2 Lipca 2015

Nessie obudziła się dość wcześnie. Nie należała do osób, które śpią do południa. Tym bardziej, że czekała ją wizyta w nowym miejscu pracy. Gdy otworzyła oczy i zaczęła kontaktować ze światem poczuła lekki ale przyjemny ciężar na ciele. Joseph. Leżał tuż obok przyciskając kurczowo jej ciało do swojego. Miał na sobie tylko bokserki. Jego wielka ręka przerzucona przez jej talię nie pozwalała dziewczynie się poruszyć. Zorientowała się, że ma na sobie tylko wielką, jak się domyślała należącą do chłopaka koszulkę oraz majtki. Westchnęła głośno przypominając sobie wczorajszy wieczór, który uznała jako jeden z najlepszych w swoim życiu. Straciła dziewictwo z Josephem i była z tego dumna. Czuła do niego coś wielkiego i nie żałowała, że oddała mu swoje ciało. Z chęcią oddałaby mu wszystko.

- Joseph... -mruknęła przejeżdżając palcem po ręce chłopaka przerzuconej przez jej ciało.

- Mhmmm? -mruknął powoli się budząc.

- Muszę iść do pracy -zachichotała dostrzegając jego rozczochrane włosy i zachrypnięty, jak stwierdziła seksowny głos.

- Nie, tylko nie to! -powiedział rozpaczliwie przecierając oczy. A aby to zrobic musiał puścić jej ciało. Szeroko się przeciągnął a wtedy ona wyskoczyła z łóżka i zabrała kilka rzeczy jednak gdy stała już przy drzwiach aby pójść do łazienki zatrzymała się i odwróciła. Zauważyła, że chłopak leży z rękoma pod głową i intensywnie się w nią wpatruje.

- Czy... -zawahała się- po tym co zrobiliśmy wczoraj jesteśmy razem?

Joseph przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. W pewnej chwili na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek.

- Ja myślę, że to nie seks był momentem, w którym zostaliśmy parą. Myślę, że byliśmy już nią wcześniej -puścił do niej oczko a Nessie po krótkim zastanowieniu się pokiwała głową i usatysfakcjonowana jego odpowiedzią poszła do łazienki.

***

Nessie szła chodnikiem dokładnie przyglądając się wszystkim budynkom. Dochodziła dziesiąta, więc musiała się streszczać. Nie było łatwo przeciskać się przez tłumy ludzi bo centrum o tej godzinie nie odpoczywało. Drobna osóbka zmierzała na wyznaczony adres a gdy w oddali zauważyła sklep, którego szukała dzielnie przedarła się przez ludzi i stanęła przed drzwiami. Wzięła głęboki wdech i popchnęła drzwi wchodząc do środka. Pomieszczenie pomalowane na ciemne kolory robiło wrażenie. Nie wyglądało na biedną wypożyczalnię płyt, można to stwierdzić patrząc na rzędy półek i masę pudełek z filmami. Przy czarnym blacie, który służył jako kasa z komputerem i bazą danych osób, które korzystały z wypożyczalni oraz skanerem do repertuarów stał młody chłopak a gdy zauważył dziewczynę uśmiechnął się.

- Ja... -zawahała się próbując pozbierać myśli. Nie łatwo było jej rozmawiać z obcymi ludźmi zważając na to ile złych rzeczy jej zrobili- miałam tu pracować i...

- Czekaj jesteś Nessie? -zapytał a ona kiwnęła głową- o to super, jestem Dan, będziesz mnie zmieniać. Dostałem rozpiskę od szefowej, uwierz mi ona rzadko tu przychodzi. W każdym razie ja pracuję od ósmej do trzynastej, a ty od trzynastej do osiemnastej. I co tydzień się zamieniamy. Laska, która do tej pory tu pracowała jako właśnie druga osoba odeszła, więc ty zajmujesz jej miejsce- tłumaczył a dziewczyna kiwała głową na znak zrozumienia- Ogólnie to nie ma nic trudnego. Jak ktoś przychodzi i wybierze film podchodzi i kasy, to ty pytasz o nazwisko i wyszukujesz je w bazie danych, naciskasz i skanujesz kod z tyłu pudełka z płytą. Jeżeli ktoś potrzebuje wskazówek, to mówisz gdzie są jakie gatunki filmów. Oczywiście te kategorie są napisane nad pułkami ale niektórzy są chyba ślepi. Przy każdym kliencie mówisz, że ma tydzień na zwrot a jeśli tego nie zrobią, to muszą zapłacić karę. Mniej więcej ogarniasz? -zapytał.

- Myślę, że tak -odpowiedziała.

- Super, do trzynastej posiedzę z tobą, żebyś nabrała wprawy a od jutra zaczynasz sama. Twoje klucze są w tej szafce -wskazał na jedną z kilku szufladek pod ladą- no i w sumie powodzenia -uśmiechnął się na koniec a tym czasie do sklepu wszedł klient.

***

Nessie przez kolejne trzy godziny pod okiem Dana obsługiwała klientów, których nie było zbyt wiele. W międzyczasie nawet miała okazję spokojnie porozmawiać z chłopakiem, który okazał się być całkiem miły i wyluzowany. Cieszyła się, że nie trafiła na jakiegoś chama. Jednak jego towarzystwo skończyło się, gdy wybiła trzynasta. Chłopak udał się na zaplecze aby zabrać swoje rzeczy a wtedy drzwi lokalu, zamieszczonym wyżej dzwoneczkiem powiadomiły o przyjściu klienta. A może niekoniecznie. Nessie wstała z krzesełka i stając przy ladzie zauważyła Matthew. Chłopak, który próbował ją zgwałcić właśnie szedł z jej stronię a na jej widok uśmiechnął się.

- Cześć księżniczko -powiedział stając po drugiej stronie mebla.

- Hhej -wyjąkała połykając ślinę. Momentalnie poczuła niebezpieczeństwo i strach. Jego widok powodował u niej okropne wspomnienia. Ciarki rozeszły się po jej ciele. Modliła się aby Dan wrócił, bo wie do czego jest zdolny Matthew. Patrzyła wszędzie tylko nie na niego. Pragnęła aby teraz Joseph znalazł się u jej boku, ale wiedziała, że to niemożliwe.

- Co tu robisz? Pracujesz? A to zbieg okoliczności ja przyszedłem po swojego kolegę -powiedział a Nessie pomyślała o Danie. Cholera, to jakiś jego kolega. Świetnie, teraz będzie tu przychodził często. Gorzej być nie mogło.

- Ja już idę. Ooo siema Matt, idziemy? -powiedział Dan zjawiając się przy nich.

- Ta, poczekaj na mnie na parkingu, bo chcę dokończyć rozmowę z moją koleżanką, okej? -odpowiedział koledze Matthew a dziewczyna zadrżała. Dan posłał mu porozumiewawczy uśmiech.

Gdy Dan opuścił lokal Matthew od razu podszedł do Nessie. Jej ciało drżało a serce niemal wyskoczyło z klatki piersiowej z powodu strachu. Stanął tuż koło niej łapiąc jej policzek w dłoń. Czuła odrazę spowodowaną jego dotykiem ale ze strachu nie potrafiła się mu stawiać. Do jej oczu napływały łzy.

- Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie? -mruknął gładząc jej policzek kciukiem. W jej głownie ponownie pojawił się obraz próby gwałtu. Jednak wtedy uratował ją Joseph, a teraz została sama- ja też pamiętam. Jestem na ciebie trochę zły wiesz? Nieźle wtedy oberwałem od twojego kochasia. Myślę, że będziesz mogła odkupić swoje winy skarbie za kilka dni. Przyjdę tu i dokończę to zacząłem, ale pamiętaj ani słówka Josephowi, bo jeśli się dowie, to już ja się postaram abyś straciła tą pracę. A domyślam się, że jest ci potrzebna skarbie, więc żadnych przekrętów. Do zobaczenia słodziutka -powiedział i pocałował ją mocno w policzek i opuścił sklep.

Nessie przerażona opadła na krzesło i podciągnęła kolana pod brodę a następnie chowając twarz w dłoniach zaczęła płakać. Myślała, że jej życie zaczyna się układać a tymczasem w mgnieniu oka wszystko się rujnuje. W wypożyczalni nie było żadnego klienta, więc nie starała się nawet opanowywać rozpaczy. Dawała upust emocjom. Joseph był dla niej najważniejszy. Pragnęła powiedzieć mu o tym co stało się przed chwilą, ale wiedziała, że jeśli to zrobi chłopak nie powstrzyma złości i prędzej czy później znajdzie Matthew i najprawdopodobniej znowu da mu popalić. Tak zachowałby się każdy zakochany chłopak w obronie swojej dziewczyny. Ale Nessie wtedy starciłaby pracę i nie miałaby pieniędzy na ich wspólne życie. Joseph też zarabiał, ale nie chciała być dla niego jedynie ciężarem. Nie chciała być bezużyteczna i niepotrzebna. Musiała więc zdecydować. Czy oddać swoje ciało Matthew, aby móc zachować pracę i pomagać finansowo Josephowi, czy powiedzieć wszystko swojemu chłopakowi i stracić pracę. W ciągu kilku dni musiała podjąć decyzję. Tysiące myśli obijało się o jej głowę nie dając jej spokoju. Po jakimś czasie uspokoiła się bo lokal zaczęli odwiedzać klienci. Do końca dnia musiała wytrzymać z wielkim problemem, na myśl którego chciała wybuchnąć płaczem. Musiała wybrać mniejsze zło.

***

Dziewczyna weszła do mieszkania starając się sprawiać wrażenia po prostu zmęczonej a nie załamanej, przestraszonej, zrozpaczonej i smutnej. Położyła rzeczy na szafce w korytarzu gdzie po chwili zjawił się Joseph.

- Cześć -uśmiechnął się i podszedł do niej całując w usta. Dziewczyna nieudolnie oddała pocałunek a on zauważył, że coś jest nie tak. Przyjrzał się jej dokładnie- coś się stało? -zapytał zmartwiony.

- Nie -lekko odepchnęła go aby wyjść z jego uścisku i ruszyła do pokoju szukając piżamy- po prostu jestem zmęczona, pierwszy dzień w pracy i chyba rozumiesz -skłamała.

Tak na prawdę jej życie się waliło. Podjęła jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu. Zdecydowała, że zrobi to co chce Matthew aby zostać w pracy. Z obrzydzeniem myślała o swoim postępowaniu ale robiła to tylko dlatego, aby móc pomagać Josephowi. Nie chciała całe życie być niepotrzebną ofiarą losu. Postanowiła, że o niczym mu nie powie i załatwi to sama. Czuła, że to będzie jedna z najgorszych chwil jej życia. Ale myślała tylko o tym, żeby pomóc swojemu chłopakowi.

Poszłam dziś do nowej pracy. Jak się okazało praca w sklepie muzycznym w centrum nie jest taka trudna. Trochę przerażają mnie niektórzy klienci, ale można się przyzwyczaić. Drugim pracownikiem z którym się zmieniam jest Dan. Okazał się całkiem miły. Wszystko do tej pory wydawało się piękne. Myślałam, że moje życe się układa. Nic bardziej mylnego... W lokalu zjawił się Matthew.. Tak, osoba, której nie chcę widzeć a ni znać. Osoba, która zrujnowała moje życie a teraz wróciła by zrobić to ponownie. Nie może znieść tego, że nie udało mu się mnie zgwałcić więc postanowił się odegrać. Wyznał, że wróci za kilka dni i... najprawdopodobniej dokończy to co zaczął. Ale wszystko jest jeszcze bardziej skomplikowane. Zagroził, że jeśli powiem to Josephowi to zrobi wszystko abym straciła tę pracę. Cholera! Ta praca jest dla mnie bardzo ważna bo dzięki niej mogę pomagać finansowo Josephowi, nie siedzę ciągle w domu na jego utrzymaniu. Dzięki tej pracy pomagam mu no i nie czuję się taka,bezużyteczna. To jedna z najcięższych decyzji mojego życia. Zdecydowałam, że zrobię to co chce Matthew. Tak... ja też brzydzę się tym i sobą, ale chcę zrobić to dla nas. Cholernie ciężko mi jest z myślą, że go tak oszukuję... Kocham go, ale martwię się o przyszłość. Potrzebujemy pieniędzy. Nie mogę spać, jeść a nawet całować Josepha z myślą, co okropnego mnie czeka. Okłamuję go, ale robię to dla niego... robię to dla nas...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top