Rozdział 7.
Przygotowanie obiadu zajęło mi tylko dwadzieścia minut. Zastanawiałem się czy pójść obudzić Jungkooka czy lepiej zostawić go w spokoju. W końcu powinien odpocząć po swojej nagłej histerii i napadach płaczu.
Moje bijące się ze sobą myśli przerwało ciche stąpanie w korytarzu. Jungkook stanął w kuchni, patrząc na mnie niewyraźnie.
- Nie mogę spać, hyung.- westchnął cichutko, a ja gestem dałem mu do zrozumienia żeby usiadł na krześle.
Gdy spełnił moją prośbę, postawiłem przed nim talerz pełen jedzenia. Chłopak spojrzał na mnie z wdzięcznością w ciemnych oczach, a potem zaczął jeść. Starałem się skupić na swoim talerzu, ale widok pochłaniającego naprędce obiad chłopaka sprawił, że zastygłem w bezruchu.
- Kookie, wolniej.- szepnąłem, bojąc się, że nagle się zakrztusi.
Spojrzał na mnie, kaszląc głośno. Wcale się nie pomyliłem. Czyżby nie jadł od paru dni? Bo w moich oczach tak to wyglądało.
- Hyung, ja..- jęknął, a potem skulił się w pół. Po jego policzkach spłynęły łzy.
Przestraszony, podniosłem się z krzesła i ukucnąłem przed chłopakiem.
- Co się dzieje? - spytałem ostrożnie.
Jungkook starał się złapać oddech, a potem jęknął z bólu.
- Ja...od wczoraj nie jadłem.- wyznał, a ja poczułem się jakbym został uderzony czymś mocnym.- Moja...mama mi nie pozwoliła.
Byłem oburzony tym wyznaniem. Jak ona mogła?
- Nie martw się, dam ci tyle jedzenia ile tylko zechcesz.- zapewniłem go, głaszcząc po włosach. Uspokajał się czując mój lekki dotyk.
- Dziękuję.- szepnął, ocierając oczy i starając się więcej nie płakać.
Jednak ten dzień wcale nie był taki prosty jak początkowo myślałem.
***
Po wspólnym obiedzie namówiłem Jungkooka żeby poszedł spać. Chłopak wzbraniał się, mówiąc iż musi już iść, lecz ja nie miałem zamiaru go nigdzie puszczać. Jeszcze nie.
- Zostanę tutaj i upewnię się, że nic ci nie grozi.- obiecałem, otulając go kocem.
Jungkook jeszcze przez chwilę patrzył na mnie, a potem zamknął oczy.
Przyglądałem mu się jak zasypia, a gdy jego oddech się uspokoił, przysiadłem na skraju łóżka. Zastanawiałem się w jaki sposób skończy się moja znajomość z tym chłopakiem. Przecież jeśli nic nie zrobię, nie pomogę mu to...
W mojej głowie pojawiły się najczarniejsze obrazy z możliwych. Muszę mu pomóc, aby więcej nie cierpiał. Nie chciałem widzieć jego łez kolejny raz.
W tym czasie gdy spał, zająłem się pracą domową. Przegapiłem moment gdy się zbudził. Czując jego dłoń na swoim ramieniu, nie ruszałem się przez moment. Byłem po prostu ciekaw co zrobi.
Jungkook pochylił się i przytulił do moich pleców. Słuchałem jego cichego oddechu, wychwytując drgającą nutę. Znowu się czegoś bał, byłem pewny.
- Kookie? - spytałem, odwracając się do niego.
Chłopak zagryzł usta, mrugając żeby odpędzić zmęczenie.
- Hyung, nie chcę wracać.- jęknął, drżąc mocno na ciele.- Ona znowu to zrobi. Zmusi mnie żebym...
Wstałem z miejsca, łapiąc bruneta za rękę. Postanowiłem dać mu szansę na lepsze życie. Wcale nie musiał robić tak strasznych rzeczy. Na pewno nie dziś.
- Przenocuję cię, a jutro zastanowimy się co dalej.- powiedziałem, a gdy skupił na mnie swoją uwagę, dodałem ciszej: - Martwię się o ciebie, wiesz o tym?
Jungkook przyglądał mi się bardzo dokładnie, a potem skinął głową. Wydawał się rozkojarzony.
- Nie wiem co...- zaczął, tuląc się do mnie.- Nie wiem jak ci podziękować.
Uśmiechnąłem się, głaszcząc go po włosach. Nie musiał mi wcale dziękować. Po prostu chciałem coś dla niego zrobić, zupełnie bezwarunkowo.
***
Mój brat znowu musiał mieć nocny dyżur, bo gdy zbliżał się wieczór, Jin się jeszcze nie zjawił. Powiedziałem Jungkookowi, że może skorzystać z łazienki. Wcześniej wybrałem dla niego nowy ręcznik, a potem zostawiłem samego.
Mimo, iż był w pomieszczeniu obok to nadal bałem się o niego. Wydawał się w totalnej rozsypce. Załamał się, a ja nie miałem pojęcia co robić.
Przypomniałem sobie jak po śmierci rodziców wpadłem w żałobę. Nie chciałem z nikim rozmawiać, a gdy Jin chciał mi pomóc, odtrąciłem go. Byłem oschły i zamiast go wysłuchać, tak po prostu wyrzuciłem go z pokoju.
Teraz poczułem smutek i żal na to wspomnienie. Tym razem nie popełnię tego błędu i sprawię, że Jungkook mi zaufa. Otworzy się, a ja mu pomogę. W jakiś sposób to zrobię. Będę musiał.
Chłopak długo się nie zjawiał, dlatego postanowiłem go trochę ponaglić. Zaczynałem się niepokoić jego długą nieobecnością.
Wyszedłem z pokoju, kierując się prosto ku drzwiom łazienki. Zapukałem mocno, lecz odpowiedziała mi tylko cisza.
Moje serce zaczęło bić jak zwariowane. Ta niczym niezmącona cisza tak mnie przeraziła, iż nie wahałem się ani chwili dłużej. Pospiesznie odszukałem zapasowy kluczyk do drzwi i niemal wpadłem do środka.
Zasłoniłem usta dłonią, aby nie zacząć krzyczeć. Jungkook leżał w wannie pełnej wody, lecz jego ciało nie unosiło się na jej powierzchni tylko pod nią. On się topił!
Pospiesznie dopadłem krawędzi wanny, wyciągając mokrego i zimnego chłopaka z wody. Jungkook zaczął okropnie kaszleć, a potem płakać. Widok jego łkającego i dygoczącego ciała wstrząsnął mną do granic.
- Kookie...- jęknąłem, przytulając go do siebie. Nie obchodziło mnie czy będę przemoczony czy nie. Liczyło się, że zdążyłem w odpowiednim momencie.
Chłopak przytrzymał się mnie kurczowo, a ja starałem jakoś ogrzać jego zmarznięte ciało. Ostrożnie pocierałem jego ramiona i szyję.
- Prz-przepraszam, hyung...- wyjąkał, pociągając nosem.- Chciałem wreszcie zapomnieć ten ból.
Jego słowa były tak rozpaczliwe, iż kompletnie nie wiedziałem co dalej robić.
***
Uspokoiłem bruneta po jakiejś godzinie, a potem zaprowadziłem prosto do łóżka.
- Śpij, proszę.- błagałem, szukając swojej piżamy.- Idę się umyć, Kookie. Wrócę, a ty postaraj się odpocząć.
Patrzył na mnie boleśnie, ale nie zamknął oczu.
- Poczekam...- wyszeptał cicho.
Westchnąłem, gdyż wiedziałem, że go nie przekonam. Był uparty bardziej niż ja.
***
Umyłem się spokojnie, a gdy wróciłem do pokoju, chłopak leżał tak jak go zostawiłem. Czekał na mnie. Poczułem jak coś ściska mnie za gardło.
Jungkook nie zwrócił uwagi gdy położyłem się obok niego. Okryłem bruneta kocem i pościelą, a potem spojrzałem na jego bladą twarz. Ciągle jeszcze miał takie smutne oczy.
- Śpij, nie myśl już o tym.- poprosiłem cicho, dotykając jego ramienia.
Jungkook obrócił się w moją stronę, przyglądając mojej twarzy.
- Hyung, mogę mieć prośbę? - szepnął cicho, ledwo poruszając ustami. Wyglądał na zupełnie wyczerpanego.
- Tak?
- Dasz mi jeszcze jeden koc?
Zamrugałem, zaskoczony. Przysunąłem się bliżej, dotykając jego czoła. Było letnie.
- Ciągle ci zimno? - zapytałem, a gdy potwierdził, westchnąłem.- Nie mam drugiego, wybacz.
Jungkook zamknął oczy, kuląc się w sobie. Skoro przez dłuższy czas był pod wodą to pewnie ciągle czuł chłód.
- Wiesz, że przynajmniej na parę chwil zapomniałem o swoim życiu, hyung? - szepnął cichutko, a ja nie spuszczałem z niego oczu.- Nie czułem niczego poza zimnem. Wreszcie mnie nie bolało.
Wstrzymałem oddech, patrząc na jego spokojną twarz. Jednak gdy ponownie otworzył oczy, poczułem jak bardzo to przeżywa.
- Kookie, nie bój się.- poprosiłem cicho.- Pomogę ci, obiecuję.
Chłopak skinął głową niepewnie, a ja odszukałem jego dłoń pod kołdrą. Była lodowata.
- Rany, jesteś jak lód.
Jungkook zagryzł wargę, a potem spytał bardzo cicho:
- Hyung, mogę się przytulić do ciebie?
Nie byłem bardzo zaskoczony jego pytaniem, dlatego bez wahania objąłem go ramionami. Gdyby nie spytał to i tak miałem zamiar go przytulić. Nie chciałem żeby zachorował.
Jungkook westchnął cicho, patrząc na moją twarz z bliska. Ja również nie spuszczałem z niego oczu. Czekałem aż coś się wydarzy. Nie miałem pojęcia na co czekam, ale miałem wrażenie, że za moment coś się wydarzy.
Moje serce wybijało niespokojny rytm, a dłonie jakimś cudem znalazły się na plecach bruneta. Przyciągnąłem go bliżej siebie, a gdy uniósł na mnie wzrok, nasze usta prawie stykały się ze sobą.
- Hyung....- szepnął cicho.
Poczułem jak ciepły oddech Jungkooka owiewa moją twarz. Musiałem coś powiedzieć, bo nie spodobało mi się to, że jesteśmy aż tak blisko siebie.
- Nie pozwolę ci umrzeć.- oświadczyłem, zaskakując go.
Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył prosto w moje oczy, a gdy pochylił się do przodu, miałem wrażenie jakbym nagle zaczął śnić. To się nie mogło dziać naprawdę.
- Kookie, co ty robisz? - spytałem, lecz w ogóle się nie cofałem. Może nie potrafiłem?
- Dziękuję, hyung.- szepnął cichutko.
Potem przywarł swoimi ustami do moich. Nie mogłem się ruszyć czując jak blisko mnie się znajduje. Po raz pierwszy ktoś mnie całował, o ile mogłem to nazwać w ten sposób.
Co prawda Jungkook nie robił nic więcej poza ułożeniem swoich warg na moich, ale to ja zapoczątkowałem naszą czułą pieszczotę. Objąłem kark bruneta, zamykając oczy i napierając na jego usta.
Jungkook jęknął cicho, ale mnie nie odepchnął. Poczułem jak pozwala mi na ten czuły gest i stara się oddać pocałunek. Był taki niewinny, zupełnie jak ten kruchy chłopak przy mnie.
Wierzyłem, że mimo tego co musi robić, nadal jest niewinny.
******************************************************************************************
Nie wiem czy nie zepsułam, że tak szybko to napisałam. Chciałam opisać ich pocałunek o wiele później, ale raz się żyje. Cieszcie się wraz ze mną, moi drodzy;)
https://youtu.be/Zes8LK_Fcws
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top