🎄Christmas Holidays🎄

Słowa:6687
Ta krótka - długa historia jest podzielona na dni. Każda śnieżna oznacza nowy dzień. Nową bańkę wokół naszej pary.
Miłego czytania 🐸

❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️

Wysoki, czarnowłosy student sztuki stał na peronie w centrum samej stolicy Korei Południowej. Wypatrywał wśród tych wszystkich ludzi tej jednej konkretnej osoby, z którą miał się tu spotkać kilka dobrych minut temu. 

Zimowy wiatr rozwiewał jego czarne loki, a policzki zaróżowiły się od mrozu, przez co delikatnie zaczęły go piec. Co chwilę pociągał nosem, coraz bardziej chowając go w grubym, kraciastym szalu, który dostał rok temu na urodziny od swojej młodszej siostry. Jego ciemne, prawie że czarne oczy skanowały uważnie przechodniów, kiedy on sam ocierał o siebie zmarznięte dłonie. Ubiorem nie wyróżniał się na tle innych przechodniów. Jego długi brązowy płaszcz był odpięty ukazując gruby, czarny golf. Dopasowane, ciemne spodnie opinały delikatnie jego nogi, a wypolerowane eleganckie buty dopełniały całokształt. 

Wypuścił głośno powietrze, które natychmiast zamieniło się w obłok pary. Już miał wyciągać swój telefon z kieszeni, aby wykonać połączenie, kiedy zauważył wśród tłumu tą szczególną osobę.

Młodszy o dwa lata chłopak przeciskał się wśród ludzi. Jego czarne włosy, z już wyblakniętymi, dawniej turkusowymi końcami, błyszczały się w zimowym słońcu. Czarny płaszcz co chwilę zahaczał o bagaże innych przechodniów, odsłaniając w pełni biały golf. Dłonie zdobiły czarne rękawiczki bez palców. Stały się nieodłącznym dodatkiem młodszego na czas zimowy, odkąd tylko dostał je w prezencie od czarnowłosego studenta.

— Taehyungie Hyung! — zawołał młodszy wesoło, swoim melodyjnym głosem. Uśmiechnął się marszcząc delikatnie nos, przez co jego zęby były widoczne. 

Jeon Jeongguk. Dwudziestodwuletni chłopak z wydziału tańca, który tym samym uśmiechem skradł serce studenta sztuki. Pamiętał jak pierwszy raz zobaczył go po godzinach w sali tanecznej. Sam często zostawał dłużej kończąc swoje obrazy bądź pisząc w bibliotece wypracowania o twórczości najsłynniejszych artystów. Oba kierunki miały inne wyjścia, choć znajdowały się w tym samym budynku. Pech (a może przeznaczenie?) chciał, aby tamtego wieczoru, główne wyjście działu sztuki zostało zamknięte, przez co zmuszony był użyć tego należącego do wydziału tańca. 

Stał trzymając swoją teczkę wypełnioną szkicami i obserwował płynne ruchy ciemnowłosego chłopaka przez uchylone drzwi. Zanim się spostrzegł zaczął używać tego wyjścia częściej niż powinien z nadzieją, że znów ujrzy owego tancerza. 

Nie wiedział nawet kiedy zauroczył się w młodszym. Czy było to na którejś ze wspólnych imprez, gdzie okazało się, że mają wspólnych znajomych? Czy wtedy, kiedy oba wydziały wspólnie tworzyły projekt artystyczny? A może było to już tego wieczoru, gdy pierwszy raz go ujrzał? Nie wiedział, a może nawet nie chciał wiedzieć. Jedyne czego był pewien, to fakt, iż od początku coś ciągnęło go do niego, a im więcej rozmawiali tym większy niedosyt odczuwał. 

I och losie… Jakim on był szczęściarzem móc nazywać go swoim chłopakiem.

— Ggukie — odpowiedział i delikatnie przytulił młodszego na przywitanie. Uroczy – pomyślał chłopak delikatnie się uśmiechając pod nosem. 

— Jak pożegnanie Jimina? — zapytał Jeon odwzajemniając uścisk, aby po chwili z lekkim rumieńcem spojrzeć w onyksowe oczy swojego hyunga. 

— Jak to Jimin… Zaczął narzekać na kolej i pasażerów, jeszcze zanim wsiadł do pociągu. Przynajmniej się uśmiałem… Będzie mi go brakować, przez te dwa tygodnie — przyznał cicho z lekkim uśmiechem na twarzy.

— Nawet mi go będzie brakować — delikatnie szturchnął ramieniem starszego. — Ja miałem odprowadzić Namjoona hyunga na jego autobus, ale ma jechać wspólnie ze swoją kuzynką, a ona bierze późniejszy autobus przez zaliczenia. Potem mają z resztą rodziny jechać na święta do dziadków, a to oznacza, że będzie trochę spokoju — uśmiechnął się szeroko.

— I pewnie jeszcze się nie spakowałeś, bo nie chciałeś, aby Namjoon się wypytywał, jak spędzisz święta? — prychnął rozbawiony. 

— Zacząłem się pakować, ale nie skończyłem… Powiedziałem, że muszę ogarnąć jeszcze kilka prezentów, więc mi uwierzył — odpowiedział cicho.

— Siedzisz całe dnie na sali tanecznej, więc każdy ci w to uwierzy — z jego ust wyrwało się ciche westchnięcie. — Gguk… Wiem, że boisz mu się powiedzieć prawdy, ale Nam się domyśla. On nie jest głupi.

— Wiem o tym Hyungie. Po prostu nie jestem gotowy mu o tym powiedzieć. Wiem, że Namjoon Hyung jest ostatnią osobą, która by nas nie zaakceptowała, ale boję się — przyznał cicho, na co Taehyung delikatnie potarł jego dłoń w geście otuchy. 

— Wiem, dlatego zostawiam tobie tą decyzję… I tak jestem z ciebie dumny, nie ważne co postanowisz — uśmiechnął się w swój charakterystyczny, lekko kwadratowy sposób, który rozweselał młodszego.

Gdy tylko Jeon spojrzał na twarz swojego Hyunga parsknął śmiechem i pokręcił głową. Taehyung zawsze potrafił go rozweselić, ale też wiedział, kiedy należy zachować powagę. Był niemalże idealnie wyważony w oczach młodego tancerza. On sam nigdy nie powiedział tego głośno, ale jego Hyung inspirował go swoją miłością do sztuki oraz spojrzeniem na świat. Chciał nie tylko oddawać się swojej pasji z takim uwielbieniem z jakim Tae patrzył na otaczający ich wszechświat, ale również, a raczej przede wszystkim, pragnął odkrywać nowe strony oraz rozwijać się. Jeśli ktoś kazałby mu określić Tae jednym słowem nazwałby go „wolnym”. Tak, zdecydowanie taki był Taehyung. Przesuwał swoje granice bez przerwy rozwijając się. Mało tego… Taehyung był wyoutowanym homoseksualistą. Mimo iż nie chodził z tęczową flagą i nie zachowywał się jak stereotypowy gej, to Jeongguk go podziwiał. 

Tae powiedział jeszcze przed studiami swojej rodzinie o swojej orientacji seksualnej nie zważając na fakt, iż jego rodzina była dość konserwatywna, z wyjątkiem jego młodszej siostry. Bliskie grono przyjaciół starszego również o tym wiedziało. Wspierali go oraz akceptowali. Niektórzy z nich nawet oferowali mu spędzanie wspólnie ferii semestralnych, aby tylko ich przyjaciel nie był sam. Ten jednak zawsze odmawiał i pracował na pełny etat jednocześnie studiując coś co kochał od zawsze. To była kolejna rzecz za jaką Jeongguk go podziwiał. Taehyung zawsze starał się znaleźć coś pozytywnego. Jakiś szczegół, który pozwalał mu zatrzymać swój uśmiech. Uśmiech, który dodawał również młodszemu siłę do działania. 

— Jeongguk? Słuchasz mnie? — usłyszał nagle i podskoczył delikatnie jakby wyrwany z transu. Jego policzki nabrały delikatnej różowej barwy, ponieważ się zawstydził. Zawstydził, bo zamyślił się skanując dokładnie pełne, lekko lśniące od pomadki usta swojego Hyunga.

— Przepraszam. Zamyśliłem się… Mógłbyś powtórzyć? — powiedział spuszczają szybko wzrok z ust starszego. Ten widząc zmieszanie swojego towarzysza lekko pokiwał głową i zaśmiał się.

— Pytałem się jak to w takim razie zrobimy. Wiesz… Teraz zrobimy zakupy spożywcze. A co dalej? Rozdzielimy się i spotkamy u mnie? Przyjdziesz ze swoją torbą, a ja zacznę gotować? Czy dopiero jak przyjdziesz? A może zaniesiesz zakupy ze mną i razem pójdziemy po twoje rzeczy? — powtórzył spokojnie, aby nie stresować chłopaka. 

Powolnym krokiem ruszyli w stronę najbliższego osiedla, gdzie znajdowały się dość przystępne cenowo sklepy spożywcze. Rozmyślali przy tym o następnych dniach jakie mają spędzić razem, przy tym niemo uzgadniając, iż będą unikać centrum miasta najbardziej jak to możliwe. 

Ruch w Seulu był większy niż zawsze ze względu na fakt, iż był to dwudziesty trzeci grudnia. Mieszkańcy miasta gorączkowo przemierzali ulice w poszukiwaniu ostatnich prezentów, tylko po to, aby uszczęśliwić najbliższych. Inni zaś biegli na ostatnie pociągi, autobusy bądź sami swoim pojazdem próbowali wydostać się z miasta. Jeszcze inni, tacy jak Jeongguk i Taehyung szli czarnymi, gdyż w Seulu już dawno nie było śniegu, uliczkami powolnym, wręcz leniwym krokiem. Nie śpieszyli się nigdzie. Prezenty już dawno zostały dostarczone przez listonosza bądź wciśnięte wczoraj na ostatnich wykładach swoim przyjaciołom. Ich ciche rozmowy wręcz gubiły się w chaosie miasta. Dzięki temu nikt nie zauważał lekkich wypieków na policzkach, których przyczyną zdecydowanie nie była chłodna pogoda, bądź delikatnie ocierających się o siebie dłoni. Dłoni na tyle spragnionych dotyku tej drugiej, że co chwilę „przez przypadek” delikatnie o siebie drasnęły, ale zarazem tak nieśmiałych, że nie były w stanie złapać się w tym romantycznym oraz intymnym dla nich geście. 

Specjalnie wybrali dłuższą drogę powrotną do mieszkania studenckiego Taehyunga. Szli przez park którego drzewa były ozdobione lampkami. Sama fontanna miała konstrukcję, której budowa miała imitować tryskającą wodę. W nocy park był piękny. Zapierał dech w piersiach swoim oświetleniem i stał się dzięki temu miejscem spotkań zakochanych w sobie par. Ten sam park był również specjalnym miejscem dla Taehyunga. Miała tu bowiem miejsce druga część ich pierwszej randki. 

Lekko ponad pół roku temu Taehyung zaprosił Jeona do kina na film wytwórni Marvel. Pamiętał doskonale jak młodszy kochał filmy należące dokładnie do tej wytwórni i choć on sam wolałby pójść na komedię bądź film reportażowy, to widok nieśmiałego, króliczego uśmiechu wynagrodził mu wszystko. A fakt, że podczas seansu mógł podziwiać wciągniętego w akcję filmu chłopaka, sprawił, iż Kim pokochał oglądać właśnie te produkcje. Te emocje, które malowały się w oczach Jeongguka, były tak żywe, iż mógł tworzyć później obrazy na podstawie płomyków, które wybuchały w tych czekoladowych oczach. Po seansie, który jeszcze długo przeżywał młodszy udali się właśnie do tego parku, gdzie powolnym krokiem spacerowali rozmawiając o wszystkim i jednocześnie o niczym, aż w końcu Kim nie wytrzymał. Wyznał iż żywi nadzieję na następne spotkanie. Dokładniej mówiąc na tyle spotkań ile młodszy tylko będzie miał ochotę, gdyż dawno przepadł w jego uśmiechu i nie wyobraża sobie, aby nagle miał zniknąć. To wyznanie było dla niego trudne. Pamiętał jak się denerwował, bo nie pamiętał kiedy ostatni raz tak szybko się kimś zauroczył. W sumie zauroczył to mało powiedziane. Taehyung dosłownie wpadł po uszy i choćby chciał się tego wypierać rękoma i nogami, to jego spojrzenie zawsze go zdradziło. Tak przynajmniej mówił mu Jimin, jego najlepszy przyjaciel i współlokator. 

Jednej rzeczy tylko nie wiedział zbierając się na odwagę ze swoim wyznaniem. Nie wiedział, że Jeongguk również przepadł. Równie mocno i szybko tak jak on sam. Jednak młodszy nie był tak odważny. Był nieśmiały i przez to zaprzeczał często sam sobie. Fakt iż nie miał wielu partnerów, a tą część życia trzymał w tajemnicy nie pomagał mu, aby się przełamać. Kiedy usłyszał słowa swojego Hyunga, poczuł się jakby dostał klucz. Klucz, dzięki któremu mógłby się przed nim otworzyć by pomału, ale pewnie pokazywać mu kim jest. Tak też zrobił. Pozwalał sobie na coraz to więcej swobody obok starszego. Gdy tylko byli sami ochoczo spłatał ich dłonie i godzinami mógłby skradać mu słodkie pocałunki. 

Wieczór w tym parku był zdecydowanie punktem zwrotnym w ich relacji. Od tego momentu zaczęli budować pewniej swoją relację. Z każdym dniem coraz więcej kawałków swoich serc oddawali, aby układać z nich każdego nowego dnia wspomnienia przepełnione pasmem emocji. Trwali przy sobie podczas tych szczęśliwych, ale również tych bolesnych chwil. To właśnie Jeongguk przytulał do swojej piersi Taehyunga, gdy jego matka napisała mu list z treścią łamiącą serce. Bądź szeptał mu słodkie słowa pochwały, gdy jego obrazy były wywieszane na korytarzach uniwersytetu. Również Taehyung był zawsze na telefon młodszego. Scałowywał jego łzy przepełnione bólem oraz żalem. Wywoływał te przepełnione szczęściem oraz uwieczniał piękne momenty na rolce swojego aparatu. 

Choć to brzmi pięknie, to ich związek był przez nich ukrywany. Na zewnątrz wyglądali jak najlepsi przyjaciele, których łączyło wiele zainteresowań. Zawsze razem. Znali się na wylot. Mało kto domyślał się prawdy, ale wystarczyłoby zwrócić uwagę na szczegóły, aby zacząć coś podejrzewać. Na krótkie "pamiętaj o szaliku", "weź moją czapkę", czy gesty jak muśnięcia dłoni oraz krótkie spojrzenia. To wszystko było przepełnione troską i głębokim uczuciem, którego do tej pory nie nazywali, choć zdawali sobie sprawę iż obydwoje to czują. Za zamkniętymi drzwiami wiele razy podejmowali rozmowę nazwania tego uczucia. Zawsze kończyło się to na nieśmiałych rumieńcach, zmieszanych spojrzeniach, gorących pocałunkach, zapewnieniach że to szybkie bicie serca, dziwne ciepło oraz poczucie bezpieczeństwa jest wzajemne. 

Poczucie bezpieczeństwa na tyle silne, aby szybko zaufać sobie też w ten cielesny sposób. Ich pierwszy stosunek trwał długo. Bez pośpiechu, mimo iż tego nie planowali, zatracili się w sobie całkowicie. 

Taehyung pozwolił młodszemu na poznanie siebie w ten delikatniejszy sposób. Pozwolił mu, nie zważając na fakt małego doświadczenia, zająć się sobą. Jeongguk za to, pozwolił mu być swoim pierwszym któremu się oddał.

I och cholera… Skłamałby mówiąc, że tego nie lubił. 

Ich charaktery oraz ciała, mimo delikatnych różnic, sprawiały że nie mieli problemu z “uleganiem”, bądź przejmowaniem “kontroli”. Dopełniali się wręcz idealnie, niczym jedna dusza zaklęta w dwóch ciałach. 

Wzrok Jeona odruchowo pokierował się na Kima. Ich spojrzenia skrzyżowały się, a obydwoje wiedzieli że podróżują gdzieś na skraju ostatnich kilku wspólnych miesięcy. Na ich twarzach malowały się leniwe uśmiechy. 

Droga minęła im w miłej atmosferze, mimo iż żaden z nich nie rwał się do długich monologów, bądź dialogów. Uzgodnili wspólnie że Jeongguk pomoże w rozpakowaniu zakupów na następne kilka dni, ale zaraz potem opuści mieszkanie Kima. Musiał załatwić jeszcze pilną sprawę na uczelni związaną z biurokracją, aby następnie z czystym sumieniem się spakować. Gdy tylko będzie gotowy przyjdzie już ze wszystkim do mieszkania Taehyunga, które ten dzielił normalnie ze swoim najlepszym przyjacielem, Park Jiminem. 

Nie wiedzieli nawet kiedy znaleźli się pod kamienicą, gdzie wielu studentów wynajmowało mieszkania na spółkę z innymi. Duży, starszy już lekko szary budynek zaskakiwał ciszą i spokojem spowodowaną przez przerwę świąteczną. Dwójka mężczyzn szybko wdrapała się na czwarte piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie Kima. Taehyung otworzył drzwi i znaleźli się w przestronnym korytarzu, który pomieścił małą szafkę na buty oraz wieszak. Mieszkanie, mimo iż małe było przytulne. Kuchnia połączona z salonem. Dwie malutkie sypialnie urządzone pod swoich właścicieli oraz mała łazienka z prysznicem. Wszystko w ciepłych barwach brązu oraz bieli, jako kompromis obu stron.

Teraz, specjalnie na święta mieszkanie było przystrojone. W oknie wisiały kolorowe lampki. W wolnym rogu, koło telewizora, mała sztuczna choinka mieniła się bombkami. Na czekoladowej kanapie leżały poduszki z zimowymi wzorami oraz puchaty koc, idealny na mroźne dni.

Jeon szybko znalazł się przy lodówce opróżniając torby z zakupami. Znów kupił za dużo, ale nie potrafił sobie odmówić zwłaszcza jeśli chodziło o słodycze. Tym razem nawet lody znalazły swoje miejsce w zamrażarce. W tym samym czasie Taehyung układał resztę rzeczy, które nie potrzebowały być schłodzone. Tak zatracił się w układaniu wszystkiego na półkach, że nie zauważył przyglądającego mu się Jeona. Ten uśmiechnął się pod nosem i cicho podszedł do swojego partnera kładąc mu dłonie na jego talię. Na ten nagły jednak ciepły dotyk dłoni uśmiech sam wpłynął na usta starszego. Delikatnie odwrócił się i spojrzał w czekoladowe tęczówki swojego chłopaka. Ten szybko, ale jednocześnie tylko ze znanym mu spokojem połączył ich usta w delikatnym pocałunku, który chciał skraść z tych pełnych ust już na stacji. 

— Witaj TaeTae — wyszeptał patrząc mu głęboko w oczy. 

Taehyung zaśmiał się skanując twarz mężczyzny. Jego długie rzęsy otaczające wesołe, duże, czekoladowe oczy. Delikatnie marszczący się nos z pieprzykiem, gdy jego malinowe usta wyginały się w uśmiechu. Roztrzepane przez wiatr włosy, które dodawały mu uroku. Mleczna skóra przyozdobiona rumianymi policzkami. Odruchowo przejechał palcem po małej bliźnie na jego policzku z zachwytem skanując mu tak dobrze znaną twarz.

— Witam Ggukie — odpowiedział równie cicho, jakby bał się że ktoś ich usłyszy i zniszczy tą chwilę.

— Nie chce wychodzić — wyznał, a jego usta wygięły się w smutnym grymasie.

— Wiem że nie chcesz, ale zobacz… Im szybciej wyjdziesz tym szybciej wrócisz i będziemy mogli zacząć nasze wspólne święta — powiedział lekko podekscytowany, nadal trzymając w dłoniach twarz młodszego. Nie umknęły mu dzięki temu nowe iskierki w oczach chłopaka. Uśmiechnął się czule, po czym pozostawił całusa na czubku jego nosa. Sprawił tym iż chłopak zmarszczył go bardziej udając niezadowolonego, ale jego usta wygięły się mimowolnie w uśmiechu zdradzając jak bardzo lubi ową pieszczotę.

— Załatwię wszystko najszybciej jak mogę — obiecał, po czym skradł kolejny słodki pocałunek z ust swojego Hyunga, który ten odwzajemnił. Wyszedł szybko z mieszkania wiedząc, że samo pożegnanie mogłoby inaczej przedłużyć się w nieskończoność, ponieważ mając obok Tae nie liczył czasu. Liczył tylko jego uśmiech oraz wspólne wspomnienia. 

Gdy tylko chłopak opuścił mieszkanie, tak na twarzy studenta sztuki zakwitł rozczulony uśmiech. Wiedział, że jego oczko w głowie postara się wrócić jak najszybciej. On sam nie chciał tracić cennego czasu, który mogliby spędzić razem, który mógłby spędzić z nim razem. Wiedział czym chłopak lubił się zajadać, więc bez najmniejszego problemu zaczął przygotowywać wszystkie składniki na ich wspólną kolację. Zdecydował się na kimbap, mimo iż nie wydawał się zbyt wykwintnym daniem, a wręcz prostym (zwłaszcza, że miał już ugotowany ryż) tak wiedział, że będzie on idealny do wieczornego seansu filmowego.
 
Mężczyźni długo planowali wspólne święta. Chcieli, aby ich pierwsze święta były niezapomniane. Nie idealne, a niezapomniane. Już na początku listopada, gdy Jeon nieśmiało zaproponował, że może zostać w Seulu na czas świąteczny, ogarnęła ich euforia. Spełniło się wtedy również ciche marzenie Kima. Im dłużej byli razem, tym bardziej pragnął spędzać z nim również te symboliczne dni. Nie miał jednak na tyle odwagi, aby to zaproponować. Bał się, że taka propozycja może zniszczyć ich dobrze układający się związek, nawet jeśli wśród Koreańczyków szerzyła się moda na spędzanie świąt Bożego Narodzenia ze znajomym. Powód ku temu był prosty. Korea nie jest krajem gdzie chrześcijaństwo ma największe wyznanie. Dzięki temu dużo osób decydowało się spędzać dopiero nowy rok z rodziną. 

Jeongguk był jednak inny. Kochał swoją rodzinę i okazywał to na każdy możliwy sposób. Dbał o nich oraz wkładał całe swoje serce w relacje z nimi. Jego rodzina nie była mu dłużna. Rodzice starali się, aby ich synowie byli szczęśliwi. Wspierali jak tylko potrafili, a jego starszy brat był również jego przyjacielem. 

Taehyung gdzieś głęboko w sercu zazdrościł mu tego. Dawno nie spędzał świąt w gronie rodzinnym. Odkąd jego rodzina wyparła się go, rzucał się na ten czas w wir pracy. Brał podwójne zmiany, dzięki czemu nie miał czasu nawet myśleć o swoim losie. Mimo to brakowało mu tego ciepła. Miał Yoongiego, swojego przyjaciela z dzieciństwa, z którym potrafił prowadzić godzinne rozmowy telefoniczne. Miał Jimina, którego poznał na studiach, a zdążył pokochać jak brata. Nawet on nie był w stanie zastąpić mu rodziny. Dopiero Jeongguk swoim króliczym uśmiechem sprawił, że Taehyung poczuł się jak w domu. Poczuł że jest gdzieś dla niego miejsce. Nawet jeśli jest ono tylko w ramionach tancerza. 

Dopiero około godziny osiemnastej do drzwi mieszkania zapukał Jeongguk. Taehyung otworzył mu drzwi, po czym zaprosił do środka. Zauważył że Jeon miał ze sobą swoją torbę podróżną. To wskazywało tylko na jedno. 

Ich pierwsze wspólne święta mogły się zacząć

Krótki pocałunek pełen euforii wylądował na malinowych ustach Jeona, skradając z nich cichy chichot. 

— Kolacja już gotowa. Filmy wypożyczone. Wszystkie możliwe lampki zapalone — powiedział na przywitanie Kim. 

Jeongguk spojrzał na niego zdziwiony. Wiedział że jego Hyung nie będzie leniwie siedział na kanapie, ale nie spodziewał się że przyjdzie na kompletnie posprzątane mieszkanie oraz gotową kolację. Wypuścił z ust ciche westchnięcie po czym zaśmiał się. To był dosłownie cały jego ukochany. Zawsze gotowy na wszystko.

— Pozwól, że zostawię moją torbę w twojej sypialni i wtedy możemy wspólnie leniuchować — zamiast odpowiedzi Taehyung przywarł po raz kolejny swoimi ustami do tych jego. Tancerz odruchowo położył dłoń na talii starszego i odwzajemnił pocałunek pełen tęsknoty. Trwali w tym czułym uścisku póki ich płuca nie domagały się tlenu. Niechętnie odsunęli się od siebie, idąc w wyznaczone strony. 

Po niespełna pięciu minutach siedzieli wtuleni w siebie zajadając się przygotowanym przez Taehyunga kimbap. Na podłączonym do laptopa telewizorze wyświetlana była jedna ze starszych komedii świątecznych. Ich śmiechy wypełniały mieszkanie, gdy nad ich głowami krążyła niewypowiedziana obietnica wspaniałych świąt. 

❄️

Wstali późno mając świadomość, że wybił dwudziesty czwarty grudnia, czyli ostatni dzień przed kompletnym zaszyciem się w swoim małym świecie. Leniwymi ruchami sprzątali salon po wczorajszym seansie filmowym. Skradali pocałunki i wymieniali uśmiechy, gdy planowali posiłki na następne dni.

Jeongguk wszedł do kuchni po długiej rozmowie telefonicznej. Odbył ją ze swoją mamą, która prosiła go, aby dbał o siebie oraz przeżywała jakiego dobrodusznego syna posiada, ponieważ nie chciał aby jeden z jego przyjaciół był sam w Seulu podczas tak ważnych dni. Rozmowa była długa, ponieważ nie wiedział kiedy znów jego mama będzie mieć czas, a nie chciał aby potem w pośpiechu wszystko przygotowywała. 

Jeon spojrzał na Taehyunga, który marynował mięso na bulgogi, ich dzisiejszą kolację. Chłopak stał do niego tyłem. Czarne roztrzepane loki zdradzały że mężczyzna niedawno brał prysznic. Mięśnie na jego plecach, ukryte pod beżowym T-shirtem, lekko napinały się przy każdym ruchu rękoma. Na nogach miał luźne spodnie do kolan. Jeongguk przesunął wzrokiem po gładkich łydkach swojego Hyunga zwracając przy tym uwagę jak lekko kołysał swoimi biodrami w rytm świątecznych piosenek puszczanych w radiu. 

Jeon przełknął ślinę czując znany mu ścisk na dole brzucha. Zniknął on jednak, gdy usłyszał jak Taehyung cicho nucił słowa piosenki "Winter Wonderland". 

Ciepły uśmiech wpłynął na usta chłopaka. Wyobraził sobie jak za każdym razem wchodząc do kuchni mógłby go podziwiać. Słuchać jego śpiewu, gdy myślał że jest sam.

Poczuł jak jego serce niebezpiecznie szybko zabiło na te myśli. Przy następnej, trochę żywszej piosence, wpadł na pomysł. 

Podszedł do swojego chłopaka. Położył mu dłonie na talii i wyszeptał do ucha:

— Zatańcz ze mną Hyungie. 

Taehyung lekko podskoczył. Nie spodziewał się że młodszy zakradnie się do niego. Jednak słysząc ową prośbę odwrócił się i spojrzał rozczulony w czekoladowe oczy swojego ukochanego.  Delikatnie się uśmiechnął sięgając po ścierkę. Wytarł swoje dłonie, po czym złączył je z tymi należącymi do Jeona.

— Wiesz że nie potrafię — zaśmiał się nerwowo. 

— To nic Hyungie. Nauczę cię.

— Uhm… dobrze, ale obiecaj że nie będziesz się śmiał — powiedział zawstydzony. 

To wyznanie spowodowało, że to Jeongguk miał teraz rozczulony wyraz twarzy. Delikatnym ruchem złapał za brodę starszego i podniósł jego głowę. Zeskanował jego idealną twarz. Onyksowe oczy, które zdobiły długie rzęsy. Pieprzyk na czubku nosa, który zawsze zdawał się go wołać, aby złożył na nim pocałunek. Pełne usta smakujące truskawkowym balsamem. Delikatnie opalona skóra przywodząca na myśl karmel. 

Spojrzał w jego oczy. Dłonie położył na jego rumianych policzkach. Oparł swoje czoło o to należącego do starszego chłopaka. 

— Nigdy bym cię nie wyśmiał. Będę się śmiał z tobą, a nie z ciebie misiu. 

Na owe wyznanie wzrok Taehyunga złagodniał. Uwielbiał gdy Jeongguk nazywał go pieszczotliwie, a w połączeniu z takim wyznaniem największe obawy odpływały w zapomnienie. W odpowiedzi złączył ich usta. Pocałunek był długi oraz czuły. Jego twarz nadal znajdowała się w dłoniach Jeona, a swoje dłonie owinął wokół wąskiej talii młodszego. Było to nieme pozwolenie na taniec. A może tańce? Sam nie wiedział. Wiedział jednak, że nie pożałuje. Być może chłopak da radę go czegoś nauczyć? A jeśli nie, to ośmieszenie się przy tańcu oznaczało szczery śmiech Jeona, który mógł słuchać godzinami. Na końcu oznaczało to jedno: ich bliskość. 

Jeongguk złapał za dłoń Taehyunga. Wyciągnął go na środek pokoju, gdzie mieli najwięcej miejsca. Delikatnie zaczęli  kołysać swoje ciała. Na początku Taehyung naśladował kroki swojego chłopaka, ale szybko załapał podstawy, dzięki czemu resztę tańca wpatrywali się sobie głęboko w oczy. Cichy śmiech dobiegł uszu Jeona.

— Chyba nie jestem taki zły — zaśmiał się Taehyung, a Jeon mu zawtórował. 

W końcu młodszy pokonał ostatnie centymetry i złączył ich usta. Taehyung uśmiechnął się przez pocałunek. Gdy tylko oderwali się od siebie Jeongguk delikatnie obrócił Tae wokół swojej własnej osi. Następnie ukłonił się delikatnie co spotkało się z cichymi brawami od jego partnera.

— Jesteś strasznie kochany Ggukie — wyznał nagle Taehyung. Jego policzki zalały się różem.

— Mogę poprosić o jeszcze jeden taniec? — zapytał nagle nieśmiało.

— Nie pytaj się, a złap za moją dłoń i prowadź mnie. Pójdę za tobą nawet na drugi koniec świata — wyszeptał Kim. 

Ich spojrzenia skrzyżowały się. Jeon zrobił to o co został poproszony. Przetańczyli kolejne kilka piosenek, skradając sobie przy tym całusy oraz śmiejąc się przy każdym obrocie. Ich serca biły równie szybko, a ciepło spowodowane bliskością ważnej osoby rozchodziło się po ich ciałach. 

W końcu byli zmuszeni oderwać się od siebie, aby skończyć przygotowywać posiłek. Wspólnymi siłami walczyli w kuchni. Ugotowali ryż oraz usmażyli wcześniej zamarynowaną wołowinę. Nie odbyło się to oczywiście bez chlapania wodą oraz podjadania, gdy drugi nie patrzył. 

— Hyungie! — rozniósł się podekscytowany krzyk Jeona. — Śnieg prószy! 

Taehyung wyjrzał przez małe okno kuchenne i zauważył, iż faktycznie prószy śnieg. 

Za oknem było już ciemno. Latarnie uliczne oświetlały ulice, które były pokryte białych puchem. Byli tak na sobie skupieni, zamknięci w swoim świecie, że nawet nie zauważyli szerzącej się bieli za oknem. 

Taehyung uśmiechnął się pod nosem. Odwrócił się do Jeongguka i zauważył jak chłopak obserwuje błyszczącymi oczami świat za oknem. Podszedł do niego, po czym wtulił się w jego plecy a brodę oparł o jego ramię.

— Jeśli chcesz, to możemy uprzątnąć parapet i zjeść przy oknie — wymruczał mu do ucha. — Możemy usiąść tutaj. Zjeść naszą kolację w świetle lampek wokół okna i obserwować śnieg. 

— Nie musimy Tae — powiedział, mimo iż jego sarnie oczy nadal uważnie śledziły świat za oknem. 

— Masz rację... Nie musimy, ale możemy. To twój pierwszy śnieg w Seulu. Możemy nawet wyjść na spacer po kolacji, abyś mógł się nim nacieszyć — zaproponował Kim. Jeongguk delikatnie się odwrócił i spojrzał na niego.

— Nie wychodźmy dzisiaj. Jest ciemno, a nie chcę, aby coś nam się stało na ulicy. Może wyjdziemy jutro? Mógłbym zrobić ładne zdjęcie dla mamy. Kupilibyśmy gorącą czekoladę oraz… 

— Oraz obejrzelibyśmy pokazy taneczne na Hongdae — dokończył za niego Kim, przez co wyczarował uśmiech na twarzy tancerza. — Możemy zrobić i tak. Cokolwiek sprawi, że będziesz szczęśliwy.

— Jesteś wspaniały TaeTae. Czym Ja sobie na ciebie zasłużyłem? — powiedział rozczulony.

— Daję Ci tylko to, co Ty mi dajesz Króliczku. Teraz sprzątnij parapet, a ja nałożę nam kolację — powiedział po czym cmoknął go w policzek. 

Jeon uśmiechnął się i odprowadził wzrokiem Taehyunga do kuchni. Ściągnął ramki ze zdjęciami z parapetu. Stawiając je na ławie wpadł na pewien pomysł. 

Taehyung poczuł chłód na plecach. Odwrócił się stawiając gotowe miseczki na blacie kuchennym i zauważył, że Jeongguk otworzył okno na oścież.

— Jeśli chcesz rzucić we mnie śnieżką, to wiedz, że sam będziesz to sprzątał — powiedział powoli zbliżając się do Jeona. 

Słysząc to młody tancerz zaśmiał się. Spojrzał na niego rozbawiony.

— Raczej nie to miałem w planach — przyznał. — Spójrz — polecił widząc niepewną minę Tae. 

Kim odetchnął głęboko. Podszedł do okna, a jego wzrok od razu padł na parapet pokryty śniegiem. Na samym środku było narysowane duże (na ile pozwalał rozmiar parapetu) serce. Spojrzał na Gguka, który niewinnie się uśmiechnął. 

— To kochane Ggukie — wyszeptał. 

— Lubię cię misiu. Naprawdę cię lubię — powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo.

Taehyung uśmiechnął się. Przyjemne ciepło wylało się w jego wnętrzu. Czuł w głębi serca, co młodszy miał na myśli. Poprawił kosmyk jego włosów, po czym dorysował po jednej stronie "KTH", a po drugiej "JJK". Dzięki temu na parapecie widniał napis "KTH ♡ JJK".  Cmoknął swojego chłopaka w czoło po czym wrócił do kuchni. 

Jeongguk uśmiechnął się pod nosem. Zrobił zdjęcie obrazku w śniegu po czym zamknął okno. Ustawił koło okna dwa krzesła. Włączył telewizję na stacji muzycznej. W tym samym czasie Kim postawił dwie miseczki na parapecie. Wyłączył światło, pozostawiając tylko kolorowe lampki świąteczne. Usiedli wygodnie, ale nadal blisko siebie na krzesłach. Spoglądali na powoli prószący śnieg dodający uroku. Rozmawiali o wszystkim oraz niczym zajadając się wspólnie ugotowaną kolacją, a w ich sercach zrobiła się nadzieja, że to nie ostatnie ich święta. 

❄️

— Gguk! Ty dzieciaku! — krzyknął Taehyung strzepując z siebie pozostałości śnieżki. 

— Jeden zero dla mnie Tae! — zaśmiał się Jeongguk. 

Od dobrej pół godziny spacerowali po nadal białym parku. Wypili gorącą czekoladę, jako deser na dzisiejsze popołudnie oraz podziwiali biały Seul. Jednak gdy tylko Tae poczuł się na tyle swobodnie, stało się to czego się obawiał. Jego chłopak zdecydował się obrzucić go śnieżkami. 

— Mogłeś wybrać lepienie bałwana, czy aniołów w śniegu, ale nie. Wielki Pan Jeon woli pokazać jak idealny ma cel — prychnął Taehyung pod nosem wywołując śmiech u młodszego. 

Przez to Jeon nie zauważył jednego. Kawałku chodnika pokrytego lodem. Nagle śmiech ustał, a Jeongguk z wielkimi oczami oraz lekko otwartą buzią siedział na chodniku. Poślizgnął się. 

Widząc szeroko otwarte oczy oraz usta młodszego, Tae nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. 

— Pomógłbyś mi! — odpowiedział przez śmiech młodszy. 

Taehyung podszedł do niego i podał mu swoją dłoń chcąc pomóc mu wstać. 

Jeon złap za nią pewnie, ale zanim jego chłopak zauważył ten niebezpieczny błysk w oku, pociągnął go sprawiając że wpadł w zaspę. 

Nastała krótka cisza, gdzie obydwoje mierzyli się wzrokiem. Zanim jednak się obejrzeli leżeli na śniegu i dosłownie płakali ze śmiechu. 

— Jesteś głupi Gguk — powiedział przez śmiech Taehyung. 

— Ja? To ty chciałeś wyjść ze mną na spacer — odpowiedział Jeongguk. 

— Wiem, ale jeśli będę chory robisz mi swój słynny ramen i nosisz mi leki — słysząc to młodszy prychnął i podniósł się na łokciach. 

— No chyba ty mi! — zaprotestował, ale wywołało to jeszcze większą lawinę śmiechu. 

Całe popołudnie spędzili na zabawie w śniegu niczym dzieci. Śmieli się w niebo głosy. Co chwilę ślizgali się na chodniku oraz lepili bałwana. Tak się w tym zatracili, iż do mieszkania wrócili odprowadzeni  przez blask księżyca. 

Weszli rozbawieni do ciepłego mieszkania. Zrzucili z siebie przemoczone ubrania. Jeongguk zamknął się szybko w łazience wstawiając przy okazji pranie. 

Stanął pod strumień ciepłej wody zmywając z siebie krzywe spojrzenia ludzi, którzy ich osądzali. Nie czuł się z tym komfortowo, ale starał się o tym nie myśleć. Nie chciał psuć zabawy swojemu chłopakowi, a Taehyung zawsze robił co tylko mógł, aby było mu dobrze. 

Odchylił głowę pozwalając, aby strumień wody spłukał mu pianę z włosów. Wypuścił powietrze z płuc, czując jak jego mięśnie się rozluźniają. Przejechał palcami po włosach i zakręcił wodę. Wytarł się delikatnie po czym przewiązał ręcznik na swoich biodrach. 

Wyszedł z łazienki i wzrokiem przeskanował kuchnię oraz salon. Nie znajdując swojego chłopaka pokierował się do sypialni. Delikatnie zapukał po czym nacisnął na klamkę. Wsunął się do środka a uśmiech sam wpłynął na jego usta. 

Taehyung siedział ze skrzyżowanymi nogami, bokiem na łóżku. Rękoma opierał się o materac za plecami. Na jego ramionach znajdowała się tylko i wyłącznie rozpięta, puchata brązowa bluza.  Jego smukłe, długie nogi były gołe.  Włosy rozczochrane, nadal wilgotne. Jego twarz rozświetlały wiszące pod sufitem oraz przy oknie lampki. 

Taehyung pasował idealnie do swojego pokoju. Ściany zdobiły obraz olejne, które były dziełami chłopaka. Pod oknem, z widokiem na miasto stało duże, drewniane łóżko. Na parapecie stał mały obraz z zielonym motylem. Mała drewniana szafa stała w jednym rogu. Zwisały z niej paprotki dając lekki indie styl pokojowi. 

Spora ilość  przyborów artystycznych, które były chaotycznie ułożone, podkreślała owy styl. 

— Hyungie? — zwrócił na siebie uwagę starszego, czując jak robi mu się sucho w ustach. 

Taehyung spojrzał na niego. Jego spojrzenie było ciężkie. Oczy przez panujący półmrok wydawały się czarne, nieprzeniknione. Przekrzywił delikatnie głowę i uśmiechnął się do niego. 

— Coś się stało? — zapytał z lekką chrypką. 

Jeongguk poczuł znany ucisk w dole brzucha. Jego chłopak był piękny. Zapierał dech w piersiach samym swoim spojrzeniem. 

Chłopak podszedł do niego. Stanął naprzeciw niego i nachylił się, aby złożyć pocałunek na jego ustach. 

Taehyung zaraz odwzajemnił pocałunek. Delikatnie rozchylił usta zapraszając Jeongguka do namiętnego tańca. 

Jeon delikatnie popchnął starszego nie przerywając pocałunku. Kim opadł płasko na plecach. Tancerz wdrapał się na niego opierając na swoich silnych rękach. 

Tae wplątał swoje długie palce w mokre włosy chłopaka i delikatnie za nie ciągnął.

Całowali się długo. Z każdą minutą czuli jak atmosfera gęstnieje. Ich niecierpliwe dłonie znaczyły nieznane im ścieżki na rozpalonych ciałach. Oderwali się od siebie dopiero, gdy ich płuca wręcz krzyczały o tlen. 

Ich oddechy były ciężkie. Spojrzenia pełne napięcia. 

Taehyung uśmiechnął się i wsunął dłoń pod ręcznik, przez co ten opadł ukazując jędrne pośladki oraz duże przyrodzenie młodszego. 

— Jesteś piękny Jeongguk. Jesteś tak cholernie piękny — wyszeptał Kim, a dłonią przejechał po wpół twardym penisie chłopaka. 

Jeon przełknął ślinę czując dłoń partnera na swoim przyrodzeniu. Stęknął, gdy owa dłoń zacisnęła się pewnie na jego długości. 

— Hyungie… — wyszeptał. Nachylił się nad jego szyją i zaczął składać na niej pocałunki, czasem przygryzając, aby zostawić namiętne ślady na jego smukłej szyi. 

— G-guk… — wyszeptał Kim. 

— Co się stało? Dobrze ci Hyungie? — powiedział po czym ujął w usta sutek starszego. 

Zaczął go ssać i przygryzać. Dłonie zacisnął na jego biodrach. Poczuł jak starszy zaciska palce na jego włosach. Słyszał jego urywany oddech, który podniecał go, ponieważ wiedział że tylko on jest w stanie doprowadzić swojego chłopaka do takiego stanu. 

W pewnym momencie oderwał się od Taehyunga. Usiadł okrakiem na jego twardym przyrodzeniu ukrytym pod beżowymi bokserkami. Spojrzał na chaos jaki stworzył. 

Rozmarzone czarne oczy. Napuchnięte od przygryzania oraz całowania usta. Ogromna ilość malinek zdobiąca jego klatkę piersiową i szyję. 

— Żebyś Ty widział to co ja widzę Tae — powiedział oczarowany. 

Taehyung zacisnął dłonie na jego biodrach. 

— A ty to co ja — wychrypiał z uśmiechem. 

— Chcę cię dziś poczuć — powiedział nagle, a spojrzenie starszego stało się poważniejsze.

Kim dźwignął się do siadu. Zeskanował jego twarz szukając jakiegokolwiek sprzeciwu. Nie znajdując żadnego odwrócił ich. Teraz to Jeon leżał pod nim. Całkowicie nagi oraz podniecony. Taehyung zrzucił z siebie bluzę i przywarł do ust tancerza.

— Jak tylko będzie coś nie tak… mów. Chcę, aby było ci dobrze króliczku — powiedział gładząc jego policzek. 

Jeongguk w odpowiedzi podarował mu szczery uśmiech. Widząc to Taehyung zaczął powoli całować całe jego ciało. Zaczynając od ust. Schodząc kolejno na policzek, żuchwę oraz szyję. Chwilę dłużej poświęcił jego jabłku Adama, zostawiając tam malinkę, w akompaniamencie cichych stęknięć Jeona. 

Schodził ustami coraz niżej. Pieścił jego mleczną skórę i uważał, aby jemu partnerowi było dobrze. 

Ominął sterczącego oraz ociekającego preejakulatem członka i przejechał językiem po wysportowanych udach. Zostawił na nich krwiste malinki. Wręcz ich morze. Uda Jeongguka były jego słabością. 

W końcu złożył ostatni pocałunek na jego podbrzuszu. Z cwanym uśmiechem dmuchnął na twardego członka po czym skrzyżował spojrzenie ze swoim kochankiem. Widząc niezadowolenie w oczach młodszego, przejechał językiem po całej jego długości aż zlizał preejakulat z główki. 

— Tae! — wychrypiał zniecierpliwiony. 

— Podasz… — przerwał kiedy Jeon wyciągnął spod poduszki lubrykant. Podał mu go zniecierpliwiony ich bliskości. 

Kim usadowił się między wysportowanymi udami Jeona. Wylał trochę żelu na swoje długie palce. Jedną ręką masował umięśnione udo, a kciukiem rozprowadził trochę żelu na jego różowym wejściu. 

Jeongguk sapnął delikatnie, gdy Taehyung włożył swój długi palec. Szybko doszedł drugi, który rozciągał go dokładnie, ale głośny jęk wydobył się z jego gardła, gdy poczuł jak jego kochanek masuje jego przyrodzenie. 

Taehyung rozciągał dokładnie chłopaka. Wykonywał tak zwane nożyce, aby mieć pewność, że nie zrobi mu krzywdy. Chciał, aby młodszy miał jak najwięcej przyjemności z ich stosunku. 

Gdy dołożył ostrożnie trzeci palec, nachylił się aby spić pocałunkiem z jego ust przeciągły jęk. 

— T-tae… Taehyungie. Już — wyjęczał młodszy, gdy poczuł zbliżający się orgazm. 

Słysząc to Taehyung zaprzestał. Wyciągnął ostrożnie swoje palce po czym wstał i ściągnął swoje bokserki. Miał już wyciągnąć prezerwatywę, gdy usłyszał cichy głos Jeongguka.

— Możemy bez? — zapytał się nieśmiało. 

Owa prośba rozczuliła starszego. Nie miał serca odmówić mu, więc wylał sporą ilość żelu na swoją dłoń. Rozprowadził go dokładnie po swoim twardym, wręcz bolącym członku. 

Ciężkie sapnięcie opuściło jego usta, gdy przejechał dłonią po swoim przyrodzeniu. Usadowił się wygodnie między jego nogami. Złączył ich dłonie i patrząc mu prosto w oczy, wszedł w niego powolnym ruchem. 

Na uczucie wypełnienia, Jeongguk ścisnął dłoń kochanka, a drugą odruchowo zaplątał w prześcieradle. Odchylił głowę do tyłu, co od razu wykorzystał Taehyung składając pocałunki na jego wrażliwej skórze. 

Kim dał mu chwilę, zanim zaczął delikatnie poruszać swoimi biodrami. Jego ruchy przyspieszały co chwilę, czując jak jego kochanek się rozluźnia. Gdy tylko głośny, wysoki jęk opuścił rubinowe usta młodszego wiedział że trafił w ten słodki punkt. Zaczął poruszać się pod kątem, aby tylko dać mu jak najwięcej rozkoszy. 

Ich ciała odbijały się o siebie w słodkiej melodii. W akompaniamencie cichych westchnień i jęków gonili za swoim spełnieniem. 

W pewnym momencie Taehyung usłyszał ciche pociąganie nosem. Otworzył oczy i ujrzał jak samotna łza spływa po policzku Jeongguka. Natychmiast zaprzestał swoich ruchów. Nachylił się nad nim ścierając łzę i z czułością spojrzał w jego oczy. 

— Co się stało? — zapytał zmartwiony. 

— Nic Hyungie. Ja… Ja po prostu jestem tak szczęśliwy — wyszeptał — Tak bardzo cię kocham, że nie wiem co zrobić z tym uczuciem — dodał tak cicho, że gdyby nie fakt iż Tae był blisko to nie usłyszałby tego wyznania. 

Serce Kima zabiło szybko. Wręcz zrobiło salto uderzając o żebra, jakby miało zaraz uciec. Sam poczuł jak łzy napływają do jego oczu. Nie wiedział czy wyznanie jest szczere, czy być może pod wpływem chwili. Wiedział tylko, że chce dać mu wszystko czego sobie zapragnie, ponieważ oddał mu już dawno swoje serce. 

— Też cię kocham Króliczku — wyszeptał mu prosto w usta zanim złączył je w pocałunku — Tak cholernie mocno. 

Poruszał się w nim dalej. Delikatnie, z gracją, tak jakby mocniejszy ruch mógłby zrobić młodszemu krzywdę. Trafiał w jego prostatę i spijał wszystkie rozkoszne jęki oraz westchnienia. Powtarzał mu na ucho jak wspaniały jest, aby nigdy w to nie zwątpił. 

A Jeon? Jeon czuł jakby był w niebie. Czuł się kochany oraz dopieszczony jak nigdy. Czuł ciepło bijące od swojego Hyunga oraz żar namiętności w ich ciałach. Czuł jak jego serce rwie się do Taehyunga, a ciało wręcz tonęło w jego dotyku. Ledwo zdążył ostrzec ukochanego przed orgazemem a doszedł wylewając się na swoje mięśnie brzucha. 

Krótko po doszedł w jego wnętrzu również Taehyung. 

Gdy tylko starszy złapał oddech pocałował swojego ukochanego. Delikatnie umył go wilgotnym ręcznikiem i pozwolił mu zasnąć w swoich ramionach. Jego serce topiło się, gdy odtwarzał w głowie jego wyznanie. 

Czuł nadzieję, że Jeongguk może być tym jedynym. 

Tym który w końcu nie tylko weźmie jego serce, ale również podaruje swoje. 

❄️ 

Jeongguk obudził się przez delikatne promienie słońca padające na jego twarz. Przetarł swoje oczy i zauważył siedzącego na łóżku Taehyunga ze swoim szkicownikiem. 

Taehyung miał mokre, zaczesane do tyłu włosy. Ubrany był w białą koszulkę oraz spodnie dresowe. Gdy zauważył, że młodszy nie śpi podarował mu piękny, kwadratowy uśmiech. Nachylił się i złożył całusa na jego czole. 

Jeon uśmiechnął się ospale. Przeszło mu przez myśl iż chciałby budzić się w ten sposób do końca życia. Może było to lekkomyślne, ponieważ byli młodzi, ale nie mógł się powstrzymać. Chciałby budzić się i podziwiać Taehyunga. Móc jeść z nim śniadania oraz budzić go, gdy zaśpi. Skradać leniwe pocałunki w weekendy. Wspólnie zasypiać i dzielić się każdą chwilą życia. 

Na samą myśl delikatny rumieniec zakwitł na jego policzkach. 

— Dzień dobry Ggukie — powiedział Tae przeczesując palcami jego włosy. 

— Dzień dobry Tae — odpowiedział lekko zachrypniętym głosem. 

Podniósł się do siadu a starszy podał mu kubek z ciepłą kawą. Uśmiechnął się na ten widok. Przyjął z chęcią napój oraz upił od razu łyk. Wyciągnął swój telefon, aby przeczytać wiadomości od swojej rodzicielki. Wysłał jej wczoraj sporo zdjęć ze wspólnego spaceru z Taehyungiem. Przeczytał wszystko bardzo dokładnie po czym zablokował telefon. Jego serce zabiło bardzo mocno, a on poczuł się poddenerwowany, na ową informację. 

— Tae? — zapytał niepewnie. 

Starszy od razu spojrzał na niego poddenerwowany czując, że coś się stało. 

— Moja mama zaprasza na sylwestra oraz nowy rok… — urwał niepewnie. 

— Możesz jechać Gguk. Wiem jak bardzo jesteś z nią zżyty. Spędzenie ze mną świąt to i tak dużo. Nie mogę od ciebie tyle oczekiwać — powiedział mu szczerze. Nie chciał, aby młodszy zmuszał się do czegokolwiek. Cieszył się że i tak dostał wspaniałe święta u boku ukochanego. 

— Pojedziesz ze mną? — zapytał niespodziewanie. 

Taehyung spojrzał zdziwiony oraz lekko zmieszany. Nie wiedział co ma odpowiedzieć chłopakowi. Nie chciał jechać, aby ukrywać ich związek. 

— Pojedź ze mną jako mój chłopak - poprosił po chwili — Kocham cię i chciałbym, abyś był obok gdy im o tym powiem — dodał niesamowicie pewnie. Uśmiech sam wpłynął na jego usta wyznając po raz drugi miłość swojemu Hyungowi. 

Tae zaniemówił. Obserwował go nawet nie mrugając. Nie spodziewał się z rana otrzymać taką informację. Nie spodziewał się, że młodszy wyzna mu w niespełna dobę po raz drugi miłość, a przede wszystkim nie spodziewał się iż zaproponuje mu poznanie jego rodziców. 

Samotna łza spłynęła po jego policzku. 

Jeon szybko starł ją palcem i spojrzał zaniepokojony w jego ciemne oczy. 

— Też cię kocham Jeongguk. Kocham cię tak bardzo…  Będę obok jak tylko mi pozwolisz — wyszeptał a szczery uśmiech pojawił się na jego twarzy. 

Jeongguk oparł swoje czoło o to starszego. Uśmiechnął się czułe i spojrzał w jego oczy. 

— Moja mama mi napisała. Wysłałem jej zdjęcia i napisała mi, że musisz być dla mnie bardzo ważny. Widziała to w naszych spojrzeniach — wyznał cicho. 

Taehyung zaśmiał się cicho zanim złączył ich usta w pocałunku. Miał cichą nadzieję, że rodzice młodszego przyjmą ich dobrze, że zaakceptują młodszego, ponieważ w jego oczach był on wyjątkowy. 

Był jego małą gwiazdką oraz powodem do radości. 

I gdyby tylko wiedział że przystając na ową propozycję wyjazdu otrzyma tak wiele… 

Otrzyma wspaniały prezent urodzinowy. Zje pełno smacznego domowego jedzenia. Zobaczy plaże w Busan i będzie mógł trzymać swojego chłopaka cały czas za rękę. Do tego w sylwestra o północy otrzyma pocałunek. Pocałunek od młodszego, przy jego rodzicach oraz fajerwerkach. Pełny miłości i namiętności, który był jednocześnie niemą obietnicą. 

Obietnicą, że ich miłość da radę z każdą trudnością, bo już nie są sami. 

W końcu Taehyung zyskał całą, nową rodzinę, która go pokochała. 

Z którą spędzał każde kolejne święta, zamykając ich wszystkich w sercu. 

❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️ ❄️

Wesołych świąt moi kochani!
Dawno mnie tu nie było, prawda?
Sporo się u mnie działo i jakoś nie widać końca, ale wiedzcie iż nie zamierzam rzucać pisania.
Mam nadzieję że to będzie taka obietnica na następne ff. Nowe tytuły oraz pomysły.
Przy okazji dajcie znać jak wam się podobało oraz spędźcie te święta najlepiej jak możecie.

Trzymajcie się żabki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top