♦9♦ Czyżby Zdrada? Cz. 1

Lili:

-Liluś! Muszę Ci coś powiedzieć! A raczej pokazać!

Deaney nagle wpadła do mojego pokoju i to w momencie, kiedy się przebierałam. Moje wcześniejsze ubranie było całe we krwi i śmierdziało, więc musiałam je zmienić.

-Deaney, puka się! - zwróciłam jej uwagę.

Miałam na sobie połowę ubioru. Weszła akurat, kiedy miałam zakładać bluzkę.

-Uuu ale Sexi! - klasnęła w dłonie.

Wywróciłam oczami i założyłam czarną bluzkę na ramiączkach z lekkim dekoltem.

-Właśnie to chciałaś mi powiedzieć? - zapytałam.

-N-nie! Sprawa jest poważniejsza!

-No to mów - mówię, przeglądając się w lustrze.

Całkiem, całkiem.

-Może lepiej usiądź... - powiedziała nieco ciszej i zamknęła drzwi.

Wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku.

Z kieszeni wyjęła jakąś kartkę. Jak się po chwili okazało, to było zdjęcie.

-Znalazłam to przed chwilą pod drzwiami - podała mi zdjęcie.

Wzięłam je do ręki i żałuję, że na nie spojrzałam.

Na zdjęciu był Matt, który siedział na ławce przed akademią, a na jego kolanach, okrakiem siedziała jakaś brunetka. Mało tego, oni się całowali i nie wyglądało na to, aby mu to przeszkadzało.

W jednej chwili poczułam złość. To mi zarzucał zdrady, a sam sobie tak pogrywa?! Ze mną się tak nie postępuje! On i ta lafirynda pożałują, że się urodzili.

-Liluś, co chcesz zrobić? - zapytała Deaney, jakby czytała mi w myślach.

-Najpierw się z nim rozmówię.

***
Matt:

Co za dzień. Dzisiejsze zajęcia były wyjątkowo ciężkie. Pierwszoklasiści nie znają jeszcze dyscypliny i robią co im się podoba. To były najdłuższe dwie godziny w moim życiu.

Mam nadzieję, że Lili bawiła się lepiej ode mnie.

Zaraz po pracy udałem się do rezydencji. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w środku. To dziwne, zazwyczaj o tej porze wszyscy są w domu.

Wzruszyłem ramionami i udałem się do pokoju Lili. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dziewczynę, siedzącą przy oknie na parapecie. W dłoni trzymała jakiś papier.

Jak mnie usłyszała to spojrzała na mnie i wstała.

Podszedłem do niej i chciałem ją przytulić, ale zamiast tego dostałem z liścia i to mocno.

-Za co?! - zapytałem, łapiąc się za bolący policzek.

-Nie rób ze mnie idiotki! Doskonale wiesz za co! - mówi zła.

-Ale ja naprawdę nie wiem!

-Nie wiesz? To pozwól, że ci coś pokaże.

Podniosła rękę ze zdjęciem i niemal uderzyła mnie nim w twarz. Wziąłem je do ręki i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem.

-Skąd to masz? - zapytałem.

-To nie istotne. Ważniejsze jest to, co się na nim znajduje - warknęła - i nie próbuj mi wmawiać, że to nie ty. Widać czarno na białym, kto na nim jest. Jeśli myślisz, że będziesz grał na dwa fronty to się grubo mylisz!

-Ale to nie to na co... - chciałem to wytłumaczyć, ale nie dała mi dojść do słowa.

-Nie tłumacz się! To mi zarzucałeś zdrady, a sam jesteś nie lepszy! Teraz już wiem, dlaczego nagle taki grzeczny się stałeś. Myślałeś, że się nie dowiem?! - Lili była w furii.

-Pozwól mi to...

-Nie! Sam tego chciałeś! Koniec z nami! A jeśli zobaczę tą dziwkę to będziesz musiał znaleźć sobie kogoś innego, chyba, że jesteś nekrofilem, a teraz wyjdź! - zaczęła mnie popychać w stronę wyjścia.

-A-ale kochanie, posłuchaj... - próbowałem coś powiedzieć, ale nim się obejrzałem, zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.

Nie wiem kto wysłał jej to zdjęcie, ale zamierzam się tego dowiedzieć. To musi być Photoshop! I to bardzo profesjonalny. Ktoś próbuje nas rozdzielić. Znowu. I jak zwykle to ja jestem kozłem ofiarnym.

Kocham Lili i nigdy bym jej nie zdradził!

Wyciągnąłem telefon i wybiłem numer osoby, która na pewno mi pomoże.

-Liam? Słuchaj, mamy problem.

***
Deaney:

-Nina! Mamy alarm złamanego serca! - krzyknęłam, wpadając następnego dnia do rezydencji z pełnymi torbami.

-Co? Gdzie? Kiedy? Zabije! - krzyknęła, automatycznie wstając z kolan Jeff'a, który dyskretnie odetchnął z ulgą.

-Kierunek, pokój Lili! - krzyknęłam i z Niną u boku ruszyłyśmy w stronę pokoju.

-Hej, jakie złamane serce? Nie gadaj, że Matt zerwał z Lili? - zapytał Jack.

-To ona z nim zerwała! I bardzo dobrze! Trójkątów mu się zachciało! - krzyknęłam zła.

Co on sobie myśli? Że od tak może się bawić zimnym sercem naszej kochanej Lilusi? Ono teraz nie jest zimne, a złamane! Jeśli go zobaczę to urwę mu jaja!

Z Niną wpadłyśmy do pokoju. Na parapecie siedziała Lili.

-Liluś nie płacz! - rzuciłam torby i przytuliłam ją.

-Mamy zestaw antydepresyjny - powiedziała Nina i również ją przytuliła.

-Dziewczyny, nic mi nie jest - powiedziała spokojnie.

O Boże, ona ma depresję! Trzeba ją szybko wyleczyć!

-Spokojnie! Mamy dwadzieścia opakowań czekolady, sześć dennych horrorów, pięć paczek chipsów i trzy opakowania lodów! - podeszłam do toreb.

-Plus jakieś fajne ciuszki - dodała Nina z uśmiechem.

-Ale naprawdę, to zbędne - odpowiedziała Lili.

-Deaney, ona popada w głęboką i cichą rozpacz! - powiedziała zdenerwowana Nina.

-Liluś nie martw się! Z nami raz, dwa zapomnisz o tym idiocie!

Lili:

Dziewczyny jak zwykle wszytko wyolbrzymiają. Nie mam depresji, ale jestem zła. Na sobie i na Matt'a.

Ale może zbyt pochopnie postąpiłam. Powinnam mu raczej pozwolić się wytłumaczyć, a dopiero po tym wywalić go za drzwi i zerwać.

Nie spodziewałam się tego po nim. I kim jest ta szmata, która zginie przy najbliższej okazji?!

Z resztą dlaczego mam się przejmować facetem, którego kochałam. Jestem mordercą! Nie mam uczuć! Gdybym przejmowała się każdą zabitą przeze mnie osobą już dawno wylądowałabym w wariatkowie lub na stryczku.

Cóż. Wygląda na to, że Matt jest wyjątkiem.

***
Matt:

-Wiedziałem!

-Ktoś nieźle się postarał. Gdybyśmy tego nie zbadali w życiu bym nie uwierzył, że to Photoshop - stwierdził Liam.

Po tym jak do niego zadzwoniłem, spotkaliśmy się u niego w domu i opowiedziałem mu o całej sytuacji.

Oczywiście mój najlepszy przyjaciel spodziewał się raczej spotkać się ze mną w szpitalu. Co za wiara.

Na szczęście Liam miał specjalny sprzęt w domu. Nie jest Bóg wie jak profesjonalny, ale na tyle dobry, aby stwierdzić, że to zdjęcie jest fałszywe. Ktoś bardzo starannie wkleił moją twarz, przez co wygląda jakbym to był ja.

-Teraz trzeba ustalić kto to zrobił. Mam już po dziurki w nosie tego, że los usilnie stara się nas rozdzielić. Najpierw Max, a teraz to - przeczesałem dłonią włosy i usiadłem na kanapie.

-Może to ta dziewczyna ze zdjęcia - mówi, nie odwracając wzroku od komputera.

-A masz pomysł kim ona jest? Bo dziewczyn z brązowymi włosami jest w tej akademii od zajebania!

-Wyluzuj co? Wiem, że jesteś zły po tym jak Lili o dziwo delikatnie z tobą zerwała, ale nie musisz się na mnie wyżywać - zwrócił się do mnie Liam.

-Sorry - westchnąłem.

Lili jest wybuchową dziewczyną i dlatego nie dała mi dojść do słowa. Ale w sumie za to ją kocham. Z dnia na dzień odkrywam w niej zupełnie coś nowego. Ktokolwiek podrobił to zdjęcie zapłaci za to. Być może sprawca nie jest świadom kim jest Lili.

Mam nadzieję, że ta sprawa szybko się wyjaśni.

***
-Kogo niesie o tej porze? - zapytał Liam.

Staraliśmy się znaleźć tą dziewczynę zdjęcia, gdy wieczorem zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Sprawdzę.

Wstałem z fotela i podszedłem do drzwi. Ledwo je otworzyłem, a ktoś rzucił się na mnie z pazurami.

-Gadaj kim ona jest!

Okazało się, że była to Deaney.

-Złaź ze mnie! - krzyknąłem.

-Deaney! Miałaś zachować spokój! - ktoś zdjął ze mnie dziewczynę, a mogłem wstać.

Okazało się, że odwiedzili nad Deaney i Jack. Jeszcze tego mi brakowało.

-Złamał serce naszej Lilusi, więc ja złamie mu coś innego! - krzyczała, próbując się wyrwać Jack'owi.

-Słuchaj. Albo wyjaśnisz mi, co to za akcja, albo ją puszczę i jeszcze sam się tobą zajmę - zwrócił się do mnie Jack - Polecam się streszczać.

-To zdjęcie to profesjonalny Photoshop i teraz z Liam'em staramy się znaleźć dziewczynę ze zdjęcia - mówię na jednym wydechu.

-Lepiej, żeby to była prawda, bo jak znowu kłamiesz, to zrobię z ciebie dziewczynkę! - warknęła Deaney, a Jack ją puścił.

-Nina teraz siedzi z Lili, która nie wychodzi z pokoju. Lepiej, żeby ta historia okazała się nieporozumieniem, bo inaczej pokaże ci, co się dzieje z ludźmi, którzy źle potraktowali Lili - powiedział Jack spokojne i oboje weszli do środka.

Albo sprawa się wyjaśni i będę żył i odzyskam Lili, albo sprawa tak się skomplikuje, że skończę wykastrowany dwa metry pod ziemią.

Ciąg dalszy nastąpi...
______________________________________
O nie, One Shot podzielony na dwie części 0.0

Sorki, ale przez te upały nie dałam rady napisać całego, więc pomyślałam, że podzielę go na dwie części xd

A teraz zachowam się jak Typowy YouTuber (Co z tego, że to Wattpad) xd Jeśli będzie 20 ⭐  to od razu publikuje drugą część :)

Te upały mają na mnie dziwny wpływ xd Piszcie komentarze jak tam u was i do zobaczyska! (Może jeszcze dzisiaj ;)) Bajo 🐻

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top