Upa x Nico "Cisza"

Zamawiający: Zjebana_mangozjebka

**********

"Mistrzu naucz mnie latać! Mistrzu Upa jak to robisz, że świecisz? Mistrzu obiecałeś, że będziesz moim mistrzem!" I tak w kółko. Czy ten dzieciak nie ma co robić? Chodziłem nerwowo po placu treningowym starając się skupić, ale krzyki w głowie utrudniały mi to. Poczułem mocne uderzenie w plecy przez co wylądowałem twarzą na zbitym piachu.

- Numerze pięćdziesiąt osiem co się z tobą dzieje? - usłyszałem nad sobą głos Samona, a przy głowie zauważyłem czerwony drążek, dzięki któremu podniosłem się.

- To był atak z zaskoczenia, nie spodziewałem się tego... - mruknąłem otrzepując się z piachu.

- To nie ma znaczenia, bo od kiedy pamiętam takie ataki nie robiły na tobie wrażenia. - westchnął patrząc na mnie.

- Nic się nie dzieje. Po prostu niech pan nie wpuszcza tych idiotów z trzynastki. - odszedłem od niego, kierując kulę energii w stronę Lianga.

******

Jednak trening dobrze robi tym bardziej jak Liang wziął się ostro do ćwiczeń po turnieju. Zatrzymałem się słysząc cudze głosy no chyba nie...

- Mistrzu~! - zielonowłosy zaczął biec w moją stronę. Zrobiłem barierę ochronną, ale ten jakby nigdy nic przebiegł przez nią i rzucił się na mnie.

- Złaź ze mnie!!! - krzyczałem starając wyswobodzić spod cielaka chłopaka.

- Mistrzu namyśliłeś się? Możemy zacząć naukę??? - patrzył na mnie z iskierkami w oku. O czym on gada?

- Przecież mówiłem, że nie będę cię uczyć! - warknąłem wstając z ziemi.

- Ale obiecałeś, że jak wygram na turnieju to nauczysz mnie. - nadal mówił podekscytowanym głosem.

- Myślisz, że powiedziałem to na serio? Chciałem, żebyś wziął walkę na poważnie! - patrzyłem na niego z powagą krzyżując ramiona na piersi.

- A-ale... - widziałem jak jego entuzjazm opada. - Czyli, że nie?... - zacisnął dłonie na kaftanie spuszczając głowę. Myślał, że weźmie mnie na litość? Jego nie doczekanie.

- Oczywiście, że nie i może nareszcie dotarło to do ciebie. - prychnąłem.

- Ah to nie będę przeszkadzać, bo widzę, że mistrz jest zajęty... - powiedział cicho odchodząc do reszty trójki, która rozmawiała z Langiem. Wróciłem do celi obierając to samo miejsce do medytacji co zwykle.

*****

Minął miesiąc, a od tamtego zdarzenia zielony dzieciak nie nachodził mnie i dobrze. Czasami przychodzili do mnie jego znajomi, żebym uczył Nico, ale ja zostałem nie ugięty. Bo chciałem mieć święty spokój.

************************

354 słów

Shot krótszy i smutnieszy, ale tak widzę relację Upy i Nico

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top