~19~
-Pamiętacie co wam mówiłam? Macie być grzeczni i nie zadawać naszemu gościowi głupich pytań. I zwracacie się do niego z szacunkiem, to nie jest wasz kolega tylko mój szef. – po raz kolejny instruowałam moje bliźniaki. Darcy wpatrywała się we mnie gładząc materiał pudrowej sukienki, natomiast Louis okazywał maksimum znudzenia rozglądając się po pomieszczeniu. Ubrany w czarne spodnie i szmaragdowy, cienki sweter z łatami na łokciach prezentował się bardzo słodko jeszcze te jego brązowe loczki. -Zrozumiano? -spytałam kładąc dłonie na biodrach. Dzieciaki kiwnęły głowami i jak najszybciej wzięły do rąk pilota. Po krótkiej sprzeczce zgodnie włączyły telewizor i ustawiły kanał z bajkami. Przewróciłam oczami i podeszłam do łóżeczka Blake'a. Chłopiec spał słodko w niebieskim ubranku. Poprawiłam kocyk Maluszka i pocałowałam go w czoło. Następnie udałam się do kuchni, aby skontrolować stan zapiekanki, która piekła się jeszcze w piekarniku. Sięgnęłam po szklankę z sokiem i upiłam trochę.
Nagle w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Odłożyłam naczynie i szybko podeszłam do drzwi. Odwróciłam się jeszcze w stronę lustra i przeglądnęłam się. Wzięłam głęboki wdech i poprawiłam materiał białej koszuli. Czarne rurki idealnie opinały moje nogi. Nie spodziewałam się, że będą one na mnie dobre po ciąży.
Odwróciłam się do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Moim oczom ukazał się Tom ubrany w dopasowane, czarne spodnie oraz białą koszulę z rękawami podciągniętymi do łokci, której dwa pierwsze guzki były rozpięte. Wyglądał bosko.
-Dzień dobry Lily. – przywitał się z szerokim uśmiechem ukazującym idealne, białe zęby.
-Hej. -odpowiedziałam wpatrując się w jego idealną twarz.
-Przytuliłbym cię ale no... – zaśmiał się spuszczając wzrok na swoje ręce. Teraz spostrzegłam, że trzyma w jednej ręce bukiet kwiatów, a w drugiej trzy torby prezentowe. Szybko otworzyłam mężczyźnie drzwi i po wypuszczeniu go do domu zamknęłam je. Odwróciłam się i pierwsze co ujrzałam to bukiet.
-Coś dla pięknej pani. -wyszeptał.
-Dziękuję jest piękny. -odpowiedziałam przejmując piękny bukiet z różnych białych i jasno-różowych kwiatów. Muszę dodać, że pachniał równie nieziemsko.
-A gdzie twoje Maluchy? Mam nadzieję, że spodobają się im prezenty. -Tom przerwał mój zachwyt bukietem unosząc lekko trzy torebki.
-Nie trzeba było im kupować prezentów. Naprawdę.
-To żaden kłopot. A tak sprawię im radość. -odpowiedział z uśmiechem. Nie mogłam spierać się o to mając przed sobą Tom'a, który bez wątpienia w jakiś sposób zawrócił mi w głowie. Ale jest jeszcze Harry. Harry, który mimo swoich błędów nadal jest moim mężem i moją wielką miłością.
-Chodźmy więc do Maluchów. -Tom zdjął buty i podążył za mną do salonu. Bliźniaki bez zmian oglądały telewizję. Stanęłam obok nich, a tuż obok mnie brunet. Dzieciaki, to jest nasz gość, pan Tom Hiddleston. -przedstawiłam mężczyznę, w momencie gdy bliźniaki zeszły ze sofy i stanęły przed nami. – Przedstawcie się.
-Dzień dobry. Ja jestem Darcy. – moja córeczka przywitała się grzecznie.
-A ja Louis. -odezwał się mój syn. Tom z uśmiechem kucnął przed nimi.
-Ja jestem Tom i mogę być waszym przyszywanym wujkiem. -zaśmiał się ku wielkiemu zachwytowi Darcy. -To dla was. -każdemu z nich podał inną torbę i podniósł się. Dzieciaki usiadły na dywanie i sprawdziły zawartość opakowań. Darcy z piskiem wyjęła dużą lalkę, natomiast Louis znalazł w środku duży, plastikowy wóz strażacki. Chłopiec był bardzo zadowolony jednak powstrzymał głośne piski.
-Podoba się? – spytałam, w efekcie czego otrzymałam dwa przytaknięcia głową i szerokie uśmiechy. -Co się mówi?
-Dziękujemy. -odparli równo i powrócili do zabawy.
-Będą mieć zajęcie na popołudnie.
-O ile się nie mylę to mas z jeszcze jednego Malucha. -Hiddleston podał mi małą zieloną torebkę. -To dla Blake'a. -sięgnęłam do opakowania i wyczułam coś miękkiego. Wyjęłam przedmiot, który okazał się być ślicznym kombinezonem z kapturem. Całość stanowiła kostium małego króliczka.
-Jest cudowny. Dziękuję w imieniu Blake'a. -powiedziałam szczerze. Na myśl o moim małym synku w takim stroju, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. -Zaniosę kwiaty do wazonu i sprawdzę co z naszym obiadem. Usiądź, napijesz się czegoś?
-Nie, dziękuję. -odpowiedział brunet siadając na fotelu. Wyszłam szybko do kuchni, gdzie wstawiłam bukiet do wazonu z wodą. Następnie sięgnęłam po szklankę z sokiem i opróżniłam ją do dna. Kilka głębokich wydechów, pozwoliło mi na dalsze funkcjonowanie. Sprawdziłam stan zapiekanki i z zadowoleniem wyjęłam ją z piekarnika. Teraz chwilę ostygnie i można podawać. Odłożyłam rękawice kuchenne na blat i wróciłam do salonu. Po przejściu przez próg zastał mnie ciekawy ale i bardzo uroczy widok. Tom siedział na sofie trzymając na kolanie Darcy. Tuż obok bruneta siedział Louis. Oboje zachwycali się swoimi prezentami. W prawdzie bliźniaki nigdy nie miały problemu z nieśmiałością, ale nie sądziłam że będą tak lgnęły do Hiddleston'a. Może to po prostu wynik braku kontaktu z Harry'm?
-Zostaniesz z nami do wieczora? Chcę żebyś poczytał mi bajkę. Albo zaśpiewał. Na pewno ładnie śpiewasz. – przysłuchiwałam się słowom Darcy z nieukrytą ciekawością.
-Zostaniesz? Prosimy. -Lou dołączył do upraszania Tom'a o pozostanie.
-Jeśli wasza mama się zgodzi to czemu nie.
-Ja nie mam nic przeciwko. – odezwałam się zakładając ręce na piersi. Bliźniaki pisnęły i rzuciły się sobie w ramiona. -A teraz zapraszam na obiad.
*****
Zgodnie z prośbą Maluchów Tom został u nas do wieczora. Po wspólnej kolacji musiałam zająć się Blake'iem, więc brunet zaoferował pomoc w opiece nad Darcy i Louis'em. Najpierw grali w Jengę, potem w kalambury, rysowali coś i oglądali bajki. Wieczorem gdy poszłam uśpić najmłodszego Styles'a, bliźniaki zostały z Tom'em. Ich energia zaczęła sięgać poziomu 0, przez co nie były już tak głośne.
Tego wieczora Blake zasnął w trakcie przebierania go w piżamkę. Przytuliłam do siebie śpiącego chłopca i po buziaku włożyłam do łóżeczka. Przykryłam go kocykiem i zapaliłam lampę w rogu sypialni, zamiast głównego żyrandolu. Poprawiłam koszulę, która zmięła się w czasie karmienia niemowlęcia. Przetarłam twarz i poprawiłam włosy. To był długi i pełen wrażeń dzień. Wyszłam z sypialni pozostawiając lekko uchylone drzwi. Zgodnie z moją prośbą Tom i bliźniaki mieli pozostać w salonie i oglądać bajki. Zeszłam ostrożnie po schodach i słysząc pomruki telewizora udałam się do pomieszczenia naprzeciwko. Słysząc cichutką rozmowę przystanęłam w progu.
-Ładnie śpiewasz. – powiedziała cicho Darcy tuląc się do piersi Tom'a, który obejmował ją jednym ramieniem. Drugie trzymał opiekuńczo na plecach Louis'a, który spał na kolanach Hiddleston'a.
-Dziękuję, ale są lepsi ode mnie. – odpowiedział jej z uśmiechem mężczyzna.
-Mój tata ładnie śpiewa. -zaczęła sennym głosem. Tylko nie ten temat, błagam. -Ale ona nas już nie kocha. Woli inną panią. Chciałabym żebyś został naszym tatą Tom. – zwróciła się do bruneta, a moje serce stanęło. Darcy przysłoniła mi widok twarzy mężczyzny przytulając się do jego szyi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top