Prolog

Cześć kochani!

O to moja kolejna książka! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jest ona pisana na podstawie Opowieści z Narnii: Książę Kaspian. Pomysł napadł mnie nagle, oglądając pierwszą część trylogii. Pokładam nadzieję, że zajrzycie do tej książki i nie spotka was jakiś zawód.

Miłego czytania!

~Kal ❇️💚🐍✨

***************************************

Harry przebiegł przez ulicę, potrzymując swoją czapkę, od szkolnego mundurka, a drugiej ręce, mocno ściskając teczkę z zeszytami.

— Ej uważaj jak chodzisz! — krzyknął jakiś kierowca.

— Bardzo przepraszam!

Chłopak stanął, na bezpiecznym chodniku i szybkim krokiem ruszył w stronę marketu z gazetami.

— Cześć! — czarnowłosa spojrzał się na brązowowłosego chłopaka. — Jestem Theodor! Theodor Nott! A ty?

— J-Ja? Jestem-Jestem Klara!

— Pansy!

Brązowowłosy spojrzał smutno na ciemnowłosą i popatrzył na niższego chłopca.

— Co się dzieje?

— Szybko! Musisz mi pomóc ich rozdzielić!

— W ryj! Walnij go w ryj!

Loczek, razem z Pansy przepchali się przez tłum i stanęli, jak najbliżej bijących się.

— Ronald! Przestań! — Hermiona patrzyła jak rudowłosy dostaje w brzuch, aby po chwili upaść.

Po chwili wszyscy stanęli i patrzyli jak dwaj wojskowi, łapią chłopców i dają nagany.

— I na co Ci to było! — pisnął Potter, przykładając ściereczkę do skroni rudowłosego.

— Obrażał nas! Mówił, że powinniśmy umrzeć!

— Ron! Nie przyzwyczaiłeś się do tego jeszcze? W nas nie leży ten problem! Tylko w nich, że nie rozumieją, że komuś nie podobają się dziewczyny!

— A nawet jeśli! To oni powinni słuchać się nas!

— Ron! Nie jesteśmy TAM! Nie jesteśmy dorośli! Tutaj jesteśmy tylko dziećmi.

Niebieskooki westchnął usiadł na swoim miejscu i popatrzył na ściany.

— Mam już dosyć. To już prawie dwa lata!

— Au! — Hermiona podskoczyła na swoim miejscu i popatrzyła z szokiem na Potter'a.

— Przestań krzyczeć! — zganił ją Ron.

— To nie moja wina! To oni się szczypią.

— Ała! — Ron, uderzył Harry'ego w ramię. — I za co to było!

— Że niby co ja-Ała! — nagle z tunelu wyjechał pociąg, jechał w zawrotnej szybkości. Ludzie zaczęli się rozmywać.

— Co się dzieje!

— To-To magia! — krzyknął z uśmiechem Potter.

— Złapmy się za ręce!

Chwilę później, ze ścian, zaczęły odpadać kafelki. Harry zmrużył oczy, popatrzył z szokiem, że pociąg zaczyna prześwitywać, a tuż za nim pojawia się plaża.

**********************

Cały zamek rozdarł głośny krzyk bólu. Służki biegały po całym korytarzu, z gorącą wodą, ręcznikami lub prześcieradłami.

Po chwili, w komnacie dało się usłyszeć płacz niemowlaka. Czarnowłosa złapała za zawiniątko i odwinęła kawałek kocyka. Odetchnęła z ulgą widząc, że narodził się chłopiec.

— Lordzie Malfoy. — blondyn spojrzał na swą prawą rękę i kiwnął głową, aby mówił. — Twoją żona właśnie urodziła. To chłopiec. — po ustach mężczyzny przeleciał drobny uśmiech.

— Lordzie Diggory. Wiesz co robić.

Platynowowłosy podskoczył, czując dłoń na swoich ustach.

— Panie!

— Jeszcze pięć minut Blaise!

— Panie tu nie chodzi o trening szermierki! Musisz uciekać! Twa ciotka powiła syna.

Mężczyzna podskoczył szybko złapał za miecz, jakąś torbę i wbiegł do tajnego przejścia. Jak przez mgle zobaczył, jak jeden z lordów, razem z żołnierzami, wymierzają strzały, w jego łoże.

Szarooki ruszył za przyjacielem. Stanęli w stajni, czarnoskóry zaprzągł jego konia i podał mu jakiś biały róg.

— Róg? Po co mi jakiś Róg? — prychnął Książę.

— Dostałem go od twojego nauczyciela, jest w lochach. Kazał ci przekazać także wiadomość, masz w niego zadąć w momencie, kiedy nie będziesz miał wyjścia, a zagrożenie będzie zbyt wielkie abyś poradził sobie z nim sam.

Usłyszeli bijący dzwon i krzyki.

— Jasne, coś jeszcze. — zapytał szybko Malfoy i złapał mocniej za biały instrument.

— Nie, a teraz uciekaj. Już!

— Zamknąć wrota!

Czarny koń biegł jak najszybciej mógł, strzelali do nich, jednak gdy przekroczył, o wpół zamknięta bramę, pościg zaczęli żołnierze na koniach.

Książę schylił się, przed strzała i ruszył w głąb puszczy, miał nadzieję, że wartownicy wystraszą się zakazanej puszczy, mylił się.

Dojechał do rzeki, sprytnie przeprawił się przez nią, razem ze swym koniem i ruszył dalej, gubiąc za sobą dwóch żołnierzy.

Pozostała trójka goniła go dalej, nie miał jednak szczęścia, odwracając się przez ramię uderzył w gałąź, jeszcze przez chwilę, czarny rumak wlókł go za sobą, dopóki ten nie odplątał sznura, który przytrzymywał go przed upadkiem.

Opadł na ziemię, słyszał głośny stukot kopyt u wiedział, że to jego koniec. Nagle przed drzewem, przy którym leżał, stanęły trzy dziwne stwory.

Malfoy spojrzał z szokiem na borsuka i dwa karły?

— Co ty robisz?! — borsuk stanął przed karłem i uchronił go od miecza.

— Widział nas! Musi zginąć.

— Tam jest!

Blondwłosy krasnolud spojrzał na trzy zbliżające się konie.

— Wy się zajmijcie tym-tym! A ja nimi!

Borsuk podszedł do blondyna, który w strachu złapał za róg i przyłożył do ust.

— Nie!

Zadął w niego. Nie było innego wyjścia.

***************************************

Taca na opinie ---> _______________________

Zostaw coś po sobie ❤️

Do zobaczenia 😘

Wasza
Kala_malfoy❇️💚🐍✨

Dracon 10

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top