Loki ff | Bezsenność [Hiddlesworth]

Pogrubione litery to Chris. Normalne to Tom.

- Toooom... gaś to światło... - byłem już lekko zdenerwowany, że nie dawał mi spać. Naciągnąłem poduszkę na głowę, obracając się na brzuch i wydałem z siebie długi jęk niezadowolenia.

- Sorki. Już gasze - podeszłem do włącznika, lekko popchnąłem go w dół i jak na zawołanie w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Na oślep szłem do wspólnego łóżka (niestety wszystkie kilkuosobowe pokoje były zajęte), co rusz potykając się o wszędzie rozrzucone rzeczy. Gdy dotarłem do celu przysiadłem na krańcu materaca. Chciałem się położyć, ale poczułem, że Chris rozłożył się na samiuśkim środku.
- Bez przesady. Posuń się trochę. - dźgnąłem go delikatnie w bok.

Ułożyłem się wreszcie na boku i przymknąłem powieki, powoli odpływając. Nagle dotyk i głos towarzysza wyrwały mnie w tego błogiego stanu. Przesunąłem się w prawo, ustępując mu miejsca.

- Dzięki - mruknąłem cicho, szukając wygodnej pozycji. Jednak po paru nieudanych próbach postanowiłem poleżeć na plecach. Przez moment wpatrywałem się w sufit, ten moment... zmienił się potem w godzinę. Cholera! Chyba cierpę na bezsenność.

Ile się można wiercić!? Co jakiś czas połowa łóżka falowała od ciągłego wiercenia, a i ja nie pozostałem pominięty. Dostawanie łokciem przy pierwszej lepszej okazji nie należało do najlepszych. Wkurzony, prawie do granic wytrzymałości, podniosłem się na łokciu, twarzą do niego. Leżał na plecak, gapiąc się bez celu w sufit.
- Tom! Albo się uspokoisz, albo będziesz spał na dywanie! - krzyknąłem szeptem, poirytowany jego zachowaniem. Przymknąłem powieki i położyłem się plecami do towarzysza.

Spojrzałem na niego zaskoczony. Jeszcze nigdy tak go nie zdenerwowałem. Nawet jak już się zdażało, to potem wszystko obracał w śmiech.
- Wybacz. Po prostu nie mogę zasnąć. - powiedziałem pół głosem, odwracając się do niego twarzą. Naciągnąłem kołdrę, aż pod czubek nosa.

- Pomóc ci zasnąć?

To pytanie zbiło mnie z tropu.
- Po pierwsze: Co? A po drugie: Nawet jeśli, to jak?

- A tak. - obróciłem się do niego przodem. Szybko go do siebie przyciągnąłem, jedno ramię podłożyłem mu pod głowę, którą ułożyłem mu na swojej klatce piersiowej, drugim oplotłem w pasie. Nogami owinąłem jego kończyny.
- Idź spać. - pocałowałem go w czoło i ułożyłem brodę na czubku jego głowy.

- Chris! Co ty robisz? - próbowałem się wyszarpać, lecz każda taka moja próba kończyła się zacieśnieniem przez niego uścisku.

- Próbuje pomóc ci zasnąć, Tom. Chociaż spróbuj. Nie chcem się z tobą sprzeczać, a i tak się nie wywiniesz, jestem silniejszy.

Westchnąłem. Rozluźniłem mięśnie i wtuliłem w jego pierś. Czując i szłysząc jednocześnie bicie jego serca i spokojny oddech poczułem się znużony. Zamknąłem oczy i nawet nie wiem, kiedy oddałem się w ramiona Morfeusza...

Dobra... to nie jest ff o Lokim, ale... o aktorze grającym Lokczka. To to samo... prawda? Ale nevermind, jak macie jakieś pomysły na następne One-Shot'y to piszcie śmiało, bo muszę się przyznać, że mi się one kończą :3 Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top