Rozdział 42
* Pov Pisicela *
Szczerze, wyglądałem trochę jakbym dopiero co z firmy jakiejś wrócił tak się wystroiłem. Wszystkie laski na mnie polecą (mhm, wystarczy ci jedna Janeczku). Pomyślą, że jestem biznesmenem, w końcu, kobiety lecą na siano (bez urazy dziewczęta kochane), bynajmniej większość mężczyzn tak uważa.
Popsikałem się jeszcze perfumami i wyszedłem z mojego mieszania, od razu kierując się do podziemnego parkingu, na którym stało moje auto. Wsiadłem na miejsce kierowcy i odpaliłem silnik. Wyjechałem spod bloku, kierując się do Burger Shot'a.
Będąc już w środku usiadłem sobie przy jakimś wolnym stoliku i oczekiwałem na szefową tego miejsca. Po kilku minutach podeszła do mnie młoda dziewczyna z upiętymi włosami i usiadła naprzeciwko mnie. Podała mi dłoń na przywitanie i powiedziała jak się nazywa. Najwidoczniej mnie nie poznała, bo ja ja dobrze znałem. Nie raz przecież byłem w Burger Shot'cie zamawiając jakiegoś burgera do dawnej pracy.
- Imię i nazwisko - powiedziała, wyjmując jakieś dokumenty
- Juan Pablo Pisicela, nie udawaj że mnie nie znasz - odrzekłem odważnie uśmiechając się
- To ty?! - zapytała niedowierzając - Zmieniłeś się i nawet w mundurze nie jesteś - zauważyła
- No, niestety.. - westchnąłem
- Co się stało? - podpytała
W tym momencie do środka wbiegł zdyszany Alex z wielkim kartonem z moimi rzeczami. Kurwa, zapomniałem że miałem się z nim spotkać.
- Masz to - odpowiedział z zadyszką - Cześć Sky - przywitał się
- Janek? - zaczęła - Wywalili cię?
- Taaa - przytaknąłem - Nie chce o tym rozmawiać, możemy przejść do konkretów, a ty Alex.. wypieprzaj i dzięki - odrzekłem
- Nara - rzekł zdenerwowany i wyszedł z restauracji trzaskając drzwiami
- No dobra, odpowiedz na podane pytania i zostaw na kartce swój numer telefonu to zadzwonię jak okaże się że zostałeś przyjęty - oznajmiła - Musiałam takie coś zrobić, bo zgłosiło się dużo osób, a i bym zapomniała.. masz skierowanie na badania lekarskie
- Po co? - zapytałem biorąc karteczkę
- Teraz ministerstwo zdrowia zaleca robienie badań dla każdych nowych pracowników - objaśniła - Niestety, takie rozkazy
- Ehh, głupoty - westchnąłem - Dobra, a może masz długopis?
- Tak, masz - podała mi swój
* Pov Erwin *
Kolejne godziny siedzenia w celi, równały się z większym stresem spowodowany tym, że nie mogę teraz być z chłopakami, aby wspólnie obmyślić plan działania. Przecież Dia mnie zamorduje jak się dowie że siedzę dzień przez napadem. Z resztą, czemu ja się tym przejmuje, najwyżej sami zrobią.
Leżąc na łóżku i obmyślając plan, jak namówić policjantów, aby mnie wypuścili, nagle do pomieszczenia weszła znowu ta sama funkcjonariuszka, która wpakowała mnie siła do celi. Miała ze sobą mały kartonik a w nim... telefony. Boże, jestem uratowany.
- Macie 5 minut na rozmowę z bliskimi - powiedziała - Będę kontrolowała czas - podawała dla każdego komórkę
Od razu wybrałem numer do San'a, bo pierwszy nasunął się w kontaktach. Po krótce opowiedział mu co się stało i żeby sami zrobili akcje. Oczywiście powiedziałem to tak, by nikt się nie skapnął. Odpowiedział mi że przekona Dię i żebym się nie martwił, bo mnie jakoś uwolnią. Trochę ciekawiło mnie, co miał na myśli mówiąc że mnie uwolnią. Chyba nie zrobią wjazdu na komendę policji, bo wtedy będziemy mieć wszyscy przypał, a trzeba zachować dobra reputacje do złej gry.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo, oto kolejny rozdział
Błędy - przepraszam
Bay bay :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top