Gdyby nie ty bym umarł
Nie mogłem w to uwierzyć... Ty to zrobiłeś. Pocałowałeś Ferrana.. Zawsze wiedziałem że cośgo do ciebie ciągnie. Od kiedy zszedłem na drugi plan. Nie chcesz mnie tak jak wszyscy...
Byliśmy nie rozłączni. Codziennie się spotykaliśmy. Nawet mnie calowałeś. Miziałeś się ze mną tuliłeś mnie. Okazywałeś mi miłość. Kochałeś się ze mną nawet.
A teraz? Teraz masz mnie w dupie przez Ferrana. Teraz z nim spędzasz tyle czasu. Rozmawiasz. Spotykasz się z nim. Traktujesz go jak brata.
Mnie traktowałes zawsze inaczej. Mnie traktowałeś jak kogoś wyjątkowego. Kogoś kto jest przy tobie zawsze. Kogoś kogo kochasz nad życie. Całujesz jak masz okazję, przytulasz, miziasz.
Miarka się przebrała jak dowiedziałem się o tym że jesteście razem. Ty caliwałeś go na moich oczach. Miziałeś się z nim. Tuliłeś go. Kochałeś go...
Byliśmy na wyjeździe przez mecz. Mieliśmy razem pokój. Poszedłeś do niego. Wdedy po chwili to usłysłyszałem.. Usłyszałem to wszystko... Jęczałeś bardzo głośno. Po tym przyszedłeś do mnie. Chciałeś czegoś.
-Pablo idziesz ze mną na pizze? -Spytałeś przytulając mnie na przywitanie.
-A co to za okazja co?-Zapytałem zdziwiony.
-A nie mogę zabrać przyjaciela na pizze?-Boli...
-Możesz... Chyba...-Cicho jęknąłem.
-Oj tam mogę-Szepnął biorąc mnie za rękę i prowadząc do wyjścia z pokoju.
-Wiesz Pedruś nie mam ochoty na jedzenie...-Szepnąłem ci przed wejściem dorestauracji.
-Pabloś musisz jeść skarbie -Powiedziałeś ściskając mi udo.
-Ferran nie był by zadowolony... -Szepnąłem ci co wykorzystałeś.
Odchyliłeś moje czoło swoim czołem i zaczął mnie całować. Siedzieliśmy na uboczu nikt nas nie widział. Mieliśmy szczęście. Miałem nadzieje że to się nie skończy.
Z delikatniego i nieśmiałego, przerodziło się w ostry i namiętny pocałunek.
-Skarbie twoje usta są cudne-Jęknął mi w ustach nie przerywając naszego pocałunku.
Nie odpowiadając ustadłem ci na kolanach kontynuując nasz pocałunek.
-Słońce kochaj mnie-Szepnąłem ci w ustach nadal cię całując.
-Chciałbym ale on...-Odpowiedziałeś z smutkiem.
Oderwaliśmy się od ciebie z powodu braku powietrza.
-Pabloś kochanie, powiedz mi... Kochasz mnie...?-Zapytałeś spięnty i zestresowany.
-Słonko wiesz że tak-Pogładziłem cię po policzku i pocałowałem cię w dłoń.
-A ty mnie?-Zapytałem chwilkę później.
-Kochanie bardzo, bardzo, bardzo mocno z każdym dniem bardziej, maleńki -Powiedziałeś trzymając mnie za dłonie i gładzą je kciukiem.
-A Ferran..?-Spytałem z smutkiem.
-On dla mnie nic nie znaczy kocham tylko ciebie-Powiedziałeś i spojrzałeś mi w oczy z pożądaniem i miłością jednocześnie.
-Twoje piękne oczy ehhh-Rozmarzyłeś się i jednocześnie przyłożyłeś usta do tych moich.
Znowu się pocalowaliśmy. Tym razem odrazu polecieliśmy w ślinę. Naszą ślinę. Obie się mieszały w naszych ustach. Tak bardzo tego chciałeś.
Usadziłeś mnie na sobie nadal mnie całując. Miałem dłonie na twoich policzkach. Ty nedździłeś swymi po moich plecach.
Mijały sekundy, minuty, kwadranse. A my? My nadal się całujemy. Nie brakuje nam powietrza. Robimy to znaczy ty robisz to delikatnie. Całujesz mnie czule i delikatnie ale namiętnie.
Nie chcesz robić mi krzywdy. Tylko chcesz mojej miłości, czułości, utęsknionego od dawna związku naszego.
Pamiętam to. Wtedy pierwszys raz się Pocalowaliśmy, oraz przespaliśmy. To był sierpień. Moje 16 urodziny. Wziąłeś mnie na bok żeby nikt nie widział bo chciałeś dać mi prezent.
Prezent i obdarować mnie pocałunkiem. Chciałeś tego twoje usta z moich wchodziły w dół. Pieściły moją szyję następnie klatę a jeszcze następnie kroczę. Tak delikatnie całowałeś mnie tam. Trzymałeś moje nogi. Nie wiem czy bałeś się iż ucieknę. Czy bałeś się że zrobię ci krzywdę czy coś. Ale trzymałeś mi nogi całując mnie tam.
W końcu to zrobiłeś za moją zgodą sam się na to zgodziłem. Zawitałeś wewnątrz mnie. Delikatnie i nieśmiale. Tak jak pocałunki którymi mnie uciszałeś żeby nie jęczał.
Co chwilę pytałeś:
-Kochanie nie za mocno? Nie za szybko? Nie boli?-Pytałeś co chwilę żeby nie zrobić mi krzywdy.
Na co ja odpowiadałem:
-Słoneczko moje kochane jest idealnie nie boli nie za szybko i nie za mocno idealnie-Odpowiadałem cały czas na twoje pytania.
Robiłeś to delikatnie wsuwałeś się i wysuwałeś. Byłem twarzą do ciebie. Trzymałeś mnie za nogi w zgięciach kolan.
Patrzyłem na ciebie z podziwem. Z podziwem że chcesz to robić ze mną. Nie wierzyłem żeby ktoś mnie kiedyś kochał albo pokochał.
Taki mój urok jestem gejem. Nigdy nikt nie odwzajemnil mojego uczucia, tylko ty to zrobiłeś. Umiałeś to zrobić chciałeś to zrobić.
Od tego czasu regularnie zabierałeś mnie do nieba. Ja tego chciałem ty takrze. Kochałeś jak pojękiwałem ci cichutko do uszka. Kochałeś jak miziałem się z tobą kochałeś jak obudziłem się u twego boku codziennie. Poprostu kochałeś wszystkie moje gesty miłości i czułości. A także mnie.
Pamiętam jak poszedłeś za mna po piłki i namiętnie mnie całowałeś przyciskając mnie lekko do ściany. Dałe ci się całować i wszystko odwzajemniałem. Robiliśmy to puki nas nie przyłapali. Nie śmiali się nie obrzydzało ich to. Ale nie chcieli aby było tak że nie skupiamy się na treningach bo jesteśmy na sobie skupieni...
Pamiętam jak mnie zapytałeś. Pamiętam jak przeprowadziliśmy najważniejszą rozmowę w naszym życiu. Pamietam to jak dziś.
-Kochanie co jest między nami? -Zapytałeś jak leżeliśmy na łóżku u ciebie wtuleni w siebie.
-Ja cię kocham nad życie-Powiedziałem przewracając się na bok aby cię widzieć.
-Ja ciebie też Pabloś lecz...-Nie dokończyłeś, byłeś smutny, bardzo smutny.
-Lecz?-Zapytałem nie pewnie.
-Lecz boje się że to zniszczy naszą relację-Odpowiedziałeś spuszczając wzrok w dół.
-Nie zniszczy, jeśli faktycznie się kochamy-Powiedziałem podnosząc ci głowę za podbrudek.
-Ja cię kocham ale nie wiem czy ty mnie....-Mówiłeś takim słodziutkim, pełnym nadzieji głosem.
-Ja ciebie też bardzo nad życie -Powiedziałem i położyłem ci dłoń na policzku.
Czas się jakby zatrzymał byliśmy tylko my. Wpatrzeni w swe źrenice i spragnieni swych ust. Patrzyłem ci na usta i na oczy. Chciałem je pocałować ale nie wiedziałem jak się za to zabrać.
Bardzo chciałem smaku twoich ust. Twich pełnych malinowych ust. Cały czas do mnie mówią "-Całuj mnie kochanie-" Przemawiają do mnie tak cały czas.
Cóż by żeś pocalowałem je. W naszym pocałunku... W nim się śmieliśmy się. Śmialiśmy się w swoje usta nawzajem.
Ufałem ci. Prowadziłeś mnie w nie znaną mi stronę. Nie znane mi miejsce. Przynajmniej napoczątku tak myślałem. Cały czas mnie Całowałeś.
Niosłeś mnie. Położyłeś mnie delikatnie na łóżko. Nadal calowałes moje usta.
-Pozwolisz mi?-Zapytałeś wracając do całowania.
-Tak pozwolę-Odpowiedziałem cicho pojękując.
-Zabierz mnie do nieba.
Zabrałeś nawet dziesięc razy.
Twoje usta błądziły po moim całym ciele. Zrobiły malinki wszędzie. Pieściły mnie. Czciły moje usta.
Twoje usta dostawały się tam gdzie sam nie dosięgam.
Podobało ci się.
Jęczałem dla ciebie.
A ty dla mnie.
Zasneliśmy w siebie wtuleni.
Obudziłeś mnie miziając moje włosy. Chciałeś pocalunku. Czulego pocalunku.
Dałem ci to wszystko.
Teraz, teraz w restauracji siedzę ci na kolanach, i cię całuje, już od ponad czterdziestu pięciu minut.
Dajesz się calować chcesz tego. Blagasz o to.
Nasza chwila nie trwała jednak wiecej niże godzina. Mineła akurat godzina dopóki nie przyszedł on...
Wystraszyłeś się bardzo... Pezytuliłeś mnie mocno. Nie chciałes puścić.
On, on wpatrywał się w ciebie z wkutwiebiem w oczach. A na mnie? Na mnie z mordem w oczach.
-Kurwa Pedri najpierw, kochasz sie ze mną w hotelu, a teraz całujesz się z Pablem!-Powiedział wkurwiony a ty się wtuliłeś we mnie.
-Nie wpadłeś na to że on może cię nie kochać?!-Wykrzyczałem mu w twarz.
Nie przytuałem cię już. Krzyczałem mu w twarz.
-On kocha mnie a nie ciebie kurwa gnojku mały-Wysyczał do mnie.
-Nie kocha cię-Powiedziałem stanowczo.
Popłakałeś się... Moje serduszko pękało na miliony kawałeczków.
-No i czego ryczysz beznadziejesie? -Zapyatał a ja cię mocno przytuliłem.
-Kochanie już dobrze-Szeptałem do ciebie i cicho płakałem.
-Jestem beznadziejny... Co ty we mnie widzisz?-Oderwałeś się odemnie, płakałeś jak małe dziecko a mnie bolało. Bolało mnie to co zrobiłeś...
-Słoneczko wiesz co w tobie widzę? -Zapytałem żebyś wiedziała jak bardzo cię kocham.
-Dla mnie jesteś idealny, kochany, miły, słodki, uprzejmy, najcudowniejszy na świecie i mój.. Jeśli się zgadzasz? -Zapytałem speszony.
-Tak, zgadzam się ale co ty we mnie widzisz?-Zapytałeś znowu.
-Miłość mojego życia, cudownego chłopaka, piękną istotkę, mojego ukochanego, poprostu cię kocham nad życie skarbie-Jak skończyłem pocalowałeś mnie.
Odwzajemniłem. Patrzył na nas Ferran z łzami w oczach. Patrzył jak "jego narzeczony" całuje kogoś innego.
-Nienawidzę cię Pedri!!!-Wykrzyczał ci w twarz a ty tylko zacząłeś się śmiać.
-Spierdalaj kurwa gwałcicieli jebany, puszczalski skurwysynie, wykorzystałeś mnie seksualnie i nie dość że chcesz mnie jako zabawkę to jeszcze zmuszasz mnie do tego czego nie chce spierdalaj jebaku jebany!!!-Wykrzyczałeś mu w twarz a ja cię przytulałem od tyłu.
Odszedł. Pogodził się z tym że cię stracił.
Miały miesięce plotki się rozchodziły. Ale mi mieliśmy to w dupie. Liczyło się nasze szczęście. Nasza miłość.
Codziennie budziłem się u twego boku. Ty codziennie mnie rano calowałeś.
Codziennie wieczorem mnie przytulałeś i obdarowywałeś swą milością.
Codziennie notowaliśmy razem obiad. Robiliśmy razem śniadanie i kolacje.
Jeździliśmy razem na mecze.
W końcu to zrobiłeś.
Po wygranym meczu jak wygraliśmy ligę. Klęknąłeś przedemną.
-Pablo Gavira czy dasz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?-Zapytałeś pewny mojej odpowiedzi.
-Oczywiście że tak!-Krzyknąłem a ty wsunąłeś mi pierścionek na palec.
Wstałeś i pocalowałeś mnie. Cały stadion klaskał. I wiwatował nam.
Wzięliśmy ślub kilka miesiecy później.
Bardzo cię kocham i niegdy nie przestanę dla ciebie żyje i dzięki tobie.
Piszę ci liściki jako zaproszenia na randki. Tak jak i taraz to robię.
-Proszę Pedruś-Podałem ci liścik.
-Kolejne zaproszenia na randkę? -Zapytałeś czochrajac moje włosy.
-A jeśli tak to co?-Zapytałem j udawałem że się obraziłem.
-Słodziutko, dziękuje-Odpowiedziałeś przytulajac mnie.
Mój najdroższy mężu.
Zapraszam cię na nasz jacht jutro na godzinę 23:23.
Mam niespodziankę dla ciebie.
Masz się zjawić bo będziesz miał problem😡.
Kocham cię Pedruś😘🥰.
Ps. Przyjdz w dresie mam kilka niespodzianek. Nie spóźnij się mam kilka niespodzianek.
Bardzo cię ocham💋😘😍🥰.
Twój Pabloś.
***
I w taki sposób zabieram cię zawsze na randki. Zawsze przychodzisz. Kocham cię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top