Rozdział 41
* Pov Pisicela *
W sklepie zacząłem wybierać jakąś koszule, mimo że ich nienawidzę. Jednak na umowę o pracę muszę wyglądać elegancko, bo przecież jak wieśniak się nie ubiorę. Postanowiłem wybrać niebieską w kratę oraz jakieś jeansy, pasujące do góry. Butów nie chciało mi się mierzyć, więc bez większego zastanowienia się, podszedłem do kasy i zapłaciłem za moje zakupy. Spakowałem je do jakiejś reklamówki, po czym opuściłem sklep z pożegnaniem bardzo miłej kasjerki, która mi trochę doradziła.
Do spotkania miało dojść za niecałe 2 godziny, przez co musiałem się spieszyć, bo chciałem być wcześniej, aby jeszcze na spokojnie zadzwonić do Alex'a, żeby zniósł mi moje rzeczy do Burger Shot'a. Nie zamierzałem więcej pokazywać się na komendzie ze względu na to że sam szef powiedział, bym mu się na oczy więcej nie pokazywał.
W mieszkaniu ubrałem kupione wcześniej ciuchy i zacząłem porządnie układać włosy. Niestety przez to, że dałem za dużo lakieru, uczesanie wyglądało trochę jak fryzura Capeli, czyli zaczesane na jeden bok. Teraz się właściwie skapnąłem że jestem podobny do niego, mimo że rodzeństwem nie jesteśmy. Masakra..
* Pov Hank *
Z myślą, że to tylko sen, że jestem w szpitalu, otworzyłem oczy z pełnym uśmiechem. Niestety szybko mina zniknęła z mojej twarzy, gdy okazało się, że dalej leże w ośrodku zdrowia, przypięty do różnych maszyn i z maską na mordzie, której za pewnie nie będę mógł ściągnąć, bo dostane ochrzan od lekarzy. Jednak od ostatniej pobudki, miałem jakoś więcej sił. O, czyli kroplówka wykonała swoje zadanie. Lekko się podniosłem do siadu i zacząłem się rozglądać za doktorem. Niestety byłem sam na sali, a przycisk do wezwania pielęgniarki raptem znikł. No kurwa, magiczny ten szpital, naprawdę.
Po godzinie czekania na kogokolwiek, w końcu przyszedł jakiś lekarz i z uśmiechem podszedł do mnie, oczywiście z pytaniem jak się czuje. Dosłownie, w każdym ośrodku, gdy pacjent się budzi, pytają cały czas o to samo, nie ważne czy zadawali to jakąś godzinę temu albo nawet 30 minut temu.. zawsze musi być te pytanie. Odpowiedziałem że bardzo dobrze z moim samopoczuciem i od razu podpytałem, kiedy będę mógł wyjść ze szpitala.
- Niestety, z badań wynika że pana organizm nie jest w odpowiednim stanie, aby pan mógł teraz opuścić tą sale. Wydaje mi się, że za jakieś 2 tygodnie dopiero, przykro mi - wyjaśnił
- No bez jaj, co ja będę tutaj robił - rzekłem
- Może pan zawsze zadzwonić do szefa, czy chłopaka to może nie będzie się pan nudził - zaproponował
- Zaraz, jakiego chłopaka - zapytałem
- No przyszedł tutaj mężczyzna twierdząc, że jest pana partnerem - oznajmił - Gregory jakiś tam. Nawet mówił do pana, gdy pan był w śpiączce
- Po prostu Hank, gdy się mówi na mnie pan to źle się z tym czuje - stwierdziłem - Aż taki stary nie jestem
- My nie możemy.. - zaczął
- Proszę przestać tak mówić - rozkazałem - Może jeszcze lekarz powie że do współpracowników pan tak oficjalnie mówi, pff nie oszukujmy się
- Dobrze... Hank - przytaknął - Dostałeś dawkę adrenaliny, dlatego jesteś na siłach
- Aaa, myślałem że to przez kroplówkę - powiedziałem - A tu jeszcze jakieś inne pierdoły dostałem
- Zaraz Hank'u dostaniesz chleb w jajku od tutejszych kucharek - przytaknął - Bardzo smaczne, polecam
- Co pan powiedział? Chleb w jajku? - podpytałem lekko wkurzony
- No tak, to chleb, moczony w jajku i smażony na patelni - podawał przepis
- Ja wiem, co to, tylko jak to tak można nazwać?! Prawdziwa nazwa to tosty francuskie - poprawiłem go
- Słyszałem też że mówią na to jajochlebki, czy jakoś tak - odrzekł
- Niech pan wypluje te słowa - powiedziałem - W życiu, proszę tak nie mówić, to błędna informacja
- Zrozumiałem - potwierdził - To, już przynoszę.. tosty - skrócił
- Dobrze, dziękuje - podziękowałem
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo, kolejny rozdział
Następny o 20 jak obiecałam.. 2 rozdziały dzisiaj!
Błędy - przepraszam
Bay bay :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top