Jeje (Doubt-Doubt) x Reader
~Czternaście lat wcześniej~
Zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec zajęć i ze szkoły wysypali się uczniowie. Był to drugi dzień nauki szkolnej. Młodsze dzieci wpadały w ramiona uśmiechniętych matek, a starsze zbierały się w mniejsze grupki i szły do wcześniej obranego celu. Wszyscy się rozchodzili w różnych kierunkach. Niektóre matki jednak szeptały między sobą pokazując sobie sześcioletnią dziewczynkę o (kolor) włosach i dużych, (kolor) oczach, która stała z boku, obok bramy i rozglądała się na boki. Jakby na coś czekała... W końcu przy jej nodze pojawił się mały, czarny wąż z żółtym krzyżem na łebku i wlepił w dziewczynkę białe, paciorkowate oczy. Wśród dyskutujących o niej matek wybuchła mała panika i szybko porwały one swoje pociechy na ręce patrząc z przestrachem na sześciolatkę, która ukucnęła przy gadzie uśmiechając się.
- Witaj, Jeje - zaszczebiotała wyciągając przed siebie rękę, a wąż skorzystał z tego zaproszenia i już po chwili usadowił się wygodnie na jej ramionach. Dziewczynka wstała z kucek i ruszyła przed siebie nucąc pod nosem. Matki patrzyły za nią zdziwione, bo małe dziecko idzie samo do domu? Toż to skandal! Jednak (kolor)włosa się tym nie przejmowała. Wiedziała, że jej tata jest blisko, a z Jeje nie ma się czego obawiać.
~Czasy współczesne~
(imię) pov.:
Weszłam do domu, w którym przywitała mnie cisza. Znowu. Tata i Jeje jeszcze nie wrócili. Z westchnieniem odłożyłam torbę na podłogę w salonie i zrobiłam sobie herbatę. Tata i Jeje zaczęli wyjeżdżać i mnie zostawiać kiedy skończyłam szesnaście lat, czyli cztery lata temu. Na co dzień sobie radzę, ale czuję się bardzo samotna zwłaszcza, że... Poczułam za sobą czyjąś obecność. Nim zdążyłam zareagować ktoś objął mnie w pasie i delikatnie się do mnie przytulił. Uśmiechnęłam się i położyłam dłonie na tych, które skryte w za szerokich, czarnych rękawach owinięte były wokół mojego pasa.
- Witaj, Jeje - powiedziałam. - Nie boisz się, że tata nas zobaczy?
- Mikuni, wita się z twoją mamą. Najbliższe kilka minut mamy dla siebie - powiedział puszczając mnie, a ja odwróciłam się do niego z uśmiechem. Zazdrość ściągnął torby zakrywające jego twarz, niepewnie zbliżył się do mej twarzy i musnął moje usta, po czym szybko założył torby by zakryć rumieniec. Zachichotałam cicho. Uroczo... Ja i Jeje byliśmy razem już dwa lata, ale nikt o tym nie wiedział. Nam to jednak nie przeszkadzało. Uśmiechnęłam się szerzej i odwróciłam w stronę blatu, po czym zrobiłam trzy herbaty, które servamp pomógł mi zanieść do salonu, gdzie już czekał tata.
- Hej, tato. Jak podróż? - Cmoknęłam blondyna w policzek i usiadłam obok niego.
- Wspaniale. Następnym razem powinnaś się z nami wybrać, (krępujące przezwisko) - powiedział i rozczochrał moje włosy, a Jeje zakrztusił się herbatą. Spojrzałam na tatę z mordem w oczach.
- Prosiłam byś mnie tak nie nazywał - powiedziałam groźnym tonem.
- Dobrze, dobrze - Zaśmiał się. - Widziałem, że wymieniłaś kwiaty u mamy. Ładne.
- Tak. Tamte już uschły, a te mi się podobały - powiedziałam. Moja mama zmarła, jak miałam dwa latka i zostałam z tatą. Nie miał ze mną łatwo, ale Jeje dużo mu pomagał. Mimo, że od śmierci mojej rodzicielki minęło już osiemnaście lat w domu wciąż był jej ołtarzyk. Spojrzałam kątem oka na Jeje, który niepostrzeżenie położył dłoń na mojej dłoni.
- Dobra. Ja idę jeszcze do Misono. Wstyd, że mieszkamy za ścianą i jeszcze się z nim nie przywitałem - powiedział tata i wyszedł. Ledwie drzwi się za nim zamknęły, a Jeje objął mnie w pasie, posadził na swoich kolanach, ściągnął torby i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi muskając co chwilę moją skórę ustami.
- Jeje? Co ty robisz? - spytałam.
- Apetycznie pachniesz - powiedział.
- C-co?! - Odskoczyłam od niego jak oparzona, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Kocham Cię, (imię) - powiedział i zamknął moje usta pocałunkiem.
***
Nudzi mi się...~
Ludzie, zróbcie coś...~
A tak na poważnie to choroba służy powstawaniu takich właśnie rzeczy (przynajmniej u mnie). Nuda też zrobiła tu swoje. Miałam napisać shota z Mikunim, ale w ostatniej chwili zamieniłam Mikuniego na Jeje. Nie bijcie. Ostatnio mam fazę na uśmiercanie postaci (dlatego uśmierciłam mamę Reader), a w shocie z Mikunim nie miałabym kogo za bardzo uśmiercić i też trochę nie miałam pomysłu, ale postaram się na dniach napisać shota z Mikunim. Pozdrawiam wszystkich. Do następnego.
Wasza Lily
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top