Mikuni x Reader

(Imię) pov.:

- Wychodzę! - zawołałam zbiegając po schodach. W biegu narzuciłam na siebie bluzę i założyłam buty, a po chwili już mnie nie było. Mama nawet nie próbowała mnie zatrzymywać. Wiedziała, że jeśli się tak spieszę to idę na spotkanie z pewnym blondynem. Właściwie to ja i Mikuni przyjaźnimy się od dziecka. Nasi ojcowie chcieli kiedyś rozkręcić jakiś wspólny interes i pomimo tego, że im nie wyszło to mnie z młodym Alicein'em połączyła głęboka przyjaźń. Uśmiech sam wpłynął na moje usta, gdy już z daleka dostrzegłam przyjaciela. - Mikuni!

- (Imię)! - zawołał odwracając się w moją stronę i pomachał mi radośnie, a ja po chwili wpadłam w jego objęcia. Przez chwilę wdychałam jego zapach, ale po kilku sekundach się ogarnęłam i od niego odsunęłam.

- Tęskniłam... - Posłałam mu uśmiech starając się zamaskować delikatne rumieńce włosami. - Cieszę się, że cię widzę.

- Ja też - Złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić, a ja przygryzłam dolną wargę. Zauważyłam, że Jeje uważnie się we mnie wpatruje więc spuściłam głowę. Ja i Mikuni mówiliśmy sobie o wszystkim. Powierzaliśmy sobie najbardziej zaufane tajemnice i sekrety toteż wiedziałam, że Jeje jest servampem, a Mikuni jego panem. Jednak była pewna rzecz, o której blondyn nie wiedział. Wstydziłam się powiedzieć mu jak na mnie działa. Bałam się, że mnie odrzuci, a tego nie chciałam, więc wolałam milczeć i cieszyć się jego przyjaźnią. Oczywiście wiedział, że jestem zakochana, ale nie powiedziałam mu kto skradł moje serce. Wiele razy chciałam powiedzieć mu o swoich uczuciach, ale w ostateczności nigdy nie miałam na to odwagi. Pogrążona w myślach nie zauważyłam, że znaleźliśmy się w parku.

- Dlaczego chciałeś się spotkać? - spytałam siadając na brzegu znajdującego się w tym parku stawu. Blondyn usiadł obok mnie i milczał. - Mikuni? Coś się stało?

- Co u ciebie, (imię)? - spytał niespodziewanie.

- Uhm... Wszystko w porządku - odparłam.

- Wyznałaś temu chłopakowi swoje uczucia? - Spojrzał na mnie pytająco. Odkąd się dowiedział, że jest ktoś komu oddałam swoje serce namawiał mnie bym wyznała temu chłopakowi swoje uczucia. Twierdził, że nawet jeśli ten chłopak nie przyjmie mojej miłości to mi samej będzie lżej.

- Nie... - mruknęłam spuszczając wzrok. - Nie mam na to odwagi.

- A ja nie mam odwagi sprzeciwić się ojcu - Usłyszałam i spojrzałam na niego zdziwiona.

- Jak to? O czym ty mówisz? - zdziwiłam się, a Mikuni westchnął.

- Jesteś moją przyjaciółką i głupio by wyszło, gdybyś dowiedziała się z zaproszenia... - Zaczął.

- Do czego zmierzasz? - Przerwałam mu.

- Ojciec znalazł mi narzeczoną. Za tydzień biorę ślub - powiedział niechętnie, a moje serce rozpadło się na miliony kawałeczków.

- Och... - westchnęłam starając się by mój głos brzmiał normalnie.

- (Imię)? Zostaniesz moją świadkową? - spytał nagle i spojrzał na mnie błagalnie. - Nie kocham tej dziewczyny, ale muszę to zrobić, a ty jesteś mi najbliższa zaraz po Misono i...

- Rozumiem, Mikuni. To dla mnie zaszczyt. Cieszę się, że jestem ci tak bliska i, oczywiście, się zgadzam - Posłałam mu najbardziej naturalny uśmiech na jaki było mnie wtedy stać.

I choć wewnętrznie płakałam to tydzień później jako świadkowa złożyłam podpis na akcie ślubu swojego przyjaciela. I choć moje serce krzyczało z bólu to piłam za zdrowie młodej pary. I choć byłam zrozpaczona to uśmiechałam się słodko gratulując Mikuniemu. Swojemu przyjacielowi. Swojej utraconej miłości, którą straciłam z własnej głupoty...

***

Nie wiem co mnie napadło na nieszczęśliwe zakończenie. Wybacz Reader nie dane ci żyć szczęśliwie z Mikunim. Nie tutaj. Może w następnym one-shocie?

Do następnego!

Lily

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top