♦️14♦️ Szaleństwo cz.2
Liam:
- Nie wygląda dobrze - mówi Liu oglądając ranę Juniora .
Dojście do tej elektrowni trochę nam zajęło z racji tego , że mamy rannego , ale w końcu się udało . Jednak nie wiedzę tu nic , co mogło by nadawać ten sygnał .
-Nie takie rany przeżyłem - mówi wymijająco Miller .
-Szkoda - mruknąłem .
Podczas gdy Liu robił prowizoryczny opatrunek Jonathan'owi , ja rozglądałem się wokół.
-Na pewno stąd był nadawany sygnał ? - zapytałem .
Jonathan potwierdził.
-Trzeba szukać kogoś lub czegoś , co to powoduje - odparł .
Fabryka jest dosyć duża , więc może to potrwać do czasu ,aż w końcu nas pozabijają.
Nagle Liu krzyknął i zatkał sobie uszy rękoma .
-Liu co jest ? - podszedłem do niego .
-To na pewno tutaj - stwierdza Miller - Zatyczki do uszu są dobre na słaby sygnał . Źródło musi być gdzieś tutaj .
-Sorki Liu - Powiedziałem i uderzyłem go z całej siły , przez co zemdlał - To powinno go zatrzymać na parę minut.
-Niezły cios .
-Nie czas na pochwały - podszedłem do jednego ze stanowisk.
Może gdybym podłączył swój telefon z nadajnikiem do tego komputera to udałoby mi się coś ustalić .
Szybko wygrzebałem kabel i podłączyłem swój telefon do urządzenia . Nadajnik niemal od razu zareagował .
-Mam cię .
*W tym samym czasie*
- Już zapomniałem jaka jesteś szybka - mówię zdyszany .
Lili atakowała raz za razem, bez przerwy . Ledwo udało mi się uniknąć jej ostatniego ciosu . Sztylet prawie wylądował w mojej głowie.
Wyglądała jak wtedy , kiedy traciła nad sobą kontrolę , tylko że jej włosy nadal są białe . Białka pokryła nieprzenikniona czerń, przez którą przebijały się czerwone tęczówki. Krwawe łzy leciały ciurkiem z jej oczu , a szalony uśmiech nie schodził z twarzy .
-Masz takie piękne oczy ... - Powiedziała - Aż szkoda, że muszę się ich pozbyć .
-Przywiązałem się do nich , wiesz ? - odpowiedziałem .
Bez zastanowienia rzuciła się na mnie . Jej ostrza cięły powietrze raz za razem . Chwyciłem jej rękę w powietrzu , to samo zrobiłem z drugą, jednak mnie podchaczyła , przez co upadłem, a ona razem ze mną .
Za wszelką cenę próbowała przebić mnie na wylot , ale w ostatniej chwili znowu złapałem jej rękę i wykręciłem , przez co upuściła jeden sztylet , jednak zapomniałem o drugiej ręce.
Powstrzymałem krzyk bólu, kiedy sztylet Lili przebił mi ramię . Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i obróciła nim. Zdusiłem w sobie krzyk i uderzyłem ją, co spowodowało , że spadła ze mnie .
Wyciągnąłem sztylet.
-Cholera ...
Lili jednak nie odpuszczała , szybko podniosła się z ziemi i ruszyła na mnie . Przez ranę ledwo widziałem na oczy. Obraz był rozmazany lekko , przez co z łatwością powaliła mnie znów na ziemię . Wymierzyła bronią prosto w moje serce . Tym razem nie uda mi się zareagować . Ból za bardzo mnie paraliżuje .
-Dobranoc - rzekła .
Uniosła rękę z bronią , aby wbić ją we mnie , ale nagle się zatrzymała. Jej oczy wróciły do normalnego stanu , ona sama zdawała się byś skołowana .
-Co ja tu robię ? - zapytała i spojrzała na mnie - Matt?!
-Cześć kochanie , możesz ze mnie zejść ...? - zapytałem .
Lili szybko wstała i pomogła mi się podnieść .
-Twoje ramię... - dotknęła go delikatnie , przez co się skrzywiłem - Co tu się dzieje ? Co my tu robimy? Dlaczego jesteś ranny ? Gdzie reszta ?
-To długa historia - Uśmiechnąłem się delikatnie - Liam , Jonathan i Liu są niedaleko.
-Jonathan?! Możesz mi to do cholery wytłumaczyć ?! - Zapytała wściekła .
-Uspokój się . Wyjaśnię ci wszystko, jak znajdziemy resztę ekipy - tłumaczę.
-Dobrze, ale najpierw trzeba się zająć twoją raną - mówi , patrząc na krwawiące miejsce .
Rozglądała się , dopóki nie dostrzegła jakiegoś starego materiału . Wzięła go i starannie owinęła ranę.
-Kto by pomyślał , że potrafisz być tak delikatna - puściłem jej oczko .
-Nie przyzwyczajaj się - furknęła, ale uśmiechnęła się .
Wziąłem ją w ramiona na tyle ile mogłem i przytuliłem.
-Dobrze, że wróciłaś - szepnąłem.
Dobrze , że już po wszystkim .
***
Lili:
- Nie licz na podziękowania - Spojrzałam na Juniora .
-Nie spodziewałem się ich - odparł - skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy to sobie pójdę.
-Chwileczkę - zatrzymał go Jack - Nadal uważam , że to niemożliwe aby zwykła awaria spowodowała nasz atak szału .
-No junior - uśmiechnęłam się - Zabłyśnij.
-To nie była zwykła awaria - odpowiada za Miller'a Ben .
-To prawda - Dodaje sam zapytany - Zwykła awaria nie spowodowała by takiego obrotu spraw . Ktoś skrupulatnie przerobił system i za pomocą fal elektrycznych , które rozchodzą się po okolicy uruchomił wirusa .
Z kieszeni wyjął mały czip.
-To małe coś spowodowało taką rozrubę? - Zapytał Jeff , patrząc na urządzenie .
-Dokładnie tak - odparł Jonathan - To bardzo profesjonalna robota . Nawet ja w pojedynkę nie dałbym rady zrobić czegoś takiego .
-Wiecie kto to mógł być ? - zapytał Slender .
-Nie - odpowiada Liam - sprawdziłem monitoring . Nikogo tu nie było.
-Oszukać kamery to nie problem - Rzekł mój niedoszły wróg - Wystarczy odłączyć jeden kabelek . Wtedy kamery nie nagrywają i widać tylko ostatni nagrany przez kamerę obraz .
-Wiecie co? Za dużo nauki jak na jeden dzień - Dodałam - Rozwiążemy tą zagadkę innym razem . Teraz trzeba ustalić co dalej - spojrzałam na Jonathan'a , krzyżując ręce na piersi - Usuniesz się , czy ja mam to zrobić ?
W odpowiedzi uśmiechnął się.
-Tym razem wam odpuszczę - odparł - Jednak nie myśl sobie Lili , że zapomniałem o tym , że zabiłaś mojego ojca .
-Z chęcią zrobiła bym to jeszcze raz - uśmiechnęłam się złośliwie .
Spoważniał i spojrzał na mnie wrogo .
-Niedługo znowu wrócę i zakończę to co ciągnie się już za długo - rzekł .
Wyszedł z fabryki i ślad po nim zaginął .
-W sumie mogliście bo zabić ma miejscu - zauważa Matt.
Uśmiechnęłam się .
-Co to była by za zabawa .
_________________________________
Koniec :)
To by było na tyle z moich pomysłów na chwilę obecną :(
Jeśli macie pomysły to piszcie , tylko tak jak było napisane w ostatnim rozdziale ŻADNEGO LOVE STORY I DZIECI MATT'A I LILI ;) W między czasie też pomyślę i spróbuję się zainspirować ;)
Piszcie jak wam się podoba i do zobaczenia , chyba :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top