~1~
-Kiedy je wyciągniemy? – spytała Darcy rysując kółeczka na moim dużym brzuchu.
-Za niedługo. – uśmiechnęłam się.
-Zanim pójdziemy do szkoły? – spytał czteroletni Louis.
-Z pewnością. – odpowiedział Harry kucając pomiędzy dziećmi. Przyciągnął je do siebie i nosem poburzył brązowe loki na ich głowach. Dzieciaki zareagowały głośnym śmiechem i próbowały się wyrwać brunetowi. Mój mąż był jednak silniejszy. Ostatecznie Louis usiadł obok mnie na łóżku i przytulił się do mojej piersi, a Darcy wtuliła się w Harry'ego.
-Nudzi mi się. – wyszeptała dziewczynka w koszulkę swojego taty. Harry przytulił ją mocniej do siebie i pogładził po plecach. Wziął głęboki wdech i spojrzał na równie znudzonego syna.
-Pokażę wam sztuczkę, patrzcie. – bliźniaki jakby ożywiły się na jego słowa i wstały. Harry przybliżył się do kanapy i klęknął pomiędzy moimi nogami. Podciągnął do góry materiał mojej koszulki odsłaniając duży brzuch. Szczerze, wyglądałam jak wieloryb, a nawet gorzej. A co najgorsze, wyglądałam dużo grubiej niż podczas ciąży z Darcy i Lou.
Harry pochylił się nad moim brzuszkiem i musnął ustami miejsce powyżej pępka. Ułożył tam swoją dłoń i przyłożył ucho do ciała.
-Hej Maluchu! Tutaj twój tatuś. – wyszeptał, a ja poczułam delikatny ruch. Jakby na dźwięk głosu Harry'ego Maleństwo się poruszyło. –Twojemu rodzeństwu się nudzi, więc myślę, że pokażemy im pewną sztuczkę. Co ty na to? – zaśmiał się i spojrzał ukradkiem na Darcy i Louis'a. Stali obok bruneta i z zaciekawieniem przypatrywali się jego poczynaniom. Mój mąż połaskotał mój brzuch, a po chwili mogliśmy zobaczyć na kilka sekund stópkę, która z dużą siłą kopnęła w moje wnętrze. To takie dziwne uczucie, a temu towarzyszy świadomość, że masz w sobie takiego malucha. Uczucie niezwykłego szczęścia i entuzjazmu.
-Wow! Też tak chcę! – krzyknęła Darcy i wepchnęła się przed Harry'ego. Zrobiła to samo co on, jednak odcisk stópki nie pojawił się. –Tata weź ty zrób. – szarpnęła go za rękę i ułożyła na moim brzuchu. Harry uśmiechnął się szeroko i ponownie mnie połaskotał, chcąc zobaczyć stópkę dziecka. ,,Misja" ta okazała się sukcesem. Darcy spróbowała jeszcze raz swoich sił, lecz jej próba skończyła się fiaskiem. –To dziecko jest zepsute. – powiedziała zła i założyła rączki na piersi. Nie mogłam powstrzymać śmiechu i wybuchłam nim, a po chwili dołączył do mnie Harry.
-Ono nie jest zepsute Kochanie. – zwrócił się do naszej córki i musnął jej policzek. –Po prostu, reaguje tylko na mnie. – uśmiechnął się i założył jej loczki za ucho. Louis chyba potrzebował ojcowskiej czułości, ponieważ wsunął się pod ramieniem bruneta i wtulił w nie. Harry pogładził jego plecy i przytulił jedną rękę, a drugą zazdrosną Darcy.
Moja kochana rodzina. Oni są tacy słodcy. Jeśli chodzi o wygląd to Darcy i Lou odziedziczyli go chyba w stu procentach po Harry'm. Styles śmiał się już nie raz, wyobrażając sobie kolejki dziewcząt i chłopców ustawiających się do naszych dzieci. Zawsze wtedy klepałam go w ramię mówiąc, że wygląd nie jest najważniejszy. Harry jak to Harry, przewracał oczami i śmiał się dalej.
-Tato. – jęknął Lou wyciągając głowę w stronę swojego taty. –Pokażemy mamie niespodziankę? – spytał. Harry przenosił wzrok z jednego dziecka na drugie i zrobił minę udającą, że się poważnie zastanawia.
-Ale wieczorem idziecie spać o dwudziestej. – stwierdził ostro. Dzieciakom chyba było wszystko jedno, gdyż szybko się zgodziły i po chwili słyszałam tylko ich bieg po schodach na piętro.
-Co to za niespodzianka? – spytałam z uśmiechem.
-Zaraz się dowiesz Kochanie. – mruknął brunet zbliżając się do mnie. Pochylił się w moją stronę i musnął moje usta. Były tak cudowne. Nie mogłam się powstrzymać i zainicjowałam kolejny pocałunek. Ten był dłuższy i zdecydowanie mocniejszy.
-Tato idziesz?! – usłyszeliśmy krzyk z piętra. Odsunęliśmy nasze twarze i oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Idę, idę. – odpowiedział głośno Harry i przed wyjściem z salonu ostatni raz musnął moje usta.
Sięgnęłam po kubek z herbatą i upiłam łyk ciepłej cieczy. Od kiedy zaszłam w drugą ciążę pokochałam zieloną herbatę, wcześniej nienawidziłam jej.
Głośne śmiechy dochodzące ze schodów świadczyły o tym, że moi kochani zbliżają się.
-Mamo zamknij oczy! – krzyknął Lou. Z uśmiechem wykonałam jego polecenie i czekałam na niespodziankę. Słyszałam ich śmiechy, gdy jak to stwierdzili, że Darcy prawie rozbiła sobie głowę schodząc w ,,tym czymś" ze schodów.
-Otwórz oczka mamusiu. – powiedziała wesoło moja córka, a ja uniosłam powieki. Widok jaki zastałam wprawił mnie w śmiech. Harry był ubrany w onesie kangura. Obok niego stał Lou, który aktualnie stał się minionkiem, a obok niego Darcy w onesie Stitch'a. Na twarzach mieli szerokie uśmiechy, a ja poczułam się jak w raju.
-Cudowna niespodzianka. – uśmiechnęłam się. Lou podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił za co dostał buziaka w policzek.
-Mamy też coś dla kolejnego Styles'a. – usłyszałam Harry'ego i uniosłam wzrok. Brunet trzymał w ramionach Darcy, a ona wyciągnęła w moją stronę różową torbę prezentową. Przejęłam ją od córeczki i wraz z synem wyciągnęliśmy jej zawartość. Było to przesłodkie onesie niedźwiadka. Idealne zarówno dla dziewczynki jak i dla chłopca.
-Jest cudowne. Kto wybierał? Przyznać się. – powiedziałam z uśmiechem, który nie mógł zniknąć z mojej twarzy.
-Tata! – krzyknęły bliźniaki jednocześnie pokazując na Harry'ego.
-Tacie należy się chyba buziak, co myślicie? – spytałam wstając i układając dłonie na biodrach.
-Tylko nie taki okropnie głuuugi. – jęknął Louis.
-Tak! – Darcy zgodziła się z nim i szybko dała swojemu tacie buziaka w policzek. Pokręciłam głową i podeszłam do męża. Wspięłam się na palce i najpierw obdarzyłam buziakiem w czółko córeczkę, a następnie połączyłam usta moje i Harry'ego, w krótkim pocałunku. Tak jak chciały dzieci.
********
Hej!
Witam w pierwszym rozdziale drugiej części Our Twins. Mam nadzieję, że zagłębicie się w tą historię tak jak i ja :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top