Rozdział 9.
Czas jakby na moment spowolnił tempo. Patrzyłem z uwagą na bruneta, a gdy postąpił niepewnie w kierunku umywalki, nie spuszczałem z niego wzroku. Czekałem, aż skończy myć ręce, a gdy na mnie spojrzał, posłałem mu nerwowy uśmiech.
- Hyung, dlaczego za mną przyszedłeś? - spytał w końcu, przerywając napiętą ciszę między nami.
- Bo...- zacząłem, wędrując spojrzeniem po jego twarzy. Zawiesiłem wzrok na jego uchylonych ustach, czując jak przez moje ciało przebiega dreszcz.
Musiałem zwariować, że tak nagle o tym pomyślałem. Zacisnąłem wargi, aby nagle nie zrobić czegoś głupiego.
- Nieważne, wracajmy.- mruknąłem, odwracając się od zaskoczonego chłopaka.
Jungkook ruszył za mną, a gdy mnie mijał, nagle złapałem go za rękę. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja przyciągnąłem go do siebie bliżej. Co mnie podkusiło żeby to zrobić? Jednak musiałem się przekonać o słuszności swojej tezy.
- Hyung...- wykrztusił z siebie, usiłując się odsunąć na bezpieczną odległość.
- Dlaczego mnie wtedy pocałowałeś? - spytałem cicho, a gdy przestał się szarpać i zawiesił na mnie oczy, dodałem: - Myślę o tym przez cały czas. I nie wiem dlaczego tak się zachowałeś, Kookie. Może mi to wyjaśnisz?
Jungkook wzruszył ramionami, nie patrząc na mnie. Wydawał się zagubiony.
- Nie wiem.- przyznał wreszcie, patrząc na mnie.- Możesz mnie puścić?
Czy to znaczyło, że zrobił to pod wpływem impulsu? Nie mogłem w to uwierzyć.
- To znaczy, że..chciałeś mi w ten sposób podziękować? - zapytałem, oszołomiony. Jeśli naprawdę tak było to tylko się teraz niepotrzebnie ośmieszałem przed nim. Czas to skończyć.
- Być może.- oznajmił, a ja nagle odsunąłem się i popatrzyłem na niego pustym wzrokiem. Nie czułem nic poza ogromnym smutkiem i jakimś skurczem serca.
- Skoro tak.- mruknąłem, a potem nie odzywając się więcej, zawróciłem do stolika.
***
Jungkook milczał w czasie drogi powrotnej, a ja starałem się zachowywać jak gdyby nie zabolały mnie jego słowa, chociaż było wręcz odwrotnie. Na co w ogóle liczyłem? Może naprawdę niepotrzebnie o tym myślałem?
- Hyung, dlaczego nic nie mówisz? - spytał nagle brunet, patrząc na moją twarz.
Spojrzałem na niego chłodno, a on niemal zachwiał się na nogach.
- Ja....- wyszeptał cicho, ale przestałem na niego zważać. Nie obchodziło mnie nic poza samym sobą.
- Do zobaczenia w szkole.- powiedziałem, a potem bez słowa wyminąłem go i ruszyłem szybkim krokiem przed siebie. Czułem jak coś dusi mnie w gardle. Nie płakałem od śmierci rodziców i teraz też nie miałem zamiaru. Czułem się jakby moje serce zostało złamane na pół.
***
W domu na nowo zacząłem rozpamiętywać rozmowę z Jungkookiem. Dlaczego gdy mi oznajmił, że to było tylko podziękowanie z jego strony to nie patrzył w moje oczy? Wstydził się? A może coś ukrywał?
Westchnąłem, przewracając się na łóżku. Jak mogłem być taki pewny o swoich uczuciach do innego chłopaka skoro nigdy żadnego nie miałem? Ale przecież...ten pocałunek...
- Przestań, Jimin. Nie myśl o tym, nie teraz.- w przypływie bezsilności zacząłem ganić sam siebie.
Mimo to, nie potrafiłem tak zwyczajnie odwrócić się od Jungkooka i udawać, że on nie istnieje.
***
Następnego dnia starałem się być taki jak zawsze. To znaczy, miły i uśmiechnięty. Nie chciałem czuć złości. Przecież ten chłopak nie był niczemu winien, a sam miał duże problemy.
Jungkook unikał mnie, mimo tego, że niemal na każdej przerwie starałem się go złapać. Co się tak nagle stało?
Podczas długiej przerwy poszedłem do toalety z nadzieją, że zastanę w niej bruneta. Moje przeczucie się sprawdziło.
Jungkook stał przy lustrze, patrząc na swoje marne odbicie. Jego dłonie lekko się trzęsły, a gdy mnie dostrzegł, spojrzał gdzieś w bok.
- Kookie, możemy chwilę porozmawiać? - spytałem cicho, stając przy nim.
Chłopak skinął głową, a gdy dotknąłem jego ramienia, spojrzał na mnie dużymi oczami.
- Hyung...nie za dobrze się dziś czuję..- powiedział, ledwo panując nad oddechem.
- Dlaczego nie przestaniesz? - spytałem odważnie, patrząc w jego czarne oczy.- Jungkook, już ci wcześniej powiedziałem...
- Nic nie rozumiesz. Zostaw mnie.- poprosił, usiłując się zręcznie wywinąć spod mojego ramienia.
Trzymałem go mocno, tak że nie był w stanie odejść. Patrzył na mnie z lekkim wyrzutem.
- Hyung...
Nie miałem pojęcia dlaczego tak nagle to zrobiłem. Jego wcześniejsze słowa powinny mnie przed tym jakoś powstrzymać, ale moje serce nie chciało mnie słuchać.
Popchnąłem Jungkooka na ścianę, a potem pochyliłem się nad nim. Brunet zastygł w zupełnym bezruchu, mrugając z zaskoczenia. W jego spojrzeniu dojrzałem lekki strach oraz...oczekiwanie.
Czy on naprawdę czekał na mój ruch? Mogłem go pocałować tak jak wcześniej planowałem?
Zmniejszyłem dzielącą nas odległość, a gdy byłem niemal przy jego ustach, chłopak nagle ułożył dłoń na moim ramieniu, blokując mnie przed tym.
- Co robisz? - spytał, ledwo panując nad oddechem.
Uśmiechnąłem się spokojnie, łapiąc jego dłoń w swoją.
- Wiesz przecież, Kookie.
Brunet nie spuszczał ze mnie swoich dużych oczu, a potem przymknął powieki. Dosięgłem jego ust, starając się nie działać zbyt szybko.
Jungkook wplątał dłoń między moje włosy, przeczesując je pospiesznie. Ostrożnie badałem reakcję chłopaka na siebie, a gdy byłem pewny, że mnie nie odtrąci, pocałowałem go powoli.
Nie spodziewałem się znowu poczuć tego co wtedy. Tym razem moje uczucia były o wiele silniejsze. Miękkie wargi chłopaka sprawiły, że nie mogłem przestać. Jungkook jęknął cicho, zagryzając usta w trakcie pocałunków. Przejechałem językiem po jego wardze, a potem ponownie zagłębiłem się w jego wnętrzu. Chłopak oddychał szybciej, a gdy objąłem jego kark, przysunął się bliżej mnie.
Wyczułem jego pożądanie przez materiał spodni, dlatego starałem się nie ruszać. Nigdy dotąd nie czułem nikogo tak blisko siebie. Jungkook ponownie jęknął w moje usta, a potem nagle odepchnął mnie i spojrzał dużymi oczami na moją twarz.
Ja natomiast poczułem jak zaczynam się mocno rumienić. Żaden z nas się nie odezwał, a gdy starałem się coś powiedzieć, chłopak pokręcił głową.
- Hyung, ja..- zaczął cicho, a w jego oczach dostrzegłem mgłę. Chyba nie będzie teraz płakać?
- Przepraszam, nie chciałem..- zacząłem, a potem nagle uświadomiłem sobie jak to musiało dla niego zabrzmieć.
Oczy Jungkooka nagle stały się wilgotne, a po jego policzku spłynęła łza.
- Nie chciałeś? - wyszeptał, blednąc.- Hyung! Jak mogłeś?! - krzyknął, zanosząc się szlochem.
Nie spodziewałem się, że wszystko zepsuję w jednej sekundzie. Być może byłem idiotą, ale było już za późno.
- Kookie, to nie tak...- usiłowałem wyjaśnić, ale chłopak odsunął się ode mnie.
- A jak?! Może mi powiesz o co ci chodzi?! - krzyknął, ocierając mokrą twarz.- Dlaczego...
Zacisnąłem usta, a potem bez namysłu objąłem drżącego bruneta i mimo jego protestów, przytuliłem do siebie. Wyrywał się, ale ja byłem znacznie silniejszy niż on.
- Uspokój się, proszę.- wyszeptałem.- Ja...zakochałem się w tobie.
Jungkook nagle przestał płakać, a potem spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Rany, co ja powiedziałem?
***********************************************************************************************
Pewnie nie spodziewaliście się takiej akcji, ja też;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top