Rozdział I Ktoś nowy w rezydencji
- No proszę, czyli jednak jesteś białą kicią!
- Miau?
Obudził mnie ten wielbiony przeze mnie głos. Michaelis uśmiechał się do mnie. Umył mnie starannie, więc odkrył pod warstwą błota śnieżnobiałe futerko.
- Trochę pielęgnacji i będziesz milutka jak chmurka.
Podsunął mi miskę z mlekiem. Otarłam się o jego nogę z wdzięcznością po czym opróżniłam naczynie.
- Nie byle jaki z ciebie kot - podniósł mnie i zaczął rozczesywać moje gęste futerko. - Musiałem pozbyć się reszty kotów, ale... Panicz powiedział, że mogę zatrzymać kota, który nie będzie wywoływać u niego reakcji alergicznej, twoja rasa jest idealna!
- Mrrr...
- Skoro zostaniesz u mnie, trzeba by cię jakoś nazwać... Przypominasz mi pewną kotkę, którą zajmowałem się dawno temu... Dlatego nazwę cię Reader.
Ucieszyłam się. Poznał mnie...
Poddałam się pieszczotom, mrucząc z roskoszy.
- Jutro cię wystroję i pójdziemy do panicza. Bądź grzeczna proszę, wtedy będziesz mogła ze mną zostać.
- Miau!
Myśląc że śpię, ułożył mnie na poduszce zrzuconej na podłogę. Przyglądałam się demonowi z pod przymkniętych powiek. Oboserwował mnie. Nagle jego uśmiech został zastąpiony przez zdziwienie i demon zachwiał się. Prawie podskoczyłam widząc jak opada na łóżko z grymasem bólu na twarzy.
Zostało mu mało czasu. Muszę go wspierać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top