Rozdział 32 [*]

* Pov Gregory *

- Czy tylko mnie popierdoliło na tym świecie? - mówiłem sam do siebie, dalej rozmyślając nad tym, co właściwie zadziało się u Erwina w domu

Chodzac po domu w tą i z powrotem zadzwonił do mnie telefon. Zdenerwował mnie fakt że był to znowu Pisicela, więc tym razem nie odebrałem. Dobijał się chyba z 5 razy, az, w końcu nie wytrzymałem i nacisnąłem zielona słuchawkę.

- Czego ty chcesz! - poleciałem odrazu z wrzaskiem

- Grzesiek.. Capela n-n-nie żyje - ledwo wydukał

- Co?! - odpowiedziałem - Jak to nie żyje! Co żeście mu zrobili?!

- Przyjedź na komendę, na czas sprawy, zostajesz znowu policjantem - odrzekł - Naprawdę, to ważne, zrób to bynajmniej na sprawy

- Oczywiście że się zgodzę, bo to był mój dobry przyjaciel - rzekłem - Zaraz będę, nara - rozłączyłem się

Wyjąłem plecak z szafy, otrzepalem go z brudu, bo leżał tam z co najmniej rok. Wsadziłem do środka chusteczki, wodę, jakieś oraz jakieś kanapki. Ubrałem kurtkę i plecak, po czym szybko wyszedłem, zamykając drzwi na klucz, udając się w stronę mojego auta.

* Time skip *

Okazało się że zdarzenie miało miejsce z tyłu parkingu. Stali już tam ratownicy medyczni, połowa funkcjonariuszy płaczących, druga połowa, która ich pocieszała oraz Janeczek, stawiający jakieś słupki koło ciała Dantego. Poszedłem jeszcze do szatni się przebrać, po czym wróciłem i podszedłem zobaczyć bliżej przyjaciela. Oczy miał szeroko otwarte, usta lekko rozchylone, na czole była rana postrzałowa, a sam pewnie upadł na plecy, bo na nich leżał w mundurze, który był już obudzony krwią.

- Mogę? - zapytałem cicho Pisiceli, pokazując na krótkofalówkę Dantego

- Tak - odpowiedział poklepując mnie po plecach i odchodząc w stronę innych

Wziąłem rzecz do rąk, która mi drżała i przyłożyłem do ust.

- 103 end of watch - westchnąłem - Eh, byłeś dobrym przyjacielem - odłożyłem recz koło niego i poszedłem do jednego z funkcjonariuszy, całego roztrzęsionego

W tle grała jakas smutna muzyka. Oczywiście jak to ja musiałem się wydrzeć, by to wyłaczyli.
Przytuliłem Xandera na pocieszenie i wtedy skapnąłem się że jego twarz była cała czerwona od krwi. Oddalając się, jego ubrania też były całe od cieczy. Popatrzyłem się na niego, a później na Capele. Wynika z tego że w chwili zabójstwa, musiał być razem z zamordowanym właśnie w tym miejscu. Czyli już jakiś trop mam. Teraz tylko czekać na specjalnych analityków (?), którzy będą sprawdzać ciało i powiedzą, z jakieś broni został zabity.

Pov Erwin:

Już za 3 dni jest napad, a ja zamiast myśleć o nim, to zastanawia mnie fakt, czemu ja do cholery pocałowałem Gregory'ego. To się niczego nie klei, miałem tylko zdobyć jego zaufanie do mnie, a nie się z nim całować, a tym bardziej pieprzyć.

- Erwin, Erwin! - poczułem że dostaje od kogoś z liścia

- Jestem! - odpowiedziałem szybko, wychodząc z moich myśli

- Słuchaj mnie, to ważne - odrzekł zdeterminowany Dia, pokazując na stole mapę miasta

Jednak nie posłuchałem przyjaciela i znowu zatopilem się w swoich myślach. Zastanawiając się z jakieś dobre pół godziny, znowu przerwał mi głos Garscon.

- Erwin, słuchałeś? - zapytał zakładając ręce

- Em tak tak - skłamałem

- No to powiedz, o której wchodzimy i którędy - zadał podając mi mapkę

Popatrzyłem się i starałem wykombinować jakoś gdzie mógłby zacząć napad. Pokazałem na jakieś losowe miejsce koło banku. Dia popatrzył się na mnie złowrogo i zabrał mi papier. Westchnął i zdenerwowany wyszedł z bazy, wyjmując paczkę papierosów.

- No to nieźle - zaczął Nicollo

- Co? - podpytał San

- Kurwa wkurzył się nie widzisz, bez niego akcji nie zrobimy - krzyknął

- Dajcie spokój z tym napadem, widać że Erwina coś przytłacza - odparł Włoch

- Mnie? Skąd taki pomysł?

- Widać - przytaknął - Poza tym Dia mówił tak głośno, że powinieneś był to usłyszeć

- W sumie, kogo ja oszukuje, macie mnie - rzekłem, siadając na jakiejś zniszczonej sofie

- Co się stało? - zapytał Kui

- Nie wiem czy mogę mówić.. nie chcę zostać wyśmiany - odrzekłem

- Daj spokój, jesteśmy grupą przyjaciół - stwierdził San - Możesz nam wszystko powiedzieć

- Pamiętacie jak mówiłem że załatwię kamizelki kuloodporne, które w zasadzie są dalej w moim mieszkaniu - zacząłem

- Tak - przytaknął Kui

- Dostałem je od policjanta.. w sumie, byłego policjanta, którego poznałem w Burger Shot. Pomogłem mu w interwencji i chciałem go przekonać do siebie, aby nam może później pomógł czy coś, lecz, pokąplikowało się - przerwałem

- Co takiego? - domagał się San

- Ostatnio jego znajomy zapomniał wziąć swojego inhalatora i leży w szpitalu. Ten policjant - Gregory - miał do mnie przyjść i zabrać, ale.. - znowu nie dokończyłem

- Ale? - powiedział zniecierpliwiony Nicollo

- Nie, nie mogę powiedzieć, przepraszam - wstałem i wyszedłem z opuszczonego domu, prosto do auta

Hejka, kolejny rozdział

Oczywiście żeby nie było musiałam uśmiercić Capele sorry :(
Nie będziemy zapalić zniczy, bo tak naprawdę jeszcze żyje w 5city

Błędy - przepraszam

Bay bay :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top