Część 3 - Tylko jeden krok

Kiedy obudziłem się, czułem, jak pieką mnie rany. Przecież o to w tym chodzi - ból. Ma boleć. Jak całe moje głupie życie... A moja "kochana" rodzicielka przez 25 minut nie zdawała sobie sprawy z tego, że ją olałem wieczorem. Mam pewność, że dzisiaj nie będzie w ogóle dzwonić, bo się obraziła. I dobrze. To właśnie chciałem osiągnąć. 

I standardowo - szybka toaleta, spakowanie rzeczy, szybkie śniadanie i wyjście z domu. Niechętnie zamknąłem drzwi na klucz i chciałem zejść ze schodów, ale zamiast tego zleciałem z tych kilku stopni prosto na dróżkę, prowadzącą do otwartej furtki. A przez co się wywróciłem? A przez czekającą pchełkę!
- Co... co ty tutaj robisz?! - zapytałem, podnosząc się z trudem, a blondyn przestraszony do mnie podszedł.
- Rany, Ari! Ja nie chciałem! Przepraszam! Myślałem, że... mnie zauważysz!
- Kurna, człowieku, nigdy bym nie pomyślał, że ktoś mi będzie pod drzwiami siedzieć! A w ogóle skąd wiesz, gdzie mieszkam? - zapytałem, otrzepując ubrania z kurzu i brudu.
- A bo... no wiesz... - bąknął i odwrócił głowę, spoglądając na pobliskie krzaki.
- Szpiegowałeś mnie...
- Nie! Skądże! - odpowiedział od razu, ale widząc mój wzrok, westchnął cicho - No dobra, szpiegowałem... Ale chciałem wiedzieć, gdzie mieszkasz! Nie zdążyłem się zapytać w szkole!

Odpuściłem. W końcu jako jedyny ze mną rozmawia.
Cudem zdążyliśmy na autobus i uniknęliśmy spóźnienia. Nawet byliśmy trochę wcześniej... Niestety. Już od samej bramy uczniowie się ze mnie śmiali, wyzwiska leciały równo. Nie przejąłem się tym - to już standard. Kiedy tylko doszliśmy do klasy i zajęliśmy ławkę, zwróciłem się do Alexa.
- Słuchaj... Ja wiem, nic do mnie nie masz i w ogóle... Ale nie sądzisz, że będzie lepiej, jeśli, no wiesz...
- Przestaniemy się do siebie odzywać? - przerwał mi i machnął ręką.
- Ale przeze mnie i z ciebie się mogą śmiać! Alex, nie chcę, żeby przeze mnie zniszczyli życie tobie!
- Nie marudź, tylko pokaż zadanie z matmy. - mruknął, nic sobie nie robiąc z mojej gadaniny.
- Nie! Bo go nie zrobiłem i chcę ci wytłumaczyć, że lepiej, jak się nie będziesz ze mną zadawać!
- Ariel! Przymknij no się! - warknął wyraźnie zły, wyrywając mi z rąk zeszyt. Zdębiałem. Nie miałem pojęcia, co mu powiedzieć. Trochę zirytowało mnie to, że powiedział mi po imieniu.
- Kurczę, Ari... Chcę ci pomóc, jesteś spoko gość, więc pliiiis... Daj no sobie pomóc! Przez ciebie nikt mnie nie będzie osądzał. Okej? Okej. Następnym razem zrób zadanie. 

Czemu wcześniej nie spotykałem takich ludzi? Przecież to normalnie anioł w tym całym syfie... Jest nadzieja na jakieś małe dobre czasy. Nigdy nie miałem przyjaciół... Ani jednego. Zawsze ze mnie szydzono. Byłem popychadłem i nikt nigdy nie zastanawiał się, jak ja się czuję w tej głupiej samotności. Może tylko raz na jakiś czas interesowało to nauczycieli. Ale i tak wyczuwałem od nich ten udawany żal i chęć udzielenia pomocy.

Test z matmy? Ujdzie. Przerwa? No piekło, a jakże by inaczej. Halo, no przecież już mówiłem o tym.

Jak zawsze olewałem wszelakie zaczepki. Ale tej jednej nie mogłem puścić mimochodem... TEJ nie mogłem!
- Hej, syrenko! Popływamy razem w moim basenie? - zapytał Nathaniel, siadając na ławce i zajadał się czekoladowymi ciasteczkami. Dobra. Jesteś przystojny, ale za to masz u mnie takiego minusa, że ci zęby wybiję!
- Ej, ej! Luz! Spoko, Arie... No, Ari... Żart taki! Chciałem cię jakoś rozweselić. Smutny siedzisz i w ogóle... Coś się stało? Ciastko chcesz? Ciastka są dobre. Szczególnie na smutki. - mówił, podsuwając mi paczkę pod nos.

To było jak sen... Ktoś się mną naprawdę zainteresował, choć w małym stopniu. Czyżbym nareszcie znalazł przyjaciół i swoje miejsce? Czy marzenia naprawdę się spełniają...?

- Dzięki... - uśmiechnąłem się, pierwszy raz od dawna szczerze. Zabrałem ciastko i mogłem w końcu odetchnąć, czując się od razu lepiej.
- To pierwszy raz, gdy ktoś jest dla mnie tak miły. - wyznałem cicho, ale blondyn trzepnął mnie w tył głowy.
- Za ten brak zadania nie będę miły!

Bardzo się ucieszyłem. W końcu mam jakichś znajomych. 

Oby to trwało jak najdłużej...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top