci mówić kotku? Masz tak przenikliwie koci wzrok... – dacie wiarę, że zamiast zwykłego 'tak' lub 'nie' Angelika wybiła palce w moje czarne, kręcone włosy, zbliżyła nasze twarze i pochwili znowu tkwiliśmy w pocałunku
//Angelika//
Kolejny pocałunek. Już zrobiło mi się gorąco, kiedy nagle z naszej Boskiej chwili...
//Michael//
...wyrwał nas krzyk dziecka. Było ich tu sporo, ale nigdy, żadne dziecko tak niekrzyczało... Spojrzałem na ukochaną, ona na mnie. Ruszyliśmy w kierunku dziecięcego krzyku ciągle powtarzającego: "Ratunku, niech ktoś tu przyjdzie" co chwilę głos dziecka zagłuszał kobiecy krzyk. Zaczynałem się bać o to dziecko. Dotarliśmy. Ale sytuacja jaką zastaliśmy mnie jednoczśnie zdziwiła i przeraziła. Dziecko siedziało na ziemi, obok leżącej na niej matki, która zwijała się z bólu. Dziewczynka, właśnie to dziecko, nas zauważyła i odrazu do nas podbiegła.
//Angelika//
Wyjaśniła nam co się stało
//Michael//
Dowiedzieliśmy się, że chodziła z mamą po Neverland, kiedy ta zaczęła rodzić. Niemyślałem. Wykręciłem 112 i dałem małej telefon. Operatorka omal nie zeszła na zawał, gdy usłyszała histeryczne wyznanie dziecka, mój głos i zupełnie spokojne słowa Angeliki :
[operator, Michael, Angelika]
[...]
– Wiem jak odebrać poród
– Świetnie
– Może pani zamiast karetki wysłać helikopter? Mam dosyć problemów, a i dla tej kobiety będzie lepiej
– Nie ma problemu
– Bardzo pani dziękuję
Nie minęło 10 minut, a helikopter zabrał matkę Kate, bo tak miała na imię blondwłosa 3-latka, która wtedy krzyczała. Dziewczynka, na prośbę jej mamy, została u nas. Bogu dziękować, za moją gosposię, Grace. Kiedy dowiedziała się co się stało, zaproponowała, że zaopiekuje się Kate. A ja nareszcie mogłem zabrać Angelikę do mojego kina... Ja, jak to ja, wybrałem jakąś bajkę Disneya, ale o dziwo Angelice to nie przeszkadzało. Oparła głowę na moim prawym ramieniu, a na lewym położyła swoją rękę przełożoną za moimi plecami. Niemogąc się powstrzymać położyłem swoją prawą dłoń na jej biodrze. Zdziwiło mnie, że zamiast odrzucić moją dłoń, znowu wbiła swoje palce w moje włosy i znowu się całowaliśmy... Film się skończył. Żegnając się z Angeliką pod drzwiami jej pokoju zaproponowałem:
– Może od jutra u mnie zamieszka?
– Jeśli to nie problem...
– Żaden
– To do jutra Królu – powiedziała i ucałowała mnie u usta
(następnego dnia)
//Angelika//
Zaraz po przebudzeniu zapukałam 3 razy w ścianę, dzielącą mnie od ukochanego...» co ja mówię? ...on jest jednocześnie moim idolem, sercem, obiektem westchnień i wsparciem psyhicznym« tak jak się umawialiśmy... 3 uderzenia w ścianę gdy się obudzę
//Michael//
Niespałem już parę godzin. Mam pierścionek. Czekałem tylko na te 3 uderzenia w ścianę. Kiedy tylko je usłyszałem wystrzeliłem, jak z broni, i pobiegłem do pokoju obok wpadłem tam ze słowami swojej (wtedy dopiero planowanej) piosenki "I Just Can't Stop Lovin You"
– To jedziemy do twojego zamku, Królu?
– Skoro jestem królem – powiedziałem wyciągając pudełeczko z pierścionkiem i klękając przed nią na prawe kolano. Trzęsły mi się ręce, ale musiałem to jakoś opanować – to czy nie zasługuję na swoją królową? Angel, czy zostaniesz moją żoną? – no i udało się. Powiedziałem to.
– Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak – powiedziała, a ja założyłem jej pierścionek na palec i wstałem. Zaraz rzuciła mi się na szyję.
//Angelika//
Niemogę w to uwierzyć! Sam Michael Jackson mi się oświadczył! "Ale co on we mnie widzi? Jestem nikim..." pomyślałam kiedy rzucałam się na jego szyję
//Michael//
Widziałem co myślała rzucając się na moją szyję. Wziąłem nasze walizki i zaniosłem do auta stojącego za hotelem. Wyjechaliśmy. Znowu byliśmy w Neverland. Stanąłem w drzwiach kuchni trzymając Angelikę za rękę. Nasze palce były zaplecione. Kiedy Grace się odwróciła zobaczyłem, że płacze
– Grace, co się stało?
– Przykro mi...
– Co się stało – zapytałem chociaż wiedziałem już w jej myślach o co chodzi
– Matka, Kate... Nieżyje... Zmarła przy porodzie... Kate została sama... Z dopiero narodzoną siostrą... Ich ojciec... To alkoholik i schizofrenik... Dziewczynki trafiły do domu dziecka... – Nadal trzymając Angelikę za rękę, przytuliłem gosposię
– W którym domu?
Po wielu namowach w końcu podała nam adres. W tamtej chwili niemyślałem. Pociągając za sobą narzeczoną, wystrzeliłem z domu, wpadliśmy do auta. Podałem kierowcy adres. Dojechaliśmy. Wpadłem do budynku. Naszcęście Kate i jej siostra jeszcze tam były. Szybko załatwiliśmy sprawę adopcji i już z dziewczynkami wróciliśmy do domu. Grace jeszcze nas niewiedziałaś. Poszliśmy do salonu
– Zanim, mama umarła dała mi list, który miałam przekazać ludziom, którzy się zajmą mną... mną i Stephany – powiedziała Kate
– Dasz mi go? – zapytałem
– Proszę, tato – powiedziała i podała mi kartkę, zawachała się –mogę do Pana mówić tato?
– Oczywiście – wziąłem od niej kopertę – możesz mi mówić nawet po imieniu, a pamiętasz jak mam na imię? – zacząłem ją traktować jak rodzoną córkę
– Tak. Michael, a mama Angelika – myślałem, że się popłaczę ze szczęścia... Zacząłem czytać list:
"Jeśli ktoś to czyta, to ja już nie żyję. Dziękuję, że zaadoptowaliście moje córki. I spokojnie, moje córki niemają żadnych chorób genetycznych. Ale mam małą prośbę, jest jeszcze jedna koperta. Jeśli moimi córkami niezajął się ani Michael Jackson, ani ta dziewczyna, z którą w tedy przybiegł, przekażcie im drugą kopertę... "
Zmurowało mnie. Zaraz otworzyłem drugą kopertę
" Drogi Michaelu Jacksonie i Droga Dziewczyno, która wtedy przybiegłaś. Dziękuję Wam. Gdyby nie Wy, nietylko ja ale i młodsza z moich córek, by nieżyła. Powiedziałabym, że jestem Wam dozgonnie wdzięczna, ale z racjii aktualniej sytuacji, powiem, że jestem Wam wdzięczna po koniec życia wiecznego. A ono się nie kończy... Mam nadzieję, że moje córki trafiły chociaż na jad o z was. I mam Wam coś do powiedzenia. Pobierzcie się. Pasujecie do siebie. Ty, Michaelu masz dobre serce, pomagasz innym, niezwarzasz na siebie, zawsze na pierwszym miejscu stawiasz innych. A Ty, kochana, jesteś piękna i równie dobra i pomocna jak On. Niech życie da Wam wszystko czygo potrzebujecie. " po przeczytaniu płakaliśmy jak dzieci
//Angelika//
Ja, Michael i przytulona do nas Kate płakaliśmy, wtedy weszła Grace. Kiedy zobaczyła, że dziewczynki są z nami, usiadła po drugiej stronie Michaela i też zaczęła płakać. Teraz mi wstyd. Tylko Stephany, siostra Kate, nie płakała. Najmłodsza, a jako jedyna niepłakała...
//Michael//
No i wyszło na to, że pomimo ani jednego 'spania ze sobą' dorobiliśmy się dwojga dzieci.
(następnego dnia)
//Angelika//
Dzisiaj przyjeździe do nas rodzina Michaela i moja siostra. Trochę boję ojca Michaela, Josepha. Ale wiem jak go zagiąć
//Michael//
Boję się, że ojciec spłoszy mi kolejną dziewczynę. Mam nadzieję, że Mama jednak przemówi mu do rozumu i tym razem da spokój z tymi swoimi komentarzami... Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi... Moja rodzina i jeszcze Carol i Sylvia. Kiedy witałem się z rodziną, przytulając Matkę szepnąłem do niej:
– Dziękuję, że jednak nie wzięliście taty że sobą
– Nie ma sprawy, synku. Wiem o co chodzi. Joseph zawsze spłoszył każdą dziewczynę, nawet koleżankę
//Angelika//
Niesądziłam, że rodzina Michaela jest taka przyjazna. Szczególnie bracia i Janet. Randy chyba do mnie zarywał, ale Michael...
//Michael//
Kiedy zobaczyłem jak mój (jedyny) młodszy brat podrywara mi narzeczoną, kopnąłem go w kostkę, a kiedy na mnie spojrzał posłałem mu mordercze spojrzenie i powiedziałem:
– Jeszcze ci nie mówiłem, że Angelika to moja narzeczona? – ruchem głowy wskazałem, że trzymamy się za ręce, a na jej palcu błyszczy pierścionek zaręczynowy – Spóźniłeś się braciszka. Najlepsza dziewczyna na terenie jest zajęta przezemnie – spojrzałem na Angel, ona na mnie. Kątem oka widziałem, że cała moja rodzina na nas patrzy, a moja Mama się zaraz popłacze. Wtedy do salonu weszła Kate i przytuliła się do mnie i Angeliki.
– Synku, kim jest ta urocza blondyneczka? – zapytała moja Mama
//Angelika//
Kiedy do pokoju weszła Kate i przytulił nas, widziałam, że Jackie, Tito, Jarmaine, Marlon, Randy i Janet ledwie powstrzymują się od śmiechu.
Na pytanie matki Michael odpowiedział:
– No więc, oprowadzałem Angelikę po Nibylandii, kiedy ułyszeliśmy krzyk dziecka. Zaraz pobiegliśmy za głosem Kate, co chwila zagłuszanym przy kobiecy krzyk... – i tak przez pół godziny – no i tak trawiły do nas
– Kate, nieprzywitasz się z babcią? – zapytałam jednocześnie z Michaelem i Panią Katherine. Kate odrazu przytuliła się do Pani Katherine. Nieminęło 5 minut, a usłyszeliśmy płacz Stephany. Pani Katherine popatrzyła na nas pytająco. Nadal trzymając się za ręce wyszliśmy z salonu i poszliśmy po Stephany. Po chwili wróciliśmy z niemowlakiem na rękach
– Mamo, mogę ją potrzymać na rękach? – zapytała Kate
– Oczywiście – powiedziałam – tylko usiądź tu – wskazała dziewczynce miejsce obok siebie. Posłusznie usiadła, a ja ostrożnie podałam jej dzidziusia.
– Kiedy będziecie chcieli spędzić razem trochę czasu, tak wiecie – Janet dwuznacznie poruszyła brwiami – tylko we dwoje to dajcie znać. Ciocia Janet zajmie się maleństwami
– Dzięki – powiedział Michael i uśmiechnął się do siostry
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top