3. Prezent urodzinowy

Lilian

Lilian ma już wszystko zaplanowane. Siódmy października. Jutro jego urodziny. Przepisała się do jego szkoły po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, w których spędziła ostatnie 4 lata z rodzicami i kotem. Nareszcie mogła wrócić do Calgary, do Kanady. Okropnie się cieszyła. To było zaplanowane od kiedy tylko Lilian dowiedziała się, że wraca do Kanady (co było jakieś dwa miesiące temu).

Codziennie na kamerkach rozmawiali przynajmniej godzinę. On spędzał wtedy trzy pierwsze tygodnie wakacji u niej. W pierwszym roku po przeprowadzce zwiedzali razem Kansas City. Potem dziewczyna pokazywała mu co nowego odkryła. W Wielkanoc to rodzina Lilian wracała do Calgary. I chłopak pokazywał jej nowo wybudowane miejsca. Także ich kontakt się nie urwał, z czego oboje się bardzo cieszyli.

Rodzice od razu zapisali ją do tej samej szkoły, do której on chodził. Lilian musiała tylko się zgodzić. Nie było innej opcji. Od razu powodowała "tak". Mundurek odebrała wczoraj. Ciemno granatowa plisowana spódnica do kolan, takbiała koszula z krótkim - bądź długim - rękawem i kołnierzykiem, granatowy krawat i marynarka - również granatowa. Nie było obowiązku jej noszenia ale Lilian i tak chciała ją założyć, ponieważ robiło się zimno, a ona była ciepłolubną osobą.

Wszystko gotowe. Książki spakowane, mundurek leży już na krześle. Wybiła 00:01. Lilian pisze do przyjaciela:

Wszystkiego najlepszego, skarbie<3

Nie myślcie, że jest w friendzonie. Co to, to nie. Jest aroaca, więc nic jej nie grozi.

Connor

Connor ma dzisiaj urodziny. Tęskni za swoją przyjaciółką. Ktoś wysłał mu wiadomość. Sprawdza kto to. Lilian. Uśmiecha się. Jest też druga. Od Dereka. Jego chłopaka. Są razem dwa i pół roku, pokłócili się tylko kilka razy, ale można je zaliczyć na palcach jednej ręki. Kocha go. A on kocha jego. Nie kryją się ze swoją miłością. Kochają się. Niech inni to wiedzą. I jest też trzecia. Od Amelii. Jego można powiedzieć, że przyjaciółki. Cała trójka życzy mu wszystkiego najlepszego. Lecz najbardziej ucieszony jest wiadomością od Lilian.

Zakłada mundurek. Granatowe spodnie, biała koszula z długim rękawem ( w jego szkole można nosić, albo z krótkim, albo z długim, jak kto woli.) i granatowa marynarka. Wygrzebuje z szuflady czarne skarpetki. Jest już gotowy, umył zęby już wcześniej. Teraz idzie do kuchni, gdzie jego mama coś pichci. Okazuje się, że to tortilla z kurczakiem. Jego ulubiona. Uśmiech się ponownie tego dnia, i bierze od kobiety śniadanie. Wgryza się w nie. Uwielbia to. Przełyka kawałek, całuje kobietę w policzek.

- Pa, mamo.

Biegnie szybko po torbę z książkami, którą postawił pod drzwiami zeszłej nocy. Wychodzi na swój podjazd, a tam czeka już na niego Derek.

-Cześć, skarbie - mówi, kiedy Connor ładuje się na siedzenie pasażera.
-Hej, kochanie - odpowiada cmokając chłopaka w usta. - Jedziemy?
-Oczywiście - Derek się uśmiecha. Connor też nie wie, który już raz tego dnia.

Dojeżdżają po siedmiu minutach. Orzechowooki w tym czasie zdążył zjeść swoją tortillę. Wyrzuca papier po śniadaniu do kosza przy wejściu i bierze blondyna za rękę.

Lilian

Lilian jest już w szkole. Siedzi w gabinecie sekretarki i prowadzi sobie z nią pogawędkę o pogodzie. Pani sekretarka jest bardzo miła, Lilian już ją lubi. Ma nadzieję, że Connor dobrze się bawi. Uśmiecha się na myśl o przyjacielu.

-Jak tam Lil? Myślisz, że niespodzianka się uda? - pyta wesołym tonem. Większość nauczycieli o niej wiedziała, Lil czekała tylko na odpowiedni moment.

-Mam nadzieję - uśmiecha się do pani Melanie. - Trochę się boję, że go nie znajdę...

- Ale przecież wiesz, gdzie będzie miał teraz lekcję, nie ma się czym martwić.

- Ma pani rację, dziękuję - Lilian znów się uśmiecha. Nie może się doczekać. Tak bardzo chce zobaczyć przyjaciela. Nie widzieli się od siedmiu miesięcy, co prawda rozmawiali przez facetimea ale to jednak nie to samo.

Connor

Cała ich trójka stoi przy szafkach, które znajdują się obok klasy, gdzie mają teraz lekcję.
Derek otwiera swoją szafkę i wyciąga z niej czerwoną różę. Po czy wręcz ja Connorowi. Connor znowu się uśmiecha.
- Kiedy tu ją tam włożyłeś? - pyta Amelia.
- Magik nigdy nie zdarza swoich tajemnic. - Uśmiecha się i puszcza Connorowi oczko. Connor się rumieni i uśmiecha. Znowu. Nagle podbiega do nich dziewczyna Amelii - Zyta.
- Wiecie, że w szkole ma być jakaś nowa uczennica? Ma ponoć brązowe włosy do ramion i brązowe oczy. - W umyśle Connora zapala się kolorowa lampeczka. Nie, to nie może być ona. Nie bądź głupi Connor. Wtedy wszyscy odwrócili się w stronę. Wszyscy oprócz Connora. I to był błąd.
- CONNOR! - krzyknęła nowo przybyła postać. Postać zaczęła biec. Wtedy chłopak się odwrócił. To. Była. Lil. Chłopak rozłożył ramiona. Ona w nie wpadła. On złapał ją w pasie i zakręcił. Potem postawił na ziemi i mocno przytulił, ona wtuliła głowę w zagłębienie jego szyi. Wszyscy wokół patrzyli na nich zdezorientowani. Dziewczyna oderwała się od niego i wytarła łzę spływającą jej po policzku. On również.
- Tęskniłam za tobą, Con. Bardzo. - Potem znów się w niego wtuliła.
- Ja za tobą też Lil, bardzo, bardzo. - Connor mocniej przytulił przyjaciółkę.
- Ktoś wytłumaczy mi co tu się dzieje? - odezwał się wreszcie Derek.

- Lil to moja przyjaciółka i właśnie wróciła ze Stanów Zjednoczonych. Na zawsze?
- Na zawsze.

***
Miły one shot z dedykacją dla mojego przyjaciela, który ma dzisiaj urodziny

(A co do poprzedniego shota: nikt nie dał gwiazdki ani nie napisał komentarza, trochę mi przez to smutno bo się starałam)

Miłego dnia/nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top