#7

To co czuję teraz, jest nie do opisania. Jak to nie zginął? To co do cholery się z nim stało!? Zaczynał krzyczeć, i pieprzyć jakieś głupoty. Przez sześć lat żyłam w przekonaniu, że mój tata nie żyje. A teraz? Teraz to nic nie wiadomo. Pisze do Jess. Wiem, że to ostatnia rzecz jaką powinnam zrobić, ale to moja najlepsza przyjaciółka. Bez niej nie dam rady. Odpisuje od razu, że już idzie. Nie napisałam jej, jako jest powód. Po usłyszeniu dzwonka otwieram drzwi i niemal błyskawicznie wbiegam jej w ramiona i przytulam bardzo mocno. Zaczynam płakać, bo dopiero teraz doszło do mnie, że jest możliwość, że człowiek z którym spędziłam najlepsze momenty w życiu, może żyć. Idziemy do mojego pokoju, siadamy i opowiadam jej i wszystkim. Nie może w to uwierzyć, również znała mojego tata, i kochała równie mocno jak ja. Siada obok mnie i obejmuje. Nagle słyszymy moją mamę, krzyczy do telefonu.
-Jak to jest w Nowym Jorku?!- pyta.- po prostu nas zostawił? Kurwa, weź mi tu kitu nie wciskaj! Przecież on do cholery zginął! Byłam tam.
Jest w Nowym Jorku? Co? Jak to możliwe? Co ja mam zrobić. Czy on... czy on naprawdę żyje. Nie wierzę... chyba jeszcze nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Biegnę na dół i pytam mamy gdzie jest kurwa tata. Chyba pierwszy raz przeklnełam w jej towarzystwie. Nawet nie zwraca na to uwagi, i mówi po prostu, że nas zostawił i wychodzi z domu. Jak matka może zrobić dziecku takie coś? Jak ona kurwa może? Bez słowa wytłumaczenia po prostu wychodzi? Jacka nie ma na szczęście w domu.. został na noc u kolegi. Jest jeszcze taki mały. Dobrze by było gdyby miał ojca, który by go wychowywał. Mam nadzieje że istnieje taka możliwość.

☆☆☆
Dzisiaj postanawiam odpuścić sobie szkołę. Nie mogę tam iść. Nie teraz. Idę jak zwykle na plażę. Słucham muzyki. I widzę go... widzę... to on. To... Mój ojciec. Idzie w moją stronę. Zaczynam coraz szybciej oddychać. Nie wiem co powinnam zrobić. Więc tylko wstaje, jak najszybcie biegnę i po prostu rzucam mu się w ramiona, mam wrażenie, że to duch bo wczoraj do południa myślałam że przewraca się w grobie, a teraz mam go przed sobą. Tata łapie mnie i całuje. Tak mocno mnie przytula, że prawie nie mogę oddychać, ale chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie. To wydaje się niemożliwe. To że on tutaj stoi. Ze mną!
-Tato.-mówię mając łzy w oczach.
-Córeczko.- mówi i po prostu płacze. Płacze jak dziecko. Zaczynam również płakać, nie potrafię przestać. Tak strasznie się cieszę, ze jesteśmy tu razem. Nie chcę nawet rozmawiać rozmawiać tym co on tutaj robi, bo wiem, że to będzie trudne. Nagle widzę mamę, ona biegnie, a za nią mój brat. Mama szybko do nas podbiega i rzuca mu się w ramiona. Jack od razu robi to samo. Skąd oni do cholery wiedzieli, że on tu jest. I potem wszyscy w czterech stoimy przytuleni do siebie. Jest to obraz wspaniałej rodziny.

Wróciliśmy do domu, a tata nam wszystko wytłumaczył. Powiedział, że przytrzymywali go w jakimś obozie, a to, że mama widziała śmierć taty, to po prostu jakaś pomyłka, podobno policjanci mówili jej, że taty nie było w aucie. Ale dlaczego my nic o tym nie wiedzieliśmy? Ważne, że tata jest teraz z nami. Ważne, że jesteśmy teraz wszyscy razem. Wysyłam Jess sms i pisze, że tata wrócił. Nie odpisuje, tylko wraz z rodziną przyjeżdża do mojego domu, i cieszy się wraz z nami z powrotu ojca.

Hejka wszystkim! Jak podoba się kolejny rozdział? Zostawiajcie po sobie jakiś ślad, bo wydaje mi się, ze piszę do nikogo!😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top