Rozdział I - Wyprawa po potrzebne materiały i nieprzyjemne zdarzenie.

Budowa armii robotów zajęła Grzegorzowi i Laurze około miesiąca. W tym czasie, co dziwiło obojga, Daniel i Mateusz nie przybyli, aby im przeszkodzić. W przypadku tego pierwszego, Grzegorz po prostu myślał, że udało mu się zabić Daniela. Jednak, po tym miesiącu, gdy skończyli ową armię, postanowili wybrać się po trzy materiały potrzebne do budowy dezintegratora zasilanego piaskiem, gdyż Grzegorz chciał stworzyć ową broń, ponieważ uważał, że mogłaby mu się przydać w przyszłości. Dlatego też, w pewnym momencie po skończeniu budowy armii, powiedział do Laury:

– Armię mamy już gotową, ale musimy jeszcze udać się w pewne miejsce po uran, pluton i cały kontener piasku do budowy dezintegratora zasilanego piaskiem.

– Dezintegrator zasilany piaskiem? A co to jest? – spytała zdziwiona dziewczyna.

– Taka legendarna broń, która teoretycznie jest możliwa do stworzenia, ale praktycznie jeszcze nikt tego nie dokonał.

– I wierzysz, że akurat tobie się uda?

– Tak. W końcu nie takie rzeczy w życiu tworzyłem.

– No dobra, nie psuję ci marzeń.

– Czy ty we mnie nie wierzysz?

– Nie, że w ciebie nie wierzę, ale skoro nikt wcześniej tego nie dokonał, to dlaczego akurat tobie ma się udać?

– Bo ci wszyscy, którzy dotychczas próbowali, to byli ludzie, a ja nie jestem człowiekiem.

– To wiele wyjaśnia.

Po tej rozmowie, postanowili udać się po owe rzeczy od razu. Wsiedli więc w jedną ze swych bardzo dużych ciężarówek, do której doczepili jeszcze dwa, doczepiane bagażniki i ruszyli w odpowiednim kierunku.


Droga zajęła im około dwie godziny. Po tym czasie, dojechali do jakiegoś wysokiego, szerokiego i czarnego budynku. Kiedy się pod nim zatrzymali, wysiedli z pojazdu i weszli do środka. Będąc tam, Grzegorz zaczął się rozglądać, jakby kogoś szukał.


W pewnym momencie, ujrzał że podeszła do nich jakaś wysoka kobieta. Widząc ją, zaczął z nią taką rozmowę, jakby oboje znali się od bardzo dawna:

– Cześć, Grzegorz. – powiedziała kobieta.

– Cześć  – odparł Grzegorz.

– Skoro tutaj przyjechałeś, to musi oznaczać, że czegoś potrzebujesz.

– Tak, tak jest. Potrzebuję cały kontener uranu, plutonu i piasku. Nie pytaj, po co to ostatnie.

– OK, nie wnikam. W każdym razie, gdzie mamy to załadować?

– Przed tym budynkiem stoi moja ciężarówka. Tam załadujcie owe rzeczy, tylko uprzedzam, piasek ma być w ostatnim z bagażników. Pierwszy i drugi są odpowiednio przygotowane pod przewóz materiałów radioaktywnych.

– OK, rozumiem.

Po tej rozmowie, Grzegorz zapłacił odpowiednią sumę pieniędzy, po czym kobieta oddaliła się na parę minut. Kiedy jej nie było, Laura spytała:

– Kim jest ta kobieta?

- Ona? Diana Adamczyk, zarządczyni tego miejsca, w którym sprzedają różne rzeczy, w większości takie, których normalnie się nie dostanie. – odpowiedział Grzegorz.

– Taki czarny rynek?

– Coś w tym stylu.

Jednak, po tej krótkiej rozmowie, oboje ujrzeli, że Diana powróciła do nich i, po podejściu, rzekła:

– Gotowe. Materiały są w twojej ciężarówce.

– OK. Dzięki – odparł Grzegorz.

– Nie ma za co. Wiesz, że w takich kwestiach możesz na nas liczyć.

W tym momencie, pożegnali się oni, po czym Grzegorz i Laura wyszli z budynku, wsiedli do ich pojazdu, a następnie odjechali w kierunku ich bazy.


***

– No zajebiście. Grzegorz i Laura wiozą w kierunku ich bazy uran i pluton. – powiedział Daniel, patrząc w wielkie ekrany komputerów.

– A na co im to? – zapytał Mateusz.

– Nie mam pojęcia, ale ten piasek, który również wiozą, nasuwa mi pewną sugestię.

– Czyli?

– Dezintegrator jonowy zasilany piaskiem, czy po prostu dezintegrator zasilany piaskiem.

– A to co za wytwór?

– Legendarna broń, która teoretycznie jest możliwa do stworzenia, ale praktycznie nikt wcześniej tego nie dokonał.

– I Grzegorz sądzi, że uda mu się to zbudować jako pierwszemu?

– Z tego wniosek, że tak. Z tym dezintegratorem i z Grzegorzem wiąże się dłuższa historia, ale ją opowiem ci kiedy indziej. Teraz musimy im w tym przeszkodzić.

Po czym, postanowili działać.


***

Kiedy Grzegorz i Laura przejeżdżali przez jakiś las, nagle usłyszeli, że coś uderzyło w dach części pojazdu, w której byli. Gdy nieco odsunęli się na boki i unieśli głowy, ujrzeli że w dachu ich ciężarówki było wgniecenie, i to dość spore. Widząc je, wyszli na zewnątrz i, po spojrzeniu w górę, ujrzeli że to drzewo przewróciło się na ich pojazd.

– Dobrze, że nie spadło na któryś z bagażników. – powiedział Grzegorz.

– Dobrze, że nic nam się nie stało. Ale jak teraz wrócimy do domu? – dodała Laura.

– Poczekaj, mam pomysł.

Chwilę potem, dziewczyna ujrzała, że wokół przedniej części pojazdu pojawił się ogromny błysk, a gdy zniknął, drzewa nie było, a pojazd został naprawiony. Widząc to, spojrzała na swojego towarzysza i powiedziała:

–Sprytne!

– Oj, wiem. Po prostu nie zamierzałem bawić się w ręczną naprawę tego pojazdu. Za wiele czasu by mnie to kosztowało, a mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia. – odparł

Po tej krótkiej rozmowie, oboje wsiedli do odnowionej, przedniej części ciężarówki i ruszyli w dalszą drogę do bazy.


Kiedy po około dwóch godzinach tam dojechali, postanowili zacząć tworzyć owe urządzenie od razu... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top