31
- Bo ty, skarbie, jesteś tylko moja i ta sprawa jest oczywista. Jesteś moją miłością. Moją kochaną. Moim światem. Moim szczęściem. Moim wszystkim. I jeśli ktokolwiek kiedykolwiek będzie chciał mi cię odebrać to pamiętaj, że nie będzie miał najpierw styczność ze mną i mówię od razu, że nie będzie to łatwe, okej? Ja szybko sobie ciebie nie odpuszczę i moje serce także - powiedziałem, przytulając się do mojej dziewczyny.
- Justin - westchnęła. - Wyjeżdżam tylko na dwa tygodnie, skarbie, i nie musisz się martwić o mnie. Wszystko będzie ze mną okej, jasne? - zaśmiała się i lekko się ode mnie oderwała, a następnie cmoknęła moje wargi.
- Wyjeżdżasz nie na "tylko", ale na "aż" dwa tygodnie, kochanie! Dla mnie to będzie katorga i nie mam pojęcia jak sobie bez ciebie poradzę - wziąłem głęboki wdech. - I nie podoba mi się to, że ten idiota jedzie razem z tobą - warknąłem.
- To tylko jeden z tych głupich pracowników, Justin. Będzie dobrze. Będę bezpieczna. I wrócę do ciebie cała i zdrowa - uśmiechnęła się.
- Okej, ufam ci, ale obiecaj, że jeżeli tylko on będzie w stosunku do ciebie nachalny, będzie robił to czego byś nie chciała to od razu masz do mnie zadzwonić, jasne? Ja wtedy wsiądę w pierwszy lepszy samolot i wyrwę mu chuja z dupy, jasne? - warknąłem.
- Jasne, jasne. Ty mój bohaterze - odpowiedziała. Oboje uśmiechnęliśmy się, a później pocałowaliśmy się.
__________________
Brakuje paru komentarzy, ale bardzo Was kocham, więc postanowiłam dać Wam shot'a wcześniej! Plus... później nie będę miała czasu dodać, a jestem pewna, że dobijecie 20 komentarzy, więc...
Oficjalnie maraton się skończył i gdzieś poniedziałek/wtorek powinien się pojawić nowy shot. Dwa dni przerwy będzie dla mnie idealne! I dla mojej weny, haha.
Więc do następnego!
Jeśli tutaj dotarłeś to zostaw gwiazdkę i komentarz! Nic cię to nie kosztuje, a mnie bardzo cieszy i motywuje!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top