Prysznic [Hackerkill] 18+
Uwaga!
Zanim przystąpisz do czytania, musisz wiedzieć, że ten smut jest zboczony, naturalistyczny i wulgarny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie ma owijania w bawełnę.
Proszę też o wyrozumiałość i ewentualne poprawki, gdyż pierwszy raz pisałam smuta bez zabarwienia miłosnego.
Nie, nie miałam pomysłu na lepszy tytuł XD
***
Nie było takiej rzeczy do jakiej Sombra nie posunęłaby się, by zdobyć nawet te, niepozornie, niezbyt ważne informacje. Szpon był wyjątkowo naiwną organizacją dając jej wolną rękę. Jeszcze tej samej nocy, w którą ją przyjęto, wykradła wszystkie archiwa o jej członkach. Szybko wspięła się po szczeblach do najwyżej elity, a stąd mogli jej co najwyżej pięty szorować.
Nie spoczywała jednak na laurach, co to, to nie. Przekraczała wszelkie granice ludzkiej moralności i etyki. Najlepszym na to dowodem były jej ostatnie poczynania. Nad prysznicami każdego z agentów zamontowała malutkie, mikro-kamerki. Były mniejsze od biedronki, po prostu nie do wykrycia.
Oczywiście, nie obserwowała ich za każdym razem i przez cały czas. Niektórych widoków wolała sobie oszczędzić. Za to - słuchała. Kamerka nie tylko transmitowała obraz, prosto do jej komputera, ale również dźwięk.
Pewnego, jesiennego wieczoru, zobaczyła coś, co o mało nie zwaliło jej z krzesła. Żadne śpiewanie Moiry "Eyes Of The Tiger", czy sikanie Doomfista do ścieku, nie mogło się równać temu, co wyprawiał Reyes pod prysznicem. Zagryzła dolną wargę widząc jego umięśnione ciało, całe w szramach z gdzieniegdzie zabliźnionymi, metalowymi implantami. Ciepła woda prysznica uderzająca o jego plecy tworzyła ciemnofioletową parę wodną w wyniku reakcji z jego pół-demonicznym ciałem. Ale nie to przykuło jej uwagę najbardziej. Amerykanin jedną dłonią opierał się o ścianę, drugą... Masturbował się.
Sombra, chcąc zobaczyć jak najwięcej, przycisnęła czubek nosa do monitora. Słyszała jego gardłowe stękanie, widziała każdy ruch jego ręki na swoim penisie, obserwowała jego zacięty wyraz twarzy, choć powieki miał maksymalnie zaciśnięte. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, nabierając ochoty na pójście w jego ślady. Jej uda niespokojnie ocierały się o siebie, a w podbrzuszu pojawił się znajomy, przyjemny ból. Kiedy dochodził do orgazmu przez chwilę nieco wyraźniej było słychać jego jęki, a jego ciało na kilka sekund ogarnęły spazmy. Zacharczał głośno i pozwolił spermie potoczyć się po kafelkach, która znikła tak szybko, jak się pojawiła, natychmiast zgarnięta przez wodę spod prysznica. Wyprostował się, erekcja za parę chwil opadła. Umył się jeszcze raz dokładnie i lekkim krokiem opuścił kabinę. Olivia dopiero teraz zdała sobie sprawę, że trzyma palce w okolicy majtek, które były tak mokre, jakby je założyła od razu po wyjęciu z pralki.
Od tamtej pory jej obsesją stało się znalezienie się pod tym prysznicem razem z nim.
Znała go jednak na tyle, że nie mogła sobie tak po prostu wejść pod jego prysznic. Sądziła, że bardzo się zdenerwuje przyłapany na onanizmie i prędzej ja wykopie z łazienki, niż zaprosi do wspólnej zabawy.
Z drugiej strony, jeśli dobrze by się do tego zabrała, nie było szans, żeby jej odmówił. No, bo w końcu, kto by odmówił Sombrze?
Obmyśliła mały plan. Nigdy nie próbowała uwodzić ani Żniwiarza, ani nikogo innego w Szponie, ale po tym, co zobaczyła... Myślała tylko o tym. Chciała się z nim pieprzyć całą noc, sprawić, aby jej pragnął, żeby oszalał na samą myśl dotknięcia jej. A do tego nie dojdzie samym wskoczeniem mu nago do łóżka, bo to był zbyt łatwe, by mógł się tym w ogóle zadowolić, nawet gdyby pierdoliła się jak gwiazda porno.
Podbiegła do szafy w poszukiwaniu swojej najseksowniejszej bielizny i ciuchów. Miała przy tym dużo radości - w końcu miala okazję przypomnieć sobie, że jest też kobietą, nie tylko hakerem.
Następnego popołudnia wystroiła się w trochę obcisłą, śliwkową sukienkę na grubych ramiączkach, sięgającą do połowy ud i dekoltem wykrojonym w kształcie serca. Do tego czarne szpilki. Wyprostowała włosy i ułożyła przedziałek po środku. Jeśli chodziło o makijaż postawiła na swój klasyczny styl - dużo fioletu i czerni, jeszcze słodkie perfumy i była gotowa.
Po co się tak stroiła, pomyślicie. Częścią jej planu, było po prostu upić Reyesa. Przy wczorajszej kolacji ogłosiła, że pragnie imprezy integracyjnej, bo inaczej pójdzie gdzieś do baru i będą musieli jej szukać. Niechętnie, ale zgodzili się na to. Każdy pamiętał sytuacje, w których Sombra sama wychodziła na miasto. Policja w Liverpoolu pewnie szuka jej do dziś, Jesse McCree dalej wspomina gorącą nieznajomą z którą wylądował w hotelu w Rio (tak musiałam), a dołek na Kolskiej najlepiej pewnie wspomina ona sama.
Cóż, Olivia była przebojowa. I bardzo uparta.
Chwyciła Jacka Daniel'sa i ruszyła w stronę salonu łączonego z kuchnią.
Uśmiechnęła się widząc ilu sprzymierzeńców postanowiło dołączyć. Przy prostokątnym stole siedzieli Amélie, Moira, Akande, Sanjay, kilka innych, nieważnych pachołków Szponu i najważniejsze: Gabriel.
Światło było przyciemnione, sprzęt grający dogorywał stare hity, blaty w kuchni pokryte jedzeniem, a stół kieliszkami i szklankami.
- Widzę, że się postaraliście - rzekła, z typową dla siebie butą, ale zadowolona.
Wdowa w odpowiedzi zrobiła znudzoną minę. Siedziała z założonymi rękami i nogami skierowanymi ku wyjściu: wyraźnie nie miała najmniejszej ochoty na integrację. Po jej lewej stronie siedziała Moira, która wydawała się przyjść tutaj z własnej woli, zaintrygowana myślą spędzenia wieczoru poza laboratorium, a po prawej Doomfist, pałający największym entuzjazmem. Ubrany w elegancką biała marynarkę, opowiadał mężczyznom siedzącym naprzeciw niego jakieś anegdotki i suchary. O ile Kopral słuchał, śmiał się i odpowiadał, o tyle Reyes swoją postawą przypominał Lacroix. Sombra wcisnęła się między nią, a Akande, żeby być naprzeciwko Gabriela.
- Amélie, amiga. Może szklaneczkę? - zapytała kobiety, trzymając dumnie butelkę ulubionego whiskey.
Ta w odpowiedzi zaśmiała się pogardliwie.
- Pijam tylko wytrawne, francuskie wino. W samotności - rzekła akcentując ostatnie słowo.
- Jak tam chcesz - wzruszyła ramionami i zajęła miejsce - To co? Każdy ma nalane? Możemy zaczynać? - zapytała zacierając ręce.
Rozniosły się pomruki potwierdzenia. Tylko jej dzisiejszy cel miał pustą szklankę.
- Gabe, poleję Ci - zaoferowała się i natychmiast pochyliła się nad blatem by nalać mu alkoholu.
- Czy ja Ci nie zabroniłem tak do mnie mówić? - zapytał przez zaciśnięte zęby. W odpowiedzi jedynie zachichotała.
Próbował nie patrzeć, ale jego wzrok mimochodem powędrował do jej uwydatnionego biustu. Machała mu nim przed oczami, jak miało go to nie obejść?!
Z powrotem zajęła swoje miejsce naprzeciw i uśmiechnęła się do niego zalotnie. W odpowiedzi tylko cicho warknął i szybko chwycił szklankę, wychyliwszy ja prawie od razu.
- Może jeszcze? - zapytała już pochylając się nad stołem.
- Może... Trochę... - wycharczał.
Obserwował, jak trzymała butelkę w obu dłoniach i bardzo, bardzo wolno odkręcała korek.
- Na zdrowie - powiedziała cichutko, tak by tylko on usłyszał.
Wkrótce dialogi zawrzały i nawet Wdowa zajęła się rozmową z resztą ekipy. Opowiadała o wszystkich zabójstwach, jakich dokonała, wyraźnie się przy tym ożywiając, a grupka osób, która raczyła jej słuchać, gratulowała jej i chwaliła swoimi wynikami.
Colomar zaśmiała się widząc, jak jeden z pijanych żołnierzy próbuje wyciągnąć Moirę do tańca. Była nieugięta, w kółko powtarzała, że nie umie i nie chce, aż w końcu mężczyzna klęknął.
- Proszę, o miła pani doktor! Uczyń mi ten zaszczyt! Zrobię wszystko! Mogę Ci się nawet oświadczyć, cokolwiek zechcesz! - wszyscy ryknęli śmiechem i nawet Reyes wydawał się dużo bardziej rozluźniony.
- Och, obejdzie się - odparła wyraźnie zrezygnowana i leniwie wyciągnęła rękę .
Mężczyzna zapiszczał z zachwytu i rychło pociągnął ją na salonowy parkiet. Olivia śmiała się w wniebogłosy, aż łzy napływały jej do oczu.
- Nie mów mi... Że Ciebie to nie bawi - zwróciła się do Żniwiarza ledwo łapiąc dech.
- Skłamałbym - odpowiedział powstrzymując śmiech, gdy patrzył jak Moira sztywno się rusza, czerwieni ze wstydu, a napalony, niższy od niej z pół metra żołnierz skacze wokół niej i bierze w piruety.
Sombra, już bez pytania, ponownie nachyliła się by polać mu bursztynowego alkoholu. Patrzyła mu przy tym prosto w oczy, zmuszając go by zatrzymał na niej swój wzrok. Uśmiechnęła się lekko rozchylając usta. On uniósł jedną brew, nie bardzo rozumiejąc jej nagłą zmianę zachowania. Zawsze robiła sobie z niego żarty, a teraz... Flirtuje z nim? Pewnie źle ją odbierał.
Ta myśl jednak znikła, gdy dziewczyna usiadła i zaczęła pocierać stopą o jego łydkę. Uśmiechała się przy tym niewinnie, opierając brodę o złożone ręce. Jej mowa ciała wyraźnie sugerowała mu jedno, choć nie bardzo chciał w to wierzyć. Nie cofnął jednak nogi.
- Mogę panią prosić? - Olivia ujrzała przy swojej twarzy prosząca dłoń Sanjay'a.
Bez zastanowienia chwyciła ją, upewniając się, że Gabe patrzy. O ile to możliwe, chciała wzbudzić w nim odrobinę zazdrości.
Obserwował jak Meksykanka zgrabnie ruszała biodrami, a jej sukienka obracała się ukazując opalone, seksowne nogi.
Reyes wychylił ostatnia szklankę, po czym zerwał się z krzesła i bez słowa skierował się w stronę wyjścia. Sombra widząc to, szybko zareagowała.
- Wybacz, muszę do łazienki - rzekła do partnera i, nie czekając na odpowiedź, również wybiegła z salonu na ciemny korytarz.
- Ej, zaczekaj!
Ten zatrzymał się tak raptownie, że prawie na niego wpadła. Odwrócił się i popatrzył na nią z uniesioną brwią, choć minę, jak zawsze miał, surową. Wyprostowała się, odetchnęła głośno i lekko ułożyła dłoń na jego klacie.
- Co się stało, Gabe? - zapytała dziewczęco, delikatnie drapiąc go paznokciami.
- Nic... - odpowiedział zbity z tropu, zaczesując włosy do tyłu.
- To czemu uciekasz? - ściszyła głos i zbliżyła się do niego. Ten w odpowiedzi zrobił krok w tył.
- Chcę się położyć - oświadczył niepewnym głosem. Czuł jak szumi mu w głowie.
- Po co?
Plecami już dotykał ściany. Z klatki powoli przesunęła palce na jego szyję, na której znalazła sobie wystającą żyłę, więc delikatnie gładziła ją opuszkami. Ich ciała dzieliła już tylko znikoma odległość. Patrzyła prosto w jego czekoladowe oczy, podczas gdy on uciekał wzrokiem od ametystu jej tęczówek. Położyła dłoń na jego policzku zmuszając go by spojrzał na nią. Chwilę popatrzyła, po czym stanęła na palcach by zbliżyć swoje usta do jego ucha, ostatecznie pokonując odległość.
- Nie musisz więcej uciekać - wyszeptała tajemniczo.
Po czym wróciła do swojej naturalnej pozycji, po drodze zaczepiając nosem o jego. Czuła jego niespokojny oddech, wiedziała, że coraz trudniej jest się mu powstrzymać. Przesunęła swoją dłoń z jego policzka na kark, wsunęła palce między jego włosy i lekko go drapała. Zaś jej druga ręką powędrowała do jego nadgarstka i przeciągnęła go pod swoją sukienkę. Gdy poczuł pod palcami jej wilgotną bieliznę, docisnął je mocniej. Nieznacznie gładził ją przez materiał po rozgrzanej łechtaczce, wyraźnie sprawiając jej tym przyjemność. Cichutko mruknęła, uśmiechała się lekko rozmarzona. Jego postawa z nieco przestraszonej, zmieniła się diametralnie. Teraz to on patrzył jej prosto w oczy, z miną śmiertelnie poważną, a jednak wyrażającą pożądanie, sprawiając jej tym satysfakcję. Wsunął ciekawski palec pod cieniutki materiał jej majtek pozwalając sobie na coraz to śmielsze eksplorowanie jej kobiecości. Ułożyła obie dłonie na jego klacie i wygięła biodra, zachęcając go do dalszych pieszczot, co chyba ostatecznie sprawiło, że poczuła na podbrzuszu jego twardą, zdrową erekcję. Powędrowała jedną ręką w tamtą stronę.
- Chodźmy stąd - wyszeptał, gdy ta przez spodnie pocierała otwarta dłonią jego krocze.
- Za chwilkę - odpowiedziała drżącym głosem dając do zrozumienia, że adrenalina związana z obecnością kolegów za ścianą, podniecała ją jeszcze bardziej.
Zaśmiał się cicho i gwałtownie wsunął palec w jej wilgotną jak gąbka pochwę. Jęknęła głośno, ten jednak zamknął jej usta pocałunkiem, nie chcąc, aby mimo wszystko ich przyłapano.
Pieścili wzajemnie swoje wilgotne wargi, jakby znali je na wylot, oboje zdziwieni, że ten pocałunek jest taki przyjemny. Wyciągnął rękę z jej majtek, objął ją w talii i obrócił, zamieniając ich miejscami. Przywarł do niej całym ciałem, wbijając nabrzmiały członek pod jej sukienkę. Poruszał biodrami, błądząc erekcją między jej udami. Niesamowicie ją to podniecało, wierciła się nie spokojnie, wzdychała coraz głośniej. Ujął jej szczękę zaciskając palce na policzkach i lekko wgryzł się w jej smukłą szyję. W tej chwili jego myślenie całkowicie wyłączyło się i zawładnął nim zwierzęcy instynkt. Oddychał przez usta, wydając gardłowe, zachrypnięte wydechy. Dziewczyna zupełnie obezwładniona, czując jego penisa, poza pragnieniem go w sobie, chciała go wcześniej w ustach. Zrzuciła jedną rękę z jego barków by dotrzeć do niego, lecz ten natychmiast złapał ją za nadgarstek.
- Pozwól mi... - wyjąkała.
Cofnął się o krok i spojrzał w jej pełne niewolniczego błagania oczy.
- Co tu się dzieje?
Oboje odskoczyli od siebie jak poparzeni. Sombra rzuciła Moirze tylko jedno, krótkie spojrzenie i zniknęła zostawiając Reyesa samego w tej sytuacji.
- Gabriel! Co Ty...
- Nie twoja sprawa - przerwał jej wściekły i natychmiast ją wyminął.
Adrenalina i podniecenie połączone z alkoholem zmogły jego emocje i szum w głowie. Wpadł do swojej sypialni i uderzył zaciśniętą pięścią w szafę. Wiedział, że nawet gdyby teraz wpadł na fioletowowłosą, nic by już z tego nie wyszło - Irlandka swoim durnym pytaniem popsuła całą atmosferę.
Udał się pod prysznic, czując, że natychmiast musi rozładować napięcie.
Meksykanka obserwując przez ukrytą kamerkę, ile siły i emocji wkładał właśnie w masturbację, najwyraźniej podniecony najbardziej do tej pory, zaśmiała się, że jak na ironię, wrócili do punktu wyjścia. Rozpaczliwie błądziła palcami między udami, doskonale rozumiejąc jego zachowanie.
Na tym jednak nie mogło się skończyć. Sprawa między nimi nie była zamknięta i oboje dobrze o tym wiedzieli. Pytanie tylko - czy potraktują to jako pijackie nieporozumienie, czy wręcz przeciwnie. Zdania Olivii w tym temacie pewnie się domyślacie - dziewczyna nie odpuści łatwo.
Trochę inaczej sprawa miała się u Gabriela, który najwyraźniej unikał konfrontacji, udając, że nic się nie wydarzyło.
Marzyła, aby pierwszy raz kochać się z nim pod prysznicem, i tak też właśnie będzie.
Kilka dni później niezauważona, bez najmniejszego problemu, włamała się do jego pokoju. Gabriel zawsze o tej porze wracał z treningu, miała więc jakieś 60 sekund, aby wskoczyć mu pod prysznic. Czym prędzej zrzuciła z siebie wszystkie ubrania, wcześniej odkręcając gorącą wodę, aby w łazience zrobiło się parno. Wskoczyła do szklanej, szerokiej kabiny, namydliła się specyfikami tworząc duża ilość piany, by podsycić jego wyobraźnię.
Żniwiarz, jeszcze niczego nieświadomy, wszedł do swojego pokoju. Ten stan rzeczy szybko się zmienił gdy usłyszał szum wody w łazience.
- Co Ty tu robisz?! - krzyknął wściekły, gdy wpadł do pomieszczenia i rozsunął drzwi kabiny prysznicowej.
Uśmiechnęła się, ale nie zaszczyciła go spojrzeniem.
- Nie widać? Kąpię się - odpowiedziała uprzejmie nie odrywając rąk od mycia włosów - Możesz dołączyć, jeśli chcesz. Możesz też popatrzeć - dodała rzeczowo.
Zsunęła dłoń na swoją lewą pierś. Okrężnymi ruchami gładziła ją, opuszkami palców zaczepiając o sutki. Gabriel obserwując to zdębiał i znów poczuł, jak mózg mu się wyłącza, a cała krew spływa do krocza. Delikatna piana zasłaniała skrawki jej ciała, prosząc się o jej zmycie. W międzyczasie dołączyła jej druga dłoń, adekwatnie do drugiej piersi. Jego źrenice poszerzyły się widząc, jak Olivia pięści swoje ciało. Dopiero teraz podniosła na niego wzrok.
- To jak? - zaczęła zalotnie, a on przeniósł wzrok na jej twarz - Pomożesz mi?
Wciągnął głośno powietrze, dając tym sobie ułamek sekundy na podjęcie decyzji. Miał chętną panienkę u siebie pod prysznicem, nad czym on się, kurwa, zastanawia.
Czym prędzej pozbył się ubrania i dołączył do niej, zasuwając za sobą drzwi. Odwrócił się w jej stronę, znów z tą poważną miną wyrażającą wściekłość. Ona wręcz przeciwnie, miała lekko rozchylone wargi wygięte w delikatnym uśmiechu, oczy rozmarzone, a ciało wręcz błagające o dotyk.
- Chcesz mojej pomocy, taak? - zapytał przeciągając ostatnie słowo.
- Tak - odpowiedziała pewnie.
Położył swoje duże dłonie na jej smukłej talii i obrócił do siebie tyłem. Wsunął palce w jej włosy, dokończył ich mycie i dał chwilę wodzie by mogła je wypłukać z piany. Przeczesał je za jej ramię, po czym przycisnął usta do jej karku. Muskał wargami jej szyję i ramiona. Ułożył jedną dłoń na jej piersi, nie przerywając pocałunków. Masował ją, drażnił palcami nabrzmiałego sutka, co skutkowało jej głośnym stękaniem i mokrymi udami, nie tylko od wody.
Poczuła na kości ogonowej jego erekcję, przechylała głowę na każdą stronę pod wpływem jego pocałunków, jej dolna warga zaczynała krwawić od ciągłego przygryzania.
Przeniósł ręce na jej biodra i odwrócił ją przodem do siebie. Ponownie chwycił jej pierś, ale tym razem pochylił się, by podrażnić językiem okrągłego, twardego sutka, a jej palce zaczęły bawić się drugim. Była na tyle podniecona, że nie potrzebowała już nic więcej, by zacząć uprawiać seks. Nieustannie jęczała odchylając głowę do tyłu. Jego nabrzmiały członek był idealnie ułożony między jej udami i wyraźnie domagał dostania się do środka. Oboje jednak odsuwali to w czasie.
Tak jak wtedy na korytarzu, pocierał się o nią, wzbudzając w niej coraz to głębsze doznania. I tak jak wtedy powędrowała do niego ręką, kontynuując to, co im przerwano. Był sztywny i twardy jak kamień. Już nie prosząc o zgodę, uklękła na kolanach, by w końcu spełnić jedną ze swoich zachcianek.
Zamknęła jego penisa w swojej dłoni, pocierając nim w górę i w dół, językiem pieszcząc żołądź i jądra. Położył dłoń na jej głowie, głaskał ją i wzdychał głośno, dając do zrozumienia, że jest zwolennikiem takich pieszczot. A ona uwielbiała to robić.
Dołożył drugą dłoń i zacisnął je na jej włosach, gdy zamknęła jego męskość w swoich ustach. Na początku obciągała go powoli, ciesząc się tym, jak na niego działa. Stękał coraz głośniej, adekwatnie do głębokości penetrowania jej gardła.
Cofnął się nagle, nie mogąc pozwolić sobie na więcej, jeśli chce zadowolić dziewczynę. Mocno ścisnął ją za uda i przywarł do ściany. Patrzyli w swoje oczy, tak intensywnie, otwierając przed sobą nie tylko swoje ciało. Chciał się jej odwdzięczyć za oralne pieszczoty, toteż uklęknął i rozsunął jej nogi. Gdy stała tak okrakiem, czując taniec jego języka na łechtaczce, czas na chwilę zwolnił. Zacisnęła palce na jego włosach, wypchnęła biodra do przodu i całkowicie oddała się przyjemności, którą jej dawał. Mogła się założyć, że na korytarzu było słychać jej błogie krzyki, gdy szczytowała. Krew w jej organizmie całkowicie odpłynęła na dolne partie ciała. Gdy z powrotem otworzyła oczy, on znów dociskał ją do ściany, a na twarzy miał wymalowany uśmiech satysfakcji. Odwzajemniła go, po czym oparła się o jego ramiona i podskoczyła oplatając nogami jego biodra. Złapał ją za uda i ułożył między nimi. Zamiast jednak zrobić to, czego się spodziewała, wsunął w nią dwa palce.
- Włóż go... - wystękała niewyraźnie.
- Co mam zrobić? - zapytał, udając że nie zrozumiał.
- Przestań - warknęła.
- Jak sobie życzysz - odpowiedział luzując ucisk.
- Kurwa, włóż go! - wykrzyknęła, płaczliwym głosem.
Dostając to, czego chciał. Reyes wbił się w mokrą dziewczynę. Jej usta rozwarł głośny jęk. Zamarł na chwilę w bezruchu by znów ujrzeć jej błagające spojrzenie.
- Też Ci tak kiedyś zrobię - zasyczała przez zaciśnięte zęby.
Zaśmiał się przekonany, że to nigdy nie nastąpi. To zawsze on będzie męczyć ją.
Zaczął ją posuwać z początku powoli i miarowo. Bawił się nią, bo to go podniecało.
- Szybciej! - wydyszała.
Tylko nieznacznie przyspieszył, ale wiedział, że ona wie, że robi to specjalnie.
- Proszę...
I na to słowo właśnie czekał. Gwałtownie zmienił dotychczasową strategię na szybkie i zdecydowane ruchy, tym samym pozwalając sobie na przyjemność. Przymknął powieki w ekstazie jaką mu dawała. Widział, że jej też jest przyjemnie, chciał żeby doszła drugi raz, dlatego też przerwał na chwilę i odłożył jej nogi na ziemię.
- Odwróć się - rozkazał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Posłuchała go, oparła się dłońmi o ścianę i maksymalnie wypiela się. Znów krzyknęła głośno, gdy Reyes posiadł ją od tyłu. Mocno ściskał ją za biodra, jednocześnie wyginając swoje do przodu, by być w niej jak najgłębiej. W pewnym momencie pochylił się i szarpnął ją za włosy, zmuszając tym samym by wygięła się w łuk. Zacisnął powieki, gdy czuł rozchodzącą się po ciele błogość, stękał przez zachrypnięte gardło, ale nijak nie był w stanie przebić hałasu jaki ona robiła. Kochali się bardzo szybko, intensywnie i z pasją, perfidnie łamiąc przy tym szóste przykazanie.
Sombra nagle poczuła jak drętwieją jej nogi i miednica, jak endorfiny znów uderzają do jej głowy, a przyjemny ból rozpływa się po całym ciele coraz bardziej biorąc na sile i doprowadzając do orgazmu. Jej pochwę ogarnęły mocne skurcze, usta rozwarł głośny jęk, a świadomość na chwilę uciekła.
Żniwiarz widząc, że spełnił swoją najważniejszą misję, pozwolił sobie na puszczenie hamulców. Pieprzył ją jeszcze minutę, gdy wygiął maksymalnie biodra do przodu, a ekstaza przepłynęła przez całe jego ciało i znalazła ujście pod nogami dziewczyny, momentalnie spływając do ścieku.
Równie zmęczony co ona, wydał kilka ostatnich westchnień i objął ja w pasie. Obróciła się do niego, odwiedzając się tym samym. Całowali się jeszcze parę chwil, gdy padły pierwsze słowa.
- Nie wiem, co Ci przyszło do głowy, ale teraz prędko się ode mnie nie uwolnisz - wydyszał groźnie do jej ucha.
Olivia zaśmiała się głośno i opowiedziała: Zobaczymy.
Wyszli z kabiny, wzajemnie wytarli ręcznikiem swoje mokre, wykończone ciała i ostatecznie opuścili łazienkę.
- No, to adiós - pomachała mu palcami za progiem jego sypialni.
- Do zobaczenia - odpowiedział spokojnie i zamknął drzwi.
Na korytarzu usłyszał tylko jej pogardliwy śmiech.
*****
Jak zawsze kilka arcików:
Tak wiem, że miało być Widowhanzo, a w ogóle przed tym jeszcze kilka innych rzeczy, ale tak mi się to dobrze pisało, że jest to. Wybaczcie.
Napiszcie proszę jak wam się podobało.
Teraz już na pewno, next będzie Widowhanzo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top