~19~

Było przed dwudziestą, gdy ułożyłam śpiącą Katy w łóżeczku. Okryłam dziewczynkę różowym, puchatym kocykiem i poprawiłam dziecięcą poduszkę. Westchnęłam przeczesując włosy i przygasiłam światło w sali, pozostawiając zaświeconą lampkę na stoliku przy łóżku i drugą w rogu pomieszczenia.

Położyłam się na łóżku w pozycji embrionalnej i okryłam kocem, który przywiózł Harry. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Wreszcie mogłam odpocząć po całym dniu oraz wrażeniach z nim związanych.

Wyjazd do Stanów z Katy jest pewny. Jednak obawiam się tego wszystkiego, jak i samej operacji. Katy jest taka malutka i drobna. Nie wybaczę sobie jeśli coś jej się stanie. Jest moim kolejnym Słoneczkiem, które pobudza mnie do wstawania co dzień. Nagle do mojej głowy wdarło się ciche pukanie do drzwi. Usiadłam na łóżku i poprawiłam fryzurę.

-Proszę. – odezwałam się cicho, a drzwi ustąpiły. Do środka wszedł doktor Hudson w swoim białym kitlu.

-Dobry wieczór pani Styles. Jak samopoczucie? Już lepiej? – spytał przyjaźnie.

-Tak, dziękuję. Coś w sprawie Katy? – spytałam szybko.

-W zasadzie tak. Kończę za niedługo dyżur, więc zobaczymy się dopiero jutro w czasie obchodu, a mam ważne informacje. – zaczął i podszedł bliżej łóżka.

-A więc o co chodzi?

-Nawiązałem kontakt z jedną z najlepszych klinik w Ameryce. Są gotowi przyjąć Katy i wykonać operację. Z tego co wiem od tamtego lekarza, najlepiej byłoby aby znaleźli się tam państwo w ciągu najbliższych trzech dni. Guz u tak małego dziecka jest bardzo niebezpieczny i nie możemy czekać. Z tego powodu przychodzę do pani. Wraz z mężem musicie państwo podjąć decyzję kiedy będziecie mogli wyjechać. Jeśli będziecie już zdecydowani zadzwonię do kliniki. Tam przekazano mi informację, że będziecie mieli państwo do dyspozycji salę na najwyższym poziomie. Wszystko dla wygody państwa i Katy. Dziewczynka jest bardzo mała i z tego powodu potrzebuje szerszego wyposażenia sali niż zwykły pacjent. – doktor Hudson mówił wszystko ze stoickim spokojem, a ja kiwałam twierdząco głową.

-A...wie pan może ile dokładnie będzie kosztować operacja? – spytałam niepewnie.

-Rozmawiałem wcześniej z pani mężem już na ten temat. Z tego co wiem to będzie to około pięćdziesięciu tysięcy. – odpowiedział, spoglądając na zegarek na swoim nadgarstku. Wyglądał na bardzo drogi. – Muszę już iść. Jutro o dziesiątej mam obchód, więc z pewnością zajrzę do Katy. Dobrze byłoby gdyby podjęli już państwo decyzję. Każda chwila się liczy. W takim razie życzę dobrej i spokojnej nocy. Gdyby coś się działo, czerwony przycisk przy łóżku. – powiedział i chwilę później wyszedł.

Myślałam, że będę mogła się wyluzować, odpocząć choć trochę po całym dniu. Najwyraźniej nie należało mi się to. Mogłabym zadzwonić teraz do Harry'ego i porozmawiać z nim na temat tego całego wyjazdu, lecz dobrze wiem jak wyglądał brunet. Nie czuł się najlepiej i z pewnością już spał. Był zmęczony i było to widać na pierwszy rzut oka. Myślę, że porozmawiam z nim o tym jutro rano. Tak będzie najlepiej.

******

-Hej Skarbie. – wyszeptał mój mąż wprost do mojego ucha, po czym jego usta spoczęły na moich wargach. –Jak noc? Wszystko dobrze? – spytał chwytając moje dłonie.

-Tak, Katy jest Aniołkiem. – wyszeptałam z uśmiechem, przez co Zielonooki odpowiedział tym samym.

-To dobrze. Wybacz, że wczoraj nie zadzwoniłem, ale byłem padnięty. I wiesz co, sprawdziły się twoje słowa. Dzieciaki przyszły do mnie w nocy się przytulić. W sumie to już dawno nie byłem tak bardzo przez nie ściśnięty. – zaśmiał się, a ja wraz z nim. –Był już lekarz?

-Nie. – odpowiedziałam szybko. –Ale przyszedł wczoraj wieczorem. Muszę o czymś z tobą porozmawiać. – wyszeptałam i pociągnęłam mężczyznę za dłoń w stronę łóżka. Usiedliśmy obok siebie, a ja zwróciłam się lekko w stronę męża. –Pan Hudson mówił, że nawiązał kontakt z jedną z najlepszych klinik w Ameryce. Tamtejszy lekarz stwierdził, że powinniśmy się zjawić tam jak najszybciej. Guz w przypadku niemowlaka może być bardzo niebezpieczny. – mój głos stawał się łamiący i co raz cichszy. –Według doktora Hudson'a powinniśmy znaleźć się w Stanach w ciągu najbliższych trzech dni.

Widziałam jak Harry westchnął głęboko, a jego dłoń zaczęła się trząść. Ułożyłam na niej moją i zaczęłam kciukiem gładzić skórę bruneta.

-W takim razie musimy zarezerwować bilety, tak? Nie możemy czekać. Specjalista przecież wie lepiej co jest najlepsze dla Małej. – odpowiedział poważnie Harry, wpatrując się w łóżeczko niedaleko nas. Martwił się tak jak i ja.

-Będzie dobrze. Musi być. – wyszeptałam, siadając mu na kolanach. Ułożyłam dłonie na jego policzkach i skierowałam jego twarz tak, aby jego wzrok spoczął na mnie. –Musimy być silni. Dla Katy i dla nas samych. – dodałam i przylgnęłam do torsu mężczyzny. Silne ramiona Harry'ego otoczyły mnie, a jego twarz spoczęła na moim ramieniu.

-Jesteśmy silni Lily. – wyszeptał Harry, a jego usta musnęły miejsce za moim uchem. –Wiesz. – zaczął, odsuwając mnie lekko od siebie. –Rozmawiałem wczoraj trochę z mamą i Gemmą. Obie stwierdziły, że oboje powinniśmy lecieć z Katy do Stanów. Chociażby po to, aby się wzajemnie wspierać. One zaoferowały się przypilnować przez ten czas bliźniaki i Blake'a. Podobno Louis ma wziąć kilka dni wolnego i pojadą razem do jego rodzinnego domu. Ma dwoje dużo młodszego rodzeństwa, więc nasze dzieci mogłyby spędzić z nimi czas. Rozerwą się trochę i nie będą myśleć o nas.

-Dobry pomysł. Nie wiem jak my się im potem odwdzięczymy za to wszystko. – odpowiedziałam, kładąc głowę na ramieniu męża. Harry musnął moje czoło i posłał lekki uśmiech. –Musimy powiedzieć dzieciom o chorobie Katy. Albo wytłumaczyć im to w jakiś inny, delikatniejszy sposób.

-Ja to zrobię. – odpowiedział szybko brunet. –Mam już pewien pomysł.

-W takim razie nie będę się wtrącać. – odpowiedziałam, biorąc głęboki wdech. –Myślisz, że możemy już zarezerwować bilety na samolot?

-Chyba tak. Jeśli chcesz możemy to zrobić nawet teraz. – Harry podniósł się i podszedł do stołu, na którym stał mój laptop. Chwycił w dłonie urządzenie i wrócił do mnie, w między czasie doglądając śpiącej w łóżeczku Katy.

Styles usiadł na poprzednim miejscu i włączył laptopa, po czym zajął się rezerwacją biletu. Mi w tym czasie pozostało śledzenie jego czynów. Z zamyślenia wybudziło mnie pukanie do drzwi.

-Witam. O! Pan Styles. Dobrze, że pan jest. – doktor Hudson wszedł do sali wraz z pozytywną energią.

-Dzień dobry doktorze. Rozmawiałem z żoną na temat wyjazdu do Stanów. Zdecydowaliśmy się na jak najszybszy wyjazd. – zaczął szybko Harry.

-Doskonale. Na kiedy rezerwuje pan bilety? – spytał lekarz wskazując ekran laptopa, gdzie włączona była strona jednej z linii lotniczych.

-Na pojutrze. Chciałbym zabrać Lily i Katy do domu przed wyjazdem. Chciałbym aby spędziły ten czas razem z naszymi pozostałymi dziećmi.

-Dobrze. W takim razie ja zadzwonię do kliniki i powiadomię o państwa decyzji. Będą na was oczekiwać. Przygotuję również leki dla Katy, które będzie jej musiała pani podać jutro wieczorem. Nie mogę odebrać państwu radości ze spędzania wspólnie czasu.

-Dziękujemy bardzo. – odpowiedzieliśmy wspólnie z Harry'm.

Może wszystko się jeszcze ułoży?

**********

Rozdział publikuję jeszcze raz. Chyba Wattpad ma jakieś problemy, bo nie trafił do większej ilości czytelników, a w ciągu dwóch dni było tylko 27 wyświetleń 

Zapraszam na ,,Difficult Love"

Alien 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top