Rozdział 26
* Pov Hank *
Jak i przyszedłem z uśmiechem na twarzy, tak samo wróciłem z powrotem do mieszkania. Naprawdę, czasami rozwala mnie Pisicela przez jego niedowidzenie. I ci biedni policjanci.. musieli specjalnie biegać oraz starać się nie spóźniać. Znaczy, w ogóle jest zabronione nie przyjście do pracy na określoną godzinę, ale bez przesady. Czasami szef nam pozwala gdy coś nam wypadnie.
Popatrzyłem się na zegarek, wskazujący już 7.23. Zacząłem zastanawiać się co będę robił przez 11 godzin. Nagle postanowiłem że zrobię niespodziankę dla Grześka i pojadę do niego w odwiedziny. Tak.. o 7 rano.
* Pov Gregory *
Leżałem sobie w wygodnym łóżku, przekręcając się z jednego boku na drugi, próbując jeszcze zasnąć, bo obudziły mnie wiertarki na dworzu. W końcu zrezygnowałem z dalszego spania i poszedłem do kuchni, zrobić sobie kawę z expresu. Taka jest najlepsza.
Siadając przy stoliku z kubkiem w jednej ręce, a z telefonem w drugiej, zadzwonił mój dzwonek do drzwi. Zrobiłem zdziwiona minę, bo nie spodziewałem się gości o tej godzinie i zakłopotany podszedłem do nich. Gdy chwyciłem na klamkę, rozległo się kichanie. Już wiedziałem kto to był. Z pewnością otworzyłem drzwi i zobaczyłem nie kto innego jak Hank Over, wycierajacego nosa chusteczką.
- Ciebie popierdoliło do reszty? - odrzekłem i oddaliłem się aby mógł wejść do środka
- Przyszedłem odwiedzić kumpla - rzekł siadając na moim niepościelonym wyrku
- Kawa czy herbata? - zapytałem
- Herbata - odparł - Strasznie jakoś zimno
- Jest 0 stopni Celsjusza na dworze - wyjaśniłem - To co się dziwisz
- Gadałeś z Mia - zmienił temat - O tym że zabierasz ją do klubu o 18 + mnie.. a i + Capele
- Właśnie w tym problem że nie - westchnąłem - Nawet nie wiem jak zacząć
- Ja cię nauczę - odpowiedział - To tak, przyjdziesz tam i powiesz " Hej mała, wpadniesz do klubu na 18" - mówił zniżonym głosem
- Kurwa - wpadłem w śmiech - Od ciebie to raczej nie będe się uczył, zapomnij
- Chcę tylko przypomnieć że mam narzeczoną, w sumie to może już i nie.. - westchnął
- Co? Rozpłynęła się? - zapytałem ironicznie
- Powiedzmy że chyba nie czuje już do niej takiego uczucia jak wcześniej, a za to te uczucia poleciały do - zatrzymał się w mowie
- Dokończ jak zacząłeś - odparłem, wyjmując deskę do krojenia z dolnej szuflady
- Chłopaka - odrzekł
- Co?! - zapytałem, przy okazji uderzając głową w górna szafkę - Jesteś gejem?
- O, że odrazu gejem, może jestem bi, skoro jestem z dziewczyną - wyjaśnił
- Chociaż przystojny - zacząłem zadawać głupkowate pytania
- Grzesiek, bo tak cię kopnę, że polecisz na drugi koniec miasta - wrzasnął
- Dobra dobra, luz, tylko żartowałem - oznajmiłem
- Tutaj nie ma pory na żarty, to poważna sprawa - stwierdził - Zajmijmy się lepiej tym jak chcesz zaprosić Mię do klubu
- Może będzie lepiej jak zadzownie - zaproponowałem - Bynajmniej nie bede jej widzieć, znaczy, nie to że mi się nie podoba tylko - zacząłem się plątać
- Rozumiem, ale to może o jakiejś przyzwoitej godzinie, na przykład 13? - podał
- Jasne, spoko - rzekłem - Zadzownie później tak tak
* Time skip - 13.30 *
Pov Erwin:
To dzisiaj mam pomagać San'owi z jego spotkaniem w klubie. Kurde czemu akurat mnie.. mistrzem podrywów to ja nie jestem, a najważniejsze jest to aby być jak najbardziej naturalnym podczas rozmowy. Tak samo w starym mieście, też wszyscy mnie wybierali bym im towarzyszył na randce. Jakbym był jakimś ekspertą to okej, ale że nie jestem to już nie mój problem.
Nagle przypomniało mi się o kamizelkach które miałem załatwić na napad. Tak się cieszyłem spokojnym życiem, że kompletnie o tym zapomniałem. Wybrałem numer do Gregory'ego i przyłożyłem telefon do ucha.
- Halo? - zaczął
- Cześć, to dasz mi te kamizelki? - przeszedłem do konkretów
- Tak jasne, zaraz podjadę, widzisz, też zapomniałem - odrzekł - Za jakieś 10 minut będe na parkingu koło nowego bloku tak?
- Tak - przytaknąłem - Będę czekać, nara - rozłączyłem się
Przy okazji zacząłem jeszcze zastanawiać się nad tym kto mnie tam zawiezie. W końcu stwierdziłem że przecież San ma auto, więc pojadę z nim po tym spotkaniu.
Gdy wybiło równo 10 minut od ostatniego połączenia z byłym policjantem, zjechałem windą na dół i podparłem się ściany na zewnątrz, czekając na jego auto. Po chwili podjechał jakimś czarnym samochodem, którego marki nie znałem i podał mi w uwaga.. worku na śmieci, dobra ilość kamizelek. Podziękowałem mu i wróciłem z tym do mieszkania. Schowałem to do szafy, aby nie było że mam worek na śmieci postawiony na środku chaty. Teraz, kiedy mamy taki sprzęt i obronę, może uda się zrobić napad.. Oby..
Hejo, dzisiaj nudniejszy rozdział ale next będzie przemocarny :)
Błędy - przepraszam
Sorry że tak późno
Bay bay :*.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top