Rozdział 6 // Poprawione//

* Pov Hank *

Podjechałem pod malutki dom Pisiceli prawie przy wyjeździe z miasta. Strasznie podoba mi się wystrój z zewnątrz. Zrobiony z jasnego drewna i czarnego dachu, małe patio przed wejściem oraz garaż przed którym stało jego osobiste auto.
Nagle z tej pięknej chawiry wyszedł Pablo z plecakiem na plecach. Otworzył drzwi od miejsca pasażera i usiadł na fotelu.

- Siemka - przywitalem się podając dłoń

- Hej - odpowiedział - Nie spodziewałem się dzisiaj nocki więc na szybko zapomniałem kocy

- Nic się nie stało, dzisiaj kamery - odparłem wjeżdżając na główną ulicę w stronę komendy - Powiedz, masz klucze? - zapytałem

- Tak, mam - wyjął rzecz z plecaka i pokazał mi - Wziąłem jeszcze jakieś chrupki i kawusie w butli z zaparzaczem

- Ja nic nie brałem, bo dostałem sygnał jak już byłem przy swoim bloku - odrzekłem - Eh te moje szczęście

- Masz rację, zawsze ci się coś przytrafi. Właśnie jak tam sprawa z postrzeleniem? - zmienił temat

- Na razie idzie wszystko dobrze - wyjaśniłem - Grzesiek zaniósł nabój do analizy i czekamy na wyniki

- I co potem? - zapytał - Jak znajdziecie następny trop

- Właśnie chcę dzisiaj na nocnym poszukać jakiś śladów w okolicy - objaśniłem - Ty natomiast musisz mnie kryć

- Jak niby? - podpytał

- Szef będzie czekał na podziemnym parkingu komendy - mówiłem - Zaglądasz go, a ja w tym czasie wyjdę przednimi drzwiami w stronę krzaków, bo pewnie tam był napastnik

- Pomogę ci, ale tylko ten jeden raz, nie chcę mieć przypału - odparł

* Pov Erwin *

Leżałem na łóżku i nie mogłem zasnąć. Cały czas patrzyłem się w sufit oraz przypominałem sobie tamte czasy. Miałem o nich nie wspominać, ale czasami jest ciężko, szczególnie gdy poznałem tam moich wspólników i najważniejsze.. pierwsza miłość. Nasz związek z Eva nie trwał jakoś długo bo 2 miesiace. Potem postanowiliśmy zerwać ze sobą z tego względu że jej nie podobało się że jestem taki jaki jestem.

Nagle rozległ się dźwięk powiadomienia w telefonie. Odłączyłem go od ładowarki i zobaczyłem kto napisał. Pokazał mi się jakiś numer.

Od ******:
Siemka, to ja San ;)

Do ******:
O Hej co tam? Późno już

Odrazu aby nie zapomnieć zapisałem go w kontaktach.

Od San:
Chcesz się spotkać?

Do San:
O 20?  Bardzo chętnie

Od San:
To za jakieś 5 minut bądź koło parkingu, pojedziemy w jedno miejsce

Do San:
Spoko ;)

Szczerze.. nie spodziewałem sie że od razu ktoś z kim się widziałem pierwszy, znaczy drugi raz będzie chciał zaprosić mnie gdzieś. Nawet do głowy mi nie przyszło że mógłby mnie polubić. Miał bardzo poważny wyraz twarzy na każde powiedziane słowo.

Wstałem z łóżka i zacząłem ubierać swoje dzisiejsze ubrania, które miałem na spotkaniu i wziąłem na wszelki wypadek pistolet po czym wyszedłem cicho z mieszkania i zamknalem drzwi na klucz. Zszedłem po schodach, bo winda była za głośna, a nie chciałem budzić kogokolwiek.
Na parkingu czekał już San przed swoją inną furą. Czarne lambo.. nieźle. Podaliśmy sobie rękę i wsiedliśmy do samochodu. Wyjechaliśmy z miejsca początkowego.

* Pov Hank *

Stając na skrzyżowaniu, zacząłem przeglądać Twittera, aby zobaczyć co ludzie piszą o tej godzinie. Może ktoś coś wystawia na sprzedaż, a akurat mi się przyda.. niewiadomo.
Ruszając już na zielonym, nagle z prędkością światła przejechało czarne auto. Włączyłem sygnały i ruszyłem za nim. W końcu coś się dzieje. Dawno nie robiłem pościgów. Zdezorientowany Pisicela zaczął wypytywać o co chodzi, a dopiero po jakiś kilku minutach skapnal się że gonimy wóz.

- Strzelę w opony - zaproponował, szukajac broni w plecaku

- Zwariowałeś!? - krzyknąłem - Nie chcemy ich zabić, tylko ukarać - oznajmiłem - Poza tym, jestem dobry w pościgach

- Ta.. - odparł - Kiedy to było? Hmm, jakieś 3 miesiace temu - odrzekł

- Dobra, nie dołuj mnie - powiedziałem - Daj mi się skupić

* Pov Erwin *

Caly czas patrzyłem się w telefon, gdy nagle moje oczy zobaczyły radiowóz policyjny z bocznych lusterek. Jednak, nie szpinałem się za bardzo, bo nie raz gadałem z policją. Zawsze udało nam się negocjować, chociaż nie wiem jak z tymi tutaj.

- Kurwa, mamy ich na ogonie - krzyknął

- Pacz i się ucz jak to się robi - zaśmiałem się i wyjąłem z kieszeni pistolet

Wychyliłem się przez okno i zacząłem strzelać w asfald, aby ich jakkolwiek rozproszyć. Przy okazji udało mi się trafić w prawa przednia oponę, przez co wpadli w poślizg. Zatrzymali się, a ja z schowałem głowę do środka.

- Ale że typ z Burger Shot'a umie strzelać, niesamowite - oznajmił

- Coś już mówiłem o tym że nie chce być kojarzony z tym miejscem. Ja tam tylko czasami dorabiam - odrzekłem

- Dobra, to gdzieś za 2 minuty będziemy na miejscu. Na pewno ci się spodoba - powiedział

- Mam taką nadzieję że nie idziemy do klubu, ja rano muszę być trzeźwy - wyjaśniłem

- Znamy się niecały jeden dzień, a ty już mnie zaskakujesz, niesamowite - stwierdził - To Dia nie robił na mnie takiego wrażenia gangstera na początku, a ty.. odrazu można poznać że miał z czymś takim związek

- Nie podlizuj się - odparłem - W sumie to chociaż dobrze że tak mnie sądzisz, bo czasami ludzie przez moje siwe włosy, myślą że już jestem po piędziesiatce, a mam 25 lat

- Ludzie zawsze patrza na wygląd - stwierdził

- Prawda - potwierdziłem - Szczególnie kobiety, jakby nie było ich na świecie byłoby super, a z drugiej strony nie miałoby się nikogo do ruchania

W tym momencie obaj wpadliśmy w śmiech. Coś czuję że San będzie moim dobrym znajomym, a może i nawet przyjacielem.

Hejo, oto kolejny rozdział

Mam nadzieję że się spodobał :)

Obiecałam że dzisiaj będzie to jest, tylko że późno :/

Błędy - przepraszam

Ze względu na zaczynający się tydzień masakry, rozdziały będą w czwartki i piątki ;)

Bay :*

A i sorry za godziny ;/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top