29

- Wiesz co ci powiem? - zacząłem i mocniej wtuliłem się w moją piękną brunetkę.

Razem siedzieliśmy na plaży, praktycznie przy samym brzegu morza i oglądaliśmy fale, które co kilka sekund się pojawiały. Uśmiechaliśmy się do siebie i siedzieliśmy w ciszy. Ale musiałem ją przerwać, ponieważ naszła mnie chęć na powiedzenie jej tych słów, których jeszcze w życiu sobie nie powiedzieliśmy. Chciałbym być pierwszy. Chciałem zrobić pierwszy krok i według mnie teraz jest na to idealny moment.

- Kocham cię, skarbie - powiedziałem i poczułem, że moja dziewczyna lekko zesztywniała. - Kocham cię tak cholernie mocno i nie mam bladego pojęcia kiedy zacząłem się w tobie tak bardzo zakochiwać. Może to było wtedy, kiedy wylałaś na mnie w ramach zemsty całą swoją ulubioną kawę - oznajmiłem, śmiejąc się, a ona poszła w moje ślady. - I cholera, skarbie. Ta kawa była strasznie gorąca.

- Wiesz... Zasłużyłeś sobie - odpowiedziała.

- Wiem - zaśmiałem się. - Ale myślę, że to mogłoby być też wtedy, kiedy przyszłaś do mojego domu, nie wiedząc kto tam mieszka i spytałaś się czy możesz skorzystać z łazienki. Otworzyła ci moja mama i chętnie cię wpuściła i nawet dała swoje ubrania, bo byłaś cała mokra, ale kiedy mnie zobaczyłaś to wyglądałaś tak, jakbyś zobaczyła ducha - uśmiechnąłem się szeroko.

- Przestań się ze mnie śmiać! Bałam się ciebie, bo chodziły o tobie straszne plotki. I to tyle. Ale teraz kiedy już wiem, że to były tylko i wyłącznie plotki to się ciebie nie boję i nie zawaham się użyć moich pięści.

- Groźnie. Ale wracając do tematu... Nie wiem kiedy zacząłem się kochać, ale wiem, że jestem w tobie szaleńczo zakochany. Kocham twój uśmiech. Twoje oczy, włosy i nawet ten nosek, który tak bardzo ci się nie podoba. Kocham kiedy się na mnie wściekasz, ponieważ mimo tego, że starasz się wyglądać groźnie to i tak jesteś najsłodszą istotą na tej planecie. Kocham kiedy przyglądasz mi się jak śpię, chociaż zawsze ci powtarzam, że tego nienawidzę. I kocham spać z tobą. Przytulać się do ciebie w jednym łóżku i widzieć, że zasypiasz w moich ramionach. Że jesteś bezpieczna, bo musisz wiedzieć o tym, że ze mną zawsze jesteś bezpieczna. Nie pozwolę aby cokolwiek ci się stało. Nigdy w życiu. Dopóki jesteś przy mnie nie musisz się niczego bać, skarbie i po prostu...

- Justin - przerwała mi. Usiadła na przeciwko mnie i spojrzała w moje oczy. Zauważyłem, że na jej policzkach znajduje się kilka śladów po łzach. Starłem je szybko swoimi dłońmi i również spojrzałem jej głęboko w oczy. - Nic więcej nie mów. Ja to wszystko wiem i... - zacięła się.

- I? - dopytywałem. Byłem zdenerwowany.

- Ja ciebie też. Tak cholernie mocno - odpowiedziała, a na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Po chwili jednak przysunąłem się bliżej jej i pocałowałem ją.



__________

Nie miałam pojęcia, że Wam to tak szybko pójdzie! Dlatego zwiększam stawkę! Przepraszam od razu, haha.

35 gwiazdek i 15 komentarzy?

Powodzenia :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top