Mój książę~ MattEdd
Sobotni wieczór.
W domu 4 mężczyzn był chaos. Otóż dwóch nienawidzących się chłopaków zaczęło walczyć z powodu... no właśnie, bez powodu. Byli to Tom i Tord. Krzyczeli na siebie i bili przez dobre kilkanaście minut. Pozostałych dwóch, Matt i Edd, siedzieli na kanapie i tylko słuchali, co się dzieje. Zawsze rozdzielał ich Edd, którego wygląd znacie tak samo jak reszty, ale nie dziś, nie miał siły na ich ciągłe walki odbywające się prawie codziennie. Siedział oparty o rękę, którą miał na kolanie, z łzami w oczach. Matt za to siedział obok niego i siedział prosto, nigdy im nie przerywał bo bał się, że dostanie w swoją piękną buzię.
Spojrzał na Edda, który już cicho szlochał. Widząc to od razu przytulił go do siebie i pogładził plecy bruneta.
- Edd? Co się stało? - zapytał rudy czule.
- N...Nic... po prostu... mam dość t-tych ich kł-kłótni - Mówił cicho i wtulił się w Matta.
- Oh Eddy... - przytulił mocniej do siebie zielonka. Gdy chwile sie przytulali z kuchni, bo tam się kłócili, było słychać rzut krzesłem.
Spojrzeli na siebie i wstali. Matt jednak kazał usiąść Eddowi, chciał sam to zrobić, nie może pozwolić żeby Edd tak się załamywał. Poszedł do kuchni i zobaczył rozwalone krzesło obok klęczącego Torda, który złapał się za nos i głowę.
- I DOBRZE CI TAK PIERDOLONY KOMUNISTO! - krzyknął Tom, który miał małe limo pod okiem i leciała mu krew z nosa. Tord tylko stęknął i powoli wstał opierając się o ścianę.
- Co tu sie dzieje? - zapytał poważnym głosem rudzielec, co się u niego nie zdarza.
- Nic takiego - powiedział Tord odsłaniając nos cały we krwi - kurwa..
- Widzę właśnie. Czy wy nie możecie przestać?! To już się robi denerwujące! - Krzyknął Matt. Podszedł do Torda oglądając jego nos i rozciętą głowę. Obaj byli już cicho, był to szok dla nich, że to Matt im zwraca uwagę.
- Dobra Matt, daj spokój! Nikt inny tu nie cierpi niż ten obsrany komunista - powiedział Czarnooki i założył ręce na klatce. I w tym momencie w Mattcie coś pękło.
- Nikt inny nie cierpi?! No to chodźcie - Przez to, że Matt był najwyższy z grupy to bez problemu złapał ich obu za kaptury i pociągnął wnerwiony do salonu ( najniższy jest Tord, później Edd, Tom i Matt ). "Postawił" ich przed płaczącym nadal Eddem.
- A pomyśleliście chociaż o Eddzie? To on was ciągle musiał rozdzielać, bo wam się zachciało kłócić! Już obaj mamy tego dość. Teraz, w tej chwili macie przeprosić Edda i siebie nawzajem - rozkazał bardzo zdenerwowany cały czas mocno trzymając ich kaptury.
- Przepraszam Edd... - powiedzieli Tom i Tord w tym samym czasie spuszczając głowy, jak pieski, gdy zrobią coś źle.
- No to teraz siebie nawzajem, bez wyzwisk! - puścił ich i usiadł obok Edda, który był już lekko rozbawiony sytuacją. Rogacz i Jeżyk spojrzeli na siebie łagodnie. Pierwszy wyciągnął rękę Tord.
- Przepraszam, Tom - Czarnooki chwile popatrzył na rękę, później na twarz Czerwonka i podał dłoń.
- Ja też przepraszam, Tord
Brunet wstał i przytulił ich, po chwili też i Matt. Odwzajemnili przytulasa, nawet siebie nawzajem te przytulili.
- Nic się nie stało chłopaki - powiedział już zadowolony Edd. Odczepili się od siebie i zaśmiali.
- A teraz tu i teraz, o tej godzinie i w tym dniu macie obiecać, że już takich sytuacji nie będzie - powiedział z uśmiechem Matt i spojrzał na dwójkę osobników ( XD ).
- Obiecujemy - znów powiedzieli równocześnie.
- Teraz ty Tom idziesz pomóc Tordowi z nosem i głową, a ty Tord z okiem i również z nosem Toma. - powiedział Edd. - I macie tu wrócić żywi i bez bicia. - usiadł na kanapie z lekką ulgą.
Odeszli bez słowa do łazienki a Matt usiadł obok bruneta i objął jego ramie ręką uśmiechając się do niego.
- Dziękuję Matt - przytulił się do klatki wyższego i pocałował w policzek, który od razu się lekko zaczerwienił.
- Nie ma za, co - przytulił bardziej do siebie Zielonka. Po chwili ciszy Matt się odezwał.
- Edd, przepraszam
- Za c- nie dokończył, ponieważ poczuł na swoich wargach, wargi rudzielca. Rozszerzył oczy cały czerwony, ale po chwili oddał pocałunek. Tą cudowną chwile przerwał krzyk
- EEEEEDDDDD, MAAAAATTT! - Krzyknął Tom z łazienki na górze. Obaj od razu oderwali się od siebie lekko czerwoni i spojrzeli sobie w oczy z uśmiechem. - Pomocyyy?! - znów krzyknął Tom. Wstali i poszli do łazienki. Tom stał przy Tordzie, który był na sedesie głową spuszczoną w dół a na podłodze były kropelki krwi i pojawiały się co jakiś czas nowe. Tom miał już ogarnięty pysk, i pod okiem miał maść chłodzącą.
- Czemu mu pierw nie pomogłeś? Ma bardziej rozwalony ryj od ciebie - powiedział i podszedł do Rogatka Edd. - podaj apteczkę.
- Edd, ale spokojnie. Nie o to chodzi - powiedział i podniósł głowę patrząc na bruneta z uśmiechem. Miał plaster na głowie i oczyszczony nos, ale niestety nadal leciała krew.
- To o co? - Spojrzał na Szarookiego, później na Matta a na koniec na Toma, który się uśmiechał pod nosem. Nagle Karmelowo włosy pokazał telefon, który miał w ręce, Eddowi... a bardziej zdjęcie, gdzie się całuje z Mattem. Obaj od razu zrobili się czerwoni i spojrzeli na siebie.
- Uuuuuu, zakochana parka! - powiedział Tom, jak małe dziecko w przedszkolu. Edd wstał i wtulił się w Matta cały czerwony.
- Awwww - odezwał się Tord.
- A teraz... ODDAWAJ TELEFON! - krzyknął Edd, do wybiegającego z pomieszczenia, Torda. Gonili się dobre 20 minut. - Tord usuń to, albo nie dostaniesz obiadu przez 3 dni -_-.
Tord stanął w miejscu, spuścił głowę i usunął zdjęcia. Brunet odetchnął z ulgą i wszyscy się zaśmiali.
- Tiaa, to ja ide do pokoju - powiedział rozbawiony Tom
- W sumie ja też - dołączył Tord
Jak powiedzieli, tak zrobili. Na dole został tylko Matt, który siedział już na kanapie i Edd. Usiadł obok ukochanego i położył się na jego kolanach. Uśmiechnęli się do siebie szeroko i pocałowali.
- Kocham Cię Mattie
- Ja Ciebie też, mój książę
----------------------------------------------
Zdaje sobie sprawę z tego, że to mi nie wyszło i bardzo z tego powodu przepraszam oraz obiecuje poprawę!
Po prostu słabo idzie mi z MattEddem ^^'
Do zobaczenia~! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top