20

Znowu to zrobił. Powiedział, że więcej tego nie dotknie, a później poszedł i to zrobił.

Oszukał mnie, a ja tym razem nie mam zamiaru mu wybaczyć.

Przynajmniej spróbuję...

Siedziałam na łóżku i czytałam książkę, kiedy usłyszałam uderzanie czymś o moje okno balkonowe.

Pomimo strachu podeszłam tak i kiedy zauważyłam Justina cała się zdenerwowałam.

Otworzyłam drzwi od balkonu i krzyknęłam:

- Wynoś się stąd! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Znowu mnie oszukałeś - krzyknęłam, starając się nie obudzić przy tym sąsiadów.

- Posłuchaj mnie, kochanie... Ja przepraszam. Naprawdę przepraszam. Wiem, że moje obietnice niczego nie zmienią, ale... Chcę żebyś mi pomogła, okej? Niczego już nie będę ci obiecywać, bo wiem, że to dla Ciebie nic nie znaczy. Chcę tylko, żebyś mi pomogła...- rzekł.

- Pomogła? Myślisz, że nie próbowałam ci pomóc? Wyśmiałeś mnie i znowu to zrobiłeś! - krzyknęłam ostatni raz i już miałam zamykać drzwi, kiedy usłyszałam jego zachrypnięty, niski głos.

Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje... - zaczął. - Kochanie to kalectwo, bo człek jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi... Kochanie to smutek, bo kiedyż więcej łez płynie, kiedyż więcej wzdychań boki wydają? - westchnął - Kochanie to choroba, gdyż w nim jako w chorobie twarz bieleje, oczy wpadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu za zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad miłe imię na piasku pisze. .... Jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez kochania nasyci rozkosz, sława, bogactwa, wonności lub klejnoty? - dokończył, a mi zaczęły wypływać łzy z oczu. - Kocham cię, skarbie i nie ważne jak bardzo będziesz starała się mnie odepchnąć ja będę się starać jeszcze bardziej, żeby cię przyciągnąć.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top