Rozdział 8.
Gdy się rano obudziłem dostrzegłem przytulonego do siebie bruneta. Jungkook wydawał się bardzo spokojny we śnie, a gdy nagle zmarszczył czoło byłem pewny, że śni coś złego. Jakiś koszmar albo coś podobnego.
Wahałem się czy go zostawić samego, ale nie mogłem przecież być tak blisko niego. Czułem się trochę niekomfortowo. Przypomniałem sobie wczorajszy pocałunek, a na samą myśl o tym odczułem lekką panikę. To się nie powinno było wydarzyć.
Ostrożnie spróbowałem poruszyć ręką, lecz gdy to zrobiłem, Jungkook nagle zaczął się budzić. Przełknąłem ślinę, zastygając w bezruchu. Bałem się, że on również będzie czuł zmieszanie na mój widok.
Stało się jednak coś innego. Chłopak otworzył sennie oczy, przyglądając mi się uważnie. Potem westchnął cicho, niepewnie zagryzając wargi. Czyżby dawał mi w ten sposób do zrozumienia, że się denerwuje? Nie miałem pojęcia co zrobić.
- Hyung...- wyszeptał cicho, patrząc na mnie z lekką nadzieją w oczach. Jego spojrzenie było tak jasne, iż na moment mnie zamurowało. Co robić? Nie potrafiłem znieść tego spojrzenia. Postanowiłem zachowywać się tak jak zwykle.
- Lepiej się już czujesz? - spytałem, wyplątując się z jego ramion i siadając na łóżku.
Jungkook spuścił wzrok, niepewnie kiwając głową. Nawet się nie poruszył, widocznie głęboko nad czymś rozmyślając.
- Hyung...- powiedział ponownie tym razem z jakąś desperacją w głosie.
Spojrzałem na niego zaskoczony, a potem uniosłem brwi. Dlaczego udawałem, że nic się nie wydarzyło między nami?
- Co? - mruknąłem, trochę poirytowany. Wcale nie chciałem być dla niego taki opryskliwy, ale bałem się, że nagle stanie się coś nad czym nie będę potrafił zapanować. Nie mogłem pozwolić na to żeby zaczepiał mnie chłopak. Trochę to było dziwne.
Jungkook nagle zamilkł, a potem usiadł przy mnie i popatrzył na swoje dłonie. Dostrzegłem to jak mocno drżą.
- Muszę już iść.- oznajmił nagle, a ja miałem wrażenie, że chciał powiedzieć coś wręcz przeciwnego.
Nie zatrzymywałem go, a gdy poszedł, odetchnąłem z ulgi. Czułem się strasznie.
***
Musiałem przemyśleć sporo rzeczy, a najważniejszą z nich było to czy pomóc temu chłopakowi czy nie. Czułem się okropnie, że pozwoliłem mu sobie pójść. Teraz nie miałem pojęcia co się z nim dzieje, bo nie zjawił się w szkole od dwóch dni.
Dlaczego to wszystko było takie skomplikowane? W głowie czasem rozpamiętywałem tamten krótki pocałunek, lecz nadal nie mogłem zaakceptować tego co czuję. A co właściwie mogłem czuć w stosunku do Jungkooka? Być może sam tego nie wiedziałem.
Wreszcie się pojawił, a ja mogłem odetchnąć z ulgi. Wyglądało na to, że nic mu nie jest. Jednak gdy napotkałem jego bolesny wzrok, niemal się zachwiałem. Znowu ktoś go skrzywdził. Zacisnąłem zęby, aby tylko nie zacząć wrzeszczeć. Zresztą, dlaczego tak się przejmowałem?
W swojej desperacji zacząłem śledzić Jungkooka. Chłopak szedł w kierunku jakiegoś sklepu, a gdy nagle się zatrzymał, ja również to zrobiłem. Wiedziałem, że mnie widzi, ale nie cofnąłem się.
- Dlaczego za mną idziesz, hyung? - spytał mnie, odwracając się przodem i przyglądając mojej twarzy.
Nie bardzo wiedziałem co mu powiedzieć. Może prawdę?
- Kookie, chcę z tobą o czymś porozmawiać.
Chłopak westchnął cicho, przymykając oczy. Wyglądał na wyczerpanego.
- Dobrze.- zgodził się słabym głosem.- To gdzie idziemy?
***
Siedziałem naprzeciw niego starając się uspokoić własne myśli. Przyjście do kawiarni wydało mi się jedynym sensowym rozwiązaniem, zwłaszcza że mogłem nakarmić bruneta. Chciałem zrobić dla niego przynajmniej tyle, choć to wydawało się bardzo mało.
- Kookie, posłuchaj...- zacząłem cicho, a gdy spojrzał na mnie, nagle zamilkłem. Przed moimi oczami pojawił się obraz tamtego pocałunku. Dlaczego nie mogłem tego zapomnieć?
Jungkook ułożył dłonie na kolanach, a potem szepnął:
- Dziękuję, że jesteś taki dobry, hyung.
Niemal wstrzymałem powietrze słysząc takie słowa. Dobry? To nie było prawdą. Zachowałem się okrutnie względem niego. Nie pomogłem mu gdy tego potrzebował. Przecież mogłem pozwolić mu u siebie nocować do czasu, aż sobie nie poukłada spraw, a jego problemy znikną.
- Nie, mylisz się.- zaprzeczyłem, patrząc na jego pobladłą twarz.
Jungkook zmarszczył czoło, a potem podniósł się z miejsca.
- Idę do toalety.- oznajmił, nie patrząc na mnie.
Wypuściłem powietrze z płuc, patrząc za znikającą sylwetką chłopaka. Dlaczego nie mogłem powiedzieć tego co czułem? Czy wyznanie szczerych uczuć naprawdę było takie trudne?
Zastanawiałem się dlaczego zawsze miałem z tym problem. Nigdy nie potrafiłem zagadać do dziewczyny, która akurat mi się podobała. Nigdy też nie chciałem przyznać sam przed sobą, że tak naprawdę dziewczyny mnie nie kręcą.
Wobec tego było tylko jedno wytłumaczenie. Albo byłem gejem albo coś było ze mną nie tak. Musiałem się przekonać jak jest naprawdę. A pocałunek Jungkooka mocno mną zachwiał i nie rozwiał moich wątpliwości. Czy to było możliwe, że chłopak czuł coś podobnego?
Podniosłem się z krzesła, czując jak z nerwów zaczyna boleć mnie żołądek. Moje nogi nagle stały się ciężkie, a w głowie pojawiła się zupełna pustka.
Ruszyłem w kierunku toalet, odnajdując Jungkooka w jednej z kabin. Gdy wyszedł i na mnie spojrzał, poczułem jak ciepło przejmuje moje ciało.
********************************************************************************************
Nie wiem co to w ogóle jest, co ja wypisuję. Błagam, powiedzcie, że to ma jakiś sens:/ Dziwne co prawda, że akcja rozwija się w ten sposób, ale niech już zostanie;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top