~5~
Przez całą podróż do domu uśmiechy nie mogły zniknąć z twarzy mojej i Harry'ego. Świadomość, że w moim brzuchu rozwija się kolejny owoc naszej miłości dodawała mi energii i sił do życia. Jednak z tym faktem wiązało się kilka kolejnych. Musimy powiadomić dzieciaki oraz dalszą część rodziny i przyjaciół. Szczerze, gdy w głowie pojawiła mi się Gemma i Louis oznajmiający, że nie popierają naszej decyzji dotyczącej kolejnego dziecka, skręciło mnie w brzuchu. Byli naszą rodziną, a zarazem bliskimi przyjaciółmi, więc ich zdanie było dla nas ważne.
Harry zaparkował przed domem, a bliźniaki wyskoczyły z fotelików, a w konsekwencji z tego z samochodu. Biegiem ruszyły do drzwi domu. Były ewidentnie zmęczone przez liczne zabawy w Gold Bridge i o mało nie zasnęły na stojąco. Postanowiłam je uratować i z kluczem w dłoni podeszłam do nich. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Maluchy do środka. Zdjęłam ich nakrycia wierzchnie, a gdy bliźnięta pobiegły na piętro do swoich pokoi, do holu wszedł mój mąż z Blake'iem w ramionach. Chłopczyk wyciągnął rączki w moją stronę, więc przejęłam go od mężczyzny. Dziecko ułożyło głowę na moim ramieniu, a dłonie ułożyło na moim karku.
-Położę go i zajrzę do Darcy i Lou. Potem musimy porozmawiać. – zwróciłam się szeptem do Harry'ego. Ten skinął głową i minęliśmy się w korytarzu. On poszedł do salonu, a ja na piętro.
Z uśpieniem Blake'a nie było większych problemów. Ułożyłam Małego w łóżeczku, chwyciłam za rączkę i zaczęłam śpiewać kołysankę. Po kilku minutach Malec zasnął. Spokojnie okryłam go kołderką i zgasiłam światło w pokoju. Wyszłam na korytarz, pamiętając oby nie domykać drzwi w razie gdyby chłopiec obudził się. Następnie zajrzałam do pokoi Darcy i Louis'a. Oboje spali w swoich łóżkach. Uśmiechnęłam się na ten widok i nie chcąc ich przypadkowo zbudzić szybko wyszłam. Zeszłam na piętro i udałam się do salonu. Harry siedział na sofie, oglądając powtórkę jakiegoś meczu w telewizji. Usiadłam obok niego, a on automatycznie przeniósł wzrok na mnie.
-O co chodzi? – spytał, uśmiechając się lekko.
-Myślę, że musimy poinformować dzieci o ich nowym bracie bądź siostrze. I oczywiście musimy porozmawiać z resztą rodziny. – brunet wypuścił ze świstem powietrze i oparł głowę na zagłówku sofy.
-To może powiemy dzieciom dzisiaj? Wiesz, inaczej przyjmą to bliźniaki, a inaczej Blake. – wyszeptał prostując się. Przysunął się do mnie i objął ramieniem.
-To chyba najlepszy pomysł. A co do reszty rodziny. Myślałam, że moglibyśmy zaprosić ich na obiad. Na przykład jutro. Chcę mieć to już za sobą. – westchnęłam, opierając głowę na ramieniu mężczyzny. Jego duża dłoń gładziła uspokajająco moje plecy.
-Dobrze. Zadzwonię do wszystkich i ich zaproszę. Nie chcę żebyś musiała się denerwować. – wyszeptał, pochylając się po telefon na stoliku kawowym. Jego usta musnęły moje wargi, a chwilę później brunet zniknął w głębi domu.
Oparłam się o sofę i ułożyłam dłonie na brzuchu. Udało się. Naprawdę się nam udało. Na samą myśl o tym, na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Mój kochany Maluszek.
*****
-I jak? – spytałam Harry'ego, gdy ten pojawił się w kuchni. Przeniosłam się tutaj z salonu ze względu na potrzebę przygotowania posiłku. Harry westchnął i usiadł na krześle naprzeciw mnie. Dłońmi przetarł twarz i przeczesał włosy.
-Mama jutro przyjedzie, Landon zobaczy czy uda mu się skończyć wcześniej próbę. Ale nawet gdyby nie pojawił się na obiedzie przyjdzie później. Rozmawiałem z Louis'em. Mówił, że nie maja z Gemmą planów na jutro, więc raczej przyjadą. A gdyby Gemma stawiała opory, to on ją przekona. – wytłumaczył, przyglądając się moim poczynaniom przy obiedzie.
-Mam nadzieje, że nie wspominałeś nikomu o czym chcemy porozmawiać.
-Spokojnie, nic nie powiedziałem. Po prostu zaprosiłem ich na obiad. – odpowiedział łagodnie, na co lekko się uśmiechnęłam.
-A co z Tom'em? Przyjdzie? – spytałam, gdy w głowie pojawiła mi się twarz uśmiechniętego przyjaciela.
-Nie. Strasznie się przeziębił i nie poszedł dzisiaj do firmy. – odpowiedział brunet, sprawiając, że moje serce zadrżało.
-Pojadę potem do niego. Jest sam, potrzebuje pomocy. – westchnęłam wsypując ryż do wody.
-Ja pojadę. – odezwał się szybko Harry. – Jesteś w ciąży, nie chcę żebyś się zaraziła od Tom'a, to z pewnością nie wypłynęłoby dobrze na dziecko. Poza tym czuję, że ukręciłby mi głowę, gdybym cię wypuścił. – oboje zaśmialiśmy na trafny komentarz.
-W takim razie przygotuję potem coś ciepłego i mu zawieziesz. I znając Tom'a będziesz musiał odwiedzić aptekę. – westchnęłam. Harry skinął głową i wstał z krzesła. Podszedł do mnie, a po chwili jego ciepłe dłonie spoczęły na moich biodrach. Wilgotne usta zostawiły kilka pocałunków na mojej szyi, a kosmyki niesfornych włosów łaskotały skórę. –Nie rób tak. – zaśmiałam się, odsuwając dłonią głowę Zielonookiego. –Idź obudzić dzieci. Za chwilę będzie obiad. Myślę, że powinniśmy im teraz powiedzieć o ciąży. – westchnęłam. Harry przymknął na chwilę oczy i wziął głęboki wdech. Bez słowa wyszedł z kuchni i skierował się na piętro.
Gotowy ryż odcedziłam i włożyłam do miseczki. Na stole rozłożyłam talerze, sztućce i kubki, a pośrodku postawiłam dzbanek z sokiem. Następnie wróciłam do blatów, gdzie znajdowało się danie główne. Wzięłam w dłonie miskę z ryżem, a w drugą tę z warzywami. Odłożyłam je na stół i odwróciłam się słysząc głosy na korytarzu. Harry wszedł do kuchni trzymając na jednym ramieniu Blake'a, a na drugim Darcy. Dzieciaki przecierały oczka, opierając się przy tym o tors i ramię ojca. Za nimi szedł Louis, który musiał obudzić się wcześniej niż rodzeństwo, gdyż był wyraźnie rozbudzony.
-Chodź do mnie Kochanie. – wyciągnęłam ramiona w stronę najmłodszego dziecka. Widząc moje poczynania i wielką chęć Blake'a do przytulenia mnie, Harry zgromił mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami dobrze wiedząc o co mu chodzi i przejęłam dziecko. Mały brunet objął moją szyję ramionami i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. –Siadajcie, bo wystygnie. – pospieszyłam wszystkich.
Wspólnie usiedliśmy przy stole i Harry nałożył każdemu z nas posiłek. Obiad minął jak zwykle w miłej i radosnej atmosferze. Bliźniaki opowiadały o swoich niezwykłych snach, a jeszcze senny Blake grzecznie siedział na moich kolanach i jadł swój posiłek. Mój mały Aniołek.
Gdy talerze były już puste Styles włożył je do zmywarki, a ja i dzieci przenieśliśmy się do salonu. Włączyłam na telewizorze bajkę i rozsiedliśmy się na sofie, oczekując obiecanej przez Harry'ego herbaty. Brunet dołączył do nas po kilku minutach. Na stoliku postawił tacę z pięcioma kubkami, w tym jednym mniejszym dla Blake'a. Następnie usiadł obok mnie i najmłodszego Styles'a, a ramię mężczyzny otoczyło moje ciało. Spojrzałam na niego pytająco, a on przytaknął skinięciem głowy.
-Dzieci, chcielibyśmy wam coś powiedzieć. – zaczął Harry, wiedząc że ja nie dam sobie z tym rady. Cała trójka spojrzała na nas zaciekawiona. – Za dziewięć miesięcy pojawi się w naszym domu ktoś nowy. – zaczął z lekkim uśmiechem, wzbudzając tym samym jeszcze większe zainteresowanie wśród dzieciaków. –Wasza mama jest w ciąży, co oznacza że będziecie mieć rodzeństwo. – zakończył Zielonooki.
Przez chwilę bliźniaki w ogóle się nie odzywały.
-Czyli będziemy mieć braciszka? – spytał Lou, spoglądając niepewnie na nas.
-Albo siostrzyczkę? – dodała Darcy. Skinęłam głową na ich pytania i uśmiechnęłam się do nich. Po chwilę salon wypełniły okrzyki radości dzieci.
-Będzie spał ze mną. – oznajmił dumnie Louis.
-Skąd wiesz, że to będzie chłopczyk, a nie dziewczynka? – spytała Darcy, wyraźnie oburzona planami brata.
-Bo dziewczyny są głupie! – odpowiedział jej głośno.
-Ale jak dawałeś buziaka Amy to ona nie była głupia, tak? –odrzekła dumnie Darcy, wypinając pierś do przodu. Na jej komentarz zrobiłam wielkie oczy, a po chwili parsknęłam śmiechem. Louis usiadł obok niej naburmuszony i założył ramiona na tors. –No przepraszam. – odezwała się cicho brunetka, dźgając brata palcem w ramię. Na ustach chłopca pojawił się podstępny uśmiech, a po chwili zaczął łaskotać dziewczynkę.
Wiedziałam, że informację o czwartym dziecku Blake przyjmie inaczej jak bliźnięta, ale nie wiedziałam, że Mały jest tak mądry. Ułożył malutką dłoń na moim brzuchu i uśmiechnął się szeroko ukazując ząbki.
-Dzidzia. – powiedział zafascynowany. Spojrzałam ukradkiem na Harry'ego i odniosłam wrażenie, że nie wiele brakowało, a pękł by z dumy.
*****
-Siadajcie, siadajcie. – pogoniłam wszystkich. Nadeszła pora wielkiego rodzinnego obiadu. Od samego rana przygotowywałam różne potrawy i sprzątałam, aby wszystko było idealnie. Anne zajęła swoje stałe miejsce przy stole i wzięła na kolana jak na razie najmłodszego wnuka. Wielkim sukcesem moim zdaniem był przyjazd Gemmy i Louis'a, która dała się namówić mężowi. Z resztą, od kiedy przekroczyła próg naszego domu wydawała się być bardzo szczęśliwa. Być może wypadła jej z głowy nasza ostatnia rozmowa o powiększeniu rodziny.
Kiedy udało mi się wszystkich usadzić z pomocą Harry'ego przyniosłam na stół danie główne, które stanowiły placki z różnymi nadzieniami. Mogłoby się wydawać, że nie jest to typowa potrawa na obiad, lecz wbrew pozorom jest bardzo syta. Usiadłam na miejscu obok Harry'ego i obserwowałam jak każdy napełnia swój talerz i zabiera się za jedzenie.
-A gdzie Landon? – spytała nagle Anne.
-Ma dzisiaj próby do przedstawienia teatralnego, ale powiedział że przyjdzie od razu jak się skończy. – odparłam z uśmiechem nakładając na talerz Darcy placek z warzywami.
Atmosfera przy obiedzie była niezwykle radosna i rodzinna. Śmiało mogę stwierdzić, że obiad przypominał wspólny posiłek z różnych filmów. Pod koniec obiadu postanowiliśmy z Harry'm powiadomić naszą rodzinę o mojej ciąży. Szczerze to wolałam mieć to już za sobą i nie przejmować się tym przez resztę spotkania. Może to dziwne, bo zazwyczaj rodzina cieszy się z wieści o nowym jej członku, lecz w naszym przypadku, gdzie opinie na ten temat były podzielone wolałabym nawet uniknąć tematu ciąży.
Harry zauważył narastające we mnie zdenerwowanie i splótł pod stołem nasze palce. Westchnął i spojrzał po wszystkich gościach. Woleliśmy aby dzieci nie było przy tej rozmowie, zważywszy na możliwości reakcji na informację o Maluszku. Z tego powodu Harry wysłał najedzone bliźniaki do salonu, aby oglądnęły bajkę.
-Mamo, Gemma, Louis, ja i Lily chcemy wam coś powiedzieć. – zaczął nerwowo. –Lily jest w ciąży. – oznajmił, po czym zapanowała cisza.
-Że co? – odezwała się podniesionym głosem Gemma, gdy jej widelec wysunął się z dłoni kobiety i uderzył z hukiem o talerz.
-Co tak siedzicie jak na stypie? – wesoły głos Landon'a, który pojawił się w drzwiach sprawił, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Ta cała kolacja nie może skończyć się dobrze.
**********
Mamy i kolejny rozdział!
Zapraszam Was również do mojego innego fanfiction z Harry'm ,,Difficult Love"
Alien xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top