Rozdział 14

» Michael «
Dwa wampirzątka na głowie! Dramat. Upilnowanie ich będzie trudne. » Jak długo jeszcze dam radę utrzymać w tajemnicy własny sekret? Czy dam radę upilnować jeszcze dzieci? « takie myśli w kółko chodzą mi po głowie

» Angelika «
Sama nie ogarniam bycia wampirem, a tu czeka mnie jeszcze wychowanie dzieci...

» Michael «
Miałbyć miły dzień, a zepsuty był od rana. Ja tu sobie śpię, a nagle budzi mnie sygnał telefonu. Odbieram...
– Michael przyjedź do szpitala
– Co jest? – zapytałem zaspany
– Peter umiera
– Jasne daj mi pięć minut – odparłem i zerwałem się łóżka. Na szybko ogarnąłem swój wygląd i wybiegłem z domu.

***

Kiedy dotarłem do sali Peter'a (19-letniego druha harcerskiego, pogryzionego przez wilka), ten był jeszcze przytomny, ale... No cóż... Spojrzał na mnie i uśmiechnął się łagodnie, a chwilę później zamknął oczy. Ciągłe pikanie, z urządzenia monitorującego jego funkcje życiowe, zastąpił ciągły dźwięk, informujący o tym, że chłopak umarł. Z jego ręki wypadła kartka i długopis. Podniosłem je i spojrzałem na kartkę...
"Michael, zrobisz coś dla mnie. Zajmiesz się moją drużyną. Nieznajdę lepszej osoby na moje stanowisko"
... Stało się... Wiem, że mogłem uratować i jego życie, ale stracił za dużo krwi...
– Tak – szepnąłem i wybiegłem z sali, ze łzami w oczach. Wbiegając do domu wpadłem na Angelikę

» Angelika «
Mike na mnie wpadł... Spojrzałam mu w oczy
– Mike? Co się stało?
– Peter... On... On nieżyje... – wydusił przez łzy
– Szkoda. Miły był... Co to jest? – wyrwałam mu z ręki list. Przeczytałam – No to za*ebiście...
– Angel, to nie wszystko...
– Jak to?
– Jego żona nie pracuje, a jest w ciąży... Musisz mi pomóc. Musimy jakoś jej powiedzieć o śmierci Petera... A ja obiecałem Peterowi, że się zajmę jego żoną i dzieckiem
– Nie zajmiesz. My się nimi zajmiemy. Razem.
– Boże Angel, jesteś taka kochana... – wpił się w moje usta i podniósł mnie w uścisku. Zaczął iść do tyłu, aż staliśmy na brzegu basenu – Kocham cię – szepnął, poczym wróciliśmy do pocałunku. Wpadliśmy do basenu.
– Zwariowałeś – stwierdziłam wynurzając się
– Wiem. Oszalałem na twoim punkcie – odparł i znów wpił się w moje usta...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top