1.

- Idę do WheeIn - rzuciłam w kierunku salonu, w którym siedział HanBin, mój brat.

Mieszkam z nim od około pięciu lat, kiedy to rodzice zaczęli coraz częściej wyjeżdżać, aż w końcu wyprowadzili się do miasta, gdzie aktualnie pracują. Ale nie narzekam; jesteśmy ze sobą naprawdę blisko i rzadko kiedy jest między nami jakaś kłótnia czy cokolwiek podobnego.

- Uważaj na siebie - stanął w progu, opierając się o framugę i wkładając ręce do kieszeni szarych dresów.

- Wiem, oppa - przytuliłam go. - Wiem.

Ten westchnął i również mnie objął, opierając brodę na czubku mojej głowy.

- Są dzisiaj wyścigi? - zapytałam, odsuwając się od niego i ubierając buty.

- Raczej nie, nic nie ustalaliśmy. Czemu pytasz? Myślałem, że nie lubisz na nie chodzić.

- Nie powiedziałam, że chcę przyjść. Whee jest ciekawa jak to wygląda - wzruszyłam ramionami.

WheeIn to moja przyjaciółka odkąd pamiętam. Wie o wszystkim, co działo się w moim życiu i o wyścigach, w których Bin bierze udział, ale nigdy nie widziała ich na żywo. Ostatnio zaczęła truć mi o tym tyłek, więc w końcu będziemy musiały się na nie wybrać.

- I tak tam dzisiaj idę. Możecie przyjść.

- Nie wiem czy będą ją fascynować  stojące samochody bez żadnej adrenaliny - zarzuciłam na siebie czarną bluzę i złapałam za klamkę, otwierając drzwi.

- Dzwoń w razie czego - chłopak zdążył jeszcze krzyknąć zanim zniknęłam za drzwiami.

**

- Myślę, że on też ją kocha - skomentowała dziewczyna zajadając popcorn.

Właśnie oglądamy odcinek dramy The Heirs, którą obie kochamy całym sercem.

- Właściwie nie dziwię się, że się tak zachowuje, skoro jego ojciec taki jest - odparłam, biorąc trochę popcornu do ręki.

- Ej, no nie! Czemu akurat w tym momencie? - dziewczyna była bliska płaczu widząc, że odcinek właśnie się zakończył.

- Teraz czekamy do poniedziałku - zaśmiałam się klepiąc ją po dłoni, po czym wstałam i poszłam do kuchni.

- A jak tam z wyścigami? - zapytała, idąc za mną z pustą miską w ręce.

- Aktualnie nic - wzruszyłam ramionami. - Ale Bin idzie tam dzisiaj tak czy siak.

- Idziemy?

- Chcesz? - zdziwiłam się, bo byłam pewna, że powie, iż woli zaczekać.

- Może się jednak coś wydarzyć - teraz ona wzruszyła ramionami. - To jak?

- Jeśli chcesz to czemu nie - posłałam jej uśmiech, na co blondynka rozpromieniła się.

- Lea?

- Hm?

- Wiesz, że cię kocham?

- Wiem - zaśmiałam się. - No, to... Właściwie możemy się już zbierać.

Na to Koreanka skinęła głową i chwilę potem byłyśmy już w drodze do miejsca, gdzie to wszystko się działo.

Na tor doszłyśmy po około trzydziestu minutach.

- Tak to sobie wyobrażałam - powiedziała moja przyjaciółka rozglądając się dookoła.

- Panienki się zgubiły? - nagle przed nami pojawił się mężczyzna, który, jeśli dobrze pamiętam, pilnuje, by nikt nieproszony się tu nie kręcił.

- Przyszłyśmy do HanBin'a - odpowiedziałam, a WheeIn delikatnie schowała się za mną.

W duchu zaśmiałam się na jej reakcję.

- Kim jesteście?

- Ja jego siostrą. Ona - wskazałam na dziewczynę za moim ramieniem. - Naszą przyjaciółką.

Azjata uważnie mi się przyjrzał, po czym skinął głową, żebyśmy poszły dalej; tak też zrobiłyśmy.

- Straszny ten gość - szepnęła cicho Whee odwracając się jeszcze, by upewnić się, iż jej nie usłyszy.

- To jego robota - wzruszyłam ramionami. - Przynajmniej mają tu pewność, że nikt nieodpowiedni nie wejdzie.

- Ale ci uwierzył! Każdy może tak powiedzieć.

- Może mnie pamięta.

W końcu znalazłyśmy się u celu tego miejsca; kilka osób grzebało pod maskami aut, kilka chodziło od miejsca do miejsca zawzięcie o czymś dyskutując, a inni po prostu siedzieli i rozmawiali.

- Chodźmy do nich - dziewczyna kiwnęła głową w stronę czterech chłopaków rozmawiających przy białym Audi.

- WheeIn, nie... - ledwo wypowiedziałam jej imię, a ta już szła do tamtych.

Przeklnęłam pod nosem, szybko za nią ruszając z nadzieją, że uda mi się ją zatrzymać zanim wpakuje się w jakieś kłopoty. Niestety, nadzieja była tylko nadzieją, bo Koreanka już do nich podeszła, odzywając się.

Mentalnie przybiłam sobie piątkę z czołem, przyspieszając kroku.

Będąc już przy grupce, zauważyłam, iż Whee jest zachwycona tym, co pokazuje jej jeden z chłopaków.

No, chyba nic się nie stanie. Chociaż tu wszystko jest nieprzewidywalne.

Nagle poczułam pieczenie na pośladku, przez co odruchowo odwróciłam się i, jak ja przed chwilą, chłopak poczuł pieczenie na policzku.

Grupka, z którą była Whee, zaczęła buczeć widząc, co się stało. Mimo to ten kretyn uśmiechnął się zawadiacko, patrząc na mnie przez moment, a potem wymijając mnie.

- No proszę - powiedział, opierając się o maskę samochodu. - Niezła jesteś.

Prychnęłam na jego słowa.

- Niech zrobi okrążenie - usłyszałam kobiecy głos, a po chwili zobaczyłam młodą Azjatkę zmierzającą w naszą stronę.

- Jeszcze z tym nie skończyłem - odezwał się ten, który pokazywał wcześniej coś Whee. - Z kimś to będzie niebezpieczne, a co dopiero jakby sama miała to zrobić.

- Więc niech jedzie z kimś - uśmiechnęła się przebiegle, następnie szepcząc coś do chłopaka, który jej towarzyszył.

Powariowali, rozumiem.

Już chciałam zawołać moją przyjaciółką i oznajmić, że wracamy, kiedy ten, który klepnął mnie w tyłek, odezwał się.

- Ja z nią pojadę - na jego słowa dziewczynie uśmiech zszedł z twarzy.

- Ale... Ale jesteś jednym z najlepszych...

- Właśnie dlatego - wymierzył w jej kierunki lizaka i obszedł samochód, otwierając drzwi od strony kierowcy.

- Jeszcze go nie skończyłem! - zdenerwował się ten od Whee. - Jeśli coś pójdzie nie tak...

- Nie pójdzie. Wsiadaj, mała - zwrócił się do mnie, na co przewróciłam oczami i założyłam ręce na piersi.

- Wymiękasz? - zapytała tamta, na co prychnęłam. - Naprawdę jesteś aż tak słaba?

"Naprawdę jesteś aż tak słaba, żeby teraz przez to płakać? Sama tego chciałaś"

Chłopak przy samochodzie spojrzał na nią, a potem jego wzrok spoczął na mnie. Patrzył mi prosto w oczy tak, jakby chciał odgadnąć moje myśli.

- Chciałabyś - mruknęłam, podchodząc do samochodu, powodując u niej uśmiech zwycięstwa.

Ok, nie wiem, co i właściwie po co to aktualnie robię. Najwyżej tylko oboje zginiemy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szczerze jestem ciekawa, co wyjdzie z tego ff 😌

Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego 🥰

(Jak ja długo tego nie pisałam! Miło~ ☺️)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top