| 46 |
- Musisz coś jeść - oburzył się Sehun.
- Przestań, dam radę - machnęła ręką poprawiając poduszkę śpiącej babci.
Na szczęście obudziła się dzisiaj rano i jej stan się ustabilizował. Niestety była wymęczona i spała cały dzień.
- Albo w tej chwili pójdziesz coś zjeść albo wyprowadzę cię stąd siłą [T/I] - idol zacisnął mocno szczękę pobywając się krzty uprzejmości.
Jego zimna twarz i groźny głos sprawił, że po jej plecach przeszedł dreszcz.
- Dobrze, pójdę - odpuściła podnosząc ręce w geście poddania. - Tobie też coś przyniosę, na pewno jesteś głodny - dodała zabierając jego bluzę.
Sehun kiwnął głową i usiadł po raz kolejny na krześle. Wczoraj spędził na nim noc i rano obudził się owinięty w koc, którym przykrywał swoją dziewczynę. Przetarł swój zmęczony kark i poluzował mięśnie barków, które były cholernie spięte.
Brunet rozglądał się po skromnym pomieszczeniu słuchając cichego pochrapywania staruszki.
Czemu spędza tutaj swoje wolne dni?
Potrząsł szybko głową odpychając myśli. To babcia [T/I], więc jeśli dla niej jest ważna to dla niego też.
Nagle staruszka otworzyła oczy przez co raper pochylił się w jej stronę gotowy pomóc.
- Co za cudowny widok - uśmiechnęła się kobieta delikatnie klepiąc Sehuna w policzek.
Młody idol jedynie odesłał grymas i pozwolił staruszce na gładzenie jego twarzy. Chwilę później poczuł uścisk jej kościstej dłoni na swojej.
- Lubisz moją [T/I], prawda? - zapytała.
- Bardzo proszę pani - Sehun uśmiechnął się odrobinę pod nosem.
- Zależy ci na niej? - kolejne pytanie.
- Nie wyobrażam sobie bez niej dnia - odpowiedział pewnie.
- Więc ją kochaj. Jeśli naprawdę ją kochasz za żadną cenę nie spuszczaj jej z oczu. Nie ważne czego się o niej dowiesz lub co zobaczysz. Nigdy się od niej nie odwracaj. Kiedy raz zdecydujesz się kogoś kochać, to twój obowiązek - powiedziała patrząc mu głęboko w oczy.
I gdy Sehun chciał zapytać co staruszka ma na myśli do pomieszczenia weszła uśmiechnięta [T/I].
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top