15.
- Poczekaj, proszę - JunHoe złapał mnie za ramię, tym zatrzymując moją osobę.
Wiedziałam przecież, że Jungkook to dupek. Dlaczego więc w jakiś sposób te słowa na mnie zadziałały?
- Ten idiota nie ma racji - chłopak odezwał się, kiedy spojrzałam na niego.
- Wiem, że nie ma - prychnęłam.
Prawdopodobnie brzmię tak, jakbym chciała kogoś zabić, ale właśnie próbuję powstrzymać moje galopujące myśli od tego, żeby uświadomić sobie, że... No właśnie, nie mogę tego zrobić.
- Przepraszam, jeśli źle się z tym czujesz.
- Nie masz za co przepraszać, nic nie zrobiłeś.
- No właśnie. Dlatego przepraszam - posłał mi delikatny uśmiech, a ja westchnęłam, przymykając lekko oczy.
Po tym pewnie nikt cię nie dotknie, jeśli dowiedzą się o wszystkim.
- Nie potraktowałbym cię tak nigdy, Lea - słowa w mojej głowie rozwiał głos przyjaciela mojego brata.
Uniosłam powieki i dostrzegłam brązowe oczy wpatrujące się w moje.
- Umówisz się ze mną? - dodał, a ja kątem oka dostrzegłam tego idiotę, który przed chwilą postanowił się na mnie wyżyć, Bóg jeden wie za co. - Wiem, że...
- Wydajesz się jedynym normalnym tu chłopakiem - trochę można wyczuć sarkazm w moim tonie, ale cóż. - Randka to nic takiego - wzruszyłam ramionami. - Więc ok, zgadzam się.
Nie zrobiłabym tego, gdyby nie fakt, że jestem zła na tamtego dupka. I przez wspomnienia, które przez niego wróciły.
- Serio? Naprawdę się zgadzasz? - uśmiech nie mógł zejść z twarzy JunHoe, na co musiałam się zaśmiać.
- Tak, zgadzam się - potwierdziłam swoje wcześniejsze słowa.
Słysząc dźwięk rozbijanej butelki o drzewo przybiłam sobie w duchu piątkę.
Lea, co się z tobą do cholery dzieje?
**
Atmosfera między chłopakami, którzy byli przy tej całej "kłótni", jest dość napięta, a reszta – w tym HanBin i WheeIn – są nieświadomi tego, co się stało.
- Lea - odezwała się Whee, kiedy reszta ustalała, w co chcą grać. - Możemy porozmawiać?
- No pewnie - wstałam z krzesła, na którym dotychczas siedziałam, i ruszyłam za przyjaciółką.
Gdy doszłyśmy na brzeg rzeki, dziewczyna z westchnięciem usiadła na trawie, co zaraz uczyniłam i ja.
- W porządku, Whee? - zagadnęłam, patrząc jak blondynka wpatruje się w krajobraz przed sobą.
- Nie - jęknęła, chowając twarz w dłoniach.
- Co się dzieje? - przysunęłam się bliżej i złapałam ją za ramiona.
- Obiecaj, że nie będziesz się śmiać.
- Przecież wiesz, że nie - zmarszczyłam brwi, nierozumiejąc, o co może chodzić.
- Chyba...
- Tak?
- Podoba mi się NamJoon - mruknęła cicho, co na szczęście udało mi się usłyszeć. - Jezu, zapomnij! - jęknęła błagalnie, kiedy nie odpowiadałam.
- Przestań, dziewczyno! - wyszczerzyłam się jak głupi do sera. - To... To wspaniale, Whee. NamJoon jest naprawdę fajnym chłopakiem.
- Nie wiem, czy zauważyłaś - mruknęła. - Ale chyba nie jestem w jego typie.
- Czemu tak sądzisz?
- No bo... Spójrz na nich i na nas. Ty i Jungkook jesteście podobni pod względem...
- Nie porównuj mnie do tego dupka - wycedziłam przez zęby, przerywając jej.
- Ok, wiem, że go nie lubisz - przewróciła oczami. - Ale chodzi mi o to, że ja nawet...
- Zaczynam się czuć jak w jakimś tandetnym serialu - prychnęłam. - A ponieważ wiesz, że takich nienawidzę, nie zachowuj się jak bohaterka jednego z nich i po prostu z nim pogadaj.
- Chyba oszalałaś - teraz ona prychnęła.
- Nie mówię, że masz mu od razu o tym mówić. Porozmawiaj z nim normalnie i spróbuj się dowiedzieć, czy ty też go może intrygujesz.
- Znaczy, czasem, kiedy przyłapuję samą siebie na tym, że na niego patrzę, to widzę, iż on też mi się przygląda. Ale nie chcę tego odbierać tak jak te głupie bohaterki.
- Mogę z nim porozmawiać - zaproponowałam.
- Nie! - niemal krzyknęła, by od razu zaprzeczyć. - Zajmij się lepiej swoimi sprawami - westchnęła. - Zrobię jak mówisz.
- WheeIn mnie posłucha, no patrzcie tylko - zaśmiałam się, na co blondynka przewróciła oczami z rozbawieniem.
- A u ciebie jak? - zmieniła temat, kiedy odsunęłam się na swoje miejsce.
- To znaczy co jak?
- Masz czas, żeby zobaczyć, czy Jungkook naprawdę jest taki zły - zanim zdążyłam się odezwać, dodała. - Wtedy u DoJoona było z nim serio miło. Wiem, jakie masz podejście do chłopaków, ale może mogłabyś...
- Whee, przestań - przerwałam jej stanowczo. - Jungkook to dupek i nic nie zmieni mojego zdania. Poza tym, co niby bym mogła? Sprawdzić, czy może chciałby czegoś więcej po tym, jak zachował się jak totalny idiota? - nie mówię tu już oczywiście tylko o naszym pierwszym spotkaniu. - Nie bądź głupia.
- Owszem, to klepnięcie w tyłek mógł sobie darować, ale...
- Powiedziałam, żebyś odpuściła. Zajmij się, proszę, NamJoon'em i nigdy więcej nie myśl, że mogłabym polubić Jungkook'a - po tych słowach wstałam i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku grupy, zostawiając za sobą przyjaciółkę.
Nie chcę powiedzieć czegoś, czego potem będę żałować, więc wrócę po prostu do namiotu albo przejdę się wzdłuż rzeki, żeby odetchnąć.
Jak dobrze, że jutro wracamy z tego cholernego biwaku.
- Wszystko w porządku, maluchu? - mój brat dogonił mnie, kiedy przechodziłam obok namiotów.
- Tak - odparłam krótko.
- Lea - złapał mnie za ramię, odwracając w swoją stronę.
No i akurat w tym momencie Jungkook postanowił się obściskiwać z tamtą lafiryndą.
Boże, no naprawdę?
Przewróciłam oczami na ten widok, a Bin podążył wzrokiem w tamtą stronę.
- Chodzi o Jungkook'a? Zrobił ci coś? Albo...
- Wszystko w porządku - i jemu przerwałam. - Chcę się po prostu przejść, oppa.
- Jeśli będziesz chciała pogadać, przyjdź i wal prosto z mostu - posłał mi delikatny uśmiech, który odwzajemniłam.
- Bądź pewien, że tak zrobię - zaśmiałam się lekko. - Wracaj do nich, nie zostawiaj NamJoon'a samego z tymi małpami.
- Dobra rada, Moon - poczochrał mnie po głowie.
- Yah!
- Idź już, idź - zachichotał. - Tylko uważaj na siebie.
Skinęłam głową i ruszyliśmy w swoje strony.
Schowałam ręce do kieszeni czarnej bluzy i zaczęłam się zastanawiać, co ja wyprawiam; zgodziłam się na randkę z JunHoe tylko po to, żeby utrzeć nosa Jungkook'owi. Owszem, June to spoko chłopak, ale nie chcę być jak te idiotki z seriali.
Do tego przez tego dupka wróciły wspomnienia, a one działają na mnie jak płachta na byka – i właśnie dlatego zachowuję się jak taka głupia serialowa bohaterka, co zaczyna mnie niezmiernie irytować, bo jeszcze kilkanaście dni temu byłam tą wersją siebie, która była najlepszą i najbezpieczniejszą dla mnie opcją, a teraz? Chyba muszę odciąć się znowu od ludzi z toru. Tak, tak będzie najlepiej. Spotkam się z JunHoe jeden jedyny raz i wrócę do normalnej siebie.
Moje rozmyślenia przerwał odgłos łamanej gałązki. Słysząc ten dźwięk, natychmiast się odwróciłam i oczywiście nawet wtedy, kiedy powiedziałam, że chcę mieć chwilę spokoju, nie mogłam go mieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak myślicie, kto za nią poszedł? 😌
Udanego tygodnia! 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top