#3
22 Kwietnia
Minął już miesiąc odkąd rodzice nie żyją i stwierdzam, że życie z nimi było dla mnie łatwiejsze niż życie z tym... czymś.
-Au!
-Przepraszam!
-Bądź ostrożniejsza z tą igłą. Możesz coś mi zrobić.
-Tak tak... przepraszam. Zamyśliłam się.
-Nie powinnaś odpływać, kiedy zaszywasz mi ubranie... czasem mi się wydaje, że to jednak ja powinienem być tym starszym.
-Jestem strasza tylko o 6 lat!
-Czyli jesteś stara...
-Mam 20 lat!
-Staaaraaa... -przez następne minuty siedziała naburmuszona i zszywała dziurę.
-...wiesz nad czym się zastanawiałam?
-Jeżeli to znów próba wyciągnięcia mnie na dwór, kupienia czegoś co nie sprawdził nikt z moich ludzi, znalezienia mi hobby lub dania czegoś ohydnego do jedzenia to dziękuję ale spasuję.
-Zastanawiałam się nad tym... dlaczego masz takie nastawienie do wszystkiego... wiem, że dużo chorujesz ale musisz korzystać z życia.
-Moim zadaniem jest zajmować się firmą. Nie mogę zawieźć moich rodziców.
-Rozumiem... ale powinieneś...!
-Cicho! Nie wracaj znów do tego tematu!
-Staram się Tobie pomoc, Olivier!
-Nie prawda! Tylko starasz się mi zaszkodzić! Mam w nosie Twoje widzi mi się!
-To nie jest "widzi mi się"! I wcale nie staram się Tobie zaszkodzić! Przecież dziecko musi korzystać z życia!
-Nie nazywaj mnie dzieckiem! Teraz jestem szefem firmy, więc nie mam czasu na takie zabawy!
-Twoi rodzicie chcieliby abyś korzystał z życia!
-MOI RODZICE NIE ŻYJĄ!! I TO Z MOJEJ WINY!!
-Olivier... nie mów tak proszę...
-NIE ZDOŁAŁEM IM POMOC!! TO PRZEZE MNIE NIE ŻYJĄ! To tylko i wyłącznie moja wina...! -poczułem jak po policzkach spływają mi łzy.
-Olivier... choroba nie wybiera...
-Ale da się ją wyleczyć! A ja... nie zwróciłem uwagi w jakim są stanie! Nie zauważyłem, że zrobili się inni... GDYBYM ZWRÓCIŁ NA NICH UWAGĘ! ONI NADAL BY ŻYLI! -uderzyła mnie... -C-CO TY?!
-Mam zamiar spełnić życzenia Twoich rodziców.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top