Rozdział 3.
Nie miałem pomysłu gdzie pójść poza swoim domem więc zaprowadziłem Jungkooka do siebie. Czarnowłosy nie odzywał się przez całą drogę, a ja zastanawiałem nad własnym postępowaniem. Czy dobrze robię pomagając mu? Jeśli wpakuję się w jakieś poważniejsze kłopoty? I jaka będzie reakcja Jina?
Na szczęście mój brat pracował dziś do późna więc mogłem w spokoju zająć się swoim gościem.
Jungkook posłusznie poszedł za mną, a potem zdjął buty i stojąc w korytarzu, rozglądał się dokoła zaciekawiony. Na jego twarzy malował się lekki smutek. Nie rozumiałem skąd biorą się te wszystkie emocje, ale jedno czego byłem pewny to to, że ten chłopak jest jedną wielką zagadką.
- Napijesz się czegoś? - spytałem, patrząc na twarz chłopaka, który nie wiedzieć dlaczego nagle lekko pobladł. - Coś się dzieje, Kookie?
Nastolatek pokręcił głową, postępując o krok do przodu. Mrugał co jakiś czas, aby nie zamknąć oczu.
- Ja..jestem bardzo zmęczony, hyung.- powiedział.- Wczoraj...źle spałem.
Zmarszczyłem brwi, bo sądziłem, że spał bardzo dobrze i głęboko. Najwyraźniej byłem w błędzie. Zresztą chłopak zachowywał się dziwnie i to było dla mnie niezrozumiałe.
- Kim był tamten mężczyzna? Czego od ciebie chciał? - zapytałem stanowczo, aby uzyskać swoje odpowiedzi. Musiałem się tego dowiedzieć, bo myśli nie dawały mi spokoju.
Jungkook pokręcił głową, a potem zdjął plecak z ramienia i położył go na podłodze. Popatrzył na mnie niemal błagalnie.
- Hyung, mogę trochę pospać? Nie chcę wracać..
- Do domu? - dorzuciłem, bo nagle zamilkł. Przyglądałem się jak bezradnie patrzy dokoła. - W porządku, jeśli tego potrzebujesz.- zgodziłem się, posyłając mu lekki uśmiech.- Zaprowadzę cię.
- Dziękuję.- odpowiedział, a potem poszedł za mną.
Weszliśmy do mojego pokoju, a gdy odwróciłem się w stronę chłopaka, dostrzegłem jak lekko się uśmiecha. Nie wiedziałem czy to szczery uśmiech czy udawany, ale mimo wszystko był przepiękny.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytałem, podchodząc do szafy i wyciągając z niej koc. - Wystarczy, że mi powiesz.
Jungkook pokręcił głową, a następnie od razu położył się na moim łóżku.
- Jeszcze raz dziękuję, hyung.- wyszeptał cicho.
Patrzyłem jak jego oczy się zamykają, a gdy zasnął, okryłem go kocem i wyszedłem z pokoju.
***
W międzyczasie przygotowałem sobie obiad i siedząc w kuchni, zastanawiałem nad całą sytuacją. To co się działo nie było zwyczajne. Byłem przekonany, że Jungkook jest dręczony albo ktoś go wykorzystuje. Czy ten mężczyzna w garniturze był jego ojcem? Pokręciłem głową, ganiąc się w myślach. Raczej wątpliwe, skoro wspominał coś o szefowej. Czyżby Jungkook pracował?
Miałem masę pytań i zero odpowiedzi, a wiedziałem, że chłopak mi ich nie udzieli. Trzymał się na uboczu i nie wpuszczał do siebie nikogo. Nawet ja nie zdołałem przełamać jego bariery.
Ciche kroki w korytarzu wyrwały mnie z rozmyślań. Jungkook stanął w kuchni, a jego twarz już nie była taka blada. Za to w jego ciemnych oczach dostrzegałem jakąś desperację, a może rozpacz? Co to wszystko znaczyło?
- Wyspałeś się? - zapytałem, przerywając panującą ciszę w pomieszczeniu. Nie wiedziałem co mógłbym mu powiedzieć, w jaki sposób pomóc.
Jungkook skinął głową, siadając naprzeciw mnie na krześle. Skrzyżował dłonie na stole, patrząc na mnie i obserwując moje gesty.
- Nie powinieneś oglądać tej sceny sprzed szkoły.- wyszeptał cicho, biorąc głęboki oddech. Jego dłonie lekko się trzęsły. Najwyraźniej czegoś się obawiał.
- Powiedz mi, Kookie.- poprosiłem go spokojnie, łapiąc za dłonie. Sam nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Po prostu to był impuls.
Jungkook patrzył w moje oczy lekko zaskoczony, a potem wykrztusił:
- Ten mężczyzna jest szoferem mojej...mamy.
Słowo ''mama'' wypowiedział w taki sposób jakby ta kobieta była dla niego zupełnie obca. Nie podobało mi się to wszystko.
- Więc chcesz powiedzieć, że pracujesz dla własnej matki? - spytałem go zaskoczony.
Ciemnowłosy skinął pospiesznie głową, a ja zmarszczyłem brwi. To się nie trzymało całości.
- Jaką pracę wykonujesz?
Jungkook nagle otworzył szeroko oczy, wyszarpując dłoń z mojego uścisku, a potem wstał pospiesznie z krzesła omal je przewracając.
- Muszę wracać.- odpowiedział, zbywając mnie i niemal biegnąc do drzwi.
Rzuciłem się za nim, łapiąc go za ramię.
- Najpierw mi powiedz.- poprosiłem go nagląco, ale pokręcił głową.
- Nie mogę, hyung. Proszę, nie pytaj mnie więcej.- szeptał, zabierając plecak z podłogi.- Dziękuję za pomoc.
Patrzyłem za nim, a moje serce nieznośnie bolało. Dlaczego tak nagle zacząłem się o niego martwić? Czy groziło mu jakieś niebezpieczeństwo?
- Kookie, zaczekaj.- poprosiłem go gdy wkładał buty.- Mogę ci pomóc jeśli tylko będę wiedział jak. Musisz mi...
- Nie! - krzyknął, całkowicie mnie zaskakując. Jego ciało niemal trzęsło się od zbytnich emocji.- Nie szukaj mnie.- dodał i nie wahając się ani chwili dłużej po prostu wyszedł.
*****************************************************************************************
Ale to wyszło beznadziejne:/ Nie wiem jak wam, ale mi się nie podoba:(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top