Rozdział 6.

Odkąd pamiętam miałem w sobie pewnego rodzaju wrażliwość. Moja mama nauczyła mnie, że trzeba uważać na uczucia innych ludzi, bo nigdy nie wiadomo czy nie poczują się zranieni z twojego powodu. To właśnie teraz poczułem. Bolesną litość dla tego wyczerpanego chłopaka.

Jungkook najwyraźniej wcale nie zauważył, że zranił się w usta. Czerwona krew spływała po jego brodzie, a ja nie mogłem dłużej stać bezczynnie. Postanowiłem działać.

- Chodź tutaj.- mruknąłem, pociągając zdumionego bruneta za rękę. Postawiłem go przed lustrem, a potem pospiesznie nawilżyłem papier toaletowy i wytarłem jego pokaleczone usta.

Jungkook cofnął się do tyłu, a w jego oczach dostrzegłem zaskoczenie. Naprawdę zrobiłem coś dziwnego?

- Wychodzimy stąd, Kookie.- oznajmiłem, pospiesznie zabierając swój plecak z podłogi.

Chłopak patrzył na mnie niepewnie, a potem z lekkim ociąganiem zabrał swoje rzeczy i podniósł na mnie wzrok.

- Gdzie idziemy? - szepnął cicho, a jego głos zadrżał.

Wahałem się, lecz było tylko jedno miejsce gdzie mogliśmy na spokojnie porozmawiać.

- Do mnie.

***

Jungkook szedł tuż obok mnie, ale myślami błądził daleko. Widziałem to w jego oczach. Wystarczyło, że na niego spojrzałem. Zastanawiałem się co go skłoniło do takiego życia, czy robił to, bo nie miał wyjścia, a może ktoś go zmuszał? Co z jego rodzicami? Jak jego mama mogła pozwalać żeby jej syn prowadził się w taki upokarzający sposób?

Postanowiłem się wszystkiego dowiedzieć, o ile będzie chciał mi powiedzieć. Nie byłem pewny co siedzi w jego głowie.

W końcu dotarliśmy przed dom, a gdy otworzyłem drzwi, Jungkook zawahał się na moment.

- Wejdź, nikogo nie ma.- powiedziałem, aby go uspokoić.

Chłopak westchnął i przestąpił próg, a gdy wszedłem za nim, spojrzał na mnie.

- Ja...nie wiem co ci powiedzieć, hyung.- szepnął cicho, starając się uspokoić oddech. Na jego twarzy odmalował się bolesny grymas, a potem popatrzył przed siebie.

- Wszystko w porządku? - spytałem, odrobinę zaniepokojony.- Coś cię boli?

Jungkook skinął szybko głową, a potem postąpił do przodu. Patrzyłem jak rozgląda się po pomieszczeniu, a gdy ponownie na mnie spojrzał, coś ścisnęło mnie w żołądku. Wyglądał naprawdę samotnie.

- Powiedz mi, proszę.- wyszeptałem, z trudem zachowując logiczne myślenie. Nie miałem pojęcia dlaczego reaguję w ten sposób. Zwykle nie przejmowałem się nieznajomymi ot tak sobie.

Jungkook przymknął oczy, a gdy zbliżyłem się do niego, dostrzegłem to jak mocno drży jego ciało. Bez dłuższego zastanawiania się co właściwie robię, przytuliłem chłopaka do siebie.

Zdumiony brunet nie zareagował, lecz po chwili otrząsnął się z lekkiego szoku i niepewnie objął mnie ramionami. Trwaliśmy w mocnym uścisku, a gdy popatrzyłem na jego twarz, odmalował się na niej pewien smutek.

Może postąpiłem zbyt impulsywnie? Próbowałem się wycofać, lecz Jungkook nagle mocno potrząsnął głową. Najwyraźniej spodobało mu się przytulanie.

- Nie, proszę.- błagał mnie, zaciskając dłonie na moich ramionach.- Nie...zostań tak dłużej, hyung.

Moje serce nagle zaczęło niespokojnie uderzać. Czy to z powodu jego słów?

- Kookie, powiesz mi wreszcie co się dzieje? - zapytałem spokojnie, kładąc dłoń na jego włosach.- Jak mam ci pomóc?

Jungkook spojrzał w moje oczy, a gdy odpowiedział, naprawdę sądziłem, że się przesłyszałem. Jego bezpośredniość mnie przeraziła.

- One...te kobiety...sprawiają, że mnie boli. No wiesz, hyung. Tutaj.

Wskazał na swój brzuch, a potem pokazał niżej. Oszołomiony, nie ruszałem się przez chwilę. Bałem się, że źle zrozumiałem jego słowa, ale chyba wyraził się dość jasno?

- To...- w mojej głowie pojawiła się kompletna pustka.- Dlaczego im na to pozwalasz? - mruknąłem bez zastanowienia, a na jego twarzy odmalowała się udręka.

- Nie mam wyjścia, hyung.- jęknął, ukrywając twarz na moim ramieniu. Jego włosy lekko mnie połaskotały w policzek.- Co mam zrobić żeby przestały? Są okropne, wiesz?

Odruchowo pogłaskałem go po włosach, a gdy westchnął i kurczowo wtulił się we mnie, pomyślałem, że tym razem nie uda mi się tak łatwo rozwiązać tego problemu. Jak mogłem mu pomóc skoro mnie nie słuchał?

- Kookie, co na to twoi rodzice?

Chłopak zastygł, a potem odpowiedział stłumionym głosem:

- Nie mam kogoś takiego, hyung.

Jego głos drżał, dlatego byłem prawie pewny, że nie mówi mi wszystkiego. Ukrywał coś.

- Co chcesz żebym zrobił? - zapytałem spokojnie, a gdy uniósł na mnie bezradne oczy, westchnąłem.- Nie sądzę żeby rozmowa ze mną ci pomogła. Ja...nie wiem co ci powiedzieć. Wiem, że mnie nie posłuchasz jeśli ci powiem żebyś z tym skończył.

Jungkook niemal jęknął słysząc moją odpowiedź.

- Chcę ze sobą skończyć, hyung.- wyżalił się, a do jego oczu napłynęły łzy.- Tylko...nie potrafię.

Jego załamanie przyszło tak nagle, iż kompletnie nie miałem pojęcia co robić. Chłopak płakał urywanie, a ja tylko na niego patrzyłem.

Przygryzłem usta, a potem ostrożnie dotknąłem jego twarzy. Pogłaskałem go po policzkach, ze zdumieniem zauważając jak moje pieszczoty zaczynają działać.

Jungkook zaczynał się uspokajać, a gdy cofnąłem rękę, pokręcił głową. Jego oczy wyrażały błagalną prośbę. Chciał żebym podarował mu choć trochę uczuć, ciepła.

Nic mnie to nie kosztowało, dlatego ponownie położyłem dłoń na jego twarzy. Chłopak wpatrywał się we mnie mokrymi oczami, a ja ostrożnie przesuwałem palcami po jego bladej skórze.

Moje gardło stało się zupełnie suche, a serce zaczęło wybijać niespokojny rytm. Czy to było normalne? Nigdy dotąd nie czułem czegoś podobnego.

- Kookie...- zacząłem przyciszonym głosem, a gdy nie odwrócił oczu od moich, dodałem: - ...chciałbyś się położyć spać?

Chłopak skinął głową, a ja wycofałem się i puściłem go, aby dać mu więcej przestrzeni. Nie chciałem żeby poczuł się przytłoczony moją osobą.

- Może...jesteś głodny? - spytałem, a gdy skinął głową, posłałem mu lekki uśmiech.- W takim razie idź do pokoju pospać, a ja zrobię obiad.

Jungkook patrzył na mnie uważnie, a gdy go mijałem, pociągnął mnie za rękę. Zanim zdążyłem spytać o co chodzi, poczułem jak leciutko całuje mnie w policzek.

- Dziękuję, hyung.

Poczułem jak przechodzi mnie intensywne ciepło.

*******************************************************************************************

Bardzo się cieszę, że są osoby, którym podoba się do opowiadanie. To dużo dla mnie znaczy:)




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top