~34~

Trzecia z kolei stacja okazała się być „naszą". Sprawnie wysiedliśmy z metra i uważając, aby nie zgubić dzieci i bagaży ruszyliśmy na powierzchnię. Gdy stanęliśmy u szczytu schodów naszym oczom ukazała się ewidentnie bogatsza dzielnica Berlina. Świadczyć o tym mogły chociażby nowoczesne budynki, hotele i modne sklepy.

-Daleko jeszcze tatusiu? – spytał Louis, gdy podążaliśmy za moim mężem do hotelu.

-W sumie. – zaczął, rozglądając się. –Nie daleko. Widzisz ten budynek przed nami?

-Taki ze szklanymi ścianami? – dopytał chłopiec.

-Yhm. – potwierdził Zielonooki. –To jest nasz hotel.

Z każdym kolejnym metrem zbliżaliśmy się coraz bardziej do naszej kwatery. Również z każdą następną chwilą mogliśmy zobaczyć większy fragment budynku.

-Ale wysoki! – krzyknęła podekscytowana Darcy, gdy kierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych.

Rzeczywiście, budynek hotelu robił niesamowite wrażenie. Wysoka budowla, z zewnątrz pokryta szklanymi płytami. Monumentalne drzwi oraz czerwony dywanik, przy którym czekał boy hotelowy, który otworzył nam drzwi.

Po wejściu do środka Harry skierował się do recepcji, a ja stanęłam z boku z dzieciakami i naszymi walizkami. Wnętrze budynku było równie piękne jak jego zewnętrzna warstwa. I mogłoby się wydawać, że będzie tutaj przeważać nowoczesny, surowy styl. Może i większość ścian była utrzymana w odcieniach bieli i szarości, to jednak kolorowe dodatki dodawały uroku i przytulności. Po kilku minutach Harry wrócił do nas z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Mam już kartę do apartamentu. – powiedział, unosząc do góry magnetyczny kartonik.

-Apartament? – zdziwiłam się, unosząc brew.

-I to na ostatnim piętrze. Cały dla nas. – powiedział, muskając ustami moją skroń.

Następnie Styles odwrócił się w tył i skinął dłonią, w wyniku czego obok nas pojawił się mężczyzna w czerwonym uniformie. Wraz z nim pojawił się również wózek na torby w złotym kolorze. Mężczyzna ułożył na nim nasze bagaże i poinformował nas o tym, że dostarczy je do pokoju. Skinęłam w geście podziękowania i chwyciłam rączkę Louis'a. Harry wziął na ręce Blake'a, natomiast Darcy okupowała moją drugą wolną dłoń. Tak oto przeszliśmy do wind, a następnie wjechaliśmy na ostatnie piętro. Gdy tylko otworzyły się metolowe drzwi bliźniaki wybiegły na korytarz i zaczęły się rozglądać.

-Który pokój jest nasz? – spytała Darcy, podbiegając do różnych drzwi.

-120. – odpowiedział mój mąż.

Jak się można domyślić dzieci nie miały wielkiego problemu z odnalezieniem odpowiedniego numeru. Szybko oboje stanęli przed pokojem i oczekiwali, aż ja, Harry i Blake do nich dołączymy.

-Szybciej tato. – jęknął teatralnie Lou, opierając się plecami o drzwi. Zaśmiałam się pod nosem i podeszliśmy do nich.

Harry odblokował kartą drzwi, po czym pchnął drzwi. Louis i Darcy wpadli do środka jak dwie rozwrzeszczane małpy. Zauważyłam jak mój mąż przymknął oczy, pewnie tak samo jak ja zdenerwowany reakcją bliźniąt. Mężczyzna puścił mnie przodem, dzięki czemu jako trzecia mogłam zobaczyć nasze tymczasowe miejsce zamieszkania. Tuż po przekroczeniu progu zamarłam z wrażenia. Stałam właśnie obok dużego lustra i wieszaka na ubrania. Moim oczom ukazał się wielki, nowoczesny salon, który posiadał oszkloną ścianę. Pomieszczenie było otwarte na dobrze urządzoną kuchnię oraz jadalnię. Po prawej stronie znajdowały się trzy pary drzwi. Uważając aby nie ubrudzić białego, puchatego dywanu podeszłam do oszklonej ściany. Widok, który został nam zaserwowany był panoramą Berlina. Prezentował się naprawdę niesamowicie, jednak zdecydowanie bardziej wolę panoramę Londynu z gabinetu Harry'ego w jego firmie.

-I jak? Podoba się? – spytał Harry, zbliżając się do mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak dzieci okupowały już telewizor.

-Jest pięknie. Ale wiesz, że wystarczyłby nam zwykły hotel. – powiedziałam, układając dłonie na jego policzkach.

-Chciałem sprawić wam niespodziankę. W końcu to mają być wakacje, a jak urlop to na wypasie. – zaśmiał się, przez co mogłam dotknąć jego dołeczków w policzkach. Harry chwycił ostrożnie moje dłonie i przysunął je do swoich ust. Wargami musnął ich wierzch, po czym złożył pocałunek na moich ustach. –Boy przyniósł nasze walizki. Chodź. – zwrócił się do mnie, po czym odwrócił również w stronę dzieci. –Przyjechaliście oglądać bajki czy odpoczywać? – spytał brunet, unosząc brew. Lou sięgnął po pilota, po czym wyłączył urządzenie. –Żartowałem. Oczywiście możecie oglądać bajki, ale jak się rozpakujecie. – stwierdził, na co dzieci odetchnęły z ulgą.

Harry chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę drzwi. Obok nich stały już równo ułożone walizki. Zgarnęłam torbę Blake'a, natomiast mój mąż zabrał rzeczy bliźniaków.

-To jest wasz pokój. – oznajmił dzieciom, podchodząc do jednych z drzwi.

Darcy pociągnęła za klamkę i weszła do środka, co po niej zrobili jej bracia. Pokój dzieci prezentował się równie pięknie. Trzy niższe łóżka, przystosowane do wieku dzieci. Na każdym z nich leżała poduszka w innym kolorze. Na dywanie dostrzegłam również kolorowy dywanik. Duże okno ze specjalnym zabezpieczeniem przed ciekawością dzieci było przysłonięte przez barwną zasłonę. Obok z łóżek stała mała szafeczka, a na niej lampka. Nawet klosze każdej z nich były w innym kolorze. Naprzeciw znajdowała się szafa i komoda, a na niej kolejne źródło światła. Pośrodku dużego pomieszczenia stał również mały dziecięcy stolik i krzesełka. Ciekawa jestem, czy jest to w podstawowej ofercie hotelu czy Harry o to poprosił.

-Niech każdy wybierze sobie łóżko. Możecie również rozpakować swoje zabawki. Ja pokażę mamie nasz pokój, dobrze? Będziecie grzeczni? – spytał brunet, na co cała trójka skinęła głowami.

Śmiało mogę stwierdzić, że nasze dzieci mają ze sobą bardzo dobre kontakty. Zawsze potrafią wymyślić taka zabawę, w której mogą bawić się razem z Blake'iem i w której będzie miał jakieś szanse. Z tego to powodu nie mam obaw o jakąś poważną kłótnię w ich gronie.

Razem z Harry'm wróciliśmy do głównej części apartamentu i po zgarnięciu naszych walizek przeszliśmy do sąsiednich drzwi. Okazały się one być naszą sypialnią z prywatną łazienką. Pokój był niezwykle nowoczesny, ale i przytulny. Dodatkowo atmosfery dodawały świeczki, które ułożone były na komodzie w kompozycji z kwiatami i ozdobnymi kamyczkami. Podobne zestawy znajdowały się w naszej łazience oraz drugiej, której wejście znajdowało się obok pokoju dzieciaków.

-Podoba się? – spytał Harry, podchodząc do mnie. Musnęłam szybko jego usta i ponownie utwierdziłam go w tym, że jego pomysł z tym apartamentem był świetny.

******

Gdy po dwóch godzinach udało nam się rozpakować rzeczy oraz odświeżyć w łazienkach postanowiliśmy zjeść obiad w hotelowej restauracji, która nie byłą byle jaką. Miała jakieś wysokie odznaczenia i trzy gwiazdki. Przebrani i gotowi zjechaliśmy windą na parter, skąd udaliśmy się do wspomnianego pomieszczenia. Zostaliśmy skierowani do jednego z wolnych stolików, po czym sympatyczny kelner podał nam menu. Szybko zabrałam się za studiowanie mojej karty, gdyż byłam naprawdę głodna. Prócz tradycyjnych przysmaków kuchni niemieckiej znajdowały się również inne znane dania. Osobiście nie chciałam szaleć w kwestii wyboru obiadu. Kuchnia niemiecka jest naprawdę ciężka i tłusta, a ja nie przepadam za takim jedzeniem. Ale to nie wyklucza tego, że będę musiała spróbować jakiegoś tradycyjnego deseru.

Całą piątką zdecydowaliśmy się na coś sprawdzonego. Dzieciaki zażyczyły sobie spaghetti, natomiast Harry wybrał ... w sumie to nawet nie wiem. Jakoś wyłączyłam się na chwilę i nie jestem pewna co zamówił. Sama natomiast wybrałam risotto. Sprawdzone i przepyszne. Dodatek dla nas wszystkich stanowiły również napoje, wybrane według gustu każdego.

-Tak się zastanawiam i nasze zwiedzanie miasta przesuniemy na jutro. – zaczął Harry, biorąc łyk kawy, którą nam przyniesiono. –Potrzeba dużo sił, a jesteśmy po podróży. Dzisiaj pójdziecie wcześniej spać, abyśmy mogli jutro ruszyć na zwiedzanie Berlina.

-Dobrze. – odparł Louis, ostrożnie odkładając szklankę soku jabłkowego na stół.

-A będzie dzisiaj ta niespodzianka? – spytała uroczo Darcy, uśmiechając się lekko. Harry spojrzał na mnie rozbawiony, a następnie przeniósł wzrok na nasze dzieci.

-Jak zjecie cały obiad to może coś uda się załatwić. – stwierdził, czym ewidentnie pobudził apetyt całej trójki.

*****

-Zoo! – krzyknęła Darcy, gdy zobaczyła tabliczkę informacyjną przy drodze, którą szliśmy.

Rzeczywiście, atrakcją, którą Harry wybrał było zoo oraz oceanarium. Stwierdził, że to dobry pomysł zwłaszcza dla dzieciaków. Nie ukrywajmy, że w Berlinie nie ma wiele miejsc, w których bliźniaki, a w szczególności Blake znaleźliby coś ciekawego dla siebie.

-Mam już bilety, więc możemy udać się prosto do wejścia. Najpierw pójdziemy do oceanarium, a potem zwiedzimy resztę zoo. – oznajmił Harry, ściskając nasze splecione dłonie. Blake szedł obok mnie, mocno trzymając moją rączkę, a jego ciekawski wzrok oglądał wszystko dookoła.

Zrobiliśmy jak zapowiedział Styles. Po wejściu na teren zoo udaliśmy się do oceanarium czy akwarium, jak kto woli. Przed wejściem stał wielki pomnik jakiegoś dinozaura, który koniecznie musiał zostać uwieczniony na zdjęciu z naszymi dziećmi. Potem udało nam się wejść do budynku, w którym rozpoczęliśmy pierwszą część naszego zwiedzania.

Na dobrą sprawę nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam w zoo. Bardzo zamierzchłe czasy. W trakcie naszego zwiedzania byłam więc równie zafascynowana zwierzętami jak nasze dzieci. Mieliśmy okazję zobaczyć akwarium z małymi meduzami, które jak to Darcy stwierdziła: ,,Wujek Tom koniecznie musi je mieć w swoim akwarium. Mogę mu je kupić na urodziny.". Nie wiem czy Hiddleston będzie zadowolony z pomysłu dziewczynki, tak jak ona.

Kolejnym hitem wśród dzieci okazały się wielkie płaszczki i rekiny. Dodatkowo wielką atrakcją nawet dla Harry'ego okazał się basen z karpiami koi, które można było pogłaskać. Siedzieliśmy tam dobre piętnaście minut. Kolejną bardzo ciekawą atrakcję stanowiły pomysłowe ławeczki z terrariami.

Ogólnie podsumowując wizytę w akwarium; bardzo mi się podobało i coś czuję, że razem z Harry'm będziemy musieli zabrać dzieciaki do oceanarium w Londynie, które jest dużo bardziej zjawiskowe. Obawiam się jednak trochę, że dzieci mogą się przestraszyć tunelu, gdy dookoła siebie masz wodę i morskie stworzenia.

Po wyjściu z akwarium rozpoczęliśmy zwiedzanie właściwej części zoo. Nasze serca podbiły słodkie foki uchatki, które wskakiwały do wody i pływały w zabawnych pozycjach. Jednak serce naszego najmłodszego dziecka podbiły słonie i małe surykatki. Blake nawet zażyczył sobie na urodziny takie zwierzęta. Niestety Małe będzie musiał zadowolić się ich pluszowymi odpowiednikami.

Po zwiedzeniu większej części zoo musieliśmy wracać do hotelu. Musieliśmy jeszcze zjeść jakiś posiłek, a potem położyć dzieci spać o w miarę wczesnej porze. Na następny dzień, kiedy mamy zwiedzać miasto potrzebujemy dużo energii. Nie tylko dzieciaki, ale i ja z Harry'm. Może się wydawać, że taka wizyta w zoo nie jest męcząca. Jednak wszystko jest tylko pozorne. Wielki teren ogrodu zmuszał nas do pokonywania dużych odległości, a z Blake'iem, który co chwilka oznajmiał, że bolą go nogi nie było wesoło i lekko.

Po wyjściu z ogrodu zoologicznego udaliśmy się w drogę powrotną. Postanowiliśmy, że kolację zamówimy do pokoju abyśmy w między czasie mogli się odświeżyć. Weszliśmy na stację metra z zakupionymi biletami i gdy pojawił się nasz środek transportu zajęliśmy wolne miejsca wewnątrz.


*****

Po zjedzonej kolacji, która przyszła szybciej niż nam się zdawało rozpoczęliśmy z Harry'm etap przygotowywania dzieci do kąpieli. Na pierwszy ogień poszedł Blake, który praktycznie zasypiał nad swoim daniem. Zielonooki zabrał naszego synka do łazienki w naszej sypialni, aby go umyć, natomiast ja zabrałam do drugiego pomieszczenia Darcy. Napuściłam wody do wanny i pomogłam wejść do środka dziewczynce. Po szybkiej kąpieli w różanym płynie pomogłam Darcy przebrać się w piżamkę oraz wysuszyć gęste loczki. Tuż po tym, po obowiązkowym buziaku w policzek wysłałam Małą do łóżka. Na korytarzu spotkałam się z moim mężem, który niósł Blake'a.

-Daj, ja go uśpię, a ty wykąp Lou. – powiedziałam i po szybkim pocałunku podarowanym przez Harry'ego, przejęłam naszego synka. Ruszyłam do pokoju dzieci, w oddali słysząc mojego męża, rozmawiającego z Louis'em.

Weszłam do pokoju, w którym Darcy już zasnęła. Mała zdecydowanie nie ma problemu z zasypianiem. Zapaliłam lampkę na komodzie naprzeciw łóżek, dzięki czemu mogłam zgasić drobną lampeczkę na stoliczku obok posłania dziewczynki. Ułożyłam Blake'a na jego łóżku i okryłam go szczelnie kołdrą. Ucałowałam jego czółko, po czym po cichu wyszłam z sypialni.

Teraz tylko położyć do spania Lou i można oddać się pragnieniu snu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top